Jak namówić rodziców na konia/jak odmówić konia dziecku
Przedstawić sprawę jasno, mówić o stronie finansowej. To z reguły do ludzi dociera. Nie mam innego pomysłu.
Adrianna2003, przykładowe umowy dzierżawy są zdaje się w wątku o dzierżawach.
Pytanie jeszcze, ile lat ma kuzynka. Jak ja tłumaczyłam mojej rodzinie, dlaczego moja klacz nie jest dobrym koniem do nauki jazdy dla dziewięcioletniego dziecka, to zadziałał argument bezpieczeństwa dziecka - w kontekście, że temperament konia jest za wysoki i dziecko go nie opanuje, przez co może sobie zrobić krzywdę.
O, to też jest dobra metoda.
[quote author=Murat-Gazon link=topic=58872.msg2621070#msg2621070 date=1480503526]
Pytanie jeszcze, ile lat ma kuzynka. Jak ja tłumaczyłam mojej rodzinie, dlaczego moja klacz nie jest dobrym koniem do nauki jazdy dla dziewięcioletniego dziecka, to zadziałał argument bezpieczeństwa dziecka - w kontekście, że temperament konia jest za wysoki i dziecko go nie opanuje, przez co może sobie zrobić krzywdę.
[/quote]
Dobrze że taki argument dotarł. U mnie większość rodziny nie rozumie że na pobudliwą klacz niekoniecznie można wsadzić dziecko i jechać w teren... Przecież koń to koń - wsiadasz i jedziesz jak na rowerze! Trening konia? Przecież to jakaś bzdura - to człowiek musi opanować równowagę w siodle, a koń się z tym wszystkim rodzi, wysysa z mlekiem matki i potrafi z samego założenia bycia koniem... Kocham moją rodzinkę 🏇
[quote author=Murat-Gazon link=topic=58872.msg2621054#msg2621054 date=1480501656]
Tylko jeśli mama nie jest osobą jeżdżącą i nie zna się na koniach, to jej opinia jest niemiarodajna i podejmowanie przez nią decyzji, kto na tego konia ma wsiadać, może prowadzić nawet do sytuacji niebezpiecznych.
Wiek i pieniądze w tej sytuacji nie są decydującym czynnikiem.
[/quote]
Mama jako osoba odpowiedzialna za zwierzę powinna się na tyle doszkolić, żeby mieć podstawową wiedzę. W końcu jest dorosłą osobą i chciał nie chciał będzie odpowiedzialna za żywe zwierzę. Ona, nie małoletnia córka, która sama za siebie jeszcze nie odpowiada!
Szalona, a bo ona jedna konia bez doświadczenia kupiła? Nie, nie bronię jej. Akurat z takim podejściem można się często spotkać, a potem wynikają z tego same problemu. Zapewne skończy się tak (o ile to taka sytuacja), że wszystko spadnie na córkę, a mama będzie tylko płacić.
Dla mnie niepełnoletnie dzieci, które posiadają konia { nie ważne czy koń na mamę czy Tatę } z rodzin nie koniarskich to pomyłka .
Moja mama jezdzila kiedys i dośc dobrze sobie radziła ale z uwagi na kontuzje jakiej doznała (nie z przyczyn koni czy jazdy) poprostu jezdzic juz nie moze
Może rzeczywiscie sprobuje jej uswiadomic że jesli w trakcie nieumiejetnego wykorzystywania konia pod siodlem przez moja kuzynke kon dozna kontuzje koszty moga byc ogromne. Tym bardziej że jedyna opcja jej jazdy jest taka że ja bym była jej "trenerką" bo jej rodzice nie chcą jej dawac kasy.. Myślicie że moge sie powolac na to że jestem nieletnia (w lutym stuknie mi 14 latek) i jeśli cos jej sie stanie (nawet jakby jej mama byla obecna) to ja moge mieć poważne problemy?
W zasadzie powstaje pytanie czy mama kuzynki jest tak bardzo chętna, żeby Wam na przykład pożyczyć zupełnie za darmo swój samochód do jazdy dwa razy w tygodniu 😁 tupet niektórych ludzi jest porażający 🤔
Ja bym po kupnie powiedziała, że koń w zasadzie wymaga w sposób ciągły podawania specjalnej karmy i gdyby kuzynka chciała dołożyć do jego utrzymania to byłoby super. Takie prośby na start dość mocno chłodzą zapał rodziny.
I najlepiej powiedzieć, jakie rodeo zrobił trenerowi 🤣
Odmowa zwykle rodzi konflikt, a tzw. negatywna zachęta powoduje, że pacjent dyskretnie oddala się od tematu.
Dziewczyny mądrze prawią, warto byłoby przedstawić sprawę pozytywnie - owszem, może jeździć, ale do konia należy się dokładać, z uwagi na "amortyzację" sprzętu, ewentualną kontuzję, żywienie, kowala/werkowacza. I najlepiej mamę i ciocię przekonać, że jazda jak najbardziej, ale TYLKO pod okiem instruktora! Nie wyobrażam sobie, jak 14latka może BEZPIECZNIE prowadzić jazdę drugiej dziewczynce, do tego na koniu, który prawdopodobnie nie będzie rekreacyjnym profesorem, tylko bardziej wymagającym koniem. Ogólnie absurd. Jeśli mama jeździła powinna mieć na tyle pomyślunku, żeby widzieć, że coś jest nie tak w tym układzie - przede wszystkim nie jest bezpieczny!
Moim zdaniem Mama powinna przeczytać te wypowiedzi i przemyśleć sprawę. Posiadanie, trenowanie i jeżdżenie konia NIE JEST proste.
Dla pociechy dodam, że u mnie też pojawienie się konia w rodzinie poskutkowało lawiną próśb o wsadzenie, oprowadzanki, nauki jazdy koleżanek, znajomych, dzieci znajomych itd. W pewnym momencie chętnych było tak dużo, że już nie ogarniałam sytuacji, a czasem trudno było odmówić. Z tym, że mój koń jest przygotowany do uczenia innych, w tym dzieci. Między innymi nagromadzenie chętnych do jazdy było dla mnie tak przytłaczające, że pomogło mi podjąć decyzję o zmianie stajni na taką, która jest na tyle daleko, by większości ludzi nie chciało się tam dojeżdżać. Teraz mam wreszcie komfort jeżdżenia na własnym koniu i zrobienia go pod siebie...
Mojej mamy to chyba nikt nie pobije. Zawsze dorabiałam sobie w stajni, gdy akurat przedstawiła mi swoją propozycję pracowałam przy młodych koniach i szukałam drugiej osoby do pracy. Moja mama stwierdziła, że może bym siostrę wzięła, bo kasy potrzebuje. A moja siostra w życiu konia nie wyczyściła nawet, ale przecież mogę jej pokazać, jak to się robi 🙂
Zalinkować filmik z Edem
i wspomnieć, że to "tylko kucyk". A duże konie mogą być nawet jeszcze bardziej niedobre 👀
Moja mama jezdzila kiedys i dośc dobrze sobie radziła ale z uwagi na kontuzje jakiej doznała (nie z przyczyn koni czy jazdy) poprostu jezdzic juz nie moze
Może rzeczywiscie sprobuje jej uswiadomic że jesli w trakcie nieumiejetnego wykorzystywania konia pod siodlem przez moja kuzynke kon dozna kontuzje koszty moga byc ogromne. Tym bardziej że jedyna opcja jej jazdy jest taka że ja bym była jej "trenerką" bo jej rodzice nie chcą jej dawac kasy.. Myślicie że moge sie powolac na to że jestem nieletnia (w lutym stuknie mi 14 latek) i jeśli cos jej sie stanie (nawet jakby jej mama byla obecna) to ja moge mieć poważne problemy?
Pokaż mamie te wszystkie posty...I pierwsze primo: koń to nie zabawka,skoro Ty dostałaś konia to koń jest Twój i to Ty decydujesz kto na nim jeździ a kto nie. (chyba ze warunkiem kupna była współdzierżawa ze względu na koszty). Po secundo: koń to tylko zwierzę i może się stać wszystko.W dzisiejszych czasach włąściciele koni odpowiadają za nie prawnie,więc jeśli się cokolwiek stanie to Twoja mama będzie miała kłopoty.
A Dance Girl ma rację ludzie są tak bezczelni,że to się w głowie nie mieści. Ja jak usłyszałam,że mam wsadzać dzieciaki brata mojego męża (pomijając,że mam araba po torach) to powiedziałam bez ogródek,że nie kupiłam sobie zwierzaka za x pieniędzy i nie wydaje na jego utrzymanie x pieniędzy dla wszystkich w okół tylko dla siebie.Jeśli ktoś ma ochotę wsadzić na konia dzieci to mogę polecić kilka szkółek z bezpiecznymi kucykami w rozsądnej cenie. Po minach rodziny widziałam szok (że niby ja jestem bezczelna), ale mam to w .....
Najlepsze jest to ,że moja szefowa z pracy wystartowała do mnie z takim samych tekstem 🙂 to już mnie totalnie zdziwiło, ale odpowiedziałam to samo...też była zdziwiona,ale jak przemyślała to chyba zrobiło jej się troszkę głupio.
Dempsey, skopiowałam ten link do wątku o buntach. Mam nadzieję, że się nie obrazisz.
RatinaZ Nie zgodzę się z tą częścią wypowiedzi : skoro Ty dostałaś konia to koń jest Twój i to Ty decydujesz kto na nim jeździ a kto nie.. Jeśli "obdarowaną" jest osoba nieletnia, a umowa kupna-sprzedaży jest na rodzica, to koń jest RODZICA. Tak samo jak odpowiedzialność za konia (cywilna, prawna, oraz wszelka dotycząca dobrostanu i zdrowia konia). Prosta zasada : osoba poniżej 18 r.ż. w Polsce nie może zawrzeć pełnoprawnie umowy jakiejkolwiek, bez wiedzy lub zgody rodzica, który pod tą umową się podpisze - bo do 18 r. ż odpowiadają za dzieci rodzice, czyli, jeśli nawet nazwisko dziecka widnieje na dokumencie, potwierdzone zgodą rodzica (najczęściej rodzic podpisuje się pod dzieckiem na umowie w takim wypadku), to tak naprawdę odpowiedzialność ponosi RODZIC, tak samo pełnię praw co do zwierzęcia ma RODZIC. Może on kierować się zdaniem dziecka, wysłuchać go, ale nie musi się dziecka posłuchać. 🙂
Adrianna2003 Przedstawiłabym, jak inni już tu pisali, racjonalne argumenty - (dla dorosłych nie-jeżdżących osób, racjonalnym argumentem jest głównie kasa/czas/odpowiedzialność cywilno-prawna), powinny zadziałać. Argumenty takie jak : Koń kosztuje, kuzynka może jeździć, ale musi się dołożyć do kosztów utrzymania konia (tu można przesadzić i powiedzieć, że np. koń nie- lub lekko- pracujący da radę na samym sianie i wodzie, ale już pracujący ciężej - Twoje jazdy i kuzynki, będzie wymagał paszy, najlepiej specjalistycznej, bo będzie wtedy pobierał więcej energii, a przecież nie chcecie konia zabiedzić - w ten sposób odstraszyłam część rodziny i znajomych, którzy twierdzili, że skoro mam konie, to przecież mogą u mnie jeździć, po co płacić w szkółkach - wszystko laicy- a że moje konie to hucuły i pasza to najgorsza rzecz jaką mogę im zrobić, skoro parę miesięcy na trawie tworzy z nich beczki na nóżkach... no ich błąd że są niedoedukowani 😀) drugi argument, to amortyzacja kosztów : jedna osoba jeździ, to jedna dba o sprzęt i amortyzację kosztów - skoro kuzynka chce jeździć, to też musi w tym uczestniczyć. I tak : każdorazowe dopasowywanie siodła przez siodlarza - na pół, nowe ogłowie/czapraczek/ itd na pół. Pensjonat/utrzymanie konia - na pół. Najlepiej operować rzeczami, które kosztują najwięcej 😀 3: Bezpieczeństwo. Skoro dziewczyna (kuzynka) jeździ na poziomie kłusa itd, to bez instruktora sobie z Twoim koniem nie poradzi, a wręcz może zostać przez konia zostać poniesiona, walnąć głową w płot/wpaść pod samochód z koniem/ spaść na kamień kręgosłupem itd... Bo nie opanuje konia, gdy ten się spłoszy, albo nie skieruje go tam, gdzie bezpieczniej - bo nie panuje nad sobą w siodle, więc niemożliwym jest by panowała nad ciałem stworzenia pod sobą, które bądź co bądź, waży te pół tony jednak. Po coś jednak istnieją instruktorzy, nawet ci najmarniejsi... A i jeszcze : jeśli Ty będziesz prowadziła jazdy kuzynce, to nie Ty będziesz odpowiadała za to, co jej się stanie. Tylko WASI RODZICE. Bo jej mama wie na jaki układ się pisze, a Twoja mama się na niego zgadza - a macie poniżej 18 lat jak mniemam z tego co pisałaś, także odpowiadają za Was i Wasze poczynania rodzice. 🙂 Także można powiedzieć, że jeśli kuzynce się coś stanie - to Twoja mama będzie płaciła odszkodowanie, do tego będzie kwas w rodzinie, a do wypadku przy dzieciach, które są pod "swoją własną" opieką i do tego wchodzi jeszcze 500 kg zwierzak... to kwestia czasu, nie oszukujmy się.
W sensie prawnym oczywiście koń nie jest jej...w sensie obyczajowym...no cóż jak kupuje córce królika to nie przecinam go na pół żeby mogli go pogłaskać wszyscy inni...skoro ona go dostała to ona się nim zajmuje,karmi go,dba o niego,bawi się z nim...Nie jest to "zabaweczka" dla połowy rodziny...
Skoro dziewczyna 14 letnia dostała od rodziców konia to jest to też dla niej pewnego rodzaju egzamin odpowiedzialności...Jest to jej wymarzone zwierzę,ukochane,wyczekane i nie dziwie się ,że nie chce aby ktokolwiek inny jezdził na jej koniu...Rodzina powinna to uszanować, a skoro nie umie to rolą rodziców jest bronić dobra dziecka...Koń to nie zabawka,która "należy się podzielić" jak klockami lego.
To tak jakby rodzice dali psa i powiedzieli, że czwartek pies będzie sąsiadki, bo ona bardzo chce. Albo kupią Ci książkę, ale co drugi dzień dawaj ją kuzynce.
Kto by chciał takie prezenty, którymi trzeba się dzielić?
Ale myślę, że z czasem każdy by chciał odrobinkę pomocy przy koniu w zamian za użyczenie go komuś (ogarniętemu) do jazdy. I może Adrianna do tego też dojrzeje, ale takie postawienie sprawy nie jest fair jeśli chodzi o aspekt emocjonalny tej sprawy.
edit. pisałam równo z RatinaZ
Wikusiowata, ja tej wypowiedzi nawet nie powinnam komentować. To co napisałaś jest oczywistą oczywistością, ale skoro rodzice kupują dziecku konia (sami nie mając o tym pojęcia), to widocznie dziecko jest na tyle ogarnięte że jest w stanie, ma wystarczającą wiedzę aby decydować o tym koniu w kwestiach powiedzmy sobie codziennych lub ma kogoś ogarniętego do pomocy (np. trener).
[quote author=Murat-Gazon link=topic=58872.msg2621054#msg2621054 date=1480501656]
Tylko jeśli mama nie jest osobą jeżdżącą i nie zna się na koniach, to jej opinia jest niemiarodajna i podejmowanie przez nią decyzji, kto na tego konia ma wsiadać, może prowadzić nawet do sytuacji niebezpiecznych.
Wiek i pieniądze w tej sytuacji nie są decydującym czynnikiem.
Mama jako osoba odpowiedzialna za zwierzę powinna się na tyle doszkolić, żeby mieć podstawową wiedzę. W końcu jest dorosłą osobą i chciał nie chciał będzie odpowiedzialna za żywe zwierzę. Ona, nie małoletnia córka, która sama za siebie jeszcze nie odpowiada!
[/quote]
ha ha i ha, ja nie wiem kiedy tak się dzieje, bo znam chyba dziesiąt przypadków, gdzie rodzie jak byli zieleni w temacie, tak są.
Dla mnie niepełnoletnie dzieci, które posiadają konia { nie ważne czy koń na mamę czy Tatę } z rodzin nie koniarskich to pomyłka .
Miło mi 😉
[quote author=niesobia link=topic=58872.msg2621091#msg2621091 date=1480506283]
Dla mnie niepełnoletnie dzieci, które posiadają konia { nie ważne czy koń na mamę czy Tatę } z rodzin nie koniarskich to pomyłka .
Miło mi 😉
[/quote]
Może jesteś chlubnym wyjątkiem, ja tam ostatnio widziałam rodziców 13-latki, którzy po kupnie konia za całkiem sporą kwotę zorientowali się, że trzeba płacić za lekarza (to leczenie nie jest w pensjonacie???) i kowala (kopytka konikowi rosną???) a potem nie rozumieli dlaczego córka nie może jechać X skoro koń zagrany do X i musi najpierw wyjeździć swoje w niższych klasach.
Może nie jest to jakaś totalna pomyłka jak pisze niesobia, ale na pewno duże ryzyko.
Dance Girl, ale to naprawdę zależy od rodziców 😉 Moi nie stwierdzili z dnia na dzień, dobrze, nasza 14 letnia córka dostanie konisia, toć to przecież nic takiego. Wymagało to wielu rozmów, tłumaczeń a przede wszystkim rozmowy w trenerką. Gdyby wtedy moja trenerka nie powiedziała, że mi pomoże (w sumie to ogarnie wszystko na początku, łącznie z udostępnieniem sprzętu) to moi rodzice by się na to nie porwali. Do dzisiaj jej za to dziękuję 😉 I pomimo upływu czasu, dalej nie ogarniają praktycznie nic. Coś im nie raz tłumaczę, ale dwa dni później i tak nie wiedzą o co chodzi.
Ja nie wiem skąd się biorą nieodpowiedzialni rodzice. Toć wiadomo ile jest roboty przy psie, kocie, a rachunek od weta potrafi również przybrać bajońską sumę. To co dopiero koń. Ale logiczne myślenie zanika w dzisiejszych czasach, więc pewnie nie ma się co dziwić.
xxagaxx Oczywista oczywistość, fakt, ale uwierz, znam parę osób (tzn konfiguracji rodzice -dziecko jeżdżące marzące o konisiu) dla których to nie jest taka oczywistość... Dlatego wolałam to napisać jednak, a nuż ktoś przeczyta i da mu to do myślenia. Jasne, dla nas, jeżdżących/pracujących z końmi od lat, jest to fakt, masło maślane itd, ale dla laickiej mamy albo taty, którzy są błagani o konisia, albo dla niedoświadczonej pod kątem końskim dziewczynki, jeżdżącej sporadycznie i marzącej o własnym rumaku... to już takie oczywiste nie jest. Ba! Kwestie dopasowania siodeł i ogólnie osprzętu, metod pracy, a nawet zatrudnienie instruktora/trenera, wtedy kiedy to już co najmniej konieczne, dla wielu osób nie jest oczywiste. Niestety.
albo dla niedoświadczonej pod kątem końskim dziewczynki, jeżdżącej sporadycznie i marzącej o własnym rumaku...
Często taka dziewczynka (nie mówię o przypadku Adrianna2003 absolutnie, bo jej nie znam) mniej lub bardziej świadomie nie dopuszcza do siebie myśli o problemach jakie może napotkać. Więc o nich nie wspomina ... Bo a nuż mama za bardzo przemyśli temat i się nie zgodzi ...
Nie opierałabym się na zdaniu kilkunastolatki w takim przypadku tylko szukałabym kompetentnego doradcy ...
Oczywiście nieodpowiedzialni ludzie trafią się wszędzie, są tacy co kupują kotki, pieski, koniki, decydują się na kolejne dzieci ... życie, ale koni żal ...
To naprawdę jest kwestia bardzo indywidualna...ja swojego pierwszego konia dostałam jak miałam 11 lat,drugiego jak miałam 12 lat. A jak miałam 14 to miałam 2 swoje do objezdzenia i jednego klubowego,więc po szkole z wywieszonym językiem do stajni i do 20-21 się zasuwało.A człowiek wstawał o 5 bo trzeba było jeszcze lekcje odrobić. Moja mama w stajni była 3 razy (raz pogłaskała jednego z moich koni). Na moich zawodach nigdy nie była..żadnych..Tata przyjezdzał czasami,płacił i popatrzył na to wszystko,pogadał z trenerem i tyle...
Konie były zadbane,kowal był,pasze były,wet był..zawody były i wartosc koni tez poszła do góry...Więc nawet tata nie stracił jak sprzedawalismy jednego i drugiego.
Nigdy moi rodzice nie wtrącali się w sprawę koni.Jedyną osoba, która miała do tego prawo był trener...
Nie uważam,żeby 14 letnia osoba nie mogła mądrze poprowadzić sobą i koniem...Nie uwierzę w to ,że wszystkie dzieciaki są mało myslące,siedzące z nosem w komórce itd. Wierzę w to,że są wyjątki i że wbrew pozorom taka 14 latka może być mądrzejsza od 20 latki, która kupuje sobie sama konika(bo dostała pierwszą prace) i jedyne co ją intersuje to kolory czapraczków i owijek i to ,w których konik wygląda najlepiej. 🙂
RatinaZ Jestem tego samego zdania. Pierwszego swojego konia dostałam w wieku 10 lat. W wieku 11/12 koń stał w mojej przydomówce, teraz mam 23 lata i od tamtej pory w stajni cały czas stoi jakiś ogon. Rodzice się nigdy nie wtrącali tylko finansowo sponsorowali, aż nie zaczęłam zarabiać sama. Dodam, że moja mama raz siedziała na koniu chyba przez 3-4 minuty i na tym się skończyło. Kurcze już tyle lat minęło...
Ja nigdy nie dzieliłam się swoimi końmi ewentualnie jak ktoś już nalegał to oprowadzałam, dwa kółka po podwórku i starczy. Nie lubię się dzielić, skoro ja przy tym chodzę wypruwam sobie flaki, to z jakiej racji ma ktoś przychodzić i panoszyć mi się po stajni i jeździć moje konie, a ja mam dalej robić jak wół. Kwestia rozmowy z rodzicami, jeśli ktoś by mi się dokładał do utrzymania siersciuchów i pomagał robić przy nich to czemu nie, zgodziłabym się na jazdy 2x w tyg :P Przynajmniej sama wteren bym nie musiała jeździć 🏇
xxagaxx miałaś jakiś czas temu w stajni doskonały przykład.
Rodzice kompletnie nie końscy i twierdzący, że dziecko zna się na wszystkim i samo sobie radzi, bo już x-lat ma konia.
lusia722, dlatego nie twierdzę że nie ma takich przypadków. Ale ten o którym mówisz to już nawet nie trzeba koni w to mieszać, wystarczy popatrzeć na poziom rodziców, ja się już nawet temu dziecku nie dziwię że jest jakie jest...
xxagaxx, a czy to dziecko przypadkiem posiada xx (wystawianego na sprzedaż)?
Alvika, nie, lusia mówi raczej o innym dziecku. Co to ma już całą kolekcję koników.
xxagaxx, a czy to dziecko przypadkiem posiada xx (wystawianego na sprzedaż)?
Alvika, jeśli myślimy o tym samym xx, to są koleżanki 😉
Jak czas temu, znaczy ponad rok temu =)