Co mnie wkurza w jeździectwie?
Perlica, z tym dogadywaniem po aukcji to różnie bywa, kiedyś byłam świadkiem (nie w Polsce) jak dość znany hodowca, regularnie mający ogiery na koerungu i konie na aukcjach się tak wk*rwil po licytacji pierwszego źrebaka, że nawet nie czekał na drugiego tylko je spakował i pojechał do domu. Jak ktoś chciał się dogadywać to musiał się pofatygować.
Z PS jest trochę inna sytuacja, oni mają kilkaset źrebiąt rocznie i te najlepsze idą na aukcje PSI za ogromne pieniądze. Z tymi średnimi na pewno się można dogadać, tak ogromny ośrodek operuje trochę inaczej. W Polsce nawet państwowe stadniny nie mają takiej stawki matek (nawet ilościowo, nie jakościowo)
karolina_, opisany przykład jest dość nie typowy, więc nie wiem czego dowodzi. Jeśli tak zrobił to stracił trochę kasy i czasu,bo jednak za aukcję czyli filmy to trzeba zapłacić niezależnie czy sprzedałaś czy nie.
Dlatego cały czas powtarzam po śledzeniu cen w ogłoszeniach u nas i europie, że Polacy trochę odlecieli z cenami żrebaków i młodych koni, które nawet w połowie nie mają takich linii matek jak konie z krajów europy zachodniej.
Kilkaset? Oficjalnie teraz jest chyba 1000.
_Gaga, w sumie po co Ci koń zrobiony do Nki, skoro ma być na spacery do lasu? Nie lepiej kupić sobie konia z dobrą głową na poziomie L? Chyba nieco lepsza droga niż wyławianie młodziaka z wyścigów 😅
Perlica, no właśnie to się jednak dość często zdarza, że koń nie osiąga minimalnej (która nie zawsze jest publiczna), zostaje na aukcji "odkupiony" przez właściciela, albo że ktoś od właściciela licytuje i podbija cenę. Że ktoś robi rzeczywiście scenę i wycofuje zdarza się rzadko, bo nie każdy ma taką pozycję, żeby organizatora aukcji to obeszło.
_Gaga, w sumie po co Ci koń zrobiony do Nki, skoro ma być na spacery do lasu? Nie lepiej kupić sobie konia z dobrą głową na poziomie L? Chyba nieco lepsza droga niż wyławianie młodziaka z wyścigów 😅
Nevermind, Jak mi znajdziesz konia z dobrą głową na poziomie L (i nie za wielkie miliony), to ozłocę 😉
Ruletka straszna. Jestem obecnie w temacie. I serio, dochodzę do wniosku, że czasem 3 latek może być milszy i grzeczniejszy, bo nikt go nie zdążył, kolokwialnie rzecz ujmując, zjebać po drodze.
Chociaż wiadomo, różnie bywa.
Mi się tam lepiej jeździ do lasu i buja po placu na zrobionym koniu, nawet jak robimy to bez ambicji. Koń N-kowy ma ciało w kupie, a nie każda noga w inną stronę, ma równowagę, można sobie wjechać na plac/halę i porobić jakieś łopateczki, pobawić się ćwiczeniami. W lesie zwykle hamulce też mu działają, z tymi słabiej ujeżdżonymi to różnie. To nawet w amatorskim wydaniu jest zupełnie inna jazda.
No i wielu jeźdźców z jakimś tam doświadczeniem - w tym też ja - nie umie tak wsiadać i jeździć bezmózgo w kółko. Nie umiem, nawet na lekkiej jeździe muszę "coś" z tym koniem zrobić, jak mam wsiąść i nabijać km to wolę nie wsiadać, nie bawi mnie to. Na zapsute czy niekoniecznie zadbane konie lub wychowane też mi się nie chce. Nie raz miałam propozycje i no kurde, nie. Wolę nie jeździć wcale.
Plus w ogłoszeniach "konie na poziomie L" to często widziały siodło na oczy 3x, albo są granatem od pługa oderwane, albo są tak niejezdne, że nic ponad to nie idzie ujechać 😂 Jak to ma być jazda for fun to się kłóci.
A ja się chyba stara robię, bo ostatnio mam takie przemyślenia, że najważniejsze, żeby miał łeb dobry i zdrowie, resztę się zrobi. Nie piszę o koniu do sportu, ale dla siebie, dla przyjemności, co i popracuje na placu przyjemnie, pokica coś niedużego i w teren na luzaku pojedzie pogalopować. Bo jak we łbie nie ma poukładane, nie jest miłym i kontaktowym zwierzęciem, to nie ma za wiele z tego przyjemności. Jak zdrowotnie nie jest ok, to przepracowywanie krzywizn, sztywności i innych ograniczeń to istna orka na ugorze, krew pot i łzy. Co co to.
zembria, - ale przy pracy do N to wszystko właśnie wylezie, a jak koń nie bardzo ma kierownicę to w sumie 💩 sprawdzisz, bo nie wiesz, czy nie działa, bo trzeba czasu i miłości, czy nie działa, bo trzeba grubych pesos na weta.
Masz cudowne warunki i możliwości posiadania konia pod domem, to też dużo zmienia, bo raz, doglądbiesz, dwa kupno młodziaka Cię nie zabija. Mnie by roczniak tak wpierdzielił finansowo zanim w ogóle zobaczy siodło, że opłaca mi się kupić dorosłego 🙈 a przez dwa lata to mogę miziać konie za uszkiem znajomych i nie mieć stresu o nóżki, brzuszki itd.
keirashara, Nie no, sporo widać. Czy "nie działa", bo nie umie - czy "nie działa", bo nie chce, boi się, jest jakaś "blokada". Albo "nie chce", bo coś boli. Albo jedno i drugie.
zembria, No, mając swoją stajnię to wiele zmienia. W kwestii wymagań przy ewentualnym kupnie konia.
Sankaritarina, - nie do końca. Jak mój się popsuł i byłam na etapie wsiadania na 4 latki celem zakupu to powiem Ci, że czasem nie widziałam, czy z tej mąki chleb będzie. Miałam taki jeden przypadek, gdzie koń kompletnie nie miał chęci do ruchu i życia. Pytanie tak jeżdżony? Mało ujeżdżony i się zrobi? Czy może coś go tak napier... że świata poza tym nie widzi? Co z takim, wieźć obcego konia do kliniki na diagnostykę? Nogi, plecy, wrzody?
Może ze mnie za słaby jeździec do oceny, ale jak jednak koń coś chodzi i umie to jest to dużo jaśniejsze. Podejrzewam, że np. wiele słabo chodzących koni zapitala z dziurami w międzykostnym, bo jedyne co mój pokazał przy kontuzji to stracił jakość kłusa. Jakość wypracowaną. Galopował chętnie. Jak to wyśledzić u L-klasowego konia, który jakości i równowagi może zwyczajnie jeszcze nie mieć?
Przy czym też dodam - koń ujeżdżony na poziomie L czy N, to nie jest koń chodzacy konkursy L czy N z wynikami. To są dwa różne konie. Chodzi mi o zwierzaczka, który te elementy N-kowe zrobi, natomiast niekoniecznie będzie wygrywał i trzaskał wyniki po 70%.
keirashara, Ja uważam, że w wieku przypadkach sporo widać, co oczywiście nie znaczy, że wszystko widać.
keirashara, jak szukasz 3-4 latka to jesień to jest dobry moment, bo w tym wieku ten sam koń w marcu i w październiku to jest przepaść. I może być tak, że koń który jak oglądałaś wiosną Ci średnio leżał teraz okaże się super. Tym bardziej, że 4 latek który na wiosnę ma iść 5 latki w tej chwili już spokojnie ogarnie wszystkie elementy P, włącznie ze skróceniem galopu na prostej, bo to już zaraz trzeba zwykle zmiany zacząć instalować. A na takim koniu już da się pojechać.
Nevermind, tak jak dziewczyny napisały - z czystego wygodnictwa i lenistwa. Stara się robię. Czasu nie mam na rzeźbienie... Nkowy koń łazi w kupie = jest wygodny i względnie posłuszny. Ma kierownicę, gaz i hamulec. Lkowy koń w kupie nie jest...
I ponowię: dla mnie koń do mojej rekreacji ma się poruszać w kupie, nogę zmienić, ustępowanie / ciąg pójść. Wydłużyć / skrócić krok. Wycofać się od półparady. Zagalopować ze stępa i galopu przejść so stępa. Zakłusowywać od pomocy a nie zatuptowywać... Tyle. Nie ma robić elementów na 7/8 ani ruszać się na 9 😉
Mój aktualny koń ma to wszystko w jednym kopytku, ale czworoboku N bym na nim nie pojechała.
karolina_, - nie szukałam konia szykowanego pod mpmk 😂 zupełnie nie mój target i budżet. Wsiadałam w lecie. Obecnie nie szukam, póki Gruby działa to się bawimy. Szukałam, bo rokowania były kiepskie, ale dał radę. Co przyniesie przyszłość zobaczę. Jak pisałam wcześniej mocno w ogóle myślę nad tym, czy kolejny koń będzie w pełni mój, czy dzierżawiony.
Moje myślenie się zmieniło, ja już nie chce żyć dla koni, chce mieć czas na prywatę, nie potrzebuję wyników w zawodach, nawet nie potrzebuje być w stajni częściej niż takie 3x w tygodniu. Jednocześnie wsiadać na nabijanie km - nie chce wcale. Także rozumiem dylemat i perspektywę.
_Gaga, fajnie, że wiesz co chcesz i co potrzebujesz i jesteś sama przed sobą szczera. To się rzadko zdarza. Kilka lat temu kupiłam klacz właśnie z myślą o hodowaniu koni pod amatorów, cel - trzy chody na 7 (a nie na 8-9 bo to trzeba wysiedzieć) i równo pod kopułą. Natomiast dużo większe zainteresowanie jest końmi z bardziej modnych a mniej przyjaznych linii, gdzie owszem amator pojedzie ale będzie się musiał przykładać a nie bywać 3x w tygodniu w stajni. Chyba, że poza tym będzie wsiadał trener.
W sumie pytanie czy ktoś, kto, hmmm.... jeszcze nie wie, że będzie musiał się przykładać, bo właśnie takiego konia kupuje, wie, co to znaczy faktycznie "sport jeździecki".
Czyli, że nie wystarczy jeździć 3 razy w tygodniu tylko dzień w dzień.
O, to jest coś co mnie "trochę" wkurza. A może nie tyle co wkurza, ale tak jakoś...irytuje? Ten czas, CZAS jaki trzeba poświęcić jeżdżeniu & treningom.
No ale taka dola sportowa.
O, to jest coś co mnie "trochę" wkurza. A może nie tyle co wkurza, ale tak jakoś...irytuje? Ten czas, CZAS jaki trzeba poświęcić jeżdżeniu & treningom.
No ale taka dola sportowa.
Sankaritarina, w sporcie amatorskim człowiek ma te 1-3 konie, to nie to samo co 6 czy 8 i więcej u zawodowego jeźdźca, ale taki amator dalej musi jeździć regularnie, a przynajmniej jego konie ze sportowych linii w kwiecie wieku będą wymagały pracy 5-6 razy w tygodniu, jeśli nie pod właścicielem to pod trenerem czy opłaconym jeźdźcem. Dlatego w UK czy USA takie osoby, które chcą 2-3 razy w tygodniu bez ciśnienia pojeździć na zrobionym koniu często kupują za nieduże pieniądze konie 15+ po sporcie na dożywocie, bo jak są starsze to już tylko lekki trening 3 razy w tygodniu nie będzie walił w dekiel. W Polsce mało kto się na to decyduje, u nas 15 letni koń jest "stary" no i mało komu chce się dbać - bo może trzeba będzie strzyknac, wezwać częściej fizjo itp.
karolina_, u nas też te 10 lat temu fizjo nie było "w modzie", zatem taki 15 latek może być mocno wyeksploatowany. Ja mam to szczęście, że ma kto jeździć i niuniać i meszykować gdy mnie nie ma. Fajna stajnia mi się trafiła chociaż mam w ciul daleko 😉
Aktualnie smażę d... w Afryce a koń w tym tygodniu miał rozpisane 5 treningów w tym 3 z trenerem... także ten 😉 tak trza żyć hihi
Zatem przy kupnie kolejnego nie obawiam się, że miałby stać jak sobie wymyślę wakacje, zawody w roli sędziego czy zwyczajnie nie pojadę z uwagi na żyćko. Ja też sportowcem byłam (sto lat i trochę kilogramów temu) i przed w.w. stajnią byłam u koni codziennie (czasem i po 3 razy). Chodziły 5-6 razy w tygodniu - nie było zmiłuj... Dziś ostatni, który mi został nadal tak chodzi (lekko bo stary, ale to dziad niedobry, więc łazić musi. Jak nie łazi - to mu przychodzi do łba galoping po pastwisku i wyskakiwanie z padoku) tylko ja już nie muszę się tym zajmować... ja to nawet nie zawsze wiem, że jest kowal czy fizjo 😉 za to zawsze wiem, że jak nawet coś się zadzieje i nie będzie miał kto wsiąść, to ktoś dziada przelonżuje chociaż... nie ma opcji aby stał bez ruchu.
Z tym, że takich stajni to nie ma w kraju za wiele na pewno... a szkoda.
_Gaga, z wyeksploatowanym 15 latkiem - moze, zalezy jak kto jezdzil i dbal. Ale sa i takie bardzo zadbane, mozna poszukac i to wcale nie jest taki zly pomysl. W ktoryms momencie taki kon potrzebuje "step-down job" i amator, ktory bedzie 3 razy w tygodniu wozil tylek (nawet i robiac pasaze i piruety), mizial i karmil marchewkami to jest ideolo dla obu stron, konskiej i ludzkiej.
Z tym, że takich stajni to nie ma w kraju za wiele na pewno... a szkoda.
bo ilosc pracownikow w stosunku do ilosci koni jest wtedy dosc spora i koszty takiego pensjo tez sa niewaskie, jesli ma byc top opieka i top utrzymana infrastuktura NARAZ. Znam takie pensjonaty i maja wolne boksy... bo tez odpowiednio kasuja za to co oferuja (i bardzo slusznie). U nas jest 14 koni, albo ja albo maz (a zwykle obydwoje) zawsze na miejscu, stajenny na etacie i dwie osoby na zleceniu na 2-3 dni w tygodni (stajenny na weekendy i luzaczka). No i bydlatka sa zaopiekowane, ale my nie oferujemy pensjonatu tak z ulicy - mozna u nas za to zostawic na odchow i potem w pensjo kupionego u nas konia.
Nie oferujemy pensjonatu dlatego, ze to wiaze sie juz nie tylko z opieka ale i wlasnie z tym, ze infrastruktura jest zawsze gotowa do uzytku - zawsze podlany plac i/lub hala + przynajmniej codziennie rownane, nawet jak sie zdarzy ze nikt nie bedzie wsiadal, albo bedzie 1 kon chodzil. To spore dodatkowe koszty - czas pracownika, paliwo do traktora, woda i to naprawde duze ilosci wody, bo nie podlewam latem na te 2-3h gdzie sie jezdzi, a caly czas tak, zeby pensjonariusze nie musieli czekac na ogarniecie placu. W sytuacji, gdzie mam niewielu pensjonariuszy, ktorych znam, moge sie ich zapytac na ktora potrzebuja plac i nie zostanie to odczytane zle. Dzieki temu moge zapewnic opieke koniom i utrzymac koszt pensjo na sensownym poziomie. Jesli ktos chce miec wszystko, naprawde full service opieke nad koniem i do tego zawsze gotowa top infrastukture, to to juz troche innego rzedu oplaty.
karolina_, u nas place są równane często, ale nie codziennie... nie są kwarcowe (mieszanka glinki i czegośtam) zatem podlewać trzeba tylko w mocno upalne dni. No i jak jeden plac "się robi" jedzie się na inny. Stajnia kameralna (20 koni...), do obsługi: właściciel + lepsza połowa + rodzice + stajenny, oraz "dzieciaki" czyli jeżdżąca młodzież, która pomaga np. konie pozamieniać na padokach czy da obiad. Jak właściciel gdzieś wyjeżdża (sędziuje), podsyła trenerkę. Opcje płatności są różne. Mnie pensjonat (pasze w cenie) + trening 3x w tygodniu (czyli że wsiada trener) kosztuje 2000 zł. To mega rozsądne pieniądze za ten poziom usług. Do dyspozycji 2 place, 4bok i przeszkody, hala, lonżownik i karuzela (zadaszone), 2 myjki z ciepłą wodą, 3 stanowiska do siodłania, solarium. 3 pastwiska na które konie wychodzą rotacyjnie, oraz z 18(?) padoków. Idealnie nie jest, bo idealnie nie jest nigdzie. Mi brakuje siana i wody na padokach, przez co zdecydowałam że mój koń ma łazić do obiadu, lub zostawać w boksie na obiad min 2-3 godziny.
Stajnia kamienna, w upały jest przyjemnie chłodna. Boksy 4x4,5 m więc wielkie. Siano, sianokiszonka, pasza w cdnie. Fajny socjal (siodlarnie i łazienka z podgrzewaną podłogą), ekspres do kawy, kilka miejsc, w których można się wywalić i chillować (hamaki), czy pooglądać treningi (to u nas mega popularne, bo pomaga w nauce). Oczywiście miejsca, gdzie można iść z koniem na trawę. Idp. itd.
Ale nie każdy się tu znajdzie. Trzeba się stosować do zasad (np. czyścić kopyta orzed wyjściem z boksu, czy po treningu przed wejściem na myjkę), nie są tu mile widziane osoby końsko "odleciane" z dziwnymi teoriami... z uwagi na kameralność, poziom usług i względnie rozsądną cenę - nie ma pustych boksów, pomimo odległości od miasta rzędu 40-50 km
_Gaga, - to jest bardzo dobra cena jak na taki pakiet usług. Natomiast na pewno robi cenę odległość, kameralność, zasady i "wykorzystywanie nieletnich" 😉 jak się nie ma opcji na sensowną pomoc młodzieży to trzeba komuś za to zapłacić, nie mało, do tego znalezienie dobrego stajennego to odwieczny problem.
Generalnie trochę nie ogarniam mody na kwarc, bo kwarc ja się nie dba, nie ma maszyn i zrobionego podlewania to wcale nie jest takie super podłoże. On wymaga sporych nakładów pracy i tylko wtedy ma sens. Zaniedbany kwarc nie jest nijak lepszy niż zwykły piach.
edit: ja też byłam "bezpłatną nieletnią pomocą" i nie czuje się pokrzywdzona, natomiast jest to na pewno finansowo duża ulga i nie jest to coś, co zawsze da się ogarnąć + odrobinę jednak szara strefa.
_Gaga, jeśli się nie mylę co do tego gdzie stoisz, to do was jest kolejka chętnych wręcz...
_Gaga, ścisk dupy to już miałam jak przeczytałam o Afryce, ale teraz to już w ogóle nie wiem kiedy mi się zadek zluzuje.
Zazdro.
Pomijając opiekę, cenę, żarcie itd. to ja bym naprawdę chciała stać w miejscu, gdzie ludzie umieją po sobie zamieść korytarz, w siodlarni nie śmierdzi zgniłym (bo pranym od wielkiego dzwonu) czaprakiem, jak się prosi żeby pochować żarcie bo myszy- to to jest jasne... a nie, że torebunie z bóg wie czym poupychane po kątach. I derki- derki złożone i wyprane a nie brudne poupychane w torby z marketu (nie takie zpainane tylko takie na zakupy), cały rok w katach robią gniazda dla myszy.
_Gaga, to jest bardzo mało, ale trochę sobie odpowiedziałaś dlaczego - jest tylko jeden stajenny, reszta to rodzina i nieformalna pomoc, są zasady mające utrzymać czystość i odpada uzupełnienie siana i wody na padokach. Myślę, że głównym źródłem przystępnej ceny jest ten jeden stajenny + może forma jego zatrudnienia (nie etat).
Niestety, zwykle jak dla kogoś to jest główna praca od poniedziałku do piątku to jednak oczekuje, że dostanie etat a nie wielokrotnie tańsze dla pracodawcy zlecenie. Tylko na etacie ktoś kto na rękę dostaje 3 tys zł kosztuje pracodawcę prawie 6 tys. Czyli po kosztach o jakich piszesz, trzy konie w pensjo z 20tu pracują tylko na comiesięczny koszt tego jednego pracownika.
karolina_, 3 konie dają 6tys? A gdzie pasza, ściółka i reszta?
Chyba za duże uproszczenie 😉
Iskra de Baleron, no bardziej chodzi o miesieczny wpływ gotówki. Bo pasże upujesz raz w roku, a pensje pracownik musi mieć co miesiąc.
Pomagać nie trzeba. Można. Sama czasem pomogę konie z padoków pościągać, czy dam obiad. I chociaż stoję tam od lat - zawsze usłyszę "dziękuję". Ale np. teraz - po wakacjach - w obiad nie ma ludzi i ogarniają sami. Stajenny pracuje tam od początku istenienia stajni (naście lat), nie sądzę aby miał słabo płacone. Owies, słomę, sianokiszonkę i siano mają własne. Zatrudniają pomoc w czasie żniw. Opcje pensjonatu są różne. Ja nie jestem w treningu sportowym, nie jeżdżę na zawody (chyba, że sędziować) stąd dość niska jak na jakość cena. Poza pensjo jest rozsądna rekreacja - treningi tylko indywidualne na fajnie zrobionych koniach. Jest opcja dzierżawy sportowej. Generalnie ma to wszystko ręce i nogi. Mała ilość koni i ludzi tworzy stajnię kameralną i mega przyjemną.
kotbury, paszę (nie owies) kupują częściej. Owies zbierają raz w roku 😉
Iskra de Baleron, chodzi o miesieczne przeplywy gotowki - ile koni w pensjo w jakiej cenie musi byc, zeby pokryc wszystkie koszty (tu jeszcze mowimy o paszy w cenie pensjonatu) i cos sensownego zostalo. A koszty pracy w Polsce sa wysokie.
_Gaga, ja nie mowie, ze zarabia malo, bardziej chodzi o forme zatrudnienia - etat vs B2B vs zlecenie, bo to bardzo wplywa na to, ile faktycznie placi pracodawca, glownie chodzi o ZUS.