Ile koni w 1 dzień?
W tej chwili z luzakiem potrafie porzadnie popracowac 11 koni w wieku 3-6 lat. Majac tylko 3-letnie, zdarzylo mi sie pojezdzic 12-13.
ja jezdzilam 4 dziennie i padalam na twarz 😵
myslalam ze tylek mi odpadnie
Mój rekord to 12 koni dziennie od godziny 4 do 23, z przerwami na prowadzenie gospodarstwa ... 😀
Kiedyś jeździłam jednego dziennie, teraz mam trzy i jak któregoś dnia jeden ma akurat dzień luzu bez siodła to jest mi mało 😉
Najwięcej pojeździłam na raz 6, ale trudno było to nazwać porządną jazdą, bardziej rozruch, mniej czy bardziej intensywny.
Natomiast przy trzech swoich koniach zdarza mi się odmówić, kiedy ktoś mnie prosi o pojeżdżenie konia, bo go nie będzie dzień czy dwa, bo zrobienie przy trzech koniach zabiera mi kupę czasu, zwłaszcza że nie cierpię się spieszyć. Nie umiem zostawić konia po jeździe w boksie bez wyczyszczenia go i posmarowania kopyt. Oczywiście trafiają się takie dni, że fizycznie nie mam na to czasu i jestem zmuszona odpuścić sobie dokładne oporządzanie.
Fantazja ja też należę do tych co pojeżdżą 4-5 dziennie i padają na twarz 😉 ale to pewnie kwestia przyzwyczajenia, jakbyśmy miały po 7 koni i musiałybyśmy je codziennie jeździć to tez byśmy pewnie jeździły i nie byłoby, że boli 😉
Dla mnie 4 konie dziennie to takie optymalne rozwiązanie. Jak mam mniej to się nudzę, ale więcej niż 5 to już pochłania za dużo energii, chyba, że to byłaby moja praca, wtedy owszem, nawet więcej. Tylko, że te ostatnie to już by były pewnie tak "na-odwal-się".
Tercet, jak tak patrze na mojego szefa ile on koni dziennie jezdzi, to mu wspolczuje
Anka, to się dopiero nazywa "kobieta pracująca" 👍
A ja najwięcej 5.
A tak dla czerpania przyjemności z jazdy (i rozwoju) to najbardziej lubiłam czasy kiedy wsiadała 2-3 dziennie 💘
Ja najwiecej to 9 w pracy i mój jeden po pracy 🙂 normalnie 8 ( taki standard ) -> to jak pracowałam jako jeździec teraz sobie dawkuje i wiecej niż 4 nie jeżdze reszta lonża no i jazdy poprowadzić i kopyta zrobic.
Ja mam 7 🙂 I tak jakoś dzień mija nawet nie wiem kiedy 🙂
Ja mam 7 🙂 I tak jakoś dzień mija nawet nie wiem kiedy 🙂
nie dziwię się ; ]
no, własnie, nie dziwota. A i w nocy zapewne śpisz jak zabita 😉 Oraz jesz co chcesz i nosisz rozmiar 34
Ja Was podziwiam. Ja jak mam wylonżować codziennie 2 (i to tak tylko przegonić na kantarze, nawet bez czyszczenia 😉 ), to mam już koniowstręt i nie mam ochoty oglądać swojego zwierza. Chyba jestem mało zakoniona...
Eeeh, a ja czasem się wściekam, że uczelnia bardzo mi komplikuje życie, zwłaszcza stajenne.
Jakbym miała jednego konia, to i porządnie by człowiek pojeździł, i wypucował i kopytka, tiru riru. A przy trzech serce mnie boli jak muszę już lecieć na uczelnię, albo godz 22 za pasem i już trzeba się uwijać, a nie pół godziny czyścić konia. A ja jednak jestem lekkim pedantem, bo razi mnie nawet jak jest jedna jedyna kupa niewybrana w czystym boksie, to ja muszę, no muszę. Bo nie wyjdę ze stajni 😉
Elu - a u mnie na odwrót z tym rozmiarem 😉 Jak miałam jednego to wyglądałam jak przecinek, a teraz i trzy nie pomogą, bo roztyłam się bardzo..
Jak miałam jednego to wyglądałam jak przecinek, a teraz i trzy nie pomogą, bo roztyłam się bardzo..
to chyba dośc niespotykana reakcja organizmu - chyba że masz ale nie jeździsz
Ale skąd pomysł, że od jeżdżenia się chudnie? 😲
Od koszenia trawy, sprzątania stajni, biegania z taczkami - owszem można parę cm w obwodach spokojnie zgubić, ale mnie nigdy nie zdarzyło się schudnąć od samego jeżdżenia... Chyba że jeździsz cały dzień i nie masz czasu, żeby jeść 😁
chudnie się chudnie - a "pomysł" z własnego doświadczenia. Pod warunkiem że sie pracuje a nie wozi.
Ja zawsze chudłam i to spore ilości jak jeździłam 6-8 koni a do tego jadłam wszystko co stało mi na drodze i co 2-3 godziny byłam głodna.
Orzeszkowa- dokładnie - ja owszem, chudłam przy jeżdżeniu, ale wtedy, gdy nie umiałam jeszcze jeździć (co nie znaczy że teraz prezentuję bóg wie jaki poziom :lol🙂 i używałam do tego "całego ciała". Jak schodziłam mokra z jazdy dzień w dzień to chudłam. Od czasu jak wysila się głównie koń to stanowczo waga się utrzymuje 😉
Poza tym jak dany wysiłek jest dla organizmu normalny - w sensie stały (codziennie 1 koń albo codziennie 2 konie albo 7) to się od tego nie chudnie - organizm sam sobie to reguluje. Chudnie się, jeśli się zwiększa wysiłek.
epk No właśnie o to mi chodzi - jak nie ciśniesz, nie pchasz i nie pompujesz cała jazdę,to raczej nie schudniesz. Jeżdżąc regularnie ze stałą intensywnością też nie - organizm przyzwyczaja się do obciążenia, po to sportowcy (czy osoby na diecie) stosują chociażby interwały i stopniowy wzrost obciążeń.
edit: tak z własnych obserwacji - bardziej męczy mnie np. wyczyszczenie trzech koni wytarzanych na padoku niż ich porządne pojeżdżenie 😉
Ja Was podziwiam. Ja jak mam wylonżować codziennie 2 (i to tak tylko przegonić na kantarze, nawet bez czyszczenia 😉 ), to mam już koniowstręt i nie mam ochoty oglądać swojego zwierza. Chyba jestem mało zakoniona...
czasem tak bywa...
mi na szczęście to na razie nie grozi choć zazwyczaj wstaję rano dalej szkoła potem od razu do jednego konia pojeździć, poczyścić potem w busa do innych również poczyścić lecz hm jednego przegonić na lonży, pouczyć chodzenia na niej a 2 inne "ujeździć" czyli wsadzić ogłowie i pojechać w las lub na pola ;]
no i potem wracam do domku i jeszcze z psem muszę kilka rundek zrobić ;]
natomiast w wakacje to całkowicie inna sytuacja bo wtedy wszystkie są w jednym miejscu ;] to wtedy całe stadko [ 2 klacze ujeżdżone+ wałach ujeżdżony+2 klacze nie ujeżdżone- grubaski + 3źrebole ] trzeba wyczyścić, dać jeść i zapewnić ruch ; ]
chudnie się chudnie - a "pomysł" z własnego doświadczenia. Pod warunkiem że sie pracuje a nie wozi.
ja chudnę bardzo mało i tylko w wakacje jest to widoczne, a w zimie może dlatego jest to mniejsze ponieważ konie są bardziej do przodu i już nie trzeba ich tak pchać...;] chociaż ja się rzadko kiedy obijam...
epk No właśnie o to mi chodzi - jak nie ciśniesz, nie pchasz i nie pompujesz cała jazdę,to raczej nie schudniesz. Jeżdżąc regularnie ze stałą intensywnością też nie - organizm przyzwyczaja się do obciążenia, po to sportowcy (czy osoby na diecie) stosują chociażby interwały i stopniowy wzrost obciążeń.
edit: tak z własnych obserwacji - bardziej męczy mnie np. wyczyszczenie trzech koni wytarzanych na padoku niż ich porządne pojeżdżenie 😉
zgadzam się; ]
ja tam jeszcze nie widziałam otyłego zawodowego jeźdźca
I to ma świadczyć o tym, że od jeżdżenia się chudnie?
nie - to ma świadczyc że sie tyje przeciesz, nie kapujesz? 🤔 🤔wirek:
😵
A ja myślałam, że - podobnie jak w innych dziedzinach - za uprawnianie jeździectwa, a tym bardziej zawodowo biorą się ludzie o określonej sprawności i predyspozycjach. Otyłych nie ma w sporcie bo... otyli nie uprawiają sportu?
Chyba mało jest przypadków, żeby osoba skrajnie otyła z dnia na dzień stwierdziła, że zostanie sprinterem na przykład 🙄 Z resztą, nawet w takim abstrakcyjnym wypadku - schudnie od bycia sprinterem, czy może najpierw musi schudnąć, żeby owym sprinterem zostać?
Przeciez podczas jazdy pracuje kazdy najmniejszy nawet miesien, to ogromny wysilek dla organizmu!! Oczywiscie ie jest to wysilek strickte wydolnosciowy, dlatego moze nie zawsze odczuwa sie po jezdzie takie mega zmeczenie jak np po przebiegnieciu dlugiego odcinka. Mowie oczywiscie, o pracy , ciezkiej pracy treningu ujezdzeniowym a nie jazdy 20 min w klusie anglezowanym. 3-4 konie solidnie przepracowane sa niesamowitym odchudzaczem🙂
Izabela Dyrek, Ulla Salzgeber też ostatnio raczej przytyła.. już na dwóch relacjach z zawodów jakiś widziałam ją mocno powyżej przeciętnej. Ale pewnie za mało koni jeżdżą...
Maagdzia, ale jak ten wysiłek wykonujesz codziennie to co innego jak nagle zaczynasz ćwiczyć - organizm chudnie, jeśli zmienia się równowaga - ilość kalorii dostarczanych do wydatkowanych -więc albo musisz przestać jeść albo więcej pracować. Jeśli wszystko nadal jest constans - to chudnąć nie zaczniesz. Tak samo co innego znaczy jazda dla organizmu osoby, która jeździ codziennie a co innego dla osoby, która jeździ 2-3 razy w tygodniu. Ich organizm inaczej odbiera wysiłek.
przepraszam - zblokowało mnie...