Co mnie wkurza w jeździectwie?
karolina_, formy zatrudnienia stajennego nie znam... tak czy siak można taką stajnię prowadzić. Wielu ludziom przeszkadza, że więcej jest padoków niż pastwisk, nie ma na nich siana i wody. To, że w dobrym guście jest czasem pomóc też jest różnie odbierane (przecież płacę a mam jeszcze konie z padoków.pościągać?)... Zimą , jak wszystko pozamarza, lub spadnie śnieg - kute konie chodzą tylko w karuzeli, bez padoków (kontuzje). Podobnie jak się zrobi jesienna prze - paskudna słota. To też nie każdy popiera.
Ale np. mamy alergika, który jest na pastwisku ile chce. Jak jest dobra pogoda i nie chce zejść - nie schodzi (ma sporo trawy i wodę). Częściej się go chowa w upał...
No i serio, to stajnia w której generalnie nie ma miejsca dla nawiedzonych naturalsów, czy plotkujących paskudnych bab, co ma sporo plusów. Nie ma też kucyków i dzieci... 😉
No i serio, to stajnia w której generalnie nie ma miejsca dla nawiedzonych naturalsów, czy plotkujących paskudnych bab, co ma sporo plusów. Nie ma też kucyków i dzieci... 😉
_Gaga, noo, to juz jest samo w sobie +100 do zajebistosci. Mam taki sam luksus juz od dawna (wlasna stajnia, treningi w stajni gdzie tez nie ma lozy szydercow ani za bardzo pensjonatuw ogole) i za nic bym nie wrocila do stajni gdzie sa dramy, nie mam czasu ani energii na dramy.
karolina_, dlatego tylko pod nosem klnę, jak w sezonie urlopowym przebijam się przez autostradowe korki aby tam dotrzeć (jest alternatywa, ale czasem jakiś korek zaskoczy). Normalnie jadę jakieś 35 - 40 min. Ale bywało że i prawie 2 godziny 🙁 to jest minus (aby się za słodko nie zrobiło 😉 )
Ja znam dużo koni kupionych za pół ceny od handlarza, co po placu to nawet L nie pójdą 😉 A w terenie działa gaz i hamulec, zero napalania się, nawet słabszy jeździec pojedzie bez trudu. Znam też szurnięte konie co chodziły N a nieraz i wyżej 😅 Dlatego mnie zdziwiły takie wymagania, zwłaszcza że to od razu i cena wyższa.
Nevermind, teraz to ja nie rozumiem. Ponoć jeździsz na sportowych koniach - nie czujesz różnicy w jeździe na koniu ujeżdżonym i na koniu typowo rekreacyjnym (nie że rekreacja to zło)?? Koniu "w kupie" a grzecznym ale nie ujeżdżonym (w sensie nie wyszkolonym)?
Ponadto powtórzę po raz kolejny: koń zrobiony do N to koń zrobiony, nie startujący. Nie interesuje mnie ani leśny tuptuś ani sportowiec...
To że mój aktualny czarny nie-książę potrafi pojedyncze lotne, czy ciągi w galopie nie znaczy że dałby radę pójść choćby Nkę na czworoboku z wynikiem powyżej 50%... To tak, jak koń "skaczący pojedyncze przeszkody 140" może nie odnaleźć się na parkurze 100 cm.
_Gaga, imho w takiej jeździe czysto dla przyjemności po lesie, szczególnie jadąc za kimś, to można nigdy tego bycia w kupie nie wykorzystać.
Natomiast ja mam tak samo jak Ty, jeżdżenie na nieogarach nie jest fajne i pierwszy rok pod siodłem jest ciężki, zwłaszcza jak się człowiek przesiada z ogarniętego konia na takiego co ma każdą nogę w inną stronę, tu się skrzywi, tam przyspieszy, jak oddasz wodze do żucia to biegnie, bo nie ma siły się rozciągnąć i jednocześnie na tyle przenieść ciężaru na zad żeby utrzymać tempo, w galopie w jedną stronę wpada zadem, w drugą się odgina... Ja muszę 3 i 4 latki brać pierwsze, bo inaczej wsiadam i myślę czemu ten koń nie działa 😂
karolina_, Za to mój koń skrócony galop świetnie wykorzystywał jadąc w terenie za kimś. Chyba, że był pierwszy.
Ile ja bym dała za drugiego takiego konia.....
Ja już nawet nie mówię o tych, którzy startują regularnie w niższych klasach i mają swoje 2-3 konie, ale o tych żuczkach z rekry, którzy mają swojego jednego konia i zamarzyło się wystartować. Takiego konia też należałoby jeździć te 5 razy w tygodniu, żeby to miało większy sens...
karolina_, a ja wręcz uwielbiam młode konie. Lubię je uczyć, patrzeć jak się zmieniają. Pierwsza lonża to udręka, a 10ta to już praca na drążkach i młode są ogarnięte na sygnały. Pierwsze wsiadanie obijanie się od bandy do bandy licząc że koniu to wytrzyma, a 10te wsiadanie to już koło pojedzie i od łydki odpowie.
Znam konie chodzące C klasę a nie potrafią zrobić poprawnie ustępowania od łydki, albo zagalopowania z kłusa. Kupując takiego konia chyba byłoby więcej pracy niż z tym młodym odbijającym się od łydki.
anetakajper, każdy ma inne wymagania. Ja wszystkie ostatnie konie robiłam od zera pod siebie. Ale w pewnym wieku serio już się nie chce - szczególnie gdy jeździectwo to hobby, nie profesja... Lepiej robić od zera, niż korygować zepsute, a najlepiej kupić ujeżdżonego 😉
anetakajper, ja też lubię młode w sensie satysfakcji z pracy z nimi, bo postępy są bardzo szybkie w tym wieku, ale ten pierwszy rok +/- 3-4 m-ce to jest taka dzicz jednak i nauka totalnych podstaw. Nie będę udawać, że mi się dobrze jeździ konia, który się dopiero uczy galopować po prostej np.
_Gaga, chyba nawet laik widzi różnicę, zdziwiło mnie tylko, że chcesz konia Nkowego, a potem się zastanawiasz nad młodziakiem z ledwo podstawami. Stąd moje pytanie po co Ci konkretnie koń N, skoro rozrzut wymagań jest tak duży. Ale wytłumaczyłaś i już rozumiem - szukasz po prostu fajnego konika do jazdy.
karolina_, o to, to! Niby fajne to, gdyby jeszcze lepiej chodziło 😂
karolina_, w tym roku byłam parę razy na zawodach. Niektórych koni idących N-C to ja bym nie chciała odrabiać. Nie dość że mają jakieś dziwnie pozapadane mięśnie to jeszcze trzeba by było je nauczyć normalnego ruchu na przód i poprawnego odpowiadania na łydkę. I obawiam się że to by trwało dłużej niż nauczenie tego wszystkiego surowego L klasowca.
Nevermind, dokładnie. A jako właściciel 2 koni po wyścigach wiem, że tam nie ma czego odrabiać generalnie. Tj te konie przyjmują jeźdźca a reszty trzeba nauczyć 😉
anetakajper, ponownie napiszę: koń zrobiony do N, nie chodzący N... dla mnie Nkowy koń jest koniem w równowadze po prostu. To, że w sporcie są skrajności i często amatorskie ujeżdżeniowe konie są kompletnie nie ujeżdżone (w sensie poprawności) to już inny temat niestety 🙁
_Gaga, jak widzie takiego konia na zawodach to co dopiero za "stodołą" się wyprawia. Najgorsze jak ktoś taki zwie się trenerem i trenuje tak jeździec/koń.
Przecież na konia przed kupnem się wsiada i to łatwo zweryfikować. Nie demonizujmy już, że wszystkie konie chodzące w ujeżdzeniu to dramat i patola 🙈
Dodatkowo tu nie chodzi o konia konkursowego, tylko konia ujeżdżonego. Takiego z równowagą, ciałem w kupie i oprogramowanymi guzikami. Coś do poprawy to jest zawsze. Całkiem sporo koni chodzi spoko i ma spoko jeźdźców.
Po dzierżawie podczas kontuzji mojego bardzi doceniłam, że jak go przesuwam w bok, to on się przesuwa w bok cały, nie każda kończyna po swojemu. Nie trzeba to łopatki, to zadu dopilnować i użyć 50 różnych pomocy przy prostym ustępowaniu w kłusie... wsiadam, przykładam pomoce i koń się raczej przesuwa jak powinien. Koń umie rozluźnić i puścić plecy, przez co siedzi się ekstremalnie lepiej.
Z jednej strony tak - praca z młodym satysfakcjonuje, progres jest szybki. Z drugiej - kurka, jak ja lubię wsiadać i jeździć na wygodnym, oprogramowanym koniu. To jest miłe.
Ja jak nie wsiądę od czasu do czasu na konia, co już umie i rozumie, to tracę wiarę w swoje jeździectwo i że gdziekolwiek to prowadzi. Taki reset jest czasem potrzebny dla samej głowy.
Nie żeby coś, ale ja jestem ciekawa, czy naprawdę Wasze konie są tak wspaniale ujeżdżone i zrobione? Wiadomo, że każdy robi pod swój własny tyłek i swoje odczucia, ale wszędzie źle - wysoki sport to zuo i patola, za stodołą - zuo i patola. To gdzie jest ten środek, mistyczny św. Graal konia idealnego, chodzącego/robiącego elementy GP na 100%?
Facella, oj, cała prawda. Taki dobry koń jest nieraz potrzebny dla głowy.
Moon, też się nieraz nad tym zastanawiam, ale wiadomo - każdy pisze co czuje, ciężko zweryfikować jak jest faktycznie.
Moon taak, też się nad tym zastanawiam. Wszyscy idealnie czują, kiedy koń umie pracować ciałem w rozluźnieniu i ich konie są takie, że wszyscy wsiądą i nie będzie nic do poprawy i będą wychwalać pod niebiosa.😀 Albo w drugą stronę, są tak zarąbiste, że każdy inny zepsuje w 5 minut.
Zresztą każdy czuje i zwraca bardziej uwagę na co innego. Plus nie wiem ile już razy się spotkałam z tym, że osoba mówiła mądre rzeczy i wszystko brzmiało super, a wsiadłam na konia, a tam się nic totalnie nie zgadzało DLA MNIE z tym, co mówiła. Ja już sobie znalazłam co chce czuć na koniu i do jakiego uczucia dążę, tamci ewidentnie chcieli uzyskać co innego no i tyle. Dla mnie to nie były dobrze ujeżdżone konie, dla innych mogłyby być.
Każdy robi trochę pod siebie i z koniem, którego układał ktoś inny trzeba się zgrać. To mi sie ma dobrze jeździć na tym, co sobie wyszkolilam. Chociaż, konie które sprzedałam działają nowym jeźdźcom, ale też z marszu nikt z nich zawodów nie jechał.
Tez to chcialam napisać. Każdy kupuje konia i zaczyna od naprawy
Też ludzie i konie się do siebie przyzwyczajają. Koń ogarnia swojego jeźdźca.
Będzie to strasznie lamerskie co teraz powiem ale moja kobyła przeze mnie zajeżdżana reaguje na moje sygnały, jak wsiada ktoś inny to bywają problemy z ogarnięciem co jak działa. Koleżanka wsiadła i niestety nie udało jej się zagalopować, ja wsiadam i robię to w dowolnym momencie ze stępa ale swoim przyłożeniem pomocy. Wiem, że nie jest to prawidłowe i będziemy naprawiać ten stan z trenerem jak już będziemy mogły pracować no ale o, taka sytuacja 🙂
Wiadomo ze kon zwykle pod swoim jezdzcem reaguje lepiej, szybciej na pomoce. Ja nigdy nie miałam sytuacji ze ktos wsiadł na mojego konia i kon nie działał 😊 czy to trener czy koleżanka, guziki działają. Sama tez nigdy nie miałam sytuacji jeżdżąc cudzego konia ze tam coś nie klika.
Bo ja mam własny unikalny styl jazdy 😜 a Ty po prostu umiesz jeździć prawidłowo 😜
xxagaxx, ja kiedyś nie mogłam zagalopować na koniu w stałym treningu u mojego wtedy trenera. Jak się mnie już wprost zapytał czy się boje galopować (to duże bydle było i ogier na wypakowanej hali) to musiałam się publicznie przyznać na głos ze nie się boje, tylko nie umiem zagalopować (nie było wtedy zestawów). Rechot publiki był taki, że dobrze że dachówki z hali nie pospadały.
Jak już się dowiedziałam że koń był nauczony od zewnętrznej łydki galopować to szybko ogarnęłam jaki jest guzik do zagalopowania (vs stawienia zadu do środka) i generalnie bez problemu robiłam to co umiał, nawet potem na nim startowałam raz czy dwa. Ale co zapewniłam wtedy rozrywkę 1/3 ośrodka to moje 😂
Mi też się zdarzyło nie móc zagalopować i to całkiem niedawno (w sensie, że jak już jeździłam w stajniach sportowych a nie za czasów szkółki). Próbowaliśmy z trenerem konia pod szkółkę, właścicielki konia z nami nie było i nawet trenerowi skończyły się pomysły na jaki sygnał mógłby ten koń zagalopować, bo nic nie działało.🤣 A właścicielka normalnie na nim galopuje. Wtedy zrozumiałam, że miałam szczęście od początku do dobrych trenerów, którzy mnie nauczyli jeździć uniwersalnie. Plus jeździłam i nadal jeżdżę więcej młodych koni niż starszych i zawsze to jest moja myśl przewodnia, nauczyć je tak, żeby każdy mógł wsiąść i pojechać. Póki co działa, chyba aż za dobrze, bo wsiadają i kupują, albo mi zabierają, żeby zawody jeździć, a ja sobie potem myślę, że może by było lepiej, jakby był jakiś problem, bo bym mogła je dłużej pojeździć.😅
Z tym zagalopowaniem to jest zawsze śmiesznie. Ja z moją kobyłą też miałyśmy problem na początku. Ona od wewnętrznej a ja od zewnętrznej chciałam.
Przede wszystkim koń to nie rower, że ustawisz przerzutkę i jedziesz, zawsze tak samo kręcąc pedałami i kierownicą. To żywe, czujące zwierzę, które robi to, czego zostało nauczone. Jak ktoś mu pokazał, że zagalopowanie jest od zewnętrznej łydki, to nie będzie galopować od wewnętrznej i na odwrót. Zrozumienie i zgranie jest obustronne, dlatego najlepiej wychodzi nam na koniach, które już znamy i wiemy, gdzie mają guziki, a one rozumieją, w jaki sposób tych guzików używamy i czego oczekujemy.
Jak jeździłam u trenera, był jeden koń zrobiony do św. Jerzego, na którym potrafiłam zrobić wszystko poza utrzymaniem galopu. Aż któregoś dnia trafiłam w guzik i wszystkie moje problemy z galopem się rozwiązały, bo kliknęło. No nie można powiedzieć, że ten koń miał nogi każda w inną stronę czy był nieujeżdżony. Koń aż gwiazda, tylko jeździec p... 🤣