Zdjęcia z wypadów w teren. Reaktywacja tematu!

Livia   ...z innego świata
09 maja 2014 08:14
Watrusia, pięknie dziękuję 🙂 Mam nadzieję, że wam też się w końcu uda zrobić taką rzepakową sesję - twoja wyglądałaby pięknie 🙂

emptyline, boskie zdjęcia! Oba, i z rzepaku, i z lasu 🙂 I dziękuję za wsparcie, satysfakcja faktycznie potem jest niesamowita. Jak zacznę sama na pola wyjeżdżać, to też najpierw spacerkowo w ręce, dopiero potem planuję z siodła 🙂
Niestety za smierc psa, moga podac do sądu. Slyszalan o takiej sytuacji.
Ostatnio smialysmy się z psów bo gdy zobaczyly że koni jest więcej niż jeden to grzecznie się wycofywaly.
emptyline   Big Milk Straciatella
09 maja 2014 10:51
Proponuje wszystkim terenowiczom wykupić OC dla konia. A to nie jest tak, ze pies ma być prowadzony na smyczy?
Na smyczy i w kagańcu. Ale baaardzo mało kto się tym przejmuje, a i mundurowi nie zwracają uwagi.
emptyline   Big Milk Straciatella
09 maja 2014 11:28
Więc jak można za śmierć psa, który an smyczy nie był, wylądować w sądzie?

Livia, dziękuję ślicznie. My w tym roku sami jeszcze nie byliśmy, ale na bank niedługo się wybiorę. I też najpierw na dłuższą wycieczkę w ręku, na luzie, aczkolwiek kask wezmę, bo jeśli koń będzie taki grzeczny jak ostatnio, to wracam na oklep, a co! 🙂
Odnośnie tych psów w lesie - wtrącę się z pewną kiepską sytuacją, która przytrafiła się kiedyś mojemu chłopakowi.
Wczesną wiosną miał zajezdkę jednego z młodziaków pod siodłem. Po pierwszych wsiadaniach - zawsze kolejne jazdy odbywają się już w lesie. Krótkie wypady w teren po pagórkach, oswajanie ze strachami, nauka "samodzielności" etc. Któregoś dnia wybrał się właśnie do lasu na młodziaku i spotkał gościa z psem na smyczy (wielki wilczur). Ten jak zejrzał konia... wpadł w dziki szał, zaczął ujadać z taką zaciekłością, skakać, wzrok miał ponoć przerażający, jakby faktycznie chciał kogoś rozszarpać. Właściciel z trudem mógł go opanować, ale niestety karabinek od smyczy nie wytrzymał i pękł. Pies rzucił się w stronę konia, zaczął go oszczekiwać i kąsać po nogach. Mój chłopak nie wiedział co ma robić: odganiał psa batem, ale ten nic sobie z tego nie robił; w końcu zeskoczył z konia. Młody zaczął w strachu kopać na wszystkie strony, wspinać się, autentycznie był przerażony. Właściciel nie mógł zrobić nic, pies go w ogóle nie słuchał i chyba sam zaczął się go bać. W końcu pies wyskoczył do góry i ugryzł konia na wysokości łopatki... Na szczęście niezbyt głęboko, było to raczej draśnięcie, ale jednak 🤔 zrobiło się dodatkowo nerwowo, ale właścicielowi udało się wtedy doskoczyć i złapać psa. Istny horror 🤔 na szczęście koń się szybko uspokoił i opanował i na spokojnie wrócili do stajni. Rana szybko się zagoiła i wszystko było w porządku, pies szczepiony.
I jak tu spokojnie do lasu jeździć?  🤔 sama często zabieram swoją psinę do lasu żeby mogła pobiegać swobodnie, ale zawsze mam w pogotowiu smycz, jak ktoś się zbliża - przywołuję psa i zapinam smycz (mówię tu o spacerach bez konia).
emptyline   Big Milk Straciatella
09 maja 2014 12:45
Ja w takiej sytuacji spierniczam w tempie ile fabryka dała. Choć mój koń ma konkretny pomysł na psy, lapie za kark i przerzuca. I potrafi celnie strzelić. Stety bądź nie, ale mimo wszystko uważam, że nasze bezpieczeństwo jest ważniejsze.
Dżastka, współczuje chłopakowi przygody.
Ja tez uważam, że jeżeli ja mam swoje zwierze pod kontrolą, a ktoś psa bez smyczy puszcza i przez to pies zginie to nie może mnie o nic oskarżyć, ale wolałabym się dowiedzieć, jak to jest w praktyce... 😉
CeraŁ   dużo dużo zmian..
09 maja 2014 15:15
Ostatnio też miałam sytuację z atakującym psem, na młodym koniu  😵

Pierwszy teren mojej młodej, ja jechałam ostatnia (dzięki Bogu koń spokojny i grzeczny jak anioł), przejeżdżaliśmy stępem (w lesie obok stajni..) obok parki z golden retriverem, mieli psa na smyczy.. pies nie szczekał ani nie ujadał, jak tylko oddaliliśmy się z 10 metrów gościu puścił psa a ten strzała za nami...złapał za ogon moją, kobyła nie wiedziała o co chodzi, bryknęła, pies się wystraszył i uciekł.. heh. Dobrze, że tak to się skończyło 🙂
Sytuacja tamta z sądem dotyczyła trochę innej sprawy ale jednak. Sąsiedzi obok stajni mieli owczarka niemieckiego, podobno z papierami. Pewnego dnia konie szły na pastwisko i piesek uciekł właścicielom, wpadł do koni i dostał z kopyta. Awantura była wielka, że pies dużo warty ,ze pozwa itp
w sumie nwm jakim trzeba być idiota bo zdarzyło się to na terenie stajni,gdzie psa być nie powinno ,Ale naprawdę złożyli skargę. Sprawę umorzono chyba z tego co pamiętam, żadnych konsekwencji nie było, niemniej jednak można taki wniosek złożyć.
A z drugiej strony skoro psa na smyczy powinien pilnować właściciel to i jeździec powinien panować nad koniem, wiem że to fizycznie niemożliwe ,ale mamy prawo jakie mamy.
Zawsze opiekun ponosi odpowiedzialność za szkody wyrządzone przez zwierzę
Aż się zapytam na studiach, mam akurat teraz weterynarie sądową to może mój doktor akurat będzie to wiedział, no bo kurcze słabe to trochę, że ktoś mnie atakuje, sprawia realne zagrożenie mojemu życiu nawet (bo koń jak bryknie i sie przestraszy to ja przecież tez mogę zginąć, z czego mam wrażenie właściciele takich psów często nie zdają sobie sprawy....) i jeszcze mnie właściciel takiego niesfornego psa może oskarżyć o coś? No chyba bym sie mocno wkurzyła 😉
Do szału mnie te psy doprowadzają, az mi serce pod gardło podchodzi jak widzę takiego szarżującego na mnie i mam nadzieje (ODPUKAĆ) że nic przykrego mnie nigdy nie spotka.
Moim zdaniem próbować oskarżać zawsze można, a czy coś z tego będzie to inna sprawa. Jest coś takiego jak obrona konieczna, oraz przekroczenie obrony koniecznej. [s]Myślę, że odnosi się to też do zwierząt[/s] doczytalem, że jednak nie:

Bezprawnie może działać tylko człowiek odpowiadający za swoje czyny, tak więc np. atak zwierzęcia lub osoby niepoczytalnej nie jest zamachem, a zabicie takiego napastnika we własnej obronie nie jest działaniem w obronie koniecznej, lecz działaniem w stanie wyższej konieczności

Więcej na [[a]]http://pl.m.wikipedia.org/wiki/Stan_wy%C5%BCszej_konieczno%C5%9Bci[[a]] ale nie będę wklejal bo po co robić kopię zapasową internetu ;-)
majek   zwykle sobie żartuję
10 maja 2014 09:22
Mnie tez pies kiedyś gonił na koniu, pies dostał kilka razy w głowę (kon okuty + hacele). Nie wiem, czy pies potem przeżył, ja odjechalam. Miałam ok. 30 świadków, ze pies zaatakował. Koszmarna sytuacja. Nogi konia uratowały ochraniacze, które mogłam potem wyrzucić. 
Pisałam już kiedyś, że znajoma jadąc w teren spotkała panią z przeuroczym yorkiem, który to odwagą przewyższał niejednego większego psa. Niestety, jego agresja miała smutne zakończenie, ponieważ wleciał pod konia, który to nienawidzi psów i zawsze w nie celuje kopytem jak i zębami. W tym przypadku, po prostu czworonoga zdeptał. Kręgosłup poszedł.
Właścicielka nie pozwała znajomej, jako że uznała swoją winę. Od tego momentu dziewczyna zawsze krzyczy na ludzi, że jej koń kopie i może psa zabić. Działa.

Osobiście nie spotkałam jeszcze agresywnego czworonoga, zazwyczaj jak mnie właściciel widzi to swojego psa woła i ładnie idzie z nim z smyczy zatem problemów nie ma. Inna sprawa, że Młoda je uwielbia i krzywdy by im nie zrobiła.
Widzę,że tych przygód z psami wcale nie jest tak mało. Ja w ciągu ostatniego  roku miałam dwie : najpierw z posesji uciekł wielki husky i przypałętał się do konia. Okrążał go , skomlał , próbował złapać za pęciny . Starałam się go zgubić , ale ten skubaniec wybrał się za nami i do samego końca się nie odczepił. Wróciliśmy do stajni z tym głupkiem ciągle robiącym kółka wokół konia i musiałam odprowadzić go na smyczy półtora kilometra do jego domu ( Właściciel nie powiedział nawet na dzień dobry , nie mówiąc o  dziękuję ...)

Natomiast ostatnio podczas samotnego leśnego terenu spotkałam pana , na kobyłce,  z dwoma wielkimi kundlami - satelitami. Pan zapewniał, ze kundle z koniem oswojone , i zaproponował , ze nas kawałek odprowadzi. Głupio mi było odmówić , no i cóż...pan bez ostrzeżenia puścił się do galopu , mój koń natychmiast poczuł adrenalinę i ruszył za nim , a kundle robiły wokół obu koni ósemki i serpentyny - dosłownie o włos od kopyt. Zgroza , nigdy więcej miłych panów na kobyłkach .
Livia   ...z innego świata
10 maja 2014 12:54
Co do miłych panów na kobyłkach - dla mnie tacy nie istnieją! Przyznam szczerze, że facetów na koniach wystrzegam się milion razy bardziej niż czegokolwiek innego 😵 Spotkanie z nimi nigdy się dla mnie dobrze nie kończyło, z reguły byli albo naprani, albo galopowali po czym się dało, albo specjalnie konie zrywali do galopu jak tylko mijali naszą grupkę i nasze konie chciały lecieć za tamtymi, już nie mówiąc o jakiejś podstawowej kulturze i grzeczności 😵

To już zdecydowanie wolę spotkać stado dzików z młodymi, bo te przynajmniej nie gadają i po prostu uciekną do lasu, a nie jeszcze na złość zrobią...
Ja z koleżanką spotkałyśmy kiedyś w puszczy pana z psim zaprzęgiem (chyba z 7 osobników rasy husky). Ogólnie wiadomym jest, że oni tam sobie trenują (choć trochę na nielegalu, bo to trasy konne). Zwykle nie ma z nimi problemu ale jak się okazało pan prowadzący zaprzęg był szczypiorem, do tego jak się później dowiedziałyśmy psy były młode i dopiero próbowane. Kiedy wyłonili się przed nami kulturalnie zjechałyśmy na bok i dalej gadałyśmy czekając aż przejadą. Psy jednak się zatrzymały, pan próbował je pogonić ale bez skutku. Chwilę stały, a gdy 'przewodnik' rzucił się w naszą stronę reszta psów poszła jego śladem. Nie byłyśmy na to gotowe, bo zwykle zaprzęgowcy panują nad swoją watahą... na szczęście oba konie zachowały zimną krew, nie wpadły w panikę. Nam udało się szybko oddalić z tego miejsca a panu zapanować nad swoją sforą.
jak dla mnie takie puszczanie psa luzem to świadome stwarzanie zagrożenia - mały pies jeszcze jak dla mnie ujdzie /tj wpadnie pod kopyta - mówi się trudno, wychodzę z założenia, że właściciel może mieć wtedy pretensje tylko do siebie bo pies poza posesją powinien być pod kontrolą/, ale większy kaliber to już problem :/
osobiście jakichś wielkich przejść z psami luzem nie przerabiałam - jak się na jakieś natykam w terenie to raczej małe/średnie i jeśli nawet ruszał taki na konia to kąsać nie próbował - ot ujadał z 'bezpiecznej' odległości około 1,5m  😁

a teraz trochę zboczę z tematu :P
my już po rajdzie majowym 😉 ale nie mogłam się za bardzo ogarnąć ze wszystkim więc z lekkim opóźnieniem 🙂
trasa naszej tegorocznej podróży:

w skrócie:
jakieś 434km + 15km (pre-rajdowo)
24kwi - 15km (wyjazd na spotkanie przyjezdnym)
25kwi - 35km
26kwi - 38,5km
27kwi - wolne (czekamy na resztę grupy)
28kwi - 29km
29kwi - 46km
30kwi - 35km
1maj - wolne
2maj - 45,5km
3maj - 46,5km
4maj - 22,5km (tu nastąpiła lekka zmiana trasy - odłączyliśmy się z Borysem od grupy i ruszyliśmy w samotną drogę  🏇 )
5maj - 53,5km (pół trasy w pojedynkę, a pół w towarzystwie :P )
6maj - 47,5km
7maj - 35km nie ma to jak w domu (ponownie samotnie, jednak trasa już nam dobrze znana choć niemal za każdym razem z pewnymi modyfikacjami 😉)




a takie  bagna ciągnęły się dobre 2-3km przy czym na około kilometrze niemal pławiliśmy konie - ja momentami siedząc na koniu miałam wodę po kostki... oczywiście z racji, że mam konia 'bagiennego' przyszło mi jechać przodem  😁 i powiem szczerze i nieskromnie xD jestem mega dumna z Borysa bo spisał się przy tym wyśmienicie 😉 nie próbował uciekać na boki, nie zatrzymywał się/no chyba, że koń tuż za nim którego szczerze Borysek nienawidzi właził mu w zad/, nie panikował gdy któraś z nóg wpadała w koleinę po jakiejś terenówce - ot po prostu szedł równo i pewnie przed siebie 😉
[img]http://i1008.photobucket.com/albums/af204/anqa134/036866b6-b120-41a7-a450-b6277de336d4_zpse747fe83.jpg?t=1399662089[/img]


przejeżdżając nad...:

a tu już w drodze do domu - ostatni dzień:
Panowie na koniach to niejaka atrakcja, bo ja ich naprawdę rzadko widzę, bo tutaj panie przeważają i to zdecydowanie. Aczkolwiek raz spotkałam, na ogierze siedział, podjechał do dwóch klaczy i jak usłyszał, że nie może to zawrócił konia i ładnie galopem się oddalił. Problem polegał na tym, iż kobyłą się załączyło to samo i musiałam szybko kierunek zmienić i zwierzę uspokoić.
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
10 maja 2014 16:50
My po 3-godzinnym terenie....padamy🙂
any- zazdroszczę, tak pozytywnie. Szacun dla was i dla koni!  👍  😍  Tyle dni z koniem, tyle kilometrów w siodle. SUPER
any, już na fb się zachwycałam. Jak opracowujecie taką trasę? na sucho wg mapy, czy przejeżdżacie wcześniej?
derby, standardowo bez ziewnięcia zdjęć nie ma heeh  😂
Ja dzisiaj utopiłam kobyłę w rzepaku  😵
Żeby chociaż chciała spokojnie stać...
dziękujemy  :kwiatek:
Jak opracowujecie taką trasę? na sucho wg mapy, czy przejeżdżacie wcześniej?


mamy umówione noclegi/pozostaje tylko przedostanie się z punktu A do punktu B/, a tak to polegamy raczej na mapach 😉 tudzież słuchamy ludzi, ale to też nie bezkrytycznie - nie każdy zna dobrze polne drogi i raczej jak już to prowadzą asfaltami lub innymi utwardzonymi trasami /choć z dwojga złego wolę asfalt niż szuter.../ ja np odłączając się od grupy nie miałam przygotowanej trasy - na szybko przeglądałam mapę dzień czy dwa dni przed i jechałam wg gps'a i raz pytając kogoś o drogę gdzie bardzo fajnie mi pan podpowiedział bo ot tak raczej nie ryzykowała bym przebijania się międzyrzędziem porzeczki nie mając pewności czy na drugim końcu działki też jest droga :P w ogóle ta zastępcza trasa była organizowana na szybko bo pytać czy istnieje możliwość noclegu z koniem dzwoniłam dzień przed tym jak tam dojechałam  😁
tak długiej trasy nie da się raczej zaplanować w każdym calu - jeśli mam dzień lub dwa drogi w miejsca w których wcześniej nie byłam i dróg jako takich nie znam to powiedzmy, że jestem w stanie sobie mniej-więcej przejrzeć zdjęcia satelitarne w internecie i jechać choć częściowo 'na pamięć' jednak w przypadku wyjazdu w nieznany teren na dłużej jak tydzień mija się to z celem :P /chyba, że ktoś ma tyle zapału w sobie by podrukować sobie prowizoryczne mapki na każdy dzień,  bo spamiętać tylu kilometrów nie idzie xD/ poza tym w tym roku na jeden z noclegów nie dotarliśmy :P robiło się ciemno, a trasa wiodła przez bagna... na szczęście na szybko udało się zorganizować inną lokalizację 😉
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
11 maja 2014 08:48
any zazdroszczę, fajna sprawa, choć nie wiem jak ze mną by było jak ja po 17km odpadam z sił, hihi
Livia   ...z innego świata
11 maja 2014 11:27
any, niesamowite! I jaka trasa, jestem pod ogromnym wrażeniem 🙂 I Borys tak spokojnie się dołącza / odłącza od koni? Nie masz żadnych problemów z nim, nawet w nieznanym terenie? 🙂

derby, trzecie zdjęcie boskie 😁

Watrusia, przepiękne zdjęcia! Pierwsze mi się szczególnie podoba 🙂

Ja dziś pojechałam na mały spacer - pogoda niezbyt zachęcała, wiało mocno i co chwilę padało, a do tego jeszcze się okazało, ze miasto organizuje jakieś zawody i mijał nas peleton rowerowy, a potem stado biegaczy 😜 Jakoś przejechaliśmy, ale strachu się trochę najadłam. Za to pozwolę sobie nas wstawić w nieco innym wydaniu 🙂



derby zawsze można sobie rozprostować nieco kości prowadząc konia na uwiązie kawałek :P
Livia raczej bez większych problemów 😉 do innych koni jest z reguły nastawiony pozytywnie 😉 jedynie jeśli w otwartym terenie podczas jazdy mamy się oddzielić mógłby strzelić focha - normalnie jeździmy w tereny w pojedynkę i nie mieliśmy okazji przećwiczyć porządnie sytuacji, że jedziemy z kimś i nagle na którymś skrzyżowaniu każde obiera inną drogę 🙂 ale myślę, że było by to do wypracowania 😉 my odłączając się po prostu wyruszyliśmy ze stajni już w pojedynkę co raczej wręcz ułatwiło nam sprawę bo obstawiam, że odebrał to jako 'ok! wracamy do domu!' /nie raz na rajdach wychodziło na to, że ostatni dzień jechaliśmy sami/
jeśli chodzi o obce tereny - on jak już sobie załączy tryb rajdowy to raczej niewiele go rusza xD ot wie, że i tak trzeba iść przed siebie :P
a taki peleton rowerowy to by chyba było dla nas istne przeżycie xD za jednośladami raczej średnio przepadamy :P
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
11 maja 2014 14:32
any ja się właśnie bałam, że jak zsiądę to nie dam rady iść....hihihi


3 ujęcia więcej dorzucam🙂
Livia   ...z innego świata
12 maja 2014 11:36
derby, jak pięknie zielono!

any, w takim razie strasznie zazdroszczę takiego bezproblemowego konia 🙂

My dziś też poterenowaliśmy, pogoda była dużo ładniejsza niż wczoraj, więc nie mogłam nie pojechać. Na szczęście koń był bardzo spokojny i wyciszony, choć w galopie trochę pocisnął - ale niech też ma trochę radości 🙂
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
12 maja 2014 11:45
Livia bardzo zielono, chyba najpiękniejszy czas w lesie teraz jest.

Livia, ale Twój kary fajnie napakowany- reprezentacyjne masz konisko  😍 

Cobrinha to nasz standard bo C to sradło-ziewadło  xD
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się