Ułułułu!
A co tak cicho? Wiosną?
Jak
Magdzior rozkminia, żeby rzucić konie, to już tutaj cicho sza?
Magdzior, wisisz zdjęcia Uni! I info o Mooonshine, nie?
czeggra1, gdzie te krosówki??? 😀
Evson, wrzuciłabyś coś pod siodłem?
Kahlan, a ty kiedy w siodło? Wiosna, słońce, światło... Chociaż rób zdjęcia 😀
To wam nawrzucałam! A sama mam coś ledwie, trzeba się będzie zmobilizować na jakieś zdjęcia, bo do filmików, żebym była zadowolona, to jeszcze zejdzie, buu.
Folblut po zimie:

To z ciężkiej pracy nad tymi, pi-pi-pi, na p.


Tu zwykły galop (przed piruetem)

A to, bo z "kucykiem", oba uwielbiane przeze mnie stworzenia.

Ale jestem pełna nadziei. Konia uwielbiam, aż trzęsę się z radości przed jazdą. Jeszcze bardzo dużo trudności, bardzo dużo pracy - do tego co chcę, do "rekreacji" - żeby jeździło się lekuchno, a uśmiech z gęby nie schodził. Ale to zaczyna już być. No, nie wtedy, kiedy walczymy o najtrudniejsze sprawy, ale tak sobie to można mykać z bananem na twarzy - to co jest w C.
Oglądałam końcówkę półfinału PP - Inter I. I... no, folblut, gdy jeździliśmy program, to takich numerów nie robił. Ja się zżymałam, że gdzie tam, kiedy to opanujemy porządnie, a tu okazuje się, że różne kwiatki można zobaczyć w Inter.
Musiałam mieć miałam pecha, że tak trafiłam oglądając, ale w takim razie... no. U nas piruet nie jest woltą, serię co 2 mogę robić dowolnie długą, nie wyobrażam sobie samowolnej zmiany nogi w dodaniu itp. Nawet biorąc 50% poprawkę na zły występ na zawodach (choć G. jest słabszy niż w domu wyłącznie w debiutach, nigdy nic poważnego nie wywinął, tfu) to okazuje się, że swobodnie można jechać. Tylko skąd wziąć tyle czasu na pracę? Żeby i doszlifować Snt. Georga i Inter I, i zrobić kur (mam opracowany, ale jeszcze nie jechałam) i nadal robić konia do GP? G. może chodzić z korzyścią dla siebie i po 2 h ciężkiej pracy dziennie, jego to tylko cieszy, to ja nie zawsze ogarniam czy mam siłę. A jeszcze intensywna praca ze skoczkiem (który też wreszcie zaczyna się ogarniać, dłuugo trwało).
Z tego oglądania zdarzeń na PP wyciągnęłam taki wniosek, że nigdy nie wolno się podłamywać. Bo np. młody mi ostatnio (zanim zaliczył skok rozwojowy) wycinał numery, i już wątpiłam. A okazuje się, że identyczne, te co mnie załamywały, może wycinać i koń na czworoboku Inter, na halowym odpowiedniku MP. Co dopiero lekko świrnięty 6-latek skoczek od roku w treningu. Było mi żal amazonek, bo świetnie wiem jak to smakuje, gdy ufasz, że się dopracowałaś co potrzebne, a tu na zawodach zaskakująco źle. I doskonale wiem, jak to łatwo znaleźć się w takiej sytuacji, i jakie to gorzkie, gdy masa pracy nie owocuje jakby się człowiek spodziewał. Jednak całościowo dodaje to otuchy. Bo niekiedy mi się zdawało, że cały świat jeździ super tylko mnie się ciągle nie udaje. A przecież to jest tak, że ten króliczek ciągle ucieka. Mocno wierzę w to, że dla każdego kto wytrwale pracuje przyjdzie dzień triumfu.