Bardzo śmieszne, pokemon. Mój wet był już "zamknięty" - młody czochrał się ok. 21, a telefon mam ino stacjonarny do gabinetu. Nie kwestionuję Twojej bogatej praktyki, ale reakcje nadwrażliwości na różne rzeczy się zdarzają (mam w rodzinie ludzkich lekarzy, a sama mam pokrewne z medycznymi studia za sobą). Była więcej niż jedna wypowiedź w tym temacie, rozumiem, że dla Ciebie ludzie to stado baranów, ale matematyka jest bezwzględna - nie możesz mówić "to się NIE ZDARZA" tylko dlatego, że się z tym nie spotkałaś. Ja na przykład nigdy nie spotkałam nosorożca. Nie istnieją? Więcej, nigdy nawet nie spotkałam borsuka, a występują w naszym regionie, sporo łażę po okolicy. Za to jeden potwierdzony przypadek byłby dowodem na to, że coś istnieje.
Drugi czynnik oprócz oceny ryzyka, że coś jest prawdą, to wielkość poniesionych kosztów w przypadku reakcji i jej braku.
Wolę
przehisteryzować i rozśmieszyć jakiegoś miszcza, niż olać i stracić zwierzaka.
Tym bardziej, że leku nie zaaplikował "mój" wet, tylko jego stażystka. Nie byłam pewna co do dawkowania, poza tym mały sięgał do upaskudzonej tym sierści językiem. Co do reakcji na to, że coś spływa po plecach - czemu zaczęło mu "spływać" dopiero po paru godzinach od podania? Reakcja NIE była natychmiastowa.
BTW - nie masz możliwości edycji?.. (w temacie pierwszego zdania drugiego postu)
EDIT:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=100339