Kącik folblutów
halo, nie było krosówek 🙁. Pogoda nie dopisała, a jak już zaczęła dopisywać to zdrowie trochę mi się posypało 🙁. Jak nie urok to przemarsz wojska 😤.
Dziś w końcu trochę pojeździłam. Czesiu sztywny jak kołek, ale to akurat czasem jest u niego norma po kilkudniowej przerwie. Jutro trzeba popracować nad rozluźnieniem u jegomościa. Pojutrze klinika ze skokami gimnastycznymi (i korektą mojego dosiadu - walczę ze starymi przyzwyczajeniami), a w środę czas w końcu skoczyć jakieś krosówki na Czesiu.
halo, bardzo elegancko prezentujecie się z G 😀! Kawał konia się z niego zrobiło.
Magdzior, U. fajnie wygląda 🙂. Uwielbiam tą jego szyję 🙂!
escada, tradycyjne drapuszki za uszki dla mojej ulbienicy Tadzika 😀!
Wraz z Czesiem przesyłamy ciepłe i słoneczne pozdrowienia! Mamy piękną wiosenną pogodę.
Czesiu mój kochany kołek, sztywniaczek 😉:


No, od razu lepiej! 😀
escada, Tadek ma taki nochal, że chciałoby się własnym przytulić i tak zostać 😜
Kahlan, to co się mało chwalisz? Mąż może jedną ręką potrzymać telefon (i pewnie na co 10 filmiku coś będzie widać :hihi🙂. Ech, dylemat: wygoda/dojazdy 🙇 Na sezon to można w stajni bez hali, swobodnie (chyba, że to ja jestem skrzywiona, bo jeszcze nigdy nie zmokłam). Ale nie wiem na ile możesz wrócić na zimę do obecnej, jakie układy. ie wiem co bym zrobiła. Przy małym dziecku 40 min. to dużo czasu 🙁
Magdzior, no właśnie chciałam tu zobaczyć Uni. Grzywa, mówisz? Weź nie mów! Choć u nas dziwne rzeczy - G. opuszcza łeb 😲, to rwanie tej grzywy hucuła - brr. Chyba teraz spróbuję zrobić loczek, podcinając spodnie warstwy skosem w górę.
czeggra 1, w porządku 🙂 Są zdjęcia, będzie jeszcze więcej, prawda? 😜 (krosówki, krosówki! - ale z kliniki też)
No, G. puchnie w oczach, z dnia na dzień. Robi się z niego atleta. Przestaje się mieścić w obiektywie 😁 Poważnie - jak on idzie blisko, to człowiek się odsuwa z respektem. Jednak wychodzi na to, że lekka robota nie ruszy folblucich mięśni, ale ciężka/na krótko to już tak. A jak teraz dojdzie masa cavaletek, to łatwiej go będzie przeskoczyć niż obejść. To trochę na temat, że "owsem nie da się "utuczyć" konia". Może owsem nie, ale owsem i pracą to już tak.
Znowu złamałam zakaz chwalenia konia, nie? To dzisiaj nie było już różowo 🙁 G. wyżarty (końskim zębami) na łopatce, to przodem mało chętny, dziwne nie jest. I ćwiczyliśmy większą swobodę zadu, co przynosi efekty większej swobody chodów, ale... jak doopa zaczęła mocniej pchać w galopie, to konik zaczął się gubić w zmianach. Raz, że inne zakresy kończyn. Dwa, że on czuły - a przecież jak on mocniej pcha to i mnie w siodle rusza inaczej. Stąd pewnie pewna nadgorliwość. Nie mogliśmy za nic złapać rytmu.
halo, jakie układy to się dowiem jutro. ale bardzo, BARDZO bym chciała zostać w zgodzie. to są naprawdę fajni, młodzi ludzie, dobrze prowadzący stajnię. 🙁 mam nadzieję, że moja dyplomacja mi pomoże dobrze rozmowę przeprowadzić. ale też u nas w rejonie jeżeli bym przeniosła się na zimę do stajni z halą to pewnie bym nie miała już gdzie wrócić po zimie. pozostaną ewentualnie treningi skokowe wyjazdowe do stajni z halą, a na miejscu robota na ile podłoże pozwoli. choć ostatnie dwie zimy były łaskawe. ech, zobaczymy. bo tak jak mówisz - 40 minut (a w sumie 1h20) to strasznie dużo. 🙁 do konia zawsze wpadam w biegu i mam dylemat, czy wsiąść na szybko czy zrobić lonżę, a tak być nie może! frustruje mnie to bardzo, a powroty ze stajni mi zawsze wypadają w godzinach szczytu, gdy do przejechania mam dwa miasta. :/
co do przerywania to tak jak T. miał to w nosie tak teraz zaczyna marudzić im bliżej uszu. 😁 ale robi to w komiczny i delikatny sposób, potakując pyskiem. 😉
czeggra Unis ma identycznie, zawsze po przerwie albo nawet jak chodzi regularnie ale nie codziennie to jest sztywniak i juz wiem, że nic się nie przyspieszy trzeba jeździć, robic swoje a on po jakimś czasie pooowoli odpuszcza, a na drugi dzień to już super. Dlatego najlepiej jednak nam się pracowało codziennie a nie w trybie świateczno-weekendowym no ale cóż zrobić wazne, że na zdowolonego wygląda i wybryki mu w głowie.
Donoszę, że w Strzegomiu nasza folblucia (i nie tylko) ekipa pięknie rozpoczęła sezon wszystkie konie z czystymi krosami i parkurami i z czworobokowym progresem w stosunku do poprzedniego sezonu.
Ja mam 15 minut do stajni i tak się już do tego przyzwyczaiłam, ale też coraz więcej pojawia się dojeżdżających z dalsza osób - zawsze ciężkie to są dylematy więc trzymam Kahlan kciuki za jak najlepsze wybrnięcie z sytuacji, może faktycznie powrót na zimę byłby dobrym pomysłem. Do nas co roku jakkieś konie przyjeżdżają tylko na sezon jesienno-zimowy i nie ma problemu.
W temacie przerywania U. delikatny nie jest najpierw podróżuje po boksie, a ja wraz z nim a gdy już to na mnie nie działa to dołącza do reprertuaru machanie głową w porywach nawet z podnoszeniem przednich nóg.. 🤔wirek: więc wolę po dobroci, ale działa sposób podpatrzony na którymś z filmów na youtube żeby nie wyrywać od razu a owinąć o grzebyk i powoli ciągnąć, zwiększając nacisk - takie cos U. toleruje w rozsądnej ilości ale jest to bardziejk pracochłonne i trochę zajmuje bo trzeba brać po mniej włosów na raz .
Kahlan rozumiem dylematy.. Tzn nie do konca bo nie mam dzieci, gdybym miała to juz w ogole chyba bym jezdziła konia w nocy.
Ja mam 35 min teraz, ale do tego musze jeszcze dwie stajnie dziennie objezdzic.. Czyli w sumie 3 dziennie plus treningi w czwartej raz lub dwa razy w tyg do ktrórej jade godzine.. Plus studia.
I wyszło mi ze w wakacj to chyba nie zobacze konia w ogole 🙄 bo tyle bede pracowac. Dobrze ze ciemno robi sie o 22.
Magdzior, też przerywam metodą powolnego zwieszania się na małym kosmyku 🙁 Najczęściej całym ciężarem 🙁.
Dziś miałam ciemne okulary, i w stajni nie dojrzałam, że kosmyk grzywki brzydko zawinięty. To chciałam poprawić z siodła. Rety, czego on nie kombinował! Wywijał się jak glista. A już myślałam, że 6 lat konsekwencji wystarczy, żeby xx nabrał tego typu ogłady 🤣 Ale ostatecznie - zwycięstwo!
Ja zmieniłam 35min bez korka do 1h w korku na 20-25 min i czuje różnice bardzo 🙂 tez mam napięty grafik ale przy dobrej organizacji da rade jeździć zima bez hali, tyle ze mam możliwość ustawienia godzin pracy i mogę jeździć rano, z dzieckiem i pracą chyba bym nie dała rady juz 😉
Jaki cudowny Czesio!!!
A mój bidak jednak ma problemy z plecami. Nie ma dramatu ale jest problem dokladnie w tych punktach które podejrzewałam.
Nawet nie jestem tak bardzo zrozpaczona, bo moze chodzic na padok. To ze nie bede jezdzic- trudno.
Wdrażamy teraz plan plecowy + na dniach przyjedzie fizjoterapeutka. On ma strasznie trudna motoryke, nie wiem czy uda sie cos poprawic. Spróbujemy, jak nie to nie bede tego konia tysieczny raz reaktywowac. On ostatnio praktycznie chciał mnie zabic pod siodlem wiec wrocimy do jazdy tylko wtedy jesli sytuacja wyraznie sie poprawi.
Plus jest taki ze wrzuciłam mu dzisiaj towarzystwo na padok- dwa kucyki. Swietnie sie z nimi zakumplował, jestem szczesliwa ze nie chodzi sam 🙂
Evson, on reagował na naciski, zaobserwowałaś czy wyczułaś pod siodłem (punkty)? Ech, jak "człowiek konia" mówi: tu jest coś nie tak, to zazwyczaj ma rację 🤔 Ty to się masz z tym bidakiem! Z tym, że plecy (jeszcze zależy co i jak) to jeszcze nie dramat, wiele koni wraca do solidnej pracy dość szybko.
A że związek pleców z "nieobyczajnym" zachowaniem konia jest znany, to może problemy jeździeckie znikną.
halo Reagował na mocny ucisk tych punktów. u niego ten odcinek przejmował najwieksze napręzenia- widac to było po ruchu tego konia, zad pracował sobie, przód sobie a plecy ten kon 'otwierał' tylko w przy bardzo dobrej jezdzie z mojej strony, bardzo sprzyjajacych warunkach. A ciezko o sprzyjajace warunki gdy kon szaleje, gdy nie ma rownego placu i ciagle gonimy srodek ciezkosci. Do tego jest krótki i ma jelenia szyje. To wszystko nie sprzyja zdrowiu pleców. Siodła mu dopasowac to tez jest temat rzeka.
Ja i tak sie nastawiłam juz na to ze jesli kiedys cos postartuje to na innym koniu. Jasne, chciałabym zeby Intruz chodził pod siodłem bo mu to potrzebne, sam padok nie wytarcza. Ale nic na siłe. Zobaczymy.
Evson współczuję gluty tak mają ze jak nie urok to wiadomo co. Moja problemów z grzbietem na szczęście nie ma mimo kiepskiej budowy odcinka lędźwiowego, ma słabo związany zad i ciężko ją tam nabudowac. Mimo złego siodła poza brakiem mięśni kolo klebu nic złego się nie stało. Po zmianie siodła czuje ze idzie inaczej, dziś będę miała okazję zobaczyć z boku jak to wygląda.
Wkurza mnie brak czasu na jazdę. Warunki i pogoda wreszcie dobre a ja gnije w pracy :/
Evson, plecy to nie dramat jeśli reagował tylko na ucisk (no, i cyrki spod siodła - ale to logiczne może być, bo większy nacisk i stały = ból, trzeba uciekać/zwlaczyć). Moja miała plecy nastawiane, a też wyszło z takiej bolesności punktowej - odstawiłam od pracy pod siodłem (i szukałam innego siodła od razu), a koń na lonży połaził i w ręku na spacerach dużo (łącznie z górkami). Nastawienie (w sumie 5 miejsc, ale jedno to była szyja w potylicy - blokowała się). Pomijam, że pod siodłem pracowała sztywna długi czas (prawie 2 lata w sumie, a powodem był ogólny strach i niepokój w pracy pod siodłem, jak coś nie wychodziło to wpadała w panikę) - dopiero teraz (koń ma 9 lat) zaczyna coś tam przez plecy przełazić (tak realnie). A też było wrażenie, że przód sobie i zad sobie - poprawia się wraz z rozluźnieniem i z dalszą pracą 🙂 Ogólnie na Twoim miejscu obgadałabym na spokojnie z fizjoterapeutką, ale prawdę mówiąc - plecy (szybko zauważone) to nie dramat i da się z tego w miarę bezboleśnie wyjść 🙂
escada, Viridila Dzieki za słowa otuchy. Ja nie nastawiam sie na nic. Czas sam pokaze czy cos z tego bedzie czy nie. Po tych wszystkich staraniach kon i tak mi pokaze pod siodłem czy bedzie w stanie pracowac czy nie. Teraz jezdzic sie nie dalo, był diabłem. To było cos takiego jakby w podczas anglezowania ktos mi naciągał konia na proce a momencie siadania wystrzelał spod tyłka. Każdy krok kłusa tak wygladał. Wiec same rozumiecie.
Mam do tego całkowicie luźne podejscie juz. Tzn szkoda mi tych wszystkich przypadłosci które dotykaja mojego konia to raz. Dwa ze wiązałam z nim kiedys ambicje na mały sport. Od tego konia zalezało czy bede cos startowac (mam duzy fun z zawodów) czy nie, całe zycie czekałam na swojego konia i cóz tak to teraz wygląda jak wyglada. Zycie.
Evson, dzięki za info, że były wrażliwe miejsca. Jakby ci powiedzieć... "Ja nie mam nic, ty nie masz nic - mamy w sam raz tyle, żeby zbudować fabrykę". Końska "Ziemia obiecana" 🙁 Nie masz nic do stracenia (już), swobodnie możesz być pełna otuchy - bardziej(!) już się nie rozczarujesz 🙂 Teraz na okrągło konie są rehabilitowane, chodzą oklejane na kolorowo...
Niedawno miałam relację, pośrednią, ale wet "czołowy", co to znaczy "problem z plecami" przy badaniu. "Zdrowego" - TUV, jasssne, konia. Otóż wet lekko przejechał palcami wzdłuż kręgosłupa, a koń... ugiął się o pół metra, jakby chciał brzuchem dotknąć ziemi. Podobno efekt był piorunujący. I taki koń... ktoś go kupi, na bank. Wystarczy, że wet będzie mniej doświadczony. Skoro twój ma daleko mniejsze objawy - są wszelkie powody do otuchy!
Niejasno podejrzewam co ci mocno dokucza. Bo jakoś inaczej jest, gdy mieliśmy okazję zaznać z koniem sukcesów Zanim dopadł ciąg kontuzji. Jest łatwiej, chętniej się walczy, pogodniej rezygnuje. A gdy się nie zdążyło, a ciągłe obciążenia - jest bardzo trudno. Jest kilka koni na re-volcie, którym kibicuję, bo albo rasa, albo m.w. rówieśnicy mojego i równolegle nabywani (np. Darolgi). Mało kto nie użerał się z bardzo nieoptymistycznymi wieściami. Konie wychodziły z wyroków. Wychodziłoby, że "póki życia, póty nadziei". Nasza para "straciła" w sumie 2 lata. Niemal każdy koń (oprócz młodziaków) rozwojowo jest dużo młodszy, niż wynikałoby z życiorysu. Dotychczas wszystko prostujesz z sukcesami. A co, jeśli naprostujesz? I dostaniesz "w nagrodę" z 8+ lat świetnego pomykania na wdzięcznym wierzchowcu?
Evson ja też kupiłam konia żeby jeździć a nie leczyć, a nasz życiorys jest bogaty w to drugie 😉 pierwszy rok
odrabialam straty finansowe, drugi i trzeci próbowałam coś pojeździć ale miałam mało czasu przez rozwijającą się firmę, wiec tylko raz pojechałam na towarzyskie. Oczywiście dało się coś robić tylko w sezonie bo bez hali było ciężko. Początek czwartego sezonu po utrzymaniu kondycji przez zimę to kontuzja ścięgna na pierwszych podskoczkach po zimie. Pół roku rehabilitacji i wypadek na padoku w dniu jej zakończenia. Rozbity nos zakończony tak wredna infekcją ze kolejny rok próbowałam wyciągnąć ją z rao. Właśnie zaczynamy szósty sezon razem - mam 10 letniego konia po sciegnie i z rao, który jest szkoleniowo na etapie czterolatka. Moje ambicje z regionalnego C skurczyły się do L. Tyle mi wystarczy żeby nie odczuwać żalu do sytuacji. Ale z takim koniem juz na coś więcej nie pojadę bo ani to wytrenowane, ani zdrowe. No i po bajce. Kiedy Tadek będzie na emeryturze to może... Nie w sumie nie będę się jeszcze raz w to bawić. W całokształtcie jestem mocno rozczarowana jeździectwem i posiadaniem konia. Choć dziś jest nieźle to niesmak mi pozostał.
A Tadek od paru dni kaszle, gluty bardziej gęste 🙁 dziś dostaną inne siano na padok i lekko zwilzone, oby przeszło. W ruchu jest dobrze ale te gluty nie takie... :/
escada, tak mi przyszło do głowy, bo napisałaś, że kłopoty z drogami oddechowymi zaczęły się po urazie nosa. Sprawdzaliście czy tam nie siedzi jakiś gronkowiec czy inna paskuda? Pewnie sprawdzaliście.
Halo, robiliśmy wymazy i wyszedł enterobacter chorobotwórczy oraz gronkowiec środowiskowy. Wiec był ale wtórnie, osadzil się na infekcji. Infekcja była leczona antybiotykami, wykrztusnymi, rozszerzaczami oskrzeli, wlewami dożylnymi, immunostymulantami, ostatecznie antybiotykami tak silnymi ze konie monitorowalismy 24 na dobę czy żyją. Niestety infekcja plus warunki w stajni zostawiły rao. Aktualnie w dwóch następnych badaniach popluczyn pecherzykowych nie znaleziono juz bakterii wiec niestety to rao 😉
escada, ech, może organizm Tadka w końcu się opamięta, że infekcji już nie ma. Fajnie by było.
Halo, nie opamięta się bo rao jest już na całe życie. Zawsze będzie miała lepsze i gorsze okresy. W poprzedniej stajni tuż przed wyjazdem było bardzo kiepskie siano i tam się zaczęło na nowo. Teraz było lepiej, a potem znów gorzej. Nie jest tak źle jak na początku choroby ale super tez nie. Wiosna to ciężki okres dla takich Tadeuszów, zmienne temperatury, wilgotność itp. Po zmianie siana jest juz lepiej.
Dla kaszlaka Czesia najgorszy jest upalnego środek lata. Najlepiej czuje się zimą.
dawno nie zaglądałam, a tu tyyyle nowych folblutowych wieści..
escada, , Evson, piąteczka - mój właśnie opuścił boks po kolejnym ponad tygodniowym postoju- to już czwarty raz od grudnia- pewnie jak tylko go rozruszam to znowu cos sie stanie (tfu tfu, może kiedys się ta zła passa skończy). Chociaż naszego Rosia uwielbiam i nie było dnia, żebym żałowała, że go mamy, to jednak są momenty, kiedy szlag mnie trafia - chce się jeździć, a wiecznie COŚ. Fakt, że mi łatwiej przyjąć problemy zdrowotne, bo koń starszy i się ich spodziewam - i tak nie jest źle, bo to co nam się ostatnio przytrafia to przejściowe 'pierdoły', tyle że niestety błędne koło, bo jak koń postoi to potem wypuszczony szaleje, a z drugiej strony mięśnie flaczeją, dobry wzorzec ruchu szlag trafia i o uraz/kontuzję nietrudno..
czeggra1, uff dobrze, że kolka Czesia przeszła bez echa i chłopak wrócił do formy - dużo zdrówka dla Pana aktywnego Emeryta🙂
halo, Ta Twoja kulka mięśni to tu jak z jakiejś innej bajki!! czuję się.. pozytywnie zdołowana - pozytywnie, że jednak folblut może tak wyglądać, zdołowana - że raczej chyba nie mój..
Dziewczyny, jestem załamana jak ten mój Rudzik zmarniał przez tą słabo aktywną zimę... Choć na jezdności nie stracił aż tak dużo, jednak jak na niego patrzę to jakby cofnąć się o dwa lata..Dopiero to się rzuciło w oczy jak go rozderkowałam - szok..
W temacie dojazdów itp. - zamieniłam 2 lata temu stajnię odległą o 7km (20min. rowerkiem lub 5 samochodem) na stajnię z megalepszą infrasktrukturą, do której mam ok.20km (jadę 25min.) Jestem żywym przykładem na to, że da się pogodzić małe dziecko, dojazd 20km, pracę, nawet starty w zeszłym sezonie, ale pod warunkiem, ze druga połowa bierze w tym aktywny udział. U mnie popołudniowa całorodzinna wyprawa do konia jest wpisana w codzienny porządek dnia, tyle, ze mam supermęża, który raz - sam jeździ, a dwa jak ja mam trening pilnuje dziecka. Jedyny problem jest od niedawna z synkiem, który odkąd zaczął cokolwiek mówić i rozumieć robi afery, że on będzie jeździł i ciężko mu tą godzinę do końca treningu doczekać. Rzeczy okołokońskie robimy razem - maluch nosi popręg,czyści, sypie paszę i jak na razie ma radochę z tego więc czas z koniem nie jest kosztem życia rodzinnego. Gorzej pewnie będzie z dwójką czy to z dwójką dzieci, czy to z dwójką koni, hehe. Zobaczymy.
DiB, mój mąż bardzo mnie w tym wszystkim wspiera, opiekuje się synem, jeżdżą ze mną razem do stajni. Nie zawsze, ale jeżdżą. Jednak jest to dla nas za duża strata czasu. U Ciebie obecnie dojazd to 25 minut, u nas 2x więcej. pół dnia tracimy na wypad do stajni, nic już w tym dniu innego zrobić nie możemy. 🙁 Gdy wrócę do pracy to synka bym widziała tylko rano przez jakąś chwilę (obecnie budzi się ok 7, ale nie wiem jak to będzie we wrześniu gdy wrócę do pracy), potem o 8:30 najpóźniej już muszę wyjeżdżać, praca do 17. potem stajnia, gdybym została w tej w której jestem to trening bym mogła mieć najwcześniej o 18:30. Potem oporządzenie konia, zrobienie jedzenia, dojazd powrotny i bym była w domu pewnie po 21. i syna nic bym nie widziała. już teraz mi się łezka w oku zakręciła gdy o tym pisałam. to nie dla mnie. 🙁
dlatego decyzja została podjęta, od maja przechodzę bliżej. bez hali, ale koń pod nosem, dobra trenerka, czynna zawodniczka, więc będziemy się wzajemnie nakręcać na starty. co ma być to będzie. 🙂
DiB u nas narazie lepszy okres jest nawet jeśli trochę hyrla, to nie kuleje, nie słychać wrzodów a kaszel w robocie mocno nie przeszkadza 😉
Czeggra to chyba zależy od podłoża kaszlu, u nas najgorzej jest po deszczach - dlatego podejrzewam grzyby.
Kolejne pytanie,może tym razem się uda. Czy orientuje się ktoś z Was jak wygląda zmiana właściciela konia z Irlandzkim paszportem,która biegała na torach? Poprzedni właściciel mówił o odesłaniu paszportu do Jockey Club przy Służewcu. Może ktoś był by w stanie powiedzieć mi coś więcej?
Reyline, wrzuć w wyszukiwarkę w wątku może Karaszewska, pisaliśmy tu dużo.
tu
http://www.pkwk.pl/language/pl/ksiegi-stadne/masz, z kolei, telefon. I wiele info.
Wybaczcie za tak(może) podstawowe pytanie. Wcześniej jakoś z Anglikami do czynienia nie miałam,a teraz wykupiłam* zasłużoną klacz o wspaniałej linii, z dobrym papierem i nie bardzo wiedziałam co z tym fantem zrobić dalej. Watęk ma tyle stron,a nie miałam punktu zaczepienia,czego szukać. Jutro zadzwonię do PKWK i wszystkiego się dowiem. Dzięki za odpowiedź.
* 'Wykupiłam' bo inaczej tego nazwać się nie da. Kobyła nie jadła z miesiąc,dostawała jakieś resztki,stała się mało przydatna bo po urodzeniu bliźniąt już nie zaskoczyła. Teraz muszę się wiele nauczyć,więc wszelkie sygestie mile widziane 🙂
czeggra Czesiu jak zwykle świetnie się prezetuje, uwielbiam na Was patrzeć🙂
Evson Jak już było wieloktornie tutaj wspomniane, plecy to nie wyrok, kolejny raz trzymam za Was kciuki!
A ja fajny weekend miałam, U. tak super chodził mimo, że zmuszeni byliśmy do jazdy na hali bo padało🙁 a przeszkody już na zewnątrz więc zmuszeni byliśmy na jakieś 'dresaże' to był taki przyjemny, że aż się zsiadać nie chciało. Zrobiłam co miałam zrobić i na koniec z koleżanką, która ostatnimi czasy wsiada na U. w tygodniu zamianę na konie. Ja byłam ciekawa jak U. pod nią chodzi a ona tego co powiem o jej koniu po kilku miesiącach odkąd siedziałam na nim ostatnio. I wiecie co? Nie mogłam się na U. napatrzyć, nie dość, że widać było to co czuję z góry, że przestał walczyć z ręką i zaczyna współpracować z jeźdźcem to jeszcze super było zobacyć to w końcu pod kimś innym. Fajnie się dogadują 😍 jednak trudne konie uczą najwięcej.
Mam nawet filmik na którym nic nie widać, chcecie? 😁 U. pod koleżanką (to machnięcie głową przy zmianie kierunku na początku to taki 'koleżeński; gest do mijanego konia) ->
klik
escada, no tak, ale te lepsze oby trwały dłuugo i często były.
DiB, fajnie tak rodzinnie, a czasem jedyne szansa, żeby jeździć. Niech ci czas będzie przyjaznym!
Reyline, będziesz dawać znać co u niej? Please!
Nie miałam do czynienia z "zagranicznym"folblutem (a Księgi), doczytałam, że potrzebujesz świadectwa eksportowego, a ono wydawane "tam" na podstawie umowy przeniesienia własności.
Magdzior, fajnie jak się fajnie jeździ 🙂 Ale wiesz co? Głowa teraz spokojna, ale pod tobą, takie mam wrażenie, U. tak nie drobił przodem. Ale to może wejście do hali go zgasiło?
Z G. dziś były przygody. Korzystam z przyjazdów córki, żeby pojechać w teren. Jeździć samej mi się odechciało, odkąd młoda dziewczyna u nas, na szczęście na placu, zasłabła w siodle. Nie będę pisać co i jak, ale dotarło, że "nie znasz dnia ani godziny..." Odpowiedzialności za innych też mam już pod korek. Zatem konie były w terenie ponad miesiąc temu. W. jechała na G. Co myśmy miały w tym terenie! Teren na tykających bombach. Młody to wypłoch z natury, ale G. dziś roznosiło. Ojtam, ojtam, dwa momenty były kluczowe. Jedziemy sobie koło torów, zbliżamy się do skrzyżowania, a tu - szynobus. Byłoby nawet spoko, choć dziwnie się patrzyły na nadjeżdżający z przeciwka Reflektor, trąbienie obiektu też spoko, ale mijając nas tak dziwnie zadzwonił na łączach szyn, a my dosłownie pod nasypem - i koniki nie zdzierżyły, wyniosły w lasek. A na końcu obiekt mojego życia, już na drodze ku stajni. Idzie para pod Parasolami (ogromnymi). To nic, ale prowadzą wyjącego i wielce "żywego" ON-ka. Stanęli. Konie: nope. I wtedy facet... zasłonił tego ON-ka parasolem! W. pozwiedzała trochę okolicznych zasiewów, mój próbował władować się do strugi. G. w trasie był tak nabuzowany, że W. nie mogła jechać pierwsza, tak zasuwał, a z tyłu nie dawała rady stępować. To mówię: to jak już, to ćwicz pasaże. I to był strzał w dziesiątkę. Elegancko im wychodziło 🙂 Czyli przyjemne z pożytecznym 😁 Gdy przyszło wracać do domu, córa mówi: Mama, może ty siądziesz za kierownicę, bo mi się tak dziwnie nogi trzęsą 🤣 Ale dała radę.
DiB, dziękujemy! Czesiu czuje się dobrze i mamy nadzieję, że wydarzyło się to tylko incydentalnie , bez tendencji do nawrotów.
Magdzior, ojej bardzo miło mi się zrobiło :kwiatek:!
halo, a to miałyście przygodę! Sprytnie wykorzystana adrenalina 😀.
Czesia takie stresujące przygody często rozsypują na pierwszy rzut oka, ale długofalowo te dobrze rozegrane (typu jak Wasza) zwiększają wzajemne zaufanie i odpowiedź na pomoce.
Czesiu zapomniał o kolce (i dobrze), a nam się przypomniało wczoraj jak robiliśmy przelew za rachunek z kliniki 😵. Nasz najdroższy konik 😂. Szalone są tu te ceny usług weterynaryjnych...
Dzisiaj Czesław miał lekcję z trenerem. Troszkę poskakaliśmy z naciskiem na równe tempo do przeszkody. Dziś nie był to nasz najlepszy dzień, a w szczególności mój. Moje łapska żyły swoim życiem 👿.
Wstawiam krótki filmik z tego jak czeggra obrywa "opier papier" 😉. Na filmiku popylam galopem anglezowanym, co pomaga utrzymać Czesławka we w miarę równym rytmie. Obiecałam kiedyś Wam to pokazać i w końcu dorobiłam się jakiegoś filmiku. Anglezowanie w galopie była to dla mnie zupełna nowość. W tej chwili parkurowo najczęściej jeżdżę właśnie w taki sposób i to pomaga mi prowadzić konia do przeszkody w równym rytmie, nie atakować, nie wganiać, nie pozwolić rozpłaszczyć się zwierzakowi.
Czeggra1 Czesiu jest boski! Uwielbiam go. Ja tez czesto jezdze w galopie anglezowanym, moj sie super przy tym rozluźniał, lubie sobie jezdzic tak młode konie zanim zaczne robic dłuzsze nawroty pełnego siadu.
halo o widzisz czyli G jednak nie zawsze taki aniołek 😉 mój by juz odleciał w takich warunkach
A my pracujemy nad plecami ale ciezko nam to idzie. Chcialabym mu zrobic jakas robote 2x dziennie czyli np raz lonza a raz godzina spaceru na górkach ale fizycznie nie mam jak... I jest tylko raz dziennie. Przez najblizszy tydzien mam dzien zaplanowany od 8 do 24 co do minuty z przerwa 20 min na obiad.. eh. Zaczynam nie ogarniac, a nie ma z czego zrezygnowac. Mało tego, powinnam miec jeszcze jedna prace 🙄
Na razie mój kon sie super zaprzyjażnił z hucułami i jest przejawia max wyluzowania na lonzach i spacerach no dosłownie nie wiem jakim cudem moge z nim isc do lasu na kantarze i to jeszcze tak ze traci z widoku konie.. Chory czy co.