gacek 🙂 - no właśnie, to jest pytanie. Ja też się zaczęłam dołować, że koniowi się robią krwiaki w rogu po mojej robocie. Wcześniej krwiaków
nie pamiętałam. No i kowal nic nie mówił, czyli było dobrze (?) A później znalazłam to foto (Brytania - ostatnie struganie przez kowala):

..i zwątpiłam w swoją pamięć i spostrzegawczość w tamtych czasach. Są dwie opcje: albo kopyta ogólnej pomorskiej (a może i światowej) populacji koni dramatycznie się pogorszyły w ciągu ostatnich dwóch lat, albo ja więcej widzę.
Oczywiście krwiaki, jeśli ich nie było, a się pojawiają, nie są objawem zdrowia. Mogą się przejściowo pojawić w kopytach, które zaczęły pracować (przy zmianie strugania). Powinny zrosnąć, jak kopyto się ustabilizuje. Jeśli ciągle się pojawiają, to trzeba szukać przyczyny - spojrzeć gdzie są i zastanowić się z czego mogą wynikać. Na pazurze mogą wynikać z lądowania na tymże albo z za długiego pazura. Może coś jeszcze - to mi się kojarzy na szybko.
No i oczywiście czynnik metaboliczny - tak jak człowiek, który ma większą skłonność do siniaków, może cierpieć na jakiś niedobory żywieniowe względem swoich indywidualnych potrzeb, tak samo koń. Ja coś o tym wiem, bo mogę odrobinę opanować szalone siniaczenie się, np. od oparcia się o coś albo podania ręki 😉 tylko jak pilnuję wysokiego spożycia witaminy C i rutyny. A u koni - minerały...