Kto/co mnie wkurza na co dzień?

dempsey   fiat voluntas Tua
26 czerwca 2013 18:01
wkurza mnie, że w tabletkach p-alergicznych dla mojego 4letniego dziecka jest aspartam i on to ma jeść codziennie.....
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
26 czerwca 2013 20:00
Ludzie się różnie dowartościowują 😉 Olej. Albo mów prawdę prosto w oczy- "Ty nie masz tyle wzrostu. Jesteś niższa". Jak się będą upierać to zaproponuj mierzenie 😎


Zlewam , tylko irytuje mnie kłamanie w żywe oczy.  No bo po co sobie dodawać wzrostu? Ogólnie patrze na tego typu przechwalanki z mega politowaniem.
😎
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
26 czerwca 2013 20:02
A ja zawsze mówię, że mam 159, faceci lubią niskie kobiety 8)
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
26 czerwca 2013 20:11
to prawda  😉
albo to mnie okłamali chociażby ostatnio  w szpitalu  kiedy przechodziłam kontrolne ważene i mierzenie 😎



albo masz w dowodzie zaniżone  😁
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
26 czerwca 2013 23:30
Ja mam już swego i dziecia, nie muszę się chwalić facetom wzrostem i niczym innym bo kto mnie teraz zechce? 😁
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
27 czerwca 2013 06:49
a moze w ,,prze-fantastyczny" spoósb od 6 miesięcy rosnę?  😎  Ach ten klimat.. ostatnio trochę padało więc kto wie, kto wie  😉
[quote author=Misiek69 link=topic=20214.msg1812303#msg1812303 date=1372251015]
A najbardziej  rozwala mnie jak inni zaczynają przy mnie temat wzrostu gdy mam na sobie 15 cm szpilki.   jezu.. 

Hm.. Ja mam 205cm więc ma w d..ie przechwałki innych. Na szczęście nie noszę szpilek  😉


Ja 190 i też nie noszę 😉 Za to wku*wia mnie zaczynanie znajomości ze mną od klasyka "ile masz wzrostu?", to nie transakcja, a parametry niezgodne z opisem nie są podstawą do reklamacji 🤣 I choć wiem, że użalałam się nad sobą z tego powodu na forum pewnie z pierdyliard razy, to... no wkurzający i beznadziejny jest taki wzrost!
[/quote]

No to jest nawet nie wkurzające, tylko WKUR.....CE!!!  W sklepach, biurach, na urlopie. Dżizas jak ja tego nie znoszę! Czasami jak ktoś mnie pyta, to mówię, że mam dwa i pół metra, żeby się odpieprzyli, ale nie łapią żaluzji. Na pocieszenie zawsze mam dla siebie taki argument, że lepiej mieć 205 niż 135 i już mi lepiej.  😀
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
27 czerwca 2013 14:31
Samochód był rano u mechanika - spsuty, zęby kanałowe, 2 obiektywy popsute. Noż coś mnie zaraz weźmie.
Wkurzył mnie mój niezawodny samochód od 7 lat , dziś sobie pomyślałam ,że w końcu zatankuje dziadowi paliwa i wszystko wylało się na ziemię , poszła rurka od wlewu  😵  Potem całą drogę śmierdziało paliwem i bałam się palić papierosy  🤬 

Co najlepsze w tym tygodniu pobiłam około 20 naczyń  🤔wirek:  wszystko mi z rąk leci  👿 
Wkurza mnie koleżanka, która drąży temat bo nie chcę dzisiaj spać w stajni. Noc ma być zimna i wiem, że mama będzie się o to wkurzać. Nic jej (kumpeli) nie obiecywałam, a ta mi tu marudzi, że całe plany jej poszły w łeb. Tłumaczę, że w przyszłym tygodniu przed zawodami lepiej będzie coś takiego zorganizować, bo przynajmniej w spokoju do wieczora wszystko uszykujemy. A ta nie, dalej do mnie wielkie pretensje, jakby jej się świat zawalił. No ludzie.
Wkurza mnie, że w każdy piątek system chodzi jak krew z nosa  👿 kiedyś wyrzucę komputer przez okno  😵
a mnie wkurza, że czas tak szybko leci. Dopiero pisałam maturę, a już skończyłam jeden kierunek studiów i jestem w połowie drugiego. Mam tyle obowiązków, że ciężko mi się odnaleźć. A na koniu ostatni raz siedziałam w listopadzie. aaaaaaaa
Czemu czas tak szybko zapiernicza??
Wkurzyć nie, ale wkurw** potrafi rodzina. Prawie bliska, a nagada tak, że będę wściekła na jakiś miesiąc. Żeby mi chociaż prosto w oczy powiedziano, co im nie pasuje W MOIM ŻYCIU. Ale nie... lepiej  wygadać swoje żale, obcym ludziom.  😤
siwaaa, z rodziną to tylko na zdjęciu  😉 ja jestem wyrodną ciotką, bo przyjeżdżam do chrześniaka bardzo rzadko. No i gdy bratowa przyjeżdża do mamy no to się zaczyna... Ale jednak każdy ma swoje życie - praca, szkoła, jakieś inne obowiązki, w środku tygodnia nie ma nawet kiedy podjechać, a jak już dzwonię, żeby się umówić, to bratowa mówi, że nie, bo tamto i siamto. Ale z drugiej strony sami do chrześnicy jeżdżą od święta, także...  „Widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym nie dostrzegasz…”  😉
ahawa dokładnie tylko na zdjęciu. Już dawno się tak nie wściekłam jak dzisiaj. Do soboty tejże osobie robiłam serie masaży i słowem nie powiedziała co by w moim życiu pozmieniała itd. Lepiej obcym  ludziom nagadać. Na jej nieszczęście jestem bardzo pamiętliwa...  😀iabeł:
wkurzają (a żeby tylko) mnie bezmyślni ludzie na wsi, którzy puszczają wolno i samopas psy, które zagryzły mi dzisiaj kota. no normalnie mnie trafiło. nie dość, że mieszkam w szczerym polu (niby tu spokój ma być i w ogóle), w ciągu roku przejechali mi psa i kota, to teraz jeszcze psy zażarły kota. no normalnie ....brak mi słów  😵
kurna .... czy ludzie nie mają wyobraźni co może zrobić czwórka psów..  👿

edit. a. i wkurza mnie to durne uczucie zimna jak się wychodzi spod prysznica. dlaczego nie może być po prysznicu tak przyjemnie, jak w jego trakcie?... szkodaaa
wkurza mnie nachlana dzieciarnia, która drze się pod oknami i demoluje wszystko na swojej drodze (śmietniki, ławki itp) no łapy poucinać takim
tomia, przykro mi z powodu zwierzaków, ale uważaj, kiedy o tym mówisz, bo zaraz może Cię jeszcze wkurzyć stado wszechwiedzących. No bo wiesz... tak by się nie stało, gdyby to, to i tamto i tylko Ty za te koty odpowiadasz, srele-morele.
Ech... wiesz czyje to były psy? W zasadzie takie coś można zgłosić - pies nie ma prawa biegać samopas po wsi. Zwłaszcza agresywny, a te powiedzmy, że jakąś agresją się wykazują. Masz małe dziecko, możesz się przecież obawiać, nie? 😉
Dworcika dokładnie. wiemy czyje to są psy. generalnie mamy już postanowienie. najpierw uprzejmie damy znać właścicielom, co ich super pieski zrobiły. i w sumie ostrzeżemy, że jak się w okolicy pojawią same ot tak, to na policję zgłosimy.
co do agresji tych psów. kilkakrotnie już się w okolicy naszej włóczyły, ale nie było ofiar. no i dokładnie. teraz kot. za chwilę może dziecko..? o nie nie.
w sumie nie było by afery, gdyby nie fakt, że to już sfora psów. jeden by kota nie załatwił, bo by mu uciekł. a tak go osaczyły najwidoczniej..
ba. kiedyś, mąż mi opowiadał, że też mieli mandat do zapłaty za spuszczonego luzem psa, biegającego przy domu. no ale jednak nie na posesji. więc mnie to nie dziwi. i znalazł się ktoś "uprzejmy", kto zgłosił. zresztą sama nie jestem zwolennikiem takich latających samopas psów. kurcze, kupię sobie jakiegoś CAO albo innego dużego (bo berneńczyk za miło wygląda  :hihi🙂. może też otworzę bramę. powiem "a leć sobie pozwiedzaj!"  😵
co za odpowiedzialności za koty. to chyba do kilometra od zabudowań są "bezpieczne"(?). inaczej uważane za zdziczałe i mogą iść pod odstrzał. prawda?

swoją drogą ręce opadają jeszcze niżej... jedna kotka rozjechana, taka odchowana przeze mnie z butli, wyciągnięta z nędzy i rozpaczy. teraz rudzielec, długo szukany żeby tylko był rudy i wychowywany na ciążowym brzuchu... ehh czasem się zastanawiam, czy warto o cokolwiek się starać, skoro i tak wszystko ktoś inny głupotą zaprzepaszcza  😵 wkurza mnie to, że do takich myśli dochodzę, ale świat chyba do reszty zbaraniał.
edit. a. i wkurza mnie to durne uczucie zimna jak się wychodzi spod prysznica. dlaczego nie może być po prysznicu tak przyjemnie, jak w jego trakcie?... szkodaaa


Trzymaj ręcznik blisko prysznica. Jak skończysz- wciągnij go do kabiny i tam się wytrzyj. Nie będzie aż tak zimno, gdy wyjdziesz  😉
[quote author=tomia link=topic=20214.msg1814515#msg1814515 date=1372448378]
edit. a. i wkurza mnie to durne uczucie zimna jak się wychodzi spod prysznica. dlaczego nie może być po prysznicu tak przyjemnie, jak w jego trakcie?... szkodaaa


Trzymaj ręcznik blisko prysznica. Jak skończysz- wciągnij go do kabiny i tam się wytrzyj. Nie będzie aż tak zimno, gdy wyjdziesz  😉
[/quote]

Zwykle tak robię i nie działa to wcale tak, jakbym chciała, więc mnie też to uczucie zimna wkurza 😁 Najgorzej jest zimą, aż strach o tym myśleć..
Dlatego ja mam wielki grubaśny szlafrok frotte, w który natychmiast się ubieram. I jest cieplutko.
Chyba, że masz prysznic na dworze, albo 15 stopni w domu.
zimą jest masakra. jestem nadal przed remontem łazienki na dole (z której obecnie korzystamy). w niej nawet nie ma grzejnika!!! niby jest ściana z kominem, ale ciepła nie czuć. w planach jest grzejnik taki pionowy na ręcznik. no ale co zrobić jak grzejnik i tak zimny poza sezonem grzewczym...
no i wkurza mnie to, bo jest tak miło miło...i trach zaje***szczo zimno. (w sumie to troche jak w życiu  :emoty327🙂
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
29 czerwca 2013 10:20
Tomia popatrz na to z innej strony- skórę będziesz mieć jędrniejszą 😁 A zwierzaków szkoda... 🙁 Ojciec mojego teścia na wsi krótko załatwił sprawę biegających bezpańsko psów- wiatrówką z pieprzem. Dostał jeden, dostał drugi, nagle ludzie zaczęli się bać i już psów nie spuszczali. Nie twierdzę, że mądre- ale skuteczne.
hehe skóra może będzie jędrniejsza. ale szkliwo na zębach popękane  😁
sposób i niby jakiś to był u Twojego teścia. jednak ja tam nie chcę "złośliwie". chociaż kto to wie, czy po miłemu dotrze. jest mi przykro z powodu moich zwierzaków i tego nie będę ukrywać. i naprawdę tak mi się odechciało czegokolwiek... człowiek się stara, walczy o życie i zdrowie maluchów i co? i jakieś bezmyślne ludki przez głupotę wydają "wyrok śmierci". tym bardziej jest to irytujące, że mieszkam naprawdę w szczerym polu. do sąsiadów mam po 500m około a do wsi jeszcze dalej  😵 i zwierzaki giną szybciej niż jak w mieście mieszkałam. dla niektórych to tylko kot. dla mnie to był Cezar, nasz rudzielec, który miał swoje wady i zalety. ehh normalnie grrrrrrrr
a skuteczne (jak zwykła prośba nie podziała) będzie zgłoszenie na policję. może mandaty zmuszą do ukrócenia takiego puszczania psów.
Facella   Dawna re-volto wróć!
29 czerwca 2013 15:11
tomia, strasznie przykro z powodu zwierzaków  😕 ale kota się na wsi nie upilnuje, chyba że tylko go w domu trzymać, a to bez sensu... Mój potrafił na tydzień przepaść, po czym wracał, cały, zdrowy i głodny  😁 I nie było siły, na pięć minut z oka spuścić i szedł w długą, nawet nie wiadomo kiedy.
Facella ja to doskonale rozumiem, że kota nie da się całkowicie upilnować. sęk w tym, że ten by żył, gdyby nie bezmyślne puszczanie sfory psów luzem. generalnie kot miałby szanse, gdyby gonił go jeden a nie cztery psy, i gdyby sytuacja miała miejsce inne niż szczere pole (akurat na nieszczęście w odległości stu metrów nie miał na co wleźć, żeby się schronić). jak mieszkałam w mieście też miałam koty i nie ginęły od psów, ba nawet samochody ich nie rozjechały. (i tu widzę taką ironię losu, że masakra). też kot potrafił na kilka dni / tydzień zniknąć, ale (no właśnie) wracał.
a tym razem zanim jechaliśmy do miasta kot był żywy i szczęśliwy, wróciliśmy i teść mówi czy widzieliśmy kota, że chyba nasz. pojechał się upewnić, znalazł i przywiózł.  później doszło kilka innych faktów. typu wykluczenie rozjechania, powyrywana sierść na całym lewym udzie, pełno kłaków na miejscu, brak śladów kół czy nawet obrażeń typowych dla potrącenia czy rozjechania, do tego leżał nie na nie przy drodze a w bruździe pola. teściowa mówiła, że krótko po nas ta sfora się najpierw na ogrodzenie od kur rzucała i ją przegoniła dalej. i tu już tylko domysł (ale co innego by kota zażarło..), ze trafiły na nieszczęście na kota... tak wygląda nasze śledztwo. nie ma 100 procent pewności, bo nikt tego nie widział. zresztą, gdyby ktoś widział, to by zareagował.
nie dość, że był po prostu naszym towarzyszem. to łatwo się domyśleć, że na gospodarce jednak koty są nam potrzebne.. no i nigdy nie miałam tylu śmiertelnych wypadków swoich podopiecznych, jak teraz. no normalnie załamka. u mnie zawsze koty czy psy latami żyły a teraz...  😵 i to nie z choroby, starości giną. tylko przez ludzi i ich głupotę. o czym to świadczy..? po mału tracę wiarę w ludzi chyba
ale dziękuję Wam za współczucie  :kwiatek:
Facella   Dawna re-volto wróć!
29 czerwca 2013 15:43
tomia, ja właśnie rozumiem, jak to trudno z kotem na wsi może być. Twój miał niestety ogromnego pecha  🙁 Moje miały to "szczęście", że żyły długo. Jeden chorował, któregoś dnia zniknął, nie wiadomo, czy go coś rozjechało/zjadło, czy sam padł, drugi kiedyś do domu wrócił przetrącony i obrzęknięty, poszedł na strych (znaleźliśmy go dłuuugo później) i tam padł, ale już był dość stary.
kurcze. gdyby te "wypadki" dało się jakoś zminimalizować.. dziękuję Facella  :kwiatek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się