PSY
edyta brak mi słów.
Mi również! 😁
Rozumiem,że dając mojemu psu możliwie jak najwięcej ruchu,uczestniczenie z nim w polowaniach (to co ma w genach i do czego został stworzony i co widać,że uwielbia),to robię z niego "towar"??? 🤔
Wiesz,moja droga-mój obecny pies jest synem mojego poprzedniego super-przystojniaka,który pracował w polu jak strzała a na wystawach dostawał najwyższe noty.Powinnam mieć co do niego olbrzymie wymagania,a jest przeciętnym weimarem,ale i tak go bardzo kocham!I nie zamieniłabym go na żadnego innego!!!
Więc nie pleć bzdur!Nie wrzucaj wszystkich od razu do jednego wora,bo sklasyfikowałaś ludzi posiadających psy rasowe=rodowodowe jako nadetych bufonów,leczących swoje kompleksy poprzez posiadanie psa idealnego... 🤔wirek: Ogarnij się troche!
I jeszcze wrócę do mojej wypowiedzi z tamtej strony i gadki o koniach. Gdyby te maszyny i narzędzia nie związane z nami emocjonalnie (sic!) były tak traktowane, to nie jeden dawno poszedłby na rzeź. I nikt nie pakował w niego kupy pieniędzy - nie raz ostatnich!! - bo się przytrafiła choroba - tym bardziej że nie raz są to choroby, których efekty można tylko łagodzić. I nikt nie przelałby łzy nad sierściuchem i nie szukałby specjalistów po całym kraju, nie woziłby po klinikach ani nie bawił w prowadzanie konia w ręku, codzienne smarowanie/mycie/aplikowanie leków, wydawanie fortuny na suplementy - a wierz mi, nie jedna osoba to robi. Dla mnie mój koń, to członek mojej rodziny. Dla wielu innych także.
I podobnie jest z psami.
Im więcej czytam Twoich wypowiedzi, tym bardziej mam wrażenie, że chyba jednak każdy ceni innych swoją miarą. To, że dla Ciebie konie są przedmiotami to już Twój problem. I niestety chyba też tych koni..
Dziwne tylko, że to co Ty i inni robicie z kundelkiem jest ok a w przypadku osób robiących to samo z psem papierzastym już jest wyzyskiem..
I tutaj analogicznie w sytuacji jeśli ktos ma psa w celu uprawiania hobby np zaprzęgi, wystawy, zawody to ten pies jest znów narzedziem, które jest niezbędne do realizowania takich własnie potrzeb. I wtedy mamy podejście, że pies to towar, jeśli nie spełnia oczekiwań - to go wymieniamy.Jeżeli ktoś ma mocny plan na wystawy, zawody czy inne zabawy to nie kupuje pierwszego lepszego psa, byle by był danej rasy. Wtedy się szuka i czeka, czasem po kilka lat. Sprawdza się rodziców i dziadków czy mieli predyspozycje. Jeśli kupujemy szczeniaka po dobrych rodzicach, to mamy 50% szans na sukces. Resztę musimy sami wypracować. To tak jakbyśmy oczekiwali, że każdy hanower bez względu na pochodzenie musi latać nad przeszkodami. A jak nie lata to oddajemy do hodowcy.
W czym pies może być narzędziem? Chyba kopaniu dołów na działce. Bo każde zawody (agility, pit bull show, zaprzęgi itd) wiążą się z czasem i kosztami. Właścicieli psów to kosztuje. Osprzęt, treningi, dojazdy, żywienie. A co mają w zamian? Worek karmy? Nową smycz. O ile zajmą czołowe miejsca.
Poza tym w świecie psich sportów to bardziej psy są rozpoznawane, a nie ludzie. Ludzie to robią dla przyjemności.
Mi marzył się bulterier. Biały bulterier. Cały biały! Znalazłam najbliższego rodowodowego 320km od Wrocławia. Wydałam na psa swoje dwie wypłaty, nie dla pochwalenia się rodowodem czy tym że stać mnie na taką zachciankę, a dlatego, że ... bałam się kupić psa bojowego nie wiadomo skąd. Ryzykowałam, że biały bull to najprawdopodobniej będzie alergik (tu się sprawdziło), a do tego może być głuchy. Dwa dni później pojechałam do Torunia, w ślepo po dwóch rozmowach telefonicznych z hodowcą. Nie miałam i nie mam ambicji wystawowych czy sportowych (amatorsko na podwórku tak). Pojechałam autem, a wróciłam z psem pociągiem, bo auto skasowałam z tramwajem.

Potem doszło leczenie psa, bo z mojej winy wpadła do wody i przeziębiła pęcherz. Weterynarz nastraszył mnie, że pies mi zdycha z powodu nerek. Wydałam na nią kupę kasy

(karmy, leczenia, badania, witaminki, duperele, koszt auta, sprowadzenia go spowrotem) i wcale moich "oczekiwań' nie spełniła, bo kupiłam białą sukę. A po miesiącu zrobiła się biała w rude kropki

. Ziva nie będzie psem wystawowym, do końca swojego życia będzie moim towarzyszem, będzie mordować piłki, kochać dzieciaki, rozpychać się w łóżku, chrapać, mlaskać, bekać, puszczać bąki takie że aż oczy łzawią, kraść jedzenie, spać do południa w moim łóżku, zaśliniać koc, nosić moje buty, brudzić prześcieradło, wycierać pysk po jedzeniu o mnie, 22kg będzie się wciskać na kolana do przytulania. Będę ją kochać bez względu czy będzie brać udział w tug of war czy nie. Dla mnie może wisieć na drzewie (spring pole) i spaść jak "dojrzeje" albo przerabiać gałęzie na wykałaczki.
Może mnie ktoś nazywać bufonem tylko dlatego, że psa nie mam ze schroniska, a i tak leży i nic nie robi, albo dlatego, że dostaje drogą karmę. Wolę to niż propagowanie pseudohodowli. 😉
edyta, ale o jakim ogonku mówisz? Czy my czerpiemy jakieś korzyści, np finansowe z promowania hodowli? Czy osoby, które mają rasowe psy tworzą jakąś elitę? Psa rasowego miałam jednego- i był to pies taty, więc de facto nie miałam żadnego- cała reszta do znajdy.
i źle, że wzięła nowofunlanda? przy psach nierasowych też panuje polowanie na skórki. w przypadku kotów najłatwiej znaleźć dom dla rudych lub łaciatych. czy to znaczy, że osoba, która marzy o łaciatym kocie, nie powinna brać kota, bo powinna wziąć pierwszego, jaki będzie jej oferowany? będzie złym opiekunem, bo zwróciła uwagę na walory estetyczne?
pies rasowy to narzędzie? no pewnie! w sumie po to mamy zwierzaki, żeby nam było dobrze. nam sprawia frajdę, że nasz pies dobrze się czuje. to masz na myśli? jeśli coś innego, to nie rozumiem. nie sprowadzajmy dyskusji do przykładów z patologii- jeśli ktoś bierze psa, żeby mu obejścia pilnował, to jasne, że wówczas najwyższą wartością jest bezpieczeństwo obejścia, nie pies. Ale jeśli ktoś szuka przyjaciela, który sprawdzi się również jako pies odstraszająco broniący to będzie szukał dużego, o groźnym wyglądzie. jeśli marzy, żeby jeździć z psem na rowerowe wycieczki i dzielić z nim pasję do ruchu, to nie weźmie małego psa, czy dużego, cieżkiego, któremu wysiądą stawy podczas takiego wysiłku. I co, znowu patrzenie na pewne cechy fizyczne, a przecież ważne jest wyłącznie wnętrze i każdy pies chce być kochany!
Nikt nie pisze, że psy ze schroniska są złe, czy że się do niczego nie nadają, ale że ważne jest wiedzieć jakie ryzyko może taki pies ze sobą nieść. I burzymy się na takie bzdury o hodowlach i jako argumenty podawanie skrajnych sytuacji.
Ja szanowałam hodowle, rozumiałam ich wartość, ale jeszcze dwa lata temu mówiłam, że psa tylko przygarnę. Poznałam trochę psów, trochę schronisk i trochę osób bardziej doświadczonych ode mnie i zmieniłam zdanie. Nadal uważam, że wiele kundli jest odporniejszych i bystrzejszych od przeciętnego rasowego psa, a ich różnorodność jest urocza, ale dobra hodowla dba o wymianę genów, o hodowanie zwierząt, a nie zabawek, które nie przeżyją bez pomocy człowieka, czy wręcz człowieka i medycyny, bo są przerasowione.
Chciałam psa ze schroniska, bo chciałam pomóc, bo czułam że mogę pomóc. Dziś boję się takiej odpowiedzialności. I wiem, że pomaga się dokonując dobrego wyboru, i że z psem rasowym jest mniejsza szansa zacięcia się i zniechęcenia do pomocy w ogóle.
Jak napisałam- miłość nie wybiera. Gdybym poczuła, że to "ten" to bym się nie zastanawiała. Przybłędy bym nie odwiozła, chyba że do właściciela, lub zainteresowanej osoby, jeśli nie zagrażałby domownikom, lub sobie (jak jamka pląsająca po jezdni) i niejednokrotnie rozważałam przygarnięcie szczeniaka nierasowego, ale którego rodziców znałam i widziałam jak dorastały- powstrzymywało mnie prawdę mówiąc cały czas to, że marzę o aście. Czy to źle, marzy mi się konkretny pies? Tak jak mogę nie chcieć męża hindusa, muzułmanina, czy katolika, bo bałabym się, że religijność jakoś się objawi.
Ojojoj! ależ poszłyście w emocje! 🙂
chyba trafiłam w czuły punkt 😉
JARA - przecież ja własnie o tym cały czas piszę - że jeśli ktoś planuje i chce i po to jest mu potrzebny pies, żeby latac po wystawach, ciągac zaprzęgi (tu musi byc konkretna rasa) - to wtedy faktycznie szuka i wybiera rasę - ze względu na to PO CO jest mu potrzebny pies.
Do tego, aby pies biegał za aportem, przytulał sie, zjadał buty i robił inne fajne rzeczy o których piszesz - nie potrzeba psa rasowego z hodowli. Nieprawdaż? Kwestia wyboru.
edyta, nie trafiłaś w czuły punkt. Dyskusja jak każda inna. Podajesz argumenty i na te argumenty dostajesz odpowiedź. Taką a nie inną, bo przeczysz sama sobie. Bo niektóre kundelki też startują i to z sukcesami - nie ograniczajmy się do zaprzęgów, bo agility, zaprzęgi, frisbee to takie same sporty wymagające predyspozycji i tak, aport też. I dlaczego ten kundelek robiąc to jest ok, pańcio z miłości zapewnia mu zajęcie! a przy rasowym psie już jest narzędzie i przedmiot? Tego nie rozumiem. Bo niczym się nie różni szkolenie psa z papierem od tego bez papiera. Ma to obustronne korzyści i nijak nie jest uprzedmiotowieniem.
I nie, chcąc mieć psa przytulajka nie zawsze wystarczy mieć pierwszego lepszego. Bo gro psów kundelków ze schronu ma taką traumę, że nie pozwoli Ci na to. Bo sama miałam psa "w typie" do którego strach było się przytulić kiedy on sam po to nie przyszedł - bo jak sobie nie życzył to by capnął. Był to pies z pseudohodowli za małe pieniążki, potrzebował domu. Kupując psa z danej rasy masz o wiele większe prawdopodobieństwo, że z tego psiaka nie wyrośnie taki charakterek.
I o dziwo większość psów rasowych z metrykami nie ma nawet rodowodu wyrobionego, nie biega na ringach i nie jest i nie będzie nigdy rozmnażana. Mało tego, ludzie kupują psy z papierami i.. sterylizują je 😉 Od głupki, co? Dziurę w portfelu robią..
edyta, nie dziw się, że jak ktoś wali takie bzdury to nie podnosi się raban.
Pies zaprzęgowy nie jest potrzebny by nas ciągał, tylko dlatego takiego psa chcemy, bo wiemy, że będziemy mieli z tego wspólną frajdę. Mam frajdę z sanek, ale wezmę dalmatyńczyka, którego to będzie nudziło. Chcemy dawać psu frajde i samemu ją czerpać z aktywności i widzenia szczęśliwego psa.
A preferencje? Chyba mamy prawo wybierać? Pies kanapowiec, pies kudłaty, pies średni? I mamy prawo wiedzieć, lub przynajmniej spodziewać się, co takie pies może za sobą przynieść w kwestii charakteru. Wobec tego potrzebna jest znajomość genów. Do kochania. Chciałabyś mieć chore dziecko lub męża? Nie sądzę. Jak pokochasz to nie zostawisz, ale dziecko adoptujesz, jeśli choroba może przejść na dziecko, prawda? O matko, po co dzieci rodzić, przecież tyle sierot mamy?
I znowu o wyborze. Ty nie piszesz o wyborze, tylko dany wybór oceniasz i to wyjątkowo krótkowzrocznie.
Dla Ciebie i kilku innych Vanilek może bzdury. Ja mam inny punkt widzenia.
K-cian, masz wiele racji. Przemawia do mnie Twoja wypowiedź. Zaznacze tylko, że odwróciłaś kolejność. Ja pisałam, że ktoś najpierw ma na celu posiadanie psa po to, aby np brac udział w wystawach, czy zawodach - bo to dla niego ważne, a potem w tym celu szuka konkretnego modelu. I to jest moim zdaniem uprzedmiotowienie. Taką postawę w mojej ocenie reprezentuje Sierra.
A zgadzam sie, że psu niezaleznie od pochodzenia potrzeba stymulacji w postaci różnorodnych zajęc i jeśli robie sie to ponieważ juz ma sie psa to super. Nigdzie nie napisałam, że stawiam znak równości pomiędzy posiadaczem rasowego ,a hodowcą, więc uwaga o dziurze w portfelu nietrafiona.
Uważam także, że demonizowanie psów pochodzących ze schronisk, że takie straszne i zwichnięte jest po pierwsze krzywdzące dla nich, a po drugie jednak czesto stanowi jakies tam uzasadnienie potrzeby podbudowania własnego ego.
Edytko, mlyn na twoja wode: ja mam psa rasowego, z papierem, championa, do tego pracujacego. Pracuje w specyficznej dziedzinie zycia, ktora moze sie okazac kiedys dla niego zrodlem kontuzji lub smierci. Jest do tej pracy potrzebny, lubi ja, a ja szkole go wiedzac o ryzyku.
Bo psy nie sa maskotka, w towarzystwie czlowieka byly do pracy, a jak zabraklo dla psow roboty to trafily na salony w rece rozhisteryzowanych ludzi. I oni sie teraz trzesa nad nimi chronia, ubieraja w kubraczki, podstawiaja kuwety i czesza fryzurki z kokardkami. Jak dla mnie to jest nieporozumienie.
tet,
a nie woda na mój młyn? 😉
co to za dziedzina? czy do tej pracy potrzeba psa konkretnej rasy? innej lub kundelka nie uda się wyszkolić?
edyta a wiesz, że trzeba mieć też predyspozycje do uprawiania danej dziedziny? Tak samo jest z końmi. Jedna rasa z natury lepiej skacze, a druga sprawdzi się w zaprzęgach i o skokach nie ma mowy. Wiadomo, są odstępstwa od reguły.
Edyto, czytając Twoje posty, mam wrażenie, że uważasz psy rasowe za zło wcielone...
edyta, jeżeli ktoś chce brać udział w wystawach zanim weźmie psa, to jest to uprzedmiotawianie, a jeśli uprawia sport z psem już go mając to jest to stymulacja?
Tak, dla mnie to bzdury, mimo że na początku wydawało mi się że rozumiem twój punkt widzenia. Teraz zadziwia mnie ta krótkowzroczność i twoja jedyna słuszna prawda, oraz podporządkowywanie wszelkich argumentów za swoją tezą, nawet jeśli sobie przeczysz.
Jakie jest w końcu twoje stanowisko? Ze hodowla to zło?
czy może że sport to zło?
Czy że płacenie za odchowanie zdrowego psa to zło?
Ze określone preferencje co do psa, wynikajace często z opieki jaką możemy zapewnić psu to zło?
Nikt nie mówi, że branie psa ze schronu, jest złe, ale warto uświadamiać kazdego, kto się tego podejmuje jakie to niesie ryzyko. I wszystkich, jakim złem jest pseudohodowla.
Psa rasowego wytnę, rozmnażać nie będę i obnosić pochodzeniem też nie. Bo zależy mi na większej gwarancji zdrowia, choć za każde problemy zdrowotne biorę odpowiedzialność dożywotnio. Nie oddam i nie uśpię z byle powodu.
edyta, wiele kundelków da się nauczyć różnych prac dla ludzi, ale pewne rasy mają ku temu predyspozycje, a z mieszankami to loteria- a że to kosztuje, nie opłaca się inwestować. Robią to zazwyczaj ci, którzy przyuczanie psa "domowego" do pracy uprawiają, bo to robić umieją, psa to bawi i tak spędzają czas- zdarza się, że i te psy później pracują.
Edytka to nie chodzi o to, że kundelki są złe. Są bardziej odporne i często o wiele bardziej inteligentne od rasowych. Tylko one wciąż się skądś biorą? Gdyby ludzie nie rozmnażali kundelków i mieszańców, a tylko psy z papierami (i tytułem hodowlanym) to schroniska byłyby mniej zapełnione.
I fajnie jest się poprzytulać do kundelka, ale co złego jest w przytulaniu się do rasowego labradora czy setera?
Nie rozumiem co w ogóle próbujesz nam wmówić?
Dlaczego mamy "płacić" za głupote innych,nieodpowiedzialnych ludzi,dzięki którym te wszystkie psy trafiły do schroniska?To właśnie przez nich te psy tam trafiają,bo są kundelkami albo nie spełniły oczekiwań swojego właściciela...
Kżady z nas ma prawo wyboru,ja zakochałam się lata temu w weimarach i moim psem zawsze będzie weimar!
Ba,wymyśliłam sobie nawet,że jak przyjdzie czas na następnego to będzie to pies z Australii lub z USA! 😁 To dopiero szczyt,prawda??? 😀iabeł:
Ja mam ten dylemat z kotami- zakochałam się w syjamach, ale kot z ulicy to mniejsze ryzyko niż pies i dlatego się nie decyduję a każdy kot wzięty ma robione badania.
Edytko, dziewczynom chodzi chyba o to, że biorąc psa ze schroniska, masz dużo większe prawdopodobieństwo, że będzie to pies z problemami zdrowotnymi/behawioralnymi. Nie każdy jest w stanie takiemu wyzwaniu podołać.
I mówię to ja – osoba której wszystkie psy zawsze były brane ze schroniska. Z trzema z nich nigdy nie było żadnych problemów (jeden zwykły kundel, drugi w typie ON, trzeci w typie amstaffa). I teraz jest kolejny pies ze schroniska (które było w całości objęte opieką fundacji) – sunia w typie amstaffa - i już nie jest tak różowo.
Wedle opisu wolontariuszki z fundacji pies miał być przyjazny w stosunku do ludzi i ogólnie bezproblemowy. Rzeczywistość jest taka, że pies jest agresywny w stosunku do obcych osób. I wierz mi, że naprawdę wiele czasu, poświęcenia, pieniędzy i wyrzeczeń kosztowało doprowadzenie tego psa do stanu w jakim jest w tej chwili. Oprócz przejawów agresji, pies niszczył w domu i miał mnóstwo mniejszych i większych problemów zdrowotnych. W tej chwili minął rok odkąd sunia jest z nami i mam świadomość, że nigdy nie będzie to pies, któremu można w 100 % zaufać. I nadal część problemów pozostała z nami.
To trudny pies a psy w schroniskach, to w dużej części zwierzęta po różnych traumatycznych przeżyciach i trzeba się liczyć z tym, że można trafić na takiego psa jak ja trafiłam.
To duża odpowiedzialność i całkowicie rozumiem, że niektóre osoby boją się zaryzykować adopcję psa ze schroniska.
Pozdrawiam 🙂
edyta, generalizujesz aż się słabo robi... czyli wg Ciebie połączenie hobby właściciela i predyspozycji/upodobań czworonoga to jakaś zupełna mrzonka?
Dla mnie jeśli ktoś bierze psa z predyspozycjami albo szuka psa pod swój tryb życia jest właśnie osobą odpowiedzialną... Zdającą sobie sprawę z konsekwencji swojej decyzji...
Edyta, to co powiesz o mnie, wlascicielce suki z fundacji, znalezionej jako szczeniaka-pelzaka (na zdjeciu), oraz przyszlej wlascicielce szczeniaka wyselekcjonowanego pod wzgledem rasy, hodowli, konkretnej sztuki z miotu? Chce sie lepiej poczuc? Mimo ze pies bedzie mial wszystko, czego mu potrzeba - ruch, prace, milosc, co osiagne przez wlozenie w niego kupy pracy po to by i jemu i mnie sie dobrze zylo?
A moze chcialabys sie podjac znalezienia mi w schronie szczeniaka, o ktorym wiem jacy byli, co robili i ze byli 100% zdrowi jego rodzice, dziadkowie i pradziadkowie? Chcesz go 'wyszkolic' do pracy jaka ten pies bedzie wykonywal, bez wzgledu na predyspozycje? Ktorych, uprzedzam, nie da sie okreslic w schronie? Znajdziesz mi tam psa, ktory byl stymulowany neurologicznie juz od 1 dnia po urodzeniu? Znajdziesz takiego, ktory bedzie wykazywal takie cechy, ktore sa dla mnie niezbedne?
A moze nie, nie powinnam patrzec na zachowanie, predyspozycje, pochodzenie, zdrowie psa, tylko pojsc do schronu i wziac tego ktory pierwszy przybiegnie i spojrzy gleboko w oczy? I MIEC NADZIEJE ze mi sie trafi jak slepej kurze ziarno?!
I dalej, jesli jeden z moich psow nie pracuje, bo nie ma na to odpowiedniej psychiki, bla bla niewazne co jeszcze, a drugi pracuje i w tym celu byl kupiony, to znaczy ze jednego psa kocham a drugiego nie?!
czy do tej pracy potrzeba psa konkretnej rasy? innej lub kundelka nie uda się wyszkolić?
To tym wszystkim głupim ludziom przez setki lat wydawało się że selekcjonują ze względu na jakąś cechę, skoro wszystko to kwestia szkolenia?
ogurek, zdaje sie ze najkrocej i najtrafniej to ujales 👍
ajstaf, niektóre psy w schronisku zachowuje się diametralnie inaczej niż po adopcji- łagodne są agresywne, a te agresywne, czy też zwyczajnie aktywne zachowują się potulnie i pokornie.
Po drugie zachowanie w głośnej gromadzie nie oznacza, że pies jest zsocjalizowany z równym sobie, psem spotkanym na spacerze, jeden na jeden. Może tak było z twoją suczką?
sienka, ale serducho!
A skoro już się pojawiła się w temacie Sienka- nawet przy spotkaniu z nią (ma chyba w ofercie pomoc w wyborze psa ze schroniska) dopytywałam się na ile działają testy behawioralne, na ile można opierać się na ich wyniku. No i potwierdziłaś, że gwarancji nigdy nie ma. A to była dla mnie ostatnia furtka dla schroniska- pomoc behawiorysty. Od tego czasu nie planuje schroniskowca.
Podobno psy do trzech miesiecy po schronisku mają taki okres adaptacyjny, po którym pokażą swoje ja. W zeszłym miesiącu taki pies, wyjątkowo szybko uczący się, bystry, w schronisku łagodny- potem agresywnie broniący udziabał mnie w rękę 🤣 No dobra, ale to nie argument, raczej dygresja 😉
Tu chodzi też nie tylko o charakter, ale i o zdrowie. Wiadomo- chorego psa nie odprawię z kwitkiem i nie chodzi też o finanse. Są ludzie, którzy dobrze czują się biorąc psy chore i zapewniają im po prostu godne umieranie- ale nie wszyscy są w stanie to zrobić i dążą do uniknięcia tak przykrych sytuacji.
A odbiegając od głównego topiku, to mam pytanie:
ile płacicie/bierzecie za strzyżenie z myciem psa wielkości małego pudla/sznaucerka? Mam wrażenie, że strasznie to ostatnio podrożało. Pani, która strzygła na 60zł już tego nie robi, znalazłam fryzjera dwie ulice od mojej i wstępnie powiedziała 90zł, ale na pierwszą wizytę zgodziła się dać zniżkę.
Zapisałam się na jutro, ale przed chwilą wykąpałam psa, bo wstyd z takim cuchnącym kundlem iść ;/
Moja kumpela za samo strzyżenie pudla płąci 60zł. Goli psa całego, zostawia trochę czupryny tylko.
Niestety cieciorka, ja jeszcze nie poznalam psa ktory zachowywalby sie poza schronem (i po pewnym czasie, ja zawsze daje 2 miesiace na 'rozkrecenie' 😀iabeł: ) tak samo jak w schronie.
I zawsze jesli ktos sie do mnie zwraca z prosba o wybor psa, proponuje wspolny wybor rasy i hodowli, jesli klient chce psa adoptowac, proponuje dom tymczasowy. Jeszcze nie zdarzyła mi sie osoba uparta na schronisko jako jedyne sluszne miejsce. Od schroniska odwodze nie dlatego ze ich nie popieram - wrecz przeciwnie, pochwalam i podziwiam kazdego, kto takiego psa wzial i zapewnil dlugie szczesliwe zycie. Po prostu jesli ktos zglasza sie do mnie po pomoc, znaczy ze chce takiego psa, ktorego polubi a nie znienawidzi - czuje sie odpowiedzialna za to, jaki pies do niego trafi, dlatego nie polece schroniska.
w ramach editu: oczywiscie jakby ktos byl zdecydowany tylko i wylacznie na schronisko, tez pomoge na ile bedzie sie dalo, ale uprzedzajac o mozliwych konsekwencjach.
(I zaraz ktos napisze ze konsekwencje moga byc zawsze i zacznie sie od nowa...😉 )
JARA, moja mama miala hodowle chow chow. Wlasciwie wychodzilismy na zero, jesli na + to naprawde minimalnie. Wyjsc na zero i plakac za oddanym psem to srednia zabawa, wiec pomimo ze pieski rodzily sie ladne, ciekawie umaszczone, to dalismy sobie siana. ZA duzo nerwow nas to kosztowalo, serio 😉 Mamy chow chowy rodowodowe, za sporo kasy, przywiezione z drugiego konca kraju - ale wlasnie dlatego, ze ma byc to chow chow a nie sredniej wielkosci puchaty pies.
Hodowli - tak. Pseudohodowli - absolutne NIE.
cieciorka, ja za strzyżenie swojej sznaucerki miniaturki płacę 60 zł - bardzo krótko+ broda+ firaneczki, dodatkowo obcięcie paznokci, wyczyszczenie uszu, standardowo kąpanie. I dostajemy paczkę jakiś ekologicznych ciasteczek 😉
Podejrzewam, że tet ma jakiegoś psa myśliwskiego 😉 Dzikarz jakiś?
sienka, 😅
ogurek 👍
Edytka nic nie odwracam. Wiem do czego pijesz, ale mimo wszystko to nadal to o czym piszę. Bo znając swoje upodobania co do spędzania czasu i wiedząc co z przyjemnością będę robiła, mogę zagwarantować swojemu psu, że będzie mógł się cieszyć swoją naturą i wrodzonymi pasjami. Co z tego, że bez planowania kupię sobie np tak jak mam teraz retrievera, z pasją do aportu i zwierzyny, a brzydziła się tym i nudziła totalnie? Do teog nie przepadała za wyjazdami w teren, nad wodę itd? Chyba lepiej, żebym dowiedziała się czego pies potrzebuje, jakie ma tendencje w zachowaniu itd i czy to mojemu trybowi życia i moim likes/dislikes bedzie pasowało. Nie sądzisz? A jeśli lubię wyjazdy na wystawy to gdzie problem? Jakie to narzędzie? Pies przebiega się po kółku i tyle. Chwile postoi. Co najwyżej wygra worek karmy i pucharek 😉 Ot straszne mi zyski. Zero IMHO powodów by uważać że w tym momencie pies to narzędzie. a jeśli pies nie będzie lubił wystawiania to wierz mi, nikt nie będzie na siłę go woził. Bo pies zestresowany wystawą,wystraszony się nie pokaże a wręcz może polecieć z ringu za nie pozwolenie obejrzenia się. Wyjazdy z takim psem to pomyłka i NIKT tego robić nie będzie. 😉
a nie, ja mam SAR, gruzy i teren.
nie chce zeby ktos myslal, ze pies to dla mnie przedmiot, ale uwazam, ze swietnie jest kiedy zwierze moze sie spelniac wg swoich potrzeb, a ja nie mam skrupolow i to wykorzystuje. Robie co moge, zeby sie psu krzywda nigdy nie stala, ale byloby oszukiwaniem siebie twierdzic, ze gruzy sa bezpieczne dla psa. Sport tez nie jest pozbawiony ryzyka. Alternatywa jest kanapa i spacerki wokol chalupy. To ja za alternatywe dziekuje. Lubie prace z psami, traktuje je podmiotowo. Nie da sie psa do pracy lub wysokiego sportu zmusic. On musi chciec to robic. A ze wybrac szczeniaka latwiej wsrod rasowych to chyba oczywiste. I nienawidze rozmnazalni. Dlatego po 5 kundlach znajdach mam zaplanowanego i kupionego. Z papierem.
🙂
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] nieregulaminowy post
Tet, powiedziałabym, że wykorzystujesz psa jako narzędzie w najlepszy z możliwych sposobów 😉 a w jakim rejonie działasz? i teren tzn. otwarta przestrzeń czy tropienie? Bo ja się czaję na sar, gruzy i tropienie, ale na razie szukam najbliższego miejsca na szkolenie, bo niestety na zapupiu mieszkam... No i zobaczymy czy zdolności starczy, mi i psu.