lena, piekne chwile, prawda? ja po moim wypadku powiedzialam sobie, ze nie, nigdy wiecej- a przynajmniej nie na tym koniu. i tak oto dotrzymuje slowa:




nie sadzilam, ze bede jeszcze na nim jezdzic. ale chwilowa zmiana stajni, zmiana trenera bardzo duzo mi dala. naprawde, nawet nie chodzi o umiejetnosci, ale o psychike moja, kurorta, o akceptacje pewnych cech, na ktore nie mam wplywu. kolejna sprawa- to parkan, dzieki ktoremu w koncu wiem o co chodzi w tym calym rozluznieniu- wczesniej nie moglam w ogole tego wykonac, bo nie sposob jest rozluznic sie na koniu, ktoremu sie nie ufa. ja nadal nie ufam kurortowi, ale staram sie jakos odbudowac te relacje, ktore byly miedzy nami przed rokiem 2008. wazne, ze czuje, ze kon tez w pewien sposob wyczuwa moj dystans do niego i stara mi sie pokazywac jak go skrocic, zeby bylo tak, jak kiedys. moze to glupie, ale wydaje mi sie, ze skary bardzo wydoroslal, zmadrzal. parkan jest bardzo madrym, dojrzalym koniem. nie miewa idiotycznych zagrywek, jest pewny, spokojny, cierpliwy. na luznej wodzy mozna spokojnie robic wygibasy bez pewniaka, ze natychmiast nastapi jakis blysk i sie czlowiek znajdzie na innej planecie 😉
parkana wstawie jakos niebawem, ale musze fizycznie miec meza ze soba w stajni (co przy odleglosci jaka mamy do pokonania powoduje u niego taka mine ----> 🤔wirek: 😤 ) moze sie uda w przyszlym tygodniu.