Ile koni w 1 dzień?

ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
21 października 2010 15:03
orzeszkowa: masz babo placek. Ależ ty mędrkujesz i koniecznie ale to koniecznie ale to koniecznie musi wyjść na twoje.

ja twierdzę że od jazdy tych no powiedzmy 5 koni dziennie  po godzinie każdego - czyli co najmniej 8 godzinach dodatkowego wysiłku - można spokojnie schudnąć tym bardziej jeśli je sie tyle ile przed przystąpieniem do pracy z  tymi 5 końmi - bo jest to jednak wysiłek fizyczny szczególnie jeśli samemu się ma wsjo zrobic, wyczyścić, osiodłać itepe.

Dla niedowiarków którzy w życiu tego jakże rzadkiego fenomenu chudnięcia od jazdy konnej nie doświadczyli załączam tabelkę z rozpisanym zużyciem kalorii na poszczególne czynności która se można naukowo podsumować i porównać ze zwykłym dajmy na to biurowym zużyciem kalorii przez kobietę 2000 kalorii do którego te dodatkowe kalorie przecież dochodzą jesli się te 5 koni jeździ.


http://www.ultimatehorsesite.com/info/caloriesburned.html

ACTIVITY:  For 130 lb person: For 155 lb person: For 190 lb person:
Shoveling 354 cal/hr 422 cal/hr 518 cal/hr
General Horse Riding: 236 cal/hr 281 cal/hr 345 cal/hr

Riding horse at the walk: 148 cal/hr 176 cal/hr 216 cal/hr
Riding horse at the trot: 384 cal/hr 457 cal/hr 561 cal/hr
Riding horse at a gallop: 472 cal/hr 563 cal/hr 690 cal/hr
Horse Grooming 354 cal/hr 422 cal/hr 518 cal/hr
Baling hay/cleaning barn: 472 cal/hr 563 cal/hr 690 cal/hr
Shoveling Grain 325 cal/hr 387 cal/hr 474 cal/hr
Fencing 354 cal/hr 422 cal/hr 518 cal/hr
Polo 472 cal/hr 563 cal/hr 690 cal/hr
Hiking, cross country (if your horse is hard to catch...) 354 cal/hr 422 cal/hr 518 cal/hr
Brisk walking 4 MPH 236 cal/hr 281 cal/hr 345 cal/hr
Walking, carrying 15 lb load: 207 cal/hr 246 cal/hr 302 cal/hr


Tak samo co innego znaczy jazda dla organizmu osoby, która jeździ codziennie a co innego dla osoby, która jeździ 2-3 razy w tygodniu. Ich organizm inaczej odbiera  wysiłek.


"odbiera inaczej" - bo jest organizm przyzwyczajony, zaprawiony do wysiłku - ma kondycje wyrobioną. Co nie znaczy że mniej przez to spala kalorii.


Edit: policzyłam (dla osoby 155 funtów = 65 kg)

5 koni po godzinie każdy jazdy 15 min stęp, pół godz. kłus, 15 min galop = 412 kcal x 5 koni = 2060 kcal
2 godziny czyszczenia i siodłania tych 5 koni = 844 kcal

razem jak morde strzelił wychodzi: 2904 kalorii.

I żeby nie wiem co to każdy ale to każdy musi schudnąć mająć dodatkowy wydatek energetyczny prawie 3000 kalorii dziennie przyjmując (spozywając) tyle samo kalorii ile do tej pory czyli 2000.  Prawie 3000 kalorii deficytu to bardzo dużo.


Edit II: Biorąc pod uwagę że aby spalic 1 kg tłuszczu z naszego sadełka nasz organizm spalic musi 7000 kalorii to okazuje się zę po miesiącu jeżdżenia i siodłania 5 koni i spozywania jedynie 2000 kalorii (zgodnie z pow. wyliczeniem) stracimy uwaga uwaga 12 kg tłuszczu.



Jeżeli ktoś jeździ te pięć koni codziennie od dłuższego czasu i z taką samą intensywnością, to raczej marna szansa, ze schudnie 😉
Ktoś, kto do tej pory wsiadał raz w tygodniu schudnie, owszem, ale do pewnego momentu, przecież:

Mięśnie przyzwyczajają się do obciążeń treningowych jakie mają na każdym treningu. Aby postępy były cały czas zauważalne należy zwiększać liczbę serii, częstotliwość treningów, skrócić czas przerwy odpoczynkowej. Aby zwiększyć siłę należy zwiększać obciążenie.

Tak działa spalanie tkanki tłuszczowej/budowanie masy mięśniowej. U koni też 😉
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
21 października 2010 15:29
ale co ty jeszcze chcesz udowodnić - bo nie rozumiem? I czemu zaprzeczasz?

Masz czarno na białym podane ile co kosztuje wydatku kalorycznego, masz podsumowane i podliczone.

owszem, jak taki ktos będzię żarł (przepraszam w tym momencie świnie) jak świnia  - i zagryzał boczek okraszony tonami masła szmalcem oraz kilogramami nutelli - to pewnie że nie schunie bo i skąd. Może i przytyje nawet.

Założenie jest: dany osobnik mniej więcej tyle żre co przed przystąpeniem do objeżdżania 5 koni.

Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
21 października 2010 15:51
no, własnie, nie dziwota. A i w nocy zapewne śpisz jak zabita 😉 Oraz jesz co chcesz i nosisz rozmiar 34


No nie 34 tylko 36/38   😉 (oczywiście wszystko zalezy od ubrań). Początkowo faktycznie schudłam sporo, ale teraz waga cały czas mi się utrzymuje i w sumie nie zastanawiam się ile i co jem. Waga óżni się pomiędzy latem i zimą + - 5 kg, ale tak ma wiele osób.


A tak poza tym, to dzisiaj miałam super dzień, bo wszystkie moje młodziaki chodziły bardzo dobrze, aż się zsiadać nie chciało 🙂
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
21 października 2010 15:58
ale co - że przez zime tyjesz czy odwrotnie?
Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
21 października 2010 16:06
Na zimę niestety tyję 🙂
Na zimę niestety tyję 🙂

No to witaj w klubie 😉 Jakoś trzeba utrzymać ciepłotę w końcu  😁
Chociaż u mnie to chyba bardziej wiąże się z tym, ze pracy mniej - nie ma szkółki, nie ma zielonki do wożenia...

Elu, ja Ci niczego nie będę udowadniać, od dzisiaj nawet Cię czytać nie będę  😎
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
21 października 2010 21:29
biedna pobrazana na smierc w wyniku braku mozliwosci ciagniecia upierdliwego monologu orzeszkowa , tak mi przykro ze twoja upierdliwosc znalazla final we wlasnorecznym wylaczeniu sie z dyskusji, ale jak sie nie ma nic do powiedzenia oprocz upierdliwosci to mysle ze jest to dobre rozwiazaneie.
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
21 października 2010 21:52
No to ciekawe, że od jazdy konnej nie można schudnąć - jak mi przybyło koni do jazdy do bardzo szybko schudłam, a diety nie zmieniałam.
Koniczka - tak, ale jeśli tą większą ilość koni zaczniesz jeździć codziennie przez dłuższy czas, przy okazji więcej będziesz jadła niż poprzednio - to raczej mało prawdopodobne że zrzucisz kilogramy.

Ja jeżdżę codziennie minimum dwa konie, najczęściej jednak wszystkie trzy. Myślę, że mój organizm ten wysiłek związany z jazdą trzech koni ( plus czyszczenie, wybieranie z boksów, itp) "wpisał sobie" w swój metabolizm jako dzienną normę.  Nie jest to wysiłek jakiś dodatkowy, powodujący spalanie większej niż normalnie ilości kalorii.

A sądzę, że na moje przytycie złożył się w głównej mierze fakt, że jem okropnie, nie przestrzegam diety, często bez śniadania, jeden lub dwa posiłki w ciągu dnia, a najczęściej najwięcej wieczorem, kiedy już nic nie robię. I tu nawet dziesięć koni nie pomoże, jak się człowiek tak odżywia 😉
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
21 października 2010 22:25
Fakt, po jakimś czasie przestałam chudnąć i się trzymam jednej wagi - jak chcę schudnąć to musze mniej jeść. No albo trzeba by zacząć jeździć jeszcze więcej 😉
a nie jest tak, że im więcej koni się jeździ, tym człek bardziej głodny się robi = więcej pożera i bilans straconych/nadrobionych kalorii się równa? 🙂
Ja jezdze od lat od 8 koni w zwyz. Jem jak wielkolud (do pracy min 8-10 kanapek, wieczorem gotuje i jem porzadny "obiad", a porcja na talezu wieksza niz porcja meza) co chwile jestem glodna, nosze 34 i od dawna trzymam stala wage. Przed slubem (6 lat temu) przytylam przez dwa miesiace przerwy 10 kg. Jak wrocilam do jazdy, to po pol roku wrocilam do mojej dzisiejszej wagi i odtad nic sie nie zmienilo.
W zime jem jeszcze wiecej, bo potrzeba energii na rozgrzanie organizmu, wiec moze przybieram 2-3 kg, ale jak tylko cieplej sie zrobi, powrot do 52 kg.

Czlowiek nie musi pchac i pompowac, aby sie spocic na koniu  😉
Anka jakbym czytała o sobie - ludzie nie mogą się nadziwić, że jem jak chłop i nie tyję  🤣
No ale to jest właśnie to o czym piszesz - stały (i spory) wysiłek przy stałej (równie sporej) dawce kalorii.

Co do pchania - pewnie, że każda jazda to jakiś tam wysiłek, człowiek się w kłusie rozgrzewa już najczęściej, ale ogromne znaczenie ma co się jeździ i jak. W czasach gdy tłukłam tyłek na klubowych rekreantach potrafiłam po godzinie jazdy być tak zmęczona, że zasypiałam w autobusie. Od kiedy ktoś mi otworzył oczy, że z konia nie trzeba wyciskać każdego kroku, mam wrażenie że w trakcie jazdy poci mi się głównie mózg 😉

Pytanie do osób jeżdżących sporo koni w ciągu jednego dnia - robicie sobie krótkie przerwy pomiędzy poszczególnymi końmi czy jeździcie kilka jednego po drugim? Zauważyłam ostatnio, że o niebo lepiej mi się jeździ, gdy dostaję kolejne konie osiodłane pod tyłek, ewentualnie gdy wszystkie wyczyszczę wcześniej a potem tylko wrzucam siodło. Czyszczenie, siodłanie i jeżdżenie każdego po kolei wybija mnie kompletnie z rytmu  🤔
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
22 października 2010 07:47
Ja niestety nie mam możliwości, żeby mi ktoś pod tyłek konie podstawiał, więc nie mam porównania.
Orzeszkowa- a jeszcze bardziej wybija, jak sobie pomiędzy jednym a drugim siądziesz, np. na kawkę. Tak, jak się potem nie chce zabrać od nowa, to jest koniec 😉



ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
22 października 2010 08:08

Ja jezdze od lat od 8 koni w zwyz. Jem jak wielkolud (do pracy min 8-10 kanapek, wieczorem gotuje i jem porzadny "obiad", a porcja na talezu wieksza niz porcja meza) co chwile jestem glodna, nosze 34 i od dawna trzymam stala wage.

no właśnie - tyle koni =  ogromne zuzycie energii jak nie przymierzając drwal w lesie na mrozie 😉 8-10 kanapek brzmi faktycznie imponująco 🙂
Ja niestety nie mam możliwości, żeby mi ktoś pod tyłek konie podstawiał, więc nie mam porównania.


Mnie się też dosyć rzadko zdarza, a szkoda, bo łatwiej nie wyjść wtedy z trybu "jazda" 🙂
Zazdroszczę osobom mającym możliwość wrzucenia konia przed i po treningu do karuzeli - zawsze to 20 min mniej na jednego konia...

Gosic racja! Papierosek gdzieś w biegu jeszcze przejdzie, ale nie daj Boże usiąść na moment  🤣
Z resztą jak lonżuję x koni pod rząd i w końcu robię przerwę to mam taki moment zawiechy  🤔wirek:
Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
22 października 2010 16:08
Ja jeżdżę od rana 4. Ok 12 mam przerwę, bo konie jedzą. Po obiedzie zostają mi jeszcze 3. Juz się przyzwyczaiłam, ale czasem nie chce mi się tyłka ruszyć 🙂 No i wszystko przy koniach robię sama.
Pomiedzy konmi robie sobie czasem przerwe na papierosa albo na kanapke 😉

Jak jestem sama, i padam na pysk, to ciezej mi sie pozbierac do jazdy po poludniu (tak od 16😲0 hehe ), teraz jak mi luzaczka przygotuje, to bez marudzenia wsiade, bo szanuje jej prace, a jak juz wsiade, to pracuje 😉 poniewaz najtrudniej jest wsiasc 🙂

Dzieki pomocy moge wiecej koni porzadnie popracowac, co mi daje wiecej satysfakcji, bo cala praca poza jazda zabiera jednak duzo czasu.

Przerwe mam od 12😲0 do 13:30. Jesli czuje, ze jestem slabo zmobilizowana, to albo jezdze jeszcze jednego konia na poczatku przerwy, lub zaczynam o 13😲0 robic nastepnego, bo wiem, ze jesli sie zasiedze z cala stajenna ekipa w przytulnej siodlarni z kawa w reku, to z bolem wstane...
W czasach, w ktorych nie mialam luzaka wiele razy jezdzilam rowniez przez cala przerwe, bo wlasnie dzieki temu moglam nadgonic czas, ktory mi uciekal podczas prac wokol konia.
poniewaz najtrudniej jest wsiasc 🙂


Amen  🙇

Macie jakiś określony system, w jakiej kolejności jeździcie konie? Ja staram się nie zostawiać sobie tych bardziej wymagających na koniec dnia, bo czasem ze zmęczenia już cierpliwości brakuje...
No i na dobry początek biorę sobie jakiegoś miłego i przyjemnego 😀
Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
22 października 2010 19:09
Ja jeżdżę po kolei jak stoja w boksach 😀 A na skoki dobieramy konie na podobnym poziomie. Kolejność mi się czasem zmienia jak któryś idzie na lonżę.
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
22 października 2010 19:14
Ja karuzelę mam do dyspozycji, ale stosuję tylko czasem do osobników wymagających 20 minut stępa na początek.

Jeśli chodzi o kolejność to głównym wyznacznikiem jest u mnie to, czy koń chodzi na padok rano czy po południu - w miarę możliwości nie chcę im padokowania ograniczać.  A reszta w zależności od potrzeb - na godzinę o której są zaplanowane skoki na hali przeważnie biorę konia, z którym nie planuję jakiś poważniejszych rzeczy do przepracowania. Jak miałam do stępowania "fikuśnego" rekonwalescenta, który czasem chciał się pobawić z przechodzącym koniem to starałam się go brać na początek, rano, kiedy na hali nie było nikogo, albo 1 koń, żeby go nie prowokować niepotrzebnie. Konie mniej wymagające staram się sobie planować gdzieś w środku, żeby sobie dać odsapnąć trochę 😉 I jakoś mi się ta kolejność zawsze sama układa 😉

Ja codziennie rano stoje przed tablica i robie plan. 😉 Wazne konie w pierwszej kolejnosci.

Ciezko opisac, ale np. mam teraz trzy mlode, ktore maja byc zaoferowane do sprzedazy, ale najpierw trzeba je zajezdzic, wiec te biore na poczatek. One sa teraz najwazniejsze i zanim cos innego przyjdzie mi robic (a nam sie nigdy nie nudzi), pracuje najpierw z nimi.
W inna strone jesli ktorys z mlodych dobrze chodzi, to pracuje pod siodlem "w kratke", wiec w dniu pracy jest rowniez na planie do poludnia, aby nastepnego dnia mogl znowu isc do maszyny albo na wolne bieganie.
Ja zawsze jeżdżę od ''najgorszego'' do najlepszego 😀. Na początku mam więcej weny do jazdy zawsze więc te trudniejsze wolę najpierw :P
A ja zaczynam od tego, na którym mi się jeździ zazwyczaj najlepiej.  Jak dobrze zacznę, to potem mam zapał do dalszej roboty, a jak mi pierwszy koniur podniesie ciśnienie, to zdarza mi się wkurzać i gorzej mi się potem pracuje z następnym.

Ale to też różnie - czasem biorę sobie "najgorszego" na początek, żeby potem mieć z górki.
ja zaczynam od najważniejszego, bo z rana zapał największy, a na koniec zwyczajnie tyłek już boli 😤
Ja tam zawsze zaczynałam od tych koni, które były najłatwiejsze, żeby potem mieć siłe jeszcze jeździć 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się