Dziewczyny dzięki za pocieszenie :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:
Od końca - Fela ze mną nie mieszka, bo... ja prawie nie mieszkam. Kocurów Pasiastych, kiedy się wyprowadzalismy do różnych mieszkań, jeszcze nie było (na świecie też). Pojawiły się za to, zestresowały osmioletnią wtedy Felke i wypracowały sobie równowagę w trojkę, kocury u mamy. Miałam więc do wyboru - zabrać kota do pustego domu, gdzie będę pojawiać się z grubsza spać, albo zostawić ją z nimi dwiema i dwoma kocurami. OK, ze mną związana była zawsze najmocniej, ale lepsza sis, która jest, niż ja, której nie ma. Z czasem się przekonała, siostrze dość szybko zaczęła pozwalac się głaskać po brzuszku, teraz i mamie się każe drapać. Jak jest w dobrej formie, to i kocurom wprać potrafi "zza rogu" dla zabawy. Rozważam zabranie jej teraz, ale nie wiem czy to nie będzie za duży stres - nowe miejsce i znowu nowe, młode koty. Z tego względu, ze ja prawie nie mieszkam, podstawowym zalożeniem było, że koty biorę dwa - żeby w dzień, kiedy mnie nie ma, miały siebie. No i mają. Uwielbiają się. Sypię im żarcie do dwóch misek a one jedza z jednej 😵 zero agresji, nigdy nie widziałam, żeby jeden drugiego łapą pacnął (chyba że w zabawie).
Wiem, ze 13 lat to nie jest jakoś szczególnie duzo, ale Felicja zawsze była trudnym kotem. Nigdy nie miała szczególnie ładnej sierści (szczególnie jak teraz z Simbą porównuję), bardzo dużo rzygała, wybredna z żarciem jest niemożebnie. Zawsze dopina się do wszystkich możliwych kwiatków. Później oczywiście rzyga. Teraz trochę tego mniej, bo co się dało zjeść, już zjadła. Ale jakiekolwiek "trawki", "papirusy" - nie mają szans. Najlepiej w sumie było jej na diecie RC hairball - hafty minimalne i nawet tyć zaczęła. Kupiłam jej to i jej ulubione Feline no 3. - ale to drugie się skopało. Kiedyś było kolorowe (fuj, niezdrowe barwniki) i wyraźnie smierdziało rybą (ryba jest zła dla kotów) i Felicja skoczyłaby za tym w ogień. Teraz powąchała, zjadła trzy granulki, tyle. Samo zdrowie :/ jutro jej exigenta dowiozę. Moze chociaż to zje. Cholera, naprawdę się martwię.
Teraz do tego czy siostra nie zauwazyła - no nie zauważyla. Bo one sa obie z mamą ekstremistki. Jedna dąży do idealnej formy kuli wszystkiego co widzi (matka karmiąca 😉 koniom tez zawsze siana dokłada, musimy jej pilnować) i nie ma w tym umiaru, druga, jako że przwykła do tego pilnowania, nieco się hmmmm... zapędziła. Dawała trójce kotów wspólną małą ilośc żarcia i już, żadnego dokarmiania, schowała karmę. Tyle że większośc tego zjadały kocury. Feli Orijen nie podszedł, więc praktycznie nie jadła. No i obserwacja hmmm... no trochę młodej nie wyszła. Mam nadzieję, ze już teraz widzi, jak wygląda kot CHUDY. Kocury wyglądaja super.
A Fela wygląda znowu z grubsza tak (fotki po operacji, ale waży tyle samo 🙁 🙁 🙁) nie mogę sobie darowac, że nie dopilnowalam i pozwoliłam na doprowadzenie jej do takiego stanu 🙁

A teraz ma jeszcze dużo, dużo brzydszą sierść - w kępkach i nastroszoną 🙁 i nie chce jeść. Kilka granulek, kilka kęsów i stoi nad miską i myśli, tak jakby coś ją bolało 🙁 a jak zje więcej - zaraz rzyga. Echhh... Mój kochany pokurcz...