Jezu jestem ! Przepraszam już piszę ! 🤬
Z góry przepraszam jak coś poprzekręcam ale na wszystko mieliśmy mało czasu i zazwyczaj wybór stawał pomiędzy słuchaniem przewodnika a robieniem zdjęć. Chyba wiadomo co wybierałam 😉
Pierwszy na naszej trasie był Amsterdam, dotarliśmy do niego wymordowani siedzeniem w autokarze i przerażeni, że będziemy musieli do niego wrócić. Amsterdam przywitał nas deszczem i chłodem. Przewodnik oprowadził nas po tym pięknym mieście w trybie przyspieszonym, ponieważ niewiele osób przygotowało się na taką ulewę 😉
Zobaczyliśmy oczywiście kanały, Dzielnicę czerwonych latarnii, Plac Dam, Stary kościół [Oude Kerk?] i kilka innych rzeczy.
W czasie wolnym postanowiliśmy spróbować zakazanych u nas specjałów typu ciasteczka z marihuaną, Panowie spalili sobie po jonicie, w sieci sklepów Buldog 😉

Następnie wyruszyliśmy w stronę Paryża. Mieliśmy zapewniony nocleg pod tym pięknym miastem, zwiedziliśmy nocą w poszukiwaniu jedzenia i piwa jego obrzeża 😉 Rano zaczęliśmy zwiedzanie od luwru, potem łuk triumfalny, między czasie ta szpila Kleopatry czy jak to się tam nazywa, kończąc na wieży Eiffela. Tu czas był bardzo okrojony, ponieważ planowo mieliśmy na Paryż jedynie 6 godzin. 🙁 Ale przyznam, że liczyłam, że Paryż bardziej mnie powali, że się zakocham, przykuję do latarni i nie będe chciała wracać. A wcale tak nie było.

Kolejny był Madryt i to jest miasto dla mnie ! Ciepłe, sympatyczne, piękne - wygrywa wszystkie dotychczasowe moje klasyfikacje 😉 Po standardowej przebieżce po zabytkach, czyli pałac królewski, plac słońca, museo del prado i ogrody [które nie pamiętam jak się nazywały]. W wolnym czasie trafiliśmy do restauracji "all you can eat" w której spędziliśmy z 2 godziny opychając się wszystkimi przysmakami świata 😁 Panowie pojechali na Santiago Bernabéu, ja nie lubie Realu więc zostałam i jeszcze połaziłam po mieście na własną rękę 😉
Nawiasem mówiąc nie wiem jak sklepikarze żyją w madrycie, ani razu nie wydano mi dobrze reszty i zawsze na moją korzyść. Hitem był Starbucks w którym zamówiłam dużą kawę, dostałam średnią i zapłaciłam jak za małą 🤔wirek:

Tu docieramy na docelowe nasze miejsce czyli Portugalia i Praia de area branca - plaża białej strefy. Bardzo tania miejscowość dla turysty. Za porządny obiad wystarczyło zapłacić 3-4 euro. Drinki w barze za 1,5 euro i dodatkowo co trzeci gratis 🙂 Ale nie będę wam tu o imprezach opowiadać. Miejscowość ta to głownie surferska miejscówka, fale są wysokie, a wiatr silny. Z tych śmiesznych rzeczy to alkohol sprzedawali w papierniczym.
O Portugalczykach mogę napisac, że są przesympatyczni, przystojni, dobrze mówiący po angielsku i co najważniejsze nienachalni, wystarczyło pokazać, że się nie chce np. z nim tańczyć to z uśmiechem odchodził 🙂
Na zdjęciu nasz hostel

W połowie naszego plażowania mieliśmy wycieczkę do Lizbony, którą ogłaszam najbrzydszą stolica jaką widziałam. Brud, bieda i wieczne zaczepki. Podczas 200 metrowego spaceru chcieli mi 3 razy sprzedać kokainę i z 5 haszysz.
Z tych pozytywnych rzeczy to Lizbona jest kopią San Francisco. Mają kopie mostu Golden Gate, mają takie śmieszne tramwaje i wszędzie górki 🙂 Tu pokazali nam jakiś zabytkowy klasztor, pomnik odkrywców, pałac królewski i jakieś punkty widokowe.
Gdy czas na leżenie brzuchem do góry minął i przyszło nam wracać do domu po drodze czekały nas jeszcze dwie atrakcje. Pierwszą z nich była Barcelona, jak zwykle piękna. Tu przeprowadzili nas śladami Gaudiego czyli jego piękne ogrody, katedra, kamienniczka, kończąc na pomniku kolumba 🙂

I ostatnia była Nicea, której nie zwiedzaliśmy z przewodnikiem, bo nie było na to czasu. Niestety opóźnienia z trasy przełożyły się na czas zwiedzania więc zobaczyliśmy tak naprawdę tylko wybrzeże, jakiś malutki fragment centrum a potem położyliśmy się pomiędzy pasami ruchu i wypatrywaliśmy super samochodów 😉 A było na co popatrzeć 🙂
Uh...