Niedawno JARA 'świętowała" rok z Maszką, a dziś ja. Równo rok temu zamieszkałą ze mną Leeloo. Minęło jak z bicza strzelił (bo i dużo - za dużo- się przez ten rok wydarzyło), psica okazała się nie lada czortem i stworzonkiem o wielu twarzach, nieco innym niż się zdawało, ale jest strasznie wierna i kochana, i cieszę się, że ją mam.
I kilka zdjęć Lilacza wakacyjnego
ze mną w Bydgoszczy

i szaleństwa nad jeziorem


