kącik skoków

Gillian   four letter word
02 marca 2011 22:50
crazy, na dzień dzisiejszy robię to, co umiem - w dole, miękko, spokojnie, z milionem przejść, dodania/skrócenia, wszystko bez nerwów. Jest lepiej niż było, Matka Pońka byłaby z nas dumna 😉 więcej sama nie zrobię i raczej nikt mnie nie nauczy tutaj (w sensie położenia geograficznego 😉 ).
Moim laickim zdaniem ten drugi filmik Gillian w wolniejszym tempie jest lepszy to, że raz wyszedł odskok z dalsza to przecież (chyba, ze sie mylę?) nic złego i tak po tym filmiku patrząc to z boku nie wygląda jakby on się napalał na przeszkodę przez to wyciągał cię do niej, a po prostu ratował bo akurat tak spasowałą odległość, jakby nie pociągnął to by w ogóle nie spasowało lub musiałby dotupać i może to głównie kwestia Twojego oka i zdecydowania? Mi zawsze powtarzano, że grunt to zdecydowanie, żeby konwekwentnie się trzymać decyzji bo jak się jest niezdecydowanym i najpierw nam się wydaje, że będzie daleko to może przytrzymam, ale w sumie to nie wiadomo to nie ma się co dziwić, że koń bierze to na siebie i decyduje🙂 Mówię tylko to co mi się wydaje też mam nadzieję, że się nie obrazisz, ale piszę trochę z własnego doświadczenia (niewielkeigo ale zawsze to coś🙂 co prawda takich problemów nie miałam, ale miewałam okresy, w których za nic nam odległości nie pasoały, to z bliska, to z daleka. Teraz odpukac jest bardzo fajnie,ale na to się składało b. dużo czynników bo i gimnastyka i ujeżdżenie bo co z tego, że wiem, iż trzeba skrócic jak koń na to nie reaguje, ale też znalezienie odpowiedniego dla konia tempa. Ty masz dużego konia to nie powinnaś mieć problemów z wolniejszym tempem u nas zaś przy takim pojawiały sie problemy (przy zbyt wolnym oczywiście), ale jak się już znajdzie to idealne tempo dla danego konia to wszystko tak gładko i przyjemnie idzie 😜
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
02 marca 2011 22:53
Gillian, ja bym porzuciła na razie skoki i drągi i kombinacje i najazdy. To nic nie da, jeśli nie masz jak "rozmawiać" z koniem. A u Ciebie leżą zupełne podstawy. Nie ma kontaktu, nie ma rozluźnienia, nie ma przepuszczalności, nie ma podstawienia, wiec co da Ci przebywanie drągów czy przeszkód?
To jakbyś chciała mówić w obcym języku znając tylko słówka, bez żadnych konstrukcji gramatycznych. Jesteś w stanie wypowiedzieć zdanie i  może ktoś Cię nawet zrozumie, ale to nie jest rozmowa. Nie pójdziesz dalej, bo brak Ci bazy na której możesz pracować.
Gillian   four letter word
02 marca 2011 22:58
Magdzior, zwróć uwagę na skok ze wskazówką - to była jego decyzja, żeby dodać a pasowałoby fajnie. I kolejny tam gdzie było za daleko - weszłaby tam spokojnie jeszcze fula, na którą czekałam.

Strzyga, stan na dziś - rozluźnienie mamy 🙂 dobre i to na początek.

Gillian, już dziewczyny pisały, ale jak dla mnie obrazek z tego pierwszego filmiki na pewno nie powinien być twoim marzeniem na przyszłość 🙂 Nie będę się powtarzać, dla mnie to hardcore, poza kontrolą na wylamionym uciekającym koniu, zwalonym niemiłosiernie na przód w tym galopie. Ale fajnie, że widzisz swoje błędy i chcesz pracować!
Np. na tym filmiku http://www.youtube.com/user/Crejzol1#p/u/26/yeamolmA29I tez mam dosc zywe tempo, mimo ze sponizlam sie az 10sec !!! Nie wiem jak... To kon jest pod kontrola do konca czeka na mnie i moja decyzje, i mysle ze nie wyglada to jakos zle.
kujka   new better life mode: on
03 marca 2011 01:27
Gillian, ja tylko jako pseudopingwin i skoczek amator powiem tyle - z czego kon ma miec sile na skok, skoro nie jest w ogole podstawiony w tym galopie? to oczywiste ze bedzie sie ratowal rozpedzaniem sie do tej przeszkody. Ty zamiast zamknac go w pomocach wisisz sobie nad nim w czyms co przypomina polsiad. chyba faktycznie w to wasze skoczkowanie trzeba wplesc troche ujezdzeniowej roboty 😉

crazy, jak sie skakalo na takim podlozu? to jest pewnie jakis superprofi piasek, ale mimo wszystko ta stojaca woda straszy 😉 bardzo fajny przejazd!
Gillian, słuchaj crazy! (i innych). Konie rozwleczone nie chcę skakać z bliska. Nie chcą - i już!
Chyba, że z awaryjnego przytupu. Fajnie, że rozluźniłaś konia - teraz go zbierz!
Podziwiam Cię - ja takim dłuuugaśnym koniem bałabym się jechać LL :/
Potrzebujecie masy pracy ujeżdżeniowej (i "znienacka" - skok). Na prawa fizyki i anatomię nie pomogą najsprytniej i najsłuszniej ułożone drągi.
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
03 marca 2011 07:08
Gillian, tak jak dziewczyny piszą,koń ma być pilny! prosty! PRZEPUSZCZALNY !

mocna fula nie znaczy szybsza.koń rozwleczony,to koń płaski,płaski i rozwleczony koń,to takie niechlujne właśnie skoki...na dodatek w końcu prowadzi to także do zrzutek,bo tak rozjechany koń już jest długi,więc po prostu płasko skacze...a jak z odległością na odbiciu jest na prawdę fatalnie,to dotupuje,ratuje się,przerzuca...

mówisz,że macie rozluźnienie przepracowane...jesteś np. w stanie galopując po kole oddać wewnętrzną wodzę bardzo wyraźnie,a koń nie zmieni ani rytmu ani kadencji?nie ruszy z Tobą?nie wylami się?nie rozciągnie się?

pamiętaj,że napęd konia jest w jego zadzie - masz napęd na tylnej osi,twój zapiernicza jak lokomotywka,uwalony niestety na przodzie i walczący ze wstrzymującymi pomocami...
crazy, jak sie skakalo na takim podlozu? to jest pewnie jakis superprofi piasek, ale mimo wszystko ta stojaca woda straszy 😉 bardzo fajny przejazd!


Dziekuje, Oczy bolaly bo sie strasznie odbijalo slonce w tej wodzie ale przynajmniej nie lalo jak na czworoboku 2 dni wczesniej, bo w strugach deszczu to ta woda az do oczu wpadala zpos kopyt, a konie czesto nie radzily sobnie z faktem ze dostaja po brzuchu wodno piaskowa bryla...
Jak już tak wrzucacie filmiki z przejazdów, to ja też chętnie posłucham o moim  😉

Ostatnio znaleziony filmik z klasy N
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
03 marca 2011 08:46
Mi film odtwarza się w tak okropnej jakości,ze nie jestem w stanie nic powiedzieć :-(
Konie rozwleczone nie chcę skakać z bliska. Nie chcą - i już!
Chyba, że z awaryjnego przytupu.(...)
Na prawa fizyki i anatomię nie pomogą najsprytniej i najsłuszniej ułożone drągi.


Bardzo mądre stwierdzenie  👍 - muszę o tym zawsze pamiętać !
Na prawdę? Kurcze u mnie fajnie widać..
Może zmień sobie rozdzielczość tam pod paskiem przewijania. Bo chętnie poczytałabym Twoją opinię  😉
Jak już tak wrzucacie filmiki z przejazdów, to ja też chętnie posłucham o moim  😉
koń ciekawy, dobrze skacze, amazonka tez dosyc dobrze sie znajduje nad przeszkodą (mimo długich strzemion), jednak nie podoba mi sie jazda w dystansie pełną dupą, gwałcenie konia w zakretach i wysoka reka, prowokujaca konia do galopu na podobieństwo
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
03 marca 2011 09:26
wrotki, I love you  😍


Puma,przyznam bez bicia,że oglądałam film z telefonu  😡 wrzucę sobie potem na normalny ekran.
Gillian   four letter word
03 marca 2011 09:27
halo, słucham. Zresztą to samo słyszę od osoby, z którą jeżdżę na stałe. Tylko jakoś z realizacją trudniej, nie wiedzieć czemu...
Piszesz - rozluźniłaś, to teraz zbierz. How? 🙁 wiem, że przez internet się nie da więc pytanie jest retoryczne 🙂

Ktoś, wewnętrzną, zewnęrzną, obie - noł problem. Uważam, że pod względem jezdności i miękkości koń poprawił się bardzo od jesieni, mając za sobą ciężko przepracowaną zimę na lonży. Przynajmniej ja tą poprawę czuję podczas jazdy. Ciężko u mnie o kogoś z aparatem bo jestem sama całe dnie w stajni ale jak tylko będzie możliwość to ponagrywam to i owo - może da to jakiś obraz do podpowiedzi co dalej.
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
03 marca 2011 09:32
Gillian, czyli od jesieni nie startowałaś jeszcze w końcu?czyli tak na prawdę nie wiesz,jak to będzie na parkurze i tylko zakładasz czarny scenariusz?
bo skoro jest poprawa taka,o jakiej piszesz,to ja nei wiem dlaczego na parkurze miałoby to się zmienić. 🙂
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
03 marca 2011 09:47
crazy, ale wtedy była super pogoda 😀

Gillian, super, jeszcze tylko podstawienie, przepuszczalność, elastyczność i możesz zacząć skakać. Ja bym się za skoki teraz nie brała, mówię szczerze - w trosce o Twoje bezpieczeństwo. Bo takie skoki nic Ci nie dadzą, niczego nie zmienią, a możesz się tylko zabić jak kiedyś nie dolecicie. Lepiej poświęcić miesiąc/dwa/trzy na zrobienie chociaż podstaw ujeżdżenia. Tego, żebyś mogła nad koniem zapanować. I wtedy zacząć uczyć go skakać. Cofnąć się niestety do początku. Wiadomo, że nigdy do końca go nie odrobisz, bo skoro przez całe życie musiał podejmować za Ciebie decyzje i ratować was oboje, to nie da mu się nagle powiedź "Dobra stary, od dziś zapominamy o tym co było, zaczynamy od nowa". Można za to powiedzieć " Stary nakrzaczylismy mocno, ale spróbujemy przestać krzaczyć. Zaczniemy od początku i pamiętając błędy, postaramy się ich unikać".

Nie jesteś zawodowcem, nie musisz się nigdzie spieszyć, przecież jak poświęcisz pół sezonu czy nawet cały sezon na szlifowanie ujeżdżenia, nie nadejdzie apokalipsa i nie zmiecie was z powierzchni ziemi. Zwłaszcza, że to zaprocentuje w dalej i jestem w stanie się założyć o butelkę martini, że tak będzie.

Spójrz na filmik crazy - niby jest mocne tempo - jak u Ciebie, ale zauważ diametralną różnicę w sylwetce. Twój koń zaiwania sztywny, wylamiony, byle szybciej i do przodu. Jak na hubertusie. Czarek natomiast idzie mocnym galopem, ale pełnym energii i zebranym. Widać, że jak go crazy przytrzyma, to koń się natychmiast skróci, nie zwolni i wytraci moc, a ona przejdzie na zad. 1😲3-1:11. Wszedł mocno w zakręt, ale tam go szybko przerobiła, koń się wycofał i z prostej galopowała w mocniejszym zebraniu, żeby domierzyć do przeszkody. I mogła sobie pozwolić na dojechanie dwóch ostatnich foule, bo miała konia na ręku.
A u ciebie na fimikach to tempo jest cały czas takie samo, nie ingerujesz w ogóle w to, co robi koń. Napisałaś, że boisz się, że mu coś zrobisz jak podejmiesz decyzję. Największą krzywdą jest zostawianie konia samego. Bo jak podejmujesz nawet złą decyzję, koń wie, że jest jakaś góra. I ona myśli, czasem przykrzaczy, ale generalnie można się na nią zdać. Żeby Ci ufał i wiedział, że ktoś na nim siedzi, że to nie tylko zbędny balans. Zostawiasz go samego, a potem się dziwisz, że sam dyktuje Ci odskok. To kto w końcu myśli i podejmuje decyzje w waszej parze? Ty czy on?

Kolejny filmik - młody koń, widać, że jakby mu pozwolić, to by poszedł, a po każdej przeszkodzie jest wycofany, galopuje wolno, ale z energią, widać dokładnie, że każdy odskok jest wyregulowany, po przeszkodzie koń nie leci przed siebie, tylko szybciutko jest zamknięty na pomocach i idzie dokładnie tak, jak chce jeździec.


Poniowe skoki. Złoty nie idzie w klasycznym ustawieniu, ale zobacz jak mocno jest oparty na pomocach. I jak każdy zakręt jest przerobiony. Najlepiej to widać na dojeździe do pijanego oksera. Pach i koń jest mega skrócony, a do następnej przeszkody trzeba go już rozjechać. Więc regulacja tempa następuje ciągle i to jest natychmiastowa odpowiedź konia. 


I wracamy do Twojego filmiku. Oceń sama





Zaznaczyć pragnę, że to są moje własne, osobiste obserwacje. Laickie. Nie znam się na skokach, nie praktykuję, mówię o tym, co widzę.
Gillian   four letter word
03 marca 2011 10:04
Strzyga, ja mogę poświęcić i rok na ujeżdżenie ale powiedz mi - z kim? bo jak jeżdżę po mojej łące to jest ze mną tylko pies. A on mi nie powie nic konstruktywnego 😉 to jest cały problem. Jestem na takim zadupiu, że nikt nawet do mnie nie dojedzie - wiem, bo próbowałam ściągnąć trzy osoby i niestety nie udało się. Pomijając już nawet barierę finansową, bo treningi z kimś mądrym kosztują ale to inna sprawa, do rozwiązania. Od roku nie kupiłam nowego czapraczka, dereczki - wszystko co mam ładuję w konia - między innymi wyjazd do Ponii.  A tam gdzie jeżdżę poskakać w sezonie niestety nikt mnie podstaw ujeżdżeniowych nie nauczy.
Chciałabym, aby mój koń chodził tak jak na pierwszym filmiku przez Ciebie wklejonym. Obleśnie bym chciała. Ale niestety tak nie chodzi i pode mną pewnie chodzić nie będzie, bo jestem za cienka.

Ktoś, wsiadam od 2-3 tygodni, jesteśmy na etapie galopowania przez drągi, dla zrobienia radochy koniowi skoczyłam po dwa razy krzyżaka i stacjonatkę i to wszystko.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
03 marca 2011 10:21
Gillian, to znaczy, że skoro z ujeżdżeniem pójść nie możesz, to dalej będziesz jeździła N? Bo dla mnie to średnia alternatywa. Rozumiem, że to jest bardzo ciężka sytuacja. Ale niedaleko Koszalina jest Paweł Spisak, może mogłabyś do niego raz na 2-3 tygodnie, zależy pod funduszy, pojechać na trening. Niech pokaże Ci co i jak, zada pracę domową i następnym razem zobaczy postępy, skoryguje i zada następną. To nie jest super wyjście, ale jest jakieś, bo skoro chcesz coś zmienić, to musisz niestety coś zrobić.  O, pod Koszalinem, albo w samym, jest też przecież Crazy, o ile się nie mylę =)

Nie rozumiem dlaczego piszesz, że nie będzie chodził, bo co? Ludzie bez rąk i nóg jeżdżą i zarąbiście jeżdżą, a Ty masz wszystkie kończyny, żadnych paraliży, to jak najbardziej jest do wykonania =)
Gillian   four letter word
03 marca 2011 10:26
Strzyga, właśnie o Crazy pomyślałam, dużo to bliżej niż do Skibna. Tylko nie wiem czy trening raz na 2-3 tygodnie będzie miał ręce i nogi, bo co innego jeździć pod jej okiem a co innego sama. Wolno się uczę, nie mam talentu jeździeckiego, mam wrażenie że to będzie strata Kasi czasu...  Ale spróbuję na pewno.

edit - do samego Koszalina mam 30 km od siebie 😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
03 marca 2011 10:30
Gillian, tu już musisz sama zdecydować, najlepiej znasz siebie i swojego konia. W każdym razie chyba warto spróbować.
Strzyga, ja mogę poświęcić i rok na ujeżdżenie ale powiedz mi - z kim?

Gdyby było więcej chętnych, to mogłabyś podzielić koszty - same treningi nie są astronomicznie drogie, w dużej mierze decyduje cena dojazdu.
Sama wiedza, co powinnaś zrobić może być frustrująca, jeżeli nie znajdzie się ktoś, kto powie Tobie, jak Ty to masz zrobić.
Gillian   four letter word
03 marca 2011 10:34
Nestor, mam stajnię przy domu w środku lasu - innych chętnych brak...
Nestor, mam stajnię przy domu w środku lasu - innych chętnych brak...

OK, ale 30 km do Koszalina to nie jest astronomiczna odległość - warto, by ktoś ocenił na żywo Twoje umiejętności i zaordynował kurację.
Warto - nawet jeżeli nie miałyby to być regularne treningi.
Gillian   four letter word
03 marca 2011 10:50
dlatego zamierzam się umówić na jazdę, jak tylko wpadną mi jakieś fundusze. 30 km to niedużo, ale 60 km w dwie strony ropożerną terenówką z przyczepą + wynagrodzenie za trening daje już pewną sumę konkretną. Przynajmniej dla mnie...
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
03 marca 2011 10:54
ja uważam,że lepiej zebrać pieniądze i pojechać do kogoś na tydzień,dwa i znów zbierać,niż brac jeden trening na 2-3 tygodnie...i znaleźć kogoś do filmowania z ziemii - kamera to najlepszy trener,jeżeli "gdzieś tam" masz opiekę merytoryczno-korygującą....
i wysoka reka, prowokujaca konia do galopu na podobieństwo


Może to być spowodowane zbyt długimi wodzami ? Przez co chcąc zachować kontakt podnoszę ręce?
[quote author=Ktoś link=topic=18.msg922188#msg922188 date=1299149642]
lepiej zebrać pieniądze i pojechać do kogoś na tydzień,dwa...
[/quote]

Pewnie, że lepiej, ale "lekarz" przydałby się od zaraz, by zmienić "dietę" i założyć "opatrunki" 🙂
Na samą "operację" można poczekać - tą "operacją" mogłyby być "wakacje u trenera".
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się