Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Ja też już po śniadaniu - BUŁA z jajkiem na twardo i musztardą, drugie pół z serkiem białym 4%.
Piszę BUŁA, bo wieczorem (22😲0) poszliśmy po chleb. Pieczywo wybieram ja, wzięłam krojonego grahama, zapłaciliśmy wszystko ładnie. Przychodzimy do domu, M. robi sobie kanapkę, a tam pleśń. Chleb przeterminowany. Poszliśmy oddać, akurat babka wnosiła ciepłe buły, inne chleby okazały się też przedatowane 🙁 Strasznie się wkurzyłam. Podłość i tyle.

Do śniadania - inka. Nie wiem czy któraś oprócz mnie i tunridy pije, ale pycha jest jak jeszcze odrobinę cynamonu się dosypie 😍
To ja się pochwalę, może na razie niewielkim sukcesem, ale zawsze coś. Przez 2 miesiące mam:
- minus 4 kg
- minus 10cm w obwodzie pasa
- minus 8cm w obwodzie uda
- kilka razy w tygodniu nordic walking w dość intensywnym tempie
- na razie 1 raz zaliczony skalpel Chodakowskiej (musiałam wyleczyć zakwasy i zamierzam kontynuować)
- zmiana diety (wyrzuciłam z diety chleb, ziemniaki i większość produktów pszennych, a zastąpiłam razowym makaronem, ryżem, kaszą, płatkami owsianymi itp., a będę jeszcze chciała mocniej zejść z jedzenia węglowodanów, bo mi ogólnie chyba nie służą. Oczywiście słodycze i inne takie też wyrzucone, choć grzeszki się zdarzają).
PonPon, ja kocham inkę, i nie muszę do niej dolewać tyle mleka, co do zwykłej kawy. Polecam inkę błonnik jak ktoś ma problemy z "perystaltyką"  🙂
Piszę rzadko, ale jestem z wami i się zgadzam. U mnie śniadanie: płatki owsiane z bananem i mango. Ponieważ w ogródku świeża mięta, to wypijam oprócz wody dwa litry mięty i w sumie nie wiem czy to dobrze, czy nie jest ona dodatkowo moczopędna? No i przerzuciłam się na kefir, jest mało kaloryczny a zdrowy!
Tylko ostatnio zauważyłam, że tak jak wcześniej śniadania mnie naprawdę syciły, np. taka owsianka, tak teraz, po półtorej godziny jestem głodna jak wilk. Przetrzymać nie? I przyzwyczaić, że co 3 godziny koniec kropka, czy np. wypić kawę?
Ostatnio widziałam w jakimś programie o zdrowym żywieniu porównanie kefiru, maślanki i jogurtu bodjaże, dla osób odchudzających się. Wygrała maślanka 😉
Przeczytałam wczoraj wątek dzieciowy, przeczytałam ten. Kilka ostatnich wypowiedzi. Zrobiło mi się strasznie przykro, taki mam charakter, że nie umiem przeczytać przykrych słów, wzruszyć ramionami i iść dalej przez życie. Bardzo zaangażowałam się w ten wątek, bardzo mi zależało i nadal zależy na tym, żebyście, żebyśmy osiągnęły swoje cele. Nie wiem czy było to widać, czy też nie, ale dawałam tutaj bardzo dużo z siebie, dzieliłam się wiedzą tak, jak pozostałe osoby, zupełnie bezinteresownie, będąc na urlopie myślałam o Was, zastanawiałam się co Wam napisać, żeby zmotywować, wesprzeć, podeprzeć wiedzą. Niejednokrotnie zmęczona pisałam, udzielałam odpowiedzi, czy po prostu sobie przyszłam i ponarzekałam, że mam dość, bo wiedziałam, że któraś mnie zmotywuje. I z grubsza dlatego lubiłam tu być. Lubiłam, bo widziałam, że komuś to pomaga, że moja wiedza coś znaczy, że mój styl życia może kogoś zainspirować. Lubiłam, bo widziałam jak dziewczyny pracują, jak osiągają efekty, jak się zmieniają na zdjęciach, jak mnie to pozytywnie ładowało, bo wiedziałam, że ja też potrafię, że dam radę. Z wątku postanowiłam na jakiś czas się  wypisać, bo w życiu prywatnym mam takie jazdy, że emocjonalnie nie dawałam rady, wątek miał mnie w jakiś sposób uspokajać, a nie uspokajał, tylko drażnił. I drażnił coraz mocniej.

Po czym na tej pozytywnej fali entuzjazmu, jaki udzielał się w tym wątku, zaczęły dołączać kolejne osoby- i super, bo to zawsze świeże spojrzenie, kolejne rady, kolejne triki, kolejny fajny zastrzyk wiedzy. Nie mam nic przeciwko nowym osobom, które chcą się odchudzić i akceptują, że oznacza to wywrócenie swojego dotychczasowego życia trochę do góry nogami. Ale mamy się motywować i wspierać, przestrzegając ogólnych zasad DIETY. Po czym od kilkunastu dni zaczynałam czytać jadłospisy takie jak wistry: kabanos, parówka, kolacja o 16 czy tam 17, no nieistotne w gruncie rzeczy. Po kilku moich propozycjach uznałam, że dla wistry nie ma ratunku i jakież było moje zaskoczenie, że wistra poszła do dietetyczki i zaczyna jeść zgodnie z dietą! Ekstra! Zwracam honor i przepraszam tym samym wistro, że spisałam Cię na straty, a tu taka sympatyczna niespodzianka! Tak trzymaj! :kwiatek:

Nie chciałam tutaj czytać wpisów składających się z 'ooo, uuuu, dzisiaj słaaaabo, schabowy z majonezem, jutro się poprawię'. Ok, ja też miewam wpadki. po czym nadchodzi jutro i czytam 'ooooo, dziś nieeeee, noooo słabiutko, popłynęłam'. I tu już mi się agresor uaktywniał. Dlatego właśnie postanowiłam na jakiś czas się wypisać, bo nie chciałam wyładować swojej frustracji na kimkolwiek tutaj. Ale pękło, pękło na tyle, że po słusznych postach tunridy, pod którymi się podpisuję rękami i nogami, poszła jakaś fala frustracji i oskarżeń. Dlatego to na tyle z przyjemnej części mojego wpisu. Zajrzałam do dzieciowego i uwaga, będzie z cytatami i będzie mniej miło:

  Będę się żalić(jak ktoś nie chce czytać to omijać 😉 ).
Chciałam dołączyć do wątku o odchudzaniu/rzeźbieniu sylwetki, a tu po paru moich postach pojawiła się aluzja, że wybitnie ludzie mojego pokroju nie powinni się tam udzielać :/ Albo przynajmniej ja to tak odebrałam.
Niefajnie się poczułam... jakby to, że nie liczę każdej kalorii, nie chcę stricte chudnąć tylko poprawić kondycję i nie uśmiecha mi się przekopywanie prawie 300 stron wątku w celu znalezienia interesujących mnie informacji czyniło ze mnie osobę gorszej kategorii... 🙁


Tak? A jacy to są ludzie 'Twojego pokroju'? Tacy, którzy chcieliby mieć ciastko i zjeść ciastko? Niestety, nie da się. Powiem Ci szczerze, że mnie osobiście zabolały Twoje słowa.

CzarownicaSa, ja sama stamtąd poszłam, bo po prostu nie mam czasu na codzienne sprawozdania, a jak ich nie piszesz, to zaraz jest, że cię nikt nie zna i czy ty się na pewno odchudzasz- no tak, tylko mam małe dziecko, pracę, 2 psy i ciężko mi uzbierać czas na ćwiczenia, a co dopiero na pisanie o tym, ile zjadłam, co ćwiczyłam + komentarz  🙄


No doprawdy, cóż za zaskoczenie!!! Przyszłaś do wątku o sprawozdaniach z odchudzania i jesteś zaskoczona, że będziemy tutaj wymagać tych sprawozdań?! Serio?! Wybacz, nie jesteś wyjątkowa, nie tylko Ty masz dziecko, pracy ogrom i zwierzęta. Może to będzie dla Ciebie zaskoczenie, ale są też ludzie zwyczajnie zajęci. Ale wiesz, różnica między nami jest taka, że ja układam swój dzień tak, żeby mieć czas na wszystko, a Ty stękasz. Anonimowym osobom nie dawałyśmy hasła do albumu, a nie wykluczałyśmy je z wątku, nie mieszaj łaskawie tych dwóch spraw.

Łaaa, zostałyśmy "sexi mamami", widziałyście? 😁
Cóż. Ja swoją opinię wyraziłam, swój cel i tak osiągnę, a wśród "odchudzaczy" i tak będę wyśmiewana, bo nie liczę kalorii 😉


Nie, nie byłaś tu nigdy wyśmiewana. Zaskoczenie- ja NIE LICZĘ skrupulatnie kalorii. Tadaaam. Magia. Mam już tak zaprogramowany umysł, że mniej więcej wiem 'na oko' ile mam zjeść w dniu treningowym, w dniu regeneracyjnym etc. Rozpisałabym się o tym więcej, ale zapewne nie chcesz słuchać, bo wiesz lepiej. Sexi mama miało być komplementem, teraz jest taki modny trend, żeby właśnie matki, do tej pory kojarzone z zapuszczonymi babiszonami, pokazały, że po porodzie można wrócić do pięknej formy. Ja wyglądam teraz niebotycznie lepiej niż przed porodem. Ale skoro komplement odbierasz w taki szyderczy sposób, to naprawdę nie mamy już o czym rozmawiać.

weszłam z ciekawości na ten odchudzany wątek... cóż.. szkoda nawet komentować

ale życie jest przewrotne i nigdy nie wiadomo  kiedy "odchudzone" trafią w suwaczkiem do dzieciowego  😉


Jak szkoda komentować, to po co komentujesz. I co ma piernik do wiatraka? Sugerujesz, że jak któraś z odchudzających zajdzie w ciążę i urodzi to.. to co się właściwie stanie? Obrośnie w tłuszcz? Czy też trafi do wątku dzieciowego i zostanie zjedzona? Serio, nie rozumiem.

Ja zwyczajnie ignoruję takie wpisy, jakie zaczęły pojawiać się ostatnio - pytania o kwestie, które nie tylko pojawiły się już w tym wątku, ale przewijają się przez niemal wszystkie strony. Jak komuś będzie zależało, to wykona ten ponadludzki wysiłek i sobie zajrzy.

pokemon widzisz widzisz, wszystko jest kwestią czasu i systematyki... na początku ćwiczeń jest 'ściana' bo nie mamy kondycji, ciało broni się przed narzuconym wysiłkiem, ale kiedy kończy się walka z samym sobą, zaczyna się prawdziwy trening i przyjemność. Gratulacje!  🙂

Maea ładnie się wklęsłaś, talia wyszczuplała  😀

Ja dziś standartowo owsianka z bananem, polana syropem porzeczkowym(bezcukrowy wytwór wynaleziony w delikatesach ekologicznych, 80% koncentrat z jabłek i 20% koncentrat z czarnej porzeczki). Czekam, aż wszyscy wyjdą z domu( :hihi🙂 i robię trening belly dance  😜
Jak szkoda komentować, to po co komentujesz. I co ma piernik do wiatraka? Sugerujesz, że jak któraś z odchudzających zajdzie w ciążę i urodzi to.. to co się właściwie stanie? Obrośnie w tłuszcz? Czy też trafi do wątku dzieciowego i zostanie zjedzona? Serio, nie rozumiem.

Nie chcę się mieszać bo Waszej kłótni, ale tak a propos ostatnich paru zdań- błagam Was, nie sprowadzajcie do PL mentalności angielek pt. będę dbać o siebie, dopuki nie znajdę chłopa na stałe i nie będę mieć dzieci, potem już tylko wózeczek, tv chipsy i zakupy w tesco w dresie.... i 100kg na wadze. Dbacie o siebie dla siebie - a jak dla dzieci to tym bardziej, bo chyba lepiej zdrowo sobie żyć i zobaczyć kiedyś wnuki, niż wykitować na zawał w wieku lat 50, bo się za mocno ciastka lubiło.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
21 maja 2013 08:35
Zen dlatego przeprosiłam- zrozumiałam, akceptuję, poniosło mnie- jeszcze raz przepraszam :kwiatek: Myślałam, że z dosyć luźnym podejściem dam radę u Was coś uzyskać, ale faktycznie nie wzięłam pod uwagę, że mogę tym kogoś zrazić, zniechęcić i zniesmaczyć- i to jest niezaprzeczalnie mój błąd i moja wina.
I pisząc "ludzie mojego pokroju" miałam na myśli właśnie takie luźne podejście do sprawy- poprawić się, ale bez spiny i nacisku(czyli nagłych, gwałtownych zmian w życiu), bo wiem, że tak się da- tylko zajmuje to zdecydowanie więcej czasu.
I mi tak samo jak Tobie zrobiło się przykro jak przeczytałam, że takie osoby psują wątek i motywację innych. Ale wiem, że to prawda.
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
21 maja 2013 08:39
Ja bym chciała ćwiczyć, ale jestem tak zwalona nauką, że znajduję póki co czas, żeby wsiąść na konia :< . Jutro jednak chcę się wyrobić i z koniem i ze stepem. Dietowo u mnie raczej kulało :/. Ale dziś chcę na wieczór powiedzieć, że dzień zaliczony. 🙂
Ja musiałam odespać tę dziwną sytuację z wczoraj.

tunrida :kwiatek:  :kwiatek:

zen   :kwiatek:  :kwiatek:  :kwiatek: Cieszę się, że napisałaś o tych mamach, bo właśnie taki był mój zamiar - nakreślenie trendu w pewnej grupie i zwrócenie na nią uwagi, a nie szykanowanie.  :kwiatek:  :kwiatek:  :kwiatek:

repka GRATULACJE!!! Walcz dalej! 🙂 I pochwal się zdjęciami kiedyś!  🏇

żużka Ja bym przetrzymała, żeby było regularnie. A może warto coś jeszcze wprowadzić do śniadań?

Maea Widać, że zaczęło się coś dziać. Ciśnij dalej!  🏇

CzarownicaSa A ja dalej nie widzę, żeby ktoś napisał, że nowe osoby psują wątek i motywację innych. Sama to sobie dopowiedziałaś i to jest dla mnie przykre. Nikt nie ma monopolu na odchudzanie, ale weź pod uwagę następnym razem specyfikę walki, która w tym wątku się toczy. Ja życzę Ci powodzenia, bo fajnie być zdrowym i "fit", i zaglądaj jak będziesz szukała motywacji, bo wierz mi, tej tutaj dużo.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
21 maja 2013 08:47
Sandrita- wzięłam, dlatego się wypisałam. Bo Wy naprawdę walczycie, kłami i pazurami o konkretne cele.

Dobrze, jeszcze raz PRZEPRASZAM :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek: Powodzenia nie życzę, bo wiem i widzę, że Wam się uda 😉
karolina_ niestety taki wzorzec jest praktykowany chyba we wszystkich miejscach na świecie i zależy od pojedynczych jednostek, których głównym celem w życiu jest dorwanie chłopa i rozmnożenie się jak Pan Bóg przykazał - odwalona robota, to już można się zapuścić, bo obowiązek dla świata został spełniony. Gatunek ludzki przetrwa, hurra!  🏇


Na szczęście w opozycji stoją takie kobiety jak zen, które nie tylko są świetnymi matkami, ale też realizują siebie na różnych innych polach. Co według mnie również jak najbardziej łączy się z prawidłowym wychowywaniem dziecka, które patrzy na mamę - swój najwyższy autorytet, która odżywia się zdrowo, uprawia sporty i przejmuje te wzorce. Uczy się zdrowego stylu życia i tego, że konsekwencja w działaniu daje profity. Prosta kalkulacja.
Wróciłam ze szpitala. I ogólnie- nikt nic nie wie.
Kolka nerkowa została postawiona pod znakiem zapytania. "Nerka" boląca- czysta i idealna. Druga- nie boląca- podejrzana.
Objawy niejednoznaczne, badania niejednoznaczne.
Nakładało mi się na pewno odwodnienie na coś jeszcze. Ale na co? Kamienie w nerce/jajnik/urazy mięśni/hujgowieco.
A dodatkowo moje schorzenia podstawowe ( nerki, pęcherz) nie pomagają w diagnozie.

No cóż....zostaje mi pić, sikać, łykać doraźnie przeciwbólowe i się obserwować.
Będę udawać, że nic nie czuję. A podczas ćwiczeń unikać tych wywołujących ból.

No nic.....we wróżkę nikt się bawić nie chce w moim przypadku.
Idę na swoje aeroby.

..............

Czasami takie oczyszczenie atmosfery w wątku jest lepsze, niż narastające zniechęcenie uczestników. A po burzy wychodzi słońce.  🙂 A poszczególnym osobom niech to wszystko da do myślenia.
Wbrew pozorom my też zbieramy opierdole. Jak mówiłam- opierdzielili mnie za niechudnięcie- przyznałam rację po czasie i się zastosowałam. Opierdzieliłyście za tę wodę? Tak. I mimo swoich pokrętnych tłumaczeń o rzyganiu po piciu wody, jakoś ją piję i nie rzygam. Opierdoliłyście za niesmarowanie kremami i marudzenie- się smaruję systematycznie!
Ja również przyjmuję uwagi i staram się do nich stosować.
Żadna z nas nie pozjadała rozumów i nie jest nijakim guru w tym temacie.  😀
hej
odcięta od netu w domu jestem.

Z ruchem marnie u mnie- tylko jak kręgosłup mnie przestał boleć chciałam poćwiczyć i mam jakiś skurcz w łydce trzeci dzień. Więc wczoraj tylko jak leciwa matrona na rowerze się przejechałam. Na dodatek zgubiłam czepek i oklulary- tym samym mam wymówkę żeby nie pływać.

Z dietą jest raz gorzej raz lepiej- tzn weekendy wybitnie wpływają na mnie negatywnie. Zawsze jakiś grill, ale teraz obiecałam sobie, że  z grilla tylko filet z kurczaka i warzywa.

I tym samym osiągnęłam wagę 62,4 dziś rano. Czyli sukces.
ej, no właśnie Tunrida, tak się zapierałaś z tym rzyganiem po wodzie, z tymi kremami... Teraz się dopiero zorientowałam, że już nic nie mówisz tylko pokornie działasz 😉
A jak kremy? Działają?
Zdrowia życzę :kwiatek:
marysia550, jak Twój krem eveline? Stosujesz? 😉
Ja swój bardzo lubię, nie wiem czy działa ale przyjemnie chłodzi brzuch.
Jakby któraś na biust szukała z średnio/niższej półki - polecam Eveline (różowy PushUp effect). Lirene zielony to ściema 😉 Tylko nawilża.
Po wczorajszym szaleństwie mam dzisiaj zakwasy  🤔 myślałam, że mnie zakwasy już nie dotyczą, skoro od 2 miesięcy ćwiczę dzień w dzień po dwa treningi, a tu niespodzianka. Wczoraj zrobiłam 3 treningi i kawałek 4 + jeszcze byłam u konia + narobiłam kilometrów po mieście i w drodze na/z uczelni. A Jillian właśnie już powoli zaczyna mnie wołać na swoje cardio kick-box 
marysia550 gratuluję sukcesu  😀 byle tak dalej, byle do przodu!
tunrida, Zen ja tylko tak w skrócie  :przytul:  :kwiatek:

Atmosfera się oczyściła i jest dobrze. Ja od rana sok z połową grejpfruta (piję dzięki Zen już od tygodnia) dwa kromale razowca z szynką i dwa pomidory.

Ja się smaruję tymi Eveline i jestem zadowolona, do tego znowu zaczęłam chodzić na ten roll masaż i widzę duże efekty, skóra jest ujędrniona i celulit znika. Dziś wieczorne bieganie, mam zamiar dziś pobić samą siebie, mam nadzieję, że mi się uda!

repka gratuluję wyników, nie poddawaj się  🙂

mybay ty jestes z Wrocławia do jakiego dietetyka chodzisz?
hanoverka mogę tak po nazwisku polecieć? Małgorzata Gajewczyk, Akademia Zdrowego Żywienia, ma swój gabinet koło rynku. Na razie mogę tyle o niej powiedzieć, że bardzo miła i dokładnie mnie o wszystko wypytała, wygląda na kompetentą, a jak będzie z dietą - to się okaże  🙂
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
21 maja 2013 09:46
Czarownica nie trzeba wywracać życia do góry nogami. Ja nie lubię zmian, powiedziałam że w życiu na diecie nie będę, bo dla mnie nie istnieje coś takiego jak głodówka, bo ja koooocham jeść. Ja tego co robię od 3-4 dni nie nazywam dietą, a odpowiednim odżywianiem. Jem częściej i regularnie, kupuje to co lubię, ale wybieram te najmniej kaloryczne rzeczy. Na większości produktów jest tabela kalorii. Żadna filozofia, każdy posiłek powiedzmy 300kcal i wiesz ile musisz zjeść rzeczy, które lubisz aby nie przekroczyć normy. Jak mówiłam, że nie zjem gotowanego mięsa tak wczoraj rozpływałam się nad gotowaną kaczką. Coś pięknego w postaci jedzenia 😁
Nadal mam brak pomysłów na urozmaicenie obiadów, ale będę szukać i testować.

Ja właśnie jestem po pierwszym-drugim śniadaniu, pyszniutki grejpfrut zabryzgał mi całe biurko, monitor. Jego cząstki miałam na fotelu, we włosach i na klamce w wc  😁
Żużka, jeśli te dwa litry mięty to napar, a nie liście wrzucone do zimnej wody w celu nadania jej smaku i aromatu to może być za duzo. Na herbatce ziołowej - miętowej było napisane, aby nie przekraczać 2 szklanek dziennie. Weź też pod uwagę, że mięta wzmaga apetyt i dlatego możesz nie móc dotrzymać do następnego posiłku. Poszukaj w google, napewno znajdziesz wiele informacji nt. działania i dawkowania mięty. Powodzenia.
mybay ciało i samopoczucie powiedzą ci najlepiej czy dieta ci pasuje  🙂 Ja chodziłam tutaj http://www.4slim.pl/ i również bardzo polecam!

Miałam tego nie pisać, ale napiszę. Czarownica narobiła najzwyklejszej w świecie wiochy i tyle. Zabrała zabawki obraziła się i poszła nas obsmarowywać gdzie indziej. Do tego pitoli, że nie chce chudnąć bla, bla, nie raz pisała, że ma nadwagę i musi schudnąć i to w różnych wątkach dało się zauważyć. Po prostu uważam, że jej się nie chce. Nie jest gotowa na takie wyzwanie, bo żeby schudnąć, trzeba walczyć jak lew z wyciągniętymi pazurami, co nie raz i nie dwa było tu pisane. Nie ma czegoś takiego jak pół środki. To jest życie i walka ze swoimi słabościami, a nie pitu-pitu. Bierz dupę w obroty i idz do dietetyka, a potem się stosuj to schudniesz, innej recepty ja tu nie widzę, bo JEJ NIE MA. Czarownica, po prostu na ciebie musi przyjśc ten moment, że staniesz przed lustrem i ciągłe codzienne myśłi o swoim ciele popchną lawinę i się obudzisz. To jest naprawdę piękne uczucie tylko trzeba do niego dojrzeć i tego ci życzę :kwiatek:
Dziewczyny, ale nie traktujcie mnie jak nowej, jestem tu od samego początku, tyle że z przerwami. A w zasadzie jedną dłuższą. 😉

Ja na śniadanie dwie kromki chleba razowego z odrobinką masła (jestem z siebie dumna, że tylko odrobinkę, bo uwielbiam masło) i paprykarzem, też cienka warstwa. I wyszło mi około 300 kcal, więc idealnie. 🏇
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
21 maja 2013 09:57
Hanoverka rozumiem, dzięki za opieprz 😉 Twoje słowa są ostre, ale jednak prawdziwe. Niemniej mam swój mały cel, będę przez następnych parę tygodni go realizowała i zobaczę, jakie będą efekty.
zen trzymaj się :przytul: pamiętaj, że zawsze tu jesteśmy, czasem się staramy 😁
ja codziennie rano jak wstaje patrze na swój brzuszek i porównuje, czy już mam taki fajny jak zen 👀 jeszcze nie, więc dalej będę się starać, chociaż moja miłość do słodyczy mi w tym nie pomaga.

tak czy inaczej ja lubiłam duża dawkę pozytywnej energii z tego wątku. I niejednokrotnie! czytałam jak Wy poszłyście na trening i się staracie, to było mi głupio siedzieć na dupie. I to dzięki WAM od 7 tygodniu nie opuściłam ŻADNEGO! "treningu" 🏇
no, i wreszcie tu wróciła potężna dawka motywacji 😉

ja za godzinkę drugie śniadanie - kurczak pieczony + kasza gryczana + pomidor albo ogórek zielony 🙂
no i koniecznie jak wrócę ta joga z Jillian - szałowa jest 😀
no i jeszcze 10 dni i mam znowu multisport więc polecę na siłownię i ogarnę jakiegoś trenera :P
Anaa napiszesz jak robisz kurczaka? :kwiatek: ściągnęłam od Ciebie przepis na łososia 😁 i jest pyszny 😍
aa tak teraz mnie naszło- jest tu jakaś poza mną wege rzeźbicielka? 😁 😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się