dziś, w środku nocy (o 6😲0!!!) było tak:
z tym, że intensywność miauczenia wynosiła m/sek (słownie: jeden miauk na sekundę)jak mi się gada z domu udało wygnać, tak:
a żeby dotrzeć do bramy, przez zaspy musiał się przebijać kraulem 😁po 5-ciu(!) godzinach spędzonych na podwórzu przy -9*, tak:
Miałam z niego największy ubaw, jak po zjedzeniu przez niego lunchu, musiał obejść swoje domowe włości... Obchód robił 'krokiem kawalerzysty' 😁 Jako, że on z tych baardzo długowłosych, a śniegu mamy co niemiara,
wszędzie, dosłownie
wszędzie miał powbijane kulki śniegowe 😂 Nie wiedziałam, że umie taaaaaaak szeroko rozstawiać tylne łapy, a przy wchodzenu po schodach to juz w ogóle 😵
Najlepsze były jego miny na śmiech z mojej strony, a chłopak naprawdę, umie zabić wzrokiem!