Skąd ten cytat...?

dokładnie tak!  😉
"Tymczasem już nie pracowałem dla Ropucha; chyba Ćhaggan miał wtedy rację- krew płynąca w moich żyłach ważyła więcej niż ta, którą rozlewaliśmy wspólnie. Ale to nie ja, lecz Fielding zasugerował, nie bez łuta przyzwoitości, że dotarlismy do punktu, w którym nasze drogi się rozchodzą. Najpewniej wiedział, że nie czuję się na siłach szpiegować własnego ojca; wyczuł natomiast, że informacje o jego przedsięwzięciach mogą popłynąć w przeciwną stronę. Trzeba dodać, że nie byłem złakniony pracy biurowej; o ile mój młodzieńczy nawyk schludności i pragnienie zwyczajności świetnie pasowały do powierzanych mi skromnych, mechanicznych zadań, o tyle już moja "ukryta osobowość"- moje prawdziwe, niepohamowane i amoralne "ja"- gwałtownie się buntowała przeciw nudzie mijających dni."
podejrzewam, że bez podpowiedzi się nie obejdzie  😉
Ok, zapewne kolejny cytat nic nie wniesie, więc będzie podpowiedź:

najsłynniejsza powieść tego pisarza to "Szatańskie wersety". Cytat, który dałam jako zagadkę pochodzi z innej jego powieści, wydanej bodajże w 1995 roku 😉
"Salimar klaun"?
Nie, rok wydania, który dałam w podpowiedzi, się nie zgadza. "Śalimar klaun" to 2005 rok 😉
busch   Mad god's blessing.
11 maja 2010 21:41
To wobec tego "Ostatnie westchnienie Maura"?
Ufff :kwiatek: Zgadza się 😉
Tępa za mnie pała, pomyliłam 1995 z 2005  😂
busch   Mad god's blessing.
11 maja 2010 22:18
Coś bardziej rozrywkowego  😀
"-Powiedziałbym jej, żeby wepchnęła sobie swą piękną twarz do chlewika, i poszukałbym innej dziewczyny, która pocałowałaby mnie, nie prosząc o Bóg wie co. Z pewnością jakąś byś znalazł. W waszych krainach nie można rzucić kamieniem, bo na pewno się w jakąś trafi."
szepcik, też mi się czasem zdarzają takie błędy  😁

bush, boję się odgadnąć, bo nie mam kompletnie pomysłu na danie zagadki 😁
busch   Mad god's blessing.
11 maja 2010 22:51
To dam jeszcze dwa inne cytaty, a jak nikt nie wpadnie, to poświęcisz się dla dobra Ludzkości  😀

"W Czarcim Prądzie nie ma ladacznic, a przynajmniej takich, które się za nie uważają, choć nigdy nie brakowało tu kobiet określających się, jeśli ktoś upiera się przy dokładnej odpowiedzi, jako intensywnie zamężne. Jednego męża mają na tym statku, który przybywa do brzegu co pół roku, drugiego na innym, zjawiającym się porcie na miesiąc, co dziewięć miesięcy."

"Wyobraził sobie też, że dostrzega twarze gwiazd – były blade, łagodnie uśmiechnięte, jakby ich właściciele zbyt wiele czasu spędzali ponad światem, obserwując krzątaninę, radość i ból ludzi w dole i nie mogli powstrzymać rozbawienia, gdy kolejny maleńki człowiek zaczyna wierzyć, iż jest środkiem wszechświata. A przecież wierzy w to każdy."
Ok, to jestem już pewna 😀
Gwiezdny pył!  🏇

prawda?
busch   Mad god's blessing.
12 maja 2010 16:05
pewnie, Twoja kolej buyaka  🙂
Nie było łatwą rzeczą dostać się do Kajenny: wiedzieli wprawdzie
mniej więcej w którą stronę się wziąć, ale góry, rzeki, przepaście,
rozbójnicy, dzicy, wszystko to stanowiło straszliwe przeszkody. Konie
popadały ze znużenia, zapasy wyczerpały się; żywili się cały miesiąc
leśnym owocem: w końcu trafiili na rzeczką ocienioną kokosami,
które podtrzymały ich życie i nadzieje.
Kakambo, który dawał zawsze rady równie roztropne jak niegdyś
starucha, rzekł: "Niepodobna dłużej iść, nogi nam omdlewają; ale
widzę jakieś czółno. Napełnijmy je kokosami, ułóżmy się wygodnie i
puśćmy sie z prądem; rzeka prowadzi zawsze do jakiegoś
zamieszkałego miejsca. Jeśli nie znajdziemy nic miłego, znajdziemy
w każdym razie coś nowego. - Dobrze więc, rzekł Kandyd, zdajmy się
na wolę Opatrzności".
Płynęli kilka mil, wśród wybrzeży to kwietnych to jałowych, to
równych to poszarpanych. Rzeka rozszerzała się ciągle; w końcu
gubiła się pod sklepieniem straszliwych skał, wznoszących się het ku
niebu. Podróżni mieli tę odwagę, aby, wraz z falą zapuścić się pod
sklepienie. Rzeka, ścieśniona w tym miejscu, niosła ich ze straszliwą
chyżością i szumem. Po upływie doby, ujrzeli na nowo światło; ale
czółno strzaskało się o rafy: trzeba było całą milę wlec się od skały do
skały. W końcu ujrzeli olbrzymi widnokrąg, otoczony niedostępnymi
górami. Kraj był uprawny z widoczną troską o rozkosz zarówno jak o
pożytek; wszędzie użyteczne łączyło sie z przyjemnym. Drogi roiły się
od pięknych i lśniących pojazdów, ciągnionych chyżo przez duże
czerwone barany, które co do szybkości, przewyższają najpiękniejsze
rumaki Andaluzji, Tetuanu i Mekinezu. W pojazdach tych siedzieli
mężczyźni i kobiety osobliwej urody.
majek   zwykle sobie żartuję
13 maja 2010 14:33
`Kandyd`

Imię jest w cytacie 🙂
o kurcze!
Nie zauważyłam  😵

oczywiście masz rację jest to "Kandyd, czyli optymizm"
majek   zwykle sobie żartuję
13 maja 2010 14:38
To ja zainspirowana cytatem Zen wstawiam to:

Kret wziął Ropucha pod łapę, wyprowadził na świeże powietrze, usadowił go w trzcinowym fotelu i kazał mu opowiadać wszystkie jego przygody, od początku do końca. Ropuch nie dał się prosić, Kret słuchał uważnie, więc Ropuch puścił wodze fantazji, korzystając z tego, że nikt nieprzychylną krytyką nie hamował jego swady. Wiele z tego, co opowiadał, należało niewątpliwie do kategorii wypadków, jakie mogłyby się zdarzyć, gdyby odpowiedni pomysł przyszedł nam w porę zamiast o dziesięć minut za późno. Przygody tego rodzaju bywają zawsze najciekawsze i najbardziej podniecające.
O czym szumią wierzby 🙂
(Kenneth Grahame)
majek   zwykle sobie żartuję
13 maja 2010 15:17
oczywiście 🙂
"Wstaję i przedostaję się przez balustradę, idę na drugi koniec bazaru i schodzę w dół. Znalazłszy się w pobliżu jatek, zawołałem coś w stronę schodów, jakbym mówił do psa, po czym z całą śmiałością zwróciłem się do pierwszego z brzegu rzeźnika.
- Bądź pan tak dobry i daj mi kość dla psa! - poprosiłem. - Samą kość, nie musi być na niej mięsa, chodzi o to, żeby miał co nosić w pysku.
Dostałem kość, wspaniałą niedużą kość, na której zostało jeszcze trochę mięsa, i wsadziłem ją pod surdut. Podziękowałem rzeźnikowi tak serdecznie, że aż go to zastanowiło.
- Nie ma za co! - powiedział.
- O nie, nie! - mruknąłem. - To bardzo ładnie z pańskiej strony.
Wróciłem na górę, a serce biło mi mocno.
Wślizgnąłem się do zaułka Smedgangen, najdalej jak to możliwe, i stanąłem przy walącej się bramie jakiegoś podwórza. Nigdzie żadnego światła, wszędzie wokół błogosławiona ciemność. Zabrałem się do ogryzania kości."
majek   zwykle sobie żartuję
13 maja 2010 15:42
Knut Hamsun `gŁód`
Jasne.
majek   zwykle sobie żartuję
13 maja 2010 15:50
będzie łatwo

mam nadzieję, że szybko zgadniecie, bo uciekam

Większość ludzi ma bzika na punkcie samochodów. Martwią się najlżejszym zadrapaniem lakieru, ustawicznie gadają o tym, ile mil przejechali na jednym galonie benzyny, a ledwie kupią sobie nowiuteńki wóz, już zaczynają myśleć, jak by tu go zamienić na jeszcze nowszy. To wreszcie wcale nie znaczy, żebym przepadał za starymi wozami. W ogóle samochody mnie guzik obchodzą. Wolałbym mieć konia. Koń ma w sobie przynajmniej coś ludzkiego.
'Buszujący w zbożu' Salingera?
Na milion procent, wstawiaj buyaka 😅
"Pewnego razu, gdy  weszłam do pokoju Jego Cesarskiej Wysokości, uderzyła mnie scena, którą zastałam. Pośrodku gabinetu, który Jego Cesarska
Wysokość urządził sobie, przebijając w tym celu ścianę, wisiał ogromny szczur. Zapytałam, co by to miało znaczyć, i usłyszałam w odpowiedzi, że szczur ów popełnił zbrodnię i został zgodnie z regulaminem wojskowym skazany na karę śmierci. Szczur przedostał się bowiem na bastiony kartonowej twierdzy, stojącej na stole wielkiego księcia, i zjadł dwóch postawionych dla pełnienia warty żołnierzy z krochmalu, że on, wielki książę, rozkazał oddać przestępcę pod sąd wojenny, że jego wyżeł złapał szczura, którego niezwłocznie powieszono z zachowaniem wszelkich reguł egzekucji, i że przez trzy doby szczur będzie wisiał na oczach ogółu jako odstraszający przykład. Wysłuchawszy tych zdumiewających głupstw me mogłam powstrzymać śmiechu; bardzo się to nie spodobało wielkiemu księciu, toteż widząc, jaką wagę przywiązuje do egzekucji szczura, odeszłam mówiąc, że jako kobieta nie znam się zupełnie na regulaminie wojskowym. Dąsał się jednak na mnie za ten wybuch śmiechu i za to, że broniąc szczura powiedziałam, iż zanim go powieszono, należało wybadać go i dowiedzieć się, co też ma na swoje usprawiedliwienie."
busch   Mad god's blessing.
14 maja 2010 23:22
Może jakaś podpowiedź?
"przybył do Petersburga, z pewnością podzieliłby ich los.Hrabia Poniatowski i hrabia Horn pozostali w Oranienbaumie
przez dwie doby. Pierwszego dnia wielki książę traktował ich bardzo uprzejmie, następnego już mu się
sprzykrzyli, był bowiem zaprzątnięty wówczas weselem jednego z jegrów i chciał iść na pijatykę. Widząc zaś, że
hrabiowie Poniatowski i Horn jeszcze pozostają, opuścił ich, ja zaś musiałam czynić honory domu. Po obiedzie
poprowadziłam pozostałe przy mnie niezbyt liczne towarzystwo do wewnętrznych pokojów wielkiego księcia i moich. Kiedy przyszliśmy do mego gabinetu, mój mały bonończyk wybiegł nam na spotkanie i zaczął co sił szczekać na hrabiego Horna; gdy jednak spostrzegł hrabiego Poniatowskiego, oszalał wprost
z radości. Ponieważ gabinet był nieduży, to, jak sądzę, oprócz Lwa Naryszkina i jego szwagierki nikt tego nie spostrzegł, ale hrabia Horn wszystkiego się domyślił i kiedy wracałam przez pokoje do salonu, pociągnął hrabiego Poniatowskiego za rękaw i powiedział: „Mój przyjacielu, nie ma nic niebezpieczniejszego niż mały bonończyk; kobietom, które kochałem, zawsze ofiarowywałem przede wszystkim małego bonończyka, by
mnie uwiadamiał, czy przypadkiem ktoś nie jest tam w większych niż ja łaskach. Jest to zasada pewna i wypróbowana. Widział pan, że pies omal mnie nie ugryzł, bo mnie nie zna, gdy tymczasem ujrzawszy pana, nie wiedział, co począć z radości, ponieważ oczywiste jest, że widzi pana nie po raz pierwszy". Hrabia Poniatowski chciał obrócić to wszystko w żart, ale bez skutku. Hrabia Horn powiedział mu tylko: "Proszę się nie obawiać, jestem człowiekiem dyskretnym".


Jeżeli chodzi o autorkę, doskonale opisują ją poniższe słowa:

Z łaski Bożej imperatorowa i
samowładczyni Wszystkich Rusi,
Moskwy, Kijowa, Nowogrodu i
Włodzimierza, caryca Kazania,
Astrachania, Syberii i Chersonezu Taurydzkiego,
pani Pskowa, wielka księżna Smoleńska,
Litwy, Wołynia i Podola, księżna Estonii, Inflant,
Kurlandii, Semigalii, Żmudzi, Karelii, Tweru, Jugorska,
Permu, Wiatki, Bułgarii, pani i wielka księżna Niżnego Nowogrodu,
Czernihowa, Riazania, Połocka, Rostowa, Jarosławia,
Biełozierska, Udoru, Obdorska, Kondy, Witebska,
Mścisławia etc. etc.
hegemonka wszystkich krajów Północy,
pani kraju Iberii, carów Kartli i Gruzji, kraju Karbady,
książąt Czerkiesów i górali, etc. etc.

😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się