Czarteros
Dzięki Tobie zostałam wyróżniona! Dziękuję.
Cieszę się, że podoba się Tobie w Ranczo Kozerki. To chyba najważniejsze.
Co do moich wrażeń i opinii, to obserwuję losy Ranczo Kozerki już od ponad 8 lat. Nie stałam tam nigdy na stałe z koniem, ale kilka razy na rok przyjeżdżałam na szkolenia (z Eweliną), często byłam też z wizytą towarzysko. Widziałam, jak to miejsce się zmieniało. Na początku "na plus". Miejsce żyło, pulsowało. Czuło się wewnętrzną energię. Może i była ta sama hala, może i była ta sama stajnia i ta sama wentylacja oraz socjał co obecnie - jak piszesz. Ale ośrodek to nie tylko mury. Ośrodek to ludzie. Ludzie tworzą miejsce, do którego chce się wracać.
Ostatni raz w Rancho Kozerki byłam w tamtym roku. Zanim ostatnia z osób jeżdżących tam western (ze starej kadry oczywiście, bo teraz nie znam obsady pensjonariuszy) nie wyprowadziła się do innej stajni. Niezachęcająco (delikatnie mówiąc) Ranczo Kozerki wyglądały.
Dla mnie szkoda, wielka szkoda - bo potencjał tego miejsca jest znaczny.
Wyraziłaś publicznie zmartwienie faktem, jak to miejsce podupadło. Zadałem szereg konkretnych pytań, aby sprecyzować, co się pogorszyło przez te lata, na co odpowiadasz ogólnikami, że żyło, pulsowało, że wpadałaś towarzysko. Ja nie wiem, na czym konkretnie to pulsowanie polegało, w tamtym czasie w ogóle nie interesowałem się jazda konną. Ani jednego konkretnego faktu w Twoim poście nie znajduję. Przepraszam, jest na końcu jeden konkret: byłaś rok temu i potem ostatnia osoba ze starej kadry westernowej się wyprowadziła.
A znasz tę quarterkę (zdjęcia zrobiłem dzisiaj)>

to tabliczka na jej boksie:

Ten koń stoi w pierwszym boksie, prawie naprzeciw wejścia. Nie można go nie zauważyć. Stoi tam od lat. Nie wierzę, abyś nie wiedziała, że to koń westernowy, właściciel jest w środowisku westernowym dobrze znany. Właściciel jest wciąż ten sam, jeździliśmy razem w ubiegły weekend. Byłaś w stajni i nie widziałaś czegoś, czego nie da się nie widzieć? O co chodzi?
Skoro już miałem aparat, pozwolę sobie ustosunkować się do tej wypowiedzi Zduśki:
niestety jak widać problem jest z wentylacją ( wloty wentylacji usytuowane w dachu stajni są zapaprane kurzem i pajęczynami )Szedłem do stajni z zamiarem zwrócenia właścicielowi uwagi, aby odetkał te zatkane pajęczynami otwory wentylacyjne, bo nie ma wentylacji. Znalazłem te otwory. To kominy o przekroju prostokątnym, wym. ok. 30 x 40cm, od góry osłonięte (od deszczu) złamanym daszkiem. Od dołu wyglądają tak:

Nie starcza mi wyobraźni, aby uzasadnić, że obecne na nich pajęczyny i kurz w jakikolwiek sposób utrudniają wentylację. Zduśka, jak to wykombinowałaś?
Otworów jest pięć, koni 15, wypada zatem jeden otwór na trzy konie. Precyzyjnie, to koni jest więcej, bo od dzisiaj są jeszcze dwa nowe, ale nie było ich, jak była Zduśka. Oczywiście postanowiłem się nie wygłupiać i nie mówić właścicielowi o tym problemie.