Kcian- koń ma przewlekłe zmiany alergiczne w uszach- stwierdzone przez weterynarza ( białe, zgrubiałe, niebolesne zmiany). Nie są one ponoć ani grzybicze, ani bakteryjne, ani wirusowe-tylko właśnie alergiczne. Kazał natłuszczać od czasu do czasu. Brat rodzony mojego konia, również ma takie zmiany w uszach. Pozostałe konie w stajni- czyste.
Koń całe doby spędza na pastwisku razem ze stadem. Gryziony jest przez komary, meszki, muchy końskie- bez jakichś skutków. W ubiegłym roku, na padoku było gniazdo os. Mój koń 2 razy wrócił cały w grubych wielkich burchlach. Raz wymagał podania sterydu domięśniowo.
Jego koński brat- również raz w tamtym roku wrócił z takimi samymi burchlami. Gniazdo os zlikwidowano.
Pozostałe konie czyste.
W tym roku koń psikany wszystkim czym się da (ale wiadomo, że nie zawsze co dzień da radę gada wypsikać). Raz wrócił z burchlami na zadzie. Dołączam zdjęcie z tego momentu. Postanowiłam poczekać.
Czekanie spowodowało że burchle na zadzie popękały i wyciekł z nich surowiczy płyn. Zaś burchle przewędrowały na klatę, szyję, ganasze. ( jak u ludzi- u ludzi też pokrzywki alergiczne tak sobie wędrują). Wyglądało to wówczas już znacznie gorzej niż na fotce. Konia swędziało, próbował się drapać. Sami podaliśmy Fenicort i wszystko znikło.
Po 2 dniach burchle niestety znów na ciele. Wezwałam weta i wet podał deksametazon ( steryd zawierający w sobie także postać długo działającą- do 10 dni) Koń czysty.
(koński brat sprzedany, więc nie mogę go już obserwować)
Wet konia widział. Nie mówił nic o lipcówce. Potwierdził, że może to być jakaś osa, giez, bąk, czy tego typu owad.
Stąd moje pomysły zapakowania konia w derkę.