Mam pytanie drodzy voltowicze.
Mamy kota, syberyskiego, o tego:


jaki piękny, taki wredny.
Ma 5 lat, jest wykastrowany, nigdy nie lubił pieszczot (jedynie przed zaśnięciem w łóżku - tylko tam i tylko wtedy)
Kot jest mojego chłopaka, od półtora roku jestem jego panią, (zaczął zauważac mnie po ok. 3 miesiącach).
Zawsze miałam koty, z resztą w domu moich rodziców zostały dwa wspaniałe kocury 😍 i wydawało mi się, że wychowanie nawet tego jeszcze wtedy niespełna 4 letniego, to żaden problem. Otóż problem jest.
Kot jest agresywny, buńczuczny, drapie, gryzie, drze się jak obdzierany ze skóry, kiedy weźmie się go na ręce. Miauczeniem próbuje wymusic otwarcie balkonu, podanie mięska, jedzenia, otwarcia łazienki itp, na skarcenie reaguje rzucaniem się z kłami, czasem od razu, czasem po chwili, kiedy ja już o tym zapominam.
Mimo to często nas nie ma w domu, kiedy zostaje na cały dzień, czasem dwa, nie je i nie pije, jednak chwila radości trwa chwilę, bo zaraz się wyrywa z rąk drąc się jak opętany.
Mój pomysł wygląda tak, żeby wziąc do domu małego kotka (kotkę), żeby miał towarzystwo i może żeby miał od kogo się czułości uczyc? Co wy na to? mieliście takich wojowników?
(dodam, że kocia fryzjerka traktuje go jako demona nr jeden jeśli chodzi o golenie)