Zorilla, nawet jeśli jest, to nie jest to koń w kondycji na intensywną jazdę. Na drugim zdjęciu koń nadal wygląda fatalnie, nawet jeśli się wypełniły mu żebra, to dla mnie to nie jest koń w kondycji wierzchowej.
Nie kupuję tej ckliwej historii - teraz nagle koń idzie na sprzedaż? To czemu już miesiąc, albo dwa temu, jak się koleżanka za konia zabrała, a już był z przeznaczeniem na mięso, to nie raczyła nikogo poszukać, kto by w cenie mięsa konia odkupił? Można było na forum pytać, można było dać chociaż jedno ogłoszenie... Ale po co, skoro można sobie za friko powozić zadek i poskakać, a to jest najważniejsze (na swojego młodego konia też miała ciśnienie i 3-4 latkowi stawiała kosmiczne wagony).
Żeby tego konia chciał sobie kupić zawodnik na konkursy 110cm, to chyba musiałby być słaby na umyśle, pijany i ślepy i najlepiej to wszystko na raz.
halo, motywacje bywają różne, często niezbyt różowe. Chociaż nie wierzę w tego strasznego właściciela, to kurczę no, to jest wątek o wpływie treningu ❗ Tutaj się chwalić tym, że żużlujemy taką bidę, na zapuszczonych kopytach, to naprawdę trzeba mieć klapki na oczach 🙁 Albo po prostu nie lubić koni.
Swoją drogą, jak do mnie trafił kuc, który kilka miesięcy zajmował się głównie stępowaniem na karuzeli (bynajmniej nie z powodu na jakiekolwiek choroby), to ok. 2 miesięcy zajęło mi rozjeżdżenie go do poziomu normalnej pracy. A wyglądał tak:

Tylko co z tego, skoro po 5 minutach kłusa kuc był mokry i miał autentyczną zadyszkę. Miesiąc zajęło, zanim zaczęliśmy galopować więcej niż rozruchowo i brać się za jakąkolwiek pracę w tym chodzie. W życiu bym się nie odważyła od zera przez miesiąc dojść do ganiania niemałych znowu parkurów. 😲