historia pewnej fotografii, czyli jak można zrobić fajne zdjęcie nie patrząc w wizjer i nie mając podglądu
wracając z zawodów wieczorem na pięknie malowanym niebie pojawiły się dwie paralotnie, a ja tylko tele zapięty, kita nie brałam wcale i sobie dumam, kuźwa fajowe by były foty... wiec sięgam po aparat i lukam gdzie się zatrzymać, ale okazało się to zgoła niewykonalne bo zwężka na drodze i ruch wahadłowy plus światła, wiec na czerwonym pstrykłam 3 jak paralotnie były blisko siebie

ale wskoczyło zielone, więc trzeba jechać, droga wąska z pachołkami, a ja aparat przez okno i na czuja strzeliłam jedno jedyne zdjęcie ... efekt oceńcie sami