prawko
No i klapa 😵 Nie jestem do końca przekonana,że z mojej winy 🤔 Na placu wszystko ok,na drodze raz mi zgasł-podczas zawracania i raz ruszyłam z 2 😡 ale jechałam dalej,po godzinie w drodze z powrotem do WORDu omijałam samochód na awaryjnych i stwierdził,że za blisko i mogłam zahaczyć lusterkiem(czego nie zrobiłam!) i mi zahamował 😕 Następny termin na 16.10...masakra
to juz chyba ewidentnie chciał Cię u*upić... :/
Szczerze odnoszę takie wrażenie,facet już od początku był nieprzyjemny ani dzień dobry ani pocałuj mnie w d..
Zwyzywał mnie,że jestem niepoważna i nie myślę bo przecież było miejsce żeby szerzej ominąć..Przykro,bo już chciałabym mieć to za sobą..No i szkoda,że praktycznie na końcu egzaminu,wszystko jakoś mi się udało a tu taka klapa 🤔
Lacuna, głowa do góry! Mnie egzaminator też chciał uwalić, właściwie od początku egzaminu. Nie dało rady na placu, nie dało przy samochodzie, to próbował na mieście. Z jakiegoś powodu dwa razy ciągnął mnie w tą samą uliczkę ze skrętem w lewo. Dwa razy wykonałam manewr identycznie. A na końcu dowiedziałam się, że:
Egz.: Na tym skręcie ustawiła się pani tak, że osoby skręcające w prawo nie miały możliwości skrętu dopóki pani nie przejedzie.
J.: Tam była podwójna ciągła. Gdybym ustawiła się inaczej, to najechałabym na nią.
Egz.: Wszyscy przecież wiedzą, że ta podwójna ciągła jest tam źle wyrysowana.
J.: Proszę pana, ja zdaję egzamin i NIE MAM prawa najechać na podwójną ciągłą, jak również nie muszę wiedzieć, że jest źle wyrysowana.
Coś jeszcze się pultał, ale odpuścił. Mój instruktor i kilka innych osób padło, jak dowiedziało się, że błędem było NIE najechanie na podójną ciągłą. Absurdy się zdarzają. Następnym razem będzie lepiej.
Lanka ale zdałaś za tamtym razem?
Zdałam. Byłam chyba na tyle stanowcza, że facet wyszedł z założenia, że lepiej nie kombinować, bo jeszcze skargę złożę. I zrobiłabym to, bo jego argument był, umówmy się, żenujący. Mam również wrażenie, że gdybym ustawiła się w jego mniemaniu prawidłowo i najechała na ciągłą, to uwaliłby mnie z miejsca. To jest jegen z najgorszych egzaminów w życiu.
Lanka_Cathar o matko 😲 w takim razie gratuluję mocnych nerwów i zdanego egzaminu 😉
To był mój zdecydowanie najgorszy egzamin w życiu,czułam się jak ostatnia tępota..Niby szło mi nieźle a facet cały czas walił teksty typu "jest pani niereformowalna" i zjeżdżał mnie od góry do dołu.Co gorsza,przepraszam,ze to powiem ale najzwyczajniej w świecie śmierdział 😵 Starałam się nie przejmować i jechać jak najlepiej..Żeby nie było-nie zwalam całej winy na egzaminatora bo to w końcu ja zrobiłam błąd i możliwe,że słusznie mnie oblał niemniej jego postawa w stosunku do mnie nie pomagała w tym stresującym momencie.
jak ja miałam mój egz, ten który zdałam, to egzaminator na mnie krzyczał praktycznie od samego początku... a jak na ostatniej prostej parkowałam i po jego słowach: "to teraz proszę wyjechać tyłem w lewo" to kompletnie zgłupiałam i nie wiedziałam czy tył samochodu miał jechać w lewo, czy ja po wyjeździe miałam jechać w lewo 😉 egzaminator stwierdził, że "dobrze, że są tylko 2 kierunki, bo byśmy tam stali ze 2h gdyby było ich więcej". ale równocześnie mnie zagadywał a'propos mojej pracy(chociaż też z pretensjami, dlaczego nie wpuszczamy do samolotu osób pijanych, jak mogą sobie w tym stanie bilet kupić bez problemu...). ale to ze zagadywal to dobrze, bo ja bardzo nie lubię ciszy w samochodzie...
Mój egzaminator się prawie nie odzywał. Na początku powiedział, że dopóki nie wyda polecenia mam jechać prosto i tyle. Próbowałam rozładować atmosferę - nic, zero reakcji, prawdziwy służbista. Całą drogę wzdychał i tylko rzucał, że może jednak na trójce będzie mi łatwiej lub "proszę się rozluźnić". Byłam koszmarnie spięta i tak naprawdę zaczęłam dobrze prowadzić gdzieś po 2/3 trasy kiedy doszłam do wniosku, że na pewno nie zdałam i nie ma co się już denerwować. Ale zdałam.
A co do trąbiących... Olać 😀 Na mnie też zdarza się ludziom zatrąbić. Ich prawo się zdenerwować, gdy widzą, że robię coś głupiego. Moje prawo popełniać błędy - jeżdżę pół roku i nadal się uczę. W końcu robię to w największym mieście w kraju, którego to miasta prawie nie znam.
Też dziś oblałam 🙁 😕 porażka dziadek jakiś zły dzień miał bo sobie umyślał żeby wszystkich na łuku uwalić. Egzamin z 40 min opóźnieniem, wszystko szybko światła kazał włączyć i pokazać gdzie się je włącza w aucie bo nie ma czasu na pokazywanie na zew., klapa do góry szybko gdzie miernik gdzie wlew do oleju silnikowego. Głupkowate teksty w stylu:
Egz: Ale do zmiany oleju będzie pani musiała faceta zawołać to tak na przyszłość mówię ...
Albo Egz: Po co pani ta torebka, nie jeździ się z torebką na kolanach.
J: Wiem, ale dokumenty chyba jakoś muszę wyciągnąć.
Egz: Ma pani okulary, soczewki?
J: Soczewki.
Egz: Gdzie?
J: 🤔?!?
Wsiadł dziadzio zajechał na łuk, i tu się zaczęło, ruszyć ruszyłam ale noga tak mi drżała ze auto zgasło kazał cofnąć i ostatnia próba, ruszyłam do przodu zajechałam na kopertkę wszystko ok, cofam zatrzymuje autko na kopertce. Dziadzio każe wysiąść i stwierdza, że no auto niby jest schowane ale za blisko lini no i mogło by być dalej. Blablabla. Proszę szybko podpis i wysiadać bo on się śpieszy ... Kij Ci w oko drogi panie A. Może gdyby mnie oblał gdzieś na mieście to już bym to jakoś przeżyła ale na łuku się przyczepił o taką pierdołę ... Już mi się odechciało tego całego prawka 😕 za duży stres jak dla mnie.
bandolavs20c, tekst z tymi soczewkami to się nadaje normalnie do jakiegoś kawału 😉 A co do tego, że za blisko linii, to chyba jest tak (a zdałam prawko w czerwcu, więc niedawno), że obrys auta, czyli zderzaki nie mogą wystawać poza te linie koperty. Jeśli nie wystawały to możesz odwołać się. Tylko kto ma siły i nerwy na odwołania...
bandolavs20c, dokładnie tak jak napisała starogardzka, auto ma być w polu zatrzymania, przecież gdyby obrys auta wystawał to automatycznie któryś pachołek by zepchnął, to nie te czasy że egzaminator stoi z linijką.
Gdzie zdawałaś? w Warszawie egzaminy sa nagrywane i masz chyba 2 tyg na odwołanie, nie wiem jak jest w innych miastach.
Odwołuj się!
bandolavs20c, jeśli faktycznie jest tak jak mówisz to ODWOŁUJ SIĘ!
Ale szczerze, to wydaje mi się nieprawdopodobne, że nie najechałaś na żadną linię, a facet ulał.
Są kamery, są dowody, po cholerę miałby się podkładać?
Już po dzisiejszym egzaminie, wynik negatywny... 😤
Czekałam 2 godziny w niesamowitym stresie. Egzaminator jakiś nowy i młody chyba chciał mnie za wszelką cenę oblać. Teoria, łuk, wzniesienie bezbłędnie, a najbardziej bałam się właśnie tego. Wyjechałam na miasto. Jakoś po 20 minutach wziął mnie na dość duże skrzyżowanie równorzędne. Zatrzymałam się i przepuszczam tych z prawej strony. Stałam dość długo, ale nie chciałam ryzykować wymuszenia, ruch był duży.. I nagle słyszę: 'skrzyżowanie równorzędne niezaliczone, tak samo dynamika jazdy ocena negatywna'. 🤔 A byłam pewna, że jakbym wyjechała na to skrzyżowanie to uznałby to za wymuszenie. No, ale dobra jedziemy dalej. Wziął mnie na jakieś wąskie uliczki, między blokami, gdzie co chwila było skrzyżowanie równorzędne. Na ostatnim szanowny pan egzaminator powiedział: "Niewystarczająco odwróciła pani głowę w prawą stronę, wynik egzaminu negatywny, a więc kolokwialnie mówiąc oblała pani."
Tyle stresu i po wszystkim. Dziś byłam zrobić przelew na egzamin poprawkowy..
No to się dopisuję. Po 7 latach wracam na kurs 🙂
Dworcika, a robisz kursz od początku, czy wracasz do tego który zaczęłaś?
Pytam, bo koleżanka miała taką sytuację, że zapłaciła za kurs, zaczęła, ale na 2 lata przerwała, po czym bała się tam wrócić 👿 i zaczęła teraz w innym miejscu, tym samym przepadła jej kasa z tego pierwszego.
Mówiłam jej, żeby chociaż zadzwoniła, ale nie...
Tfu! Wracam, ale tym razem na "A". "B" zrobiłam 7 lat temu i moto mi się marzylo przez te lata, więc czas było się za to zabrać.
W takim razie, to inna sprawa 😀
Dopytałam w 'swojej' szkole (a dokładniej znajomych, u których robię kurs). Powrót na przerwany kurs zależy tylko i wyłącznie od właściciela szkoły. Każda taka sprawa musi być rozpatrzona osobno - zależy ile jazd było wyjeżdżonych, jak wyglądała sprawa teorii i przede wszystkim ile czasu minęło od przerwania kursu.
Zazwyczaj jednak, jeśli minęło dużo czasu, robi się go prawie od początku. Często w takim czasie lubią zmienić się jakieś przepisy, kursant zapomina/zanikają nabyte umiejętności. Kwestia płatności w takiej sytuacji to już decyzja właściciela szkoły/instruktora. Z tym, że jak wraca się do jazd, to oblicza się ile za te jazdy wychodzi i według tego ustalana jest płatność.
Dzięki wielkie.
Chodziło mi o to, że przyjaciołka mogła zapytać i tak jak mówisz, zapewne wszystko byłoby do dogadania.
remendada, a no mogła, fakt. Ale podejrzewam, że to nie byłaby jakaś wielka kwota. Po dwóch latach jazdy musiałaby zaczynać od początku, więc cały koszt tych jazd musiałaby ponieść. Jeśli na ostatnim kursie zdała egzamin wewnętrzny, to może z teorii by ją zwolnili i musiałaby tylko po raz drugi zdać ten egzamin (choćby z tego powodu, że mogły pojawić się nowe pytania, jakieś drobne zmiany w przepisach itp.).
Jej wybór, grunt, żeby tym razem dokończyła dzieło 😉
Koleżanka ciężki przypadek, teraz drugi raz zaczęła i znowu po połowie przerwała 😵
Więc nie wiem jak będzie z tym dokończaniem "dzieła".
remendada, mówią, że nie każdy musi być kierowcą 😁
remendada boki auta idealnie w liniach, jemu chodziło o przód auta, że za blisko 🙁 ale tak jak napisała starogardzka ,,kto ma siły i nerwy na odwołania...,, W ogóle to egzaminatorzy powinni mieć po równo płacone od zdanego i niezdanego egzaminu, a nie od niezdanego więcej :/ Może wtedy by tak nie ulewali ...
bandolavs20c, siły i nerwy?
Toż to nie jest przypadek na mieście, w którym możesz mieć wątpliwości co do wyniku, tylko koperta.
Jeśli całe auto stało tak jak mówisz w kopercie, masz 122 zł w kieszeni i tyle.
Zaczynam się stresować. Jutro i pojutrze mam ostatnie dwie jazdy przed egzaminem 🙁 🙄
fin, wdech i wydech! Będzie dobrze 🙂
Zaczynam się stresować. Jutro i pojutrze mam ostatnie dwie jazdy przed egzaminem 🙁 🙄
Ja miałam to samo- najgorzej się stresowałam na 2 ostatnich godzinach przed egzaminem, a potem jak już szłam na egzamin to w sumie było mi wszystko jedno, bo już chciałam tylko to mieć za sobą i wrócić do domu, obojętnie z jakim wynikiem. I zdałam za 1. razem (a 15 lat temu jak robiłam pierwszy raz kurs prawka, to 5 razy nie zdałam i dałam sobie spokój), a myślałam, że to niemożliwe. Także, wiem, że łatwo mówić, ale trzeba myśleć o tym, że po prostu musisz pojechać, czyli zrobić to samo co na jazdach. Powodzenia, fin
Hey 🙂 mam pytanie bo nigdzie nie znalazłam na naszym forum nic o tym więc jeśli coś było to przepraszam :kwiatek:
Czy ktoś z Was miał może styczność ze szkołą jazdy Mobilek?
byłabym wdzięczna za odp 🙂
sama nie miałam styczności, ale maja bardzo złe ooinie- zobacz ten wątek:
http://media.wp.pl/kat,1022943,wid,14901532,wiadomosc.html?ticaid=1f1de