W związku z burzliwą dyskusją w wątku "co mnie wkurza w jeździectwie" i zamieszczeniem takiego
filmiku mam pytanie: jak to jest ze skakaniem na oklep? Nie chcę tam off topic robić, więc pytam tu.
Mnie uczono, że tak wysokich przeszkód się skakać na oklep nie powinno. Oczywiście, same skoki na oklep to zapewne nie grzech, sama skakałam, niskie (może 40 albo 50 cm?) przeszkódki, sporadycznie. Z tym, że żyję w przekonaniu, że skakanie takich wysokich przeszkód (zapewne nie "sporadyczne", bo zakładam poprzedzone wcześniejszym treningiem?) jest dla konia co najmniej niekomfortowe a wręcz szkodliwe dla kręgosłupa. To jak to jest? Skakanie na oklep szkodzi? Kiedy szkodzi? Np. metr dla ślązaka będzie ok, dla hucuła to już za dużo bez siodła? Da się to w ogóle tak podzielić? Może nie ma sensu zachwycać się takimi filmikami? Oczywiście szacun z punktu widzenia wytrenowania jeźdźca, nie każdy da radę tak skakać. Ale z punktu widzenia konia? Może nie należy pochwalać takiego pseudonaturalnego lansu "kto wyżej na oklep"? Nie wszystko co bez siodła/ogłowia itd. jest dobre... (nie mam nic do jeździectwa naturalnego, żeby nie było).