naturalna pielęgnacja kopyt

o edycji już wiem 😡 bo nie wiedziałam  😵 a najśmieszniejsze jest to, że jedno kopyto muszę podnieść/cofnąć, a drugi położyć/obniżyć  😜  i to u tego samego konia... oszaleję 💃
Mam pytanko! Już ponad trzy miesiące minęły od rozkucia,regularnie strugam a w jednym z kopyt podeszwę mam jak beton!!!!!!! Zaczyna mnie to trochę martwić bo ściany się  łupią więc trzeba je często przypiłować ale jak podeszwa nie chce się sproszkować nawet o milimetr to robi się problem bo podeszwa wystaje ponad ściany ! Może podpowiecie co z tym zrobić bo już mi ręce opadają 🙁
Dla wszystkich z zaciśniętymi piętkami i nie tylko:

Filmik pt: "Contraction inside horse hoof"


Teraz już wiadomo co się dzieje tam w środku... 😤
dla mnie to bez sensu  🤔 Zawężone kopyto nie polega na mechanicznym nagłym jego ściskaniu na obwodzie przecież.
m.indira   508... kucyków
01 stycznia 2012 15:54
własnie też tak pomysłałam, faza zaciśnięcia to efekt długotrwałych "zaniedbań" lub czynników innych niż kowal
przykładem niech będzie koń którego robię już dwa lata, kopyto było wąskie, strzałka miała z 2-3 centy, a teraz ma kopyto okrąglutkie strzałka na 5-6 lecz nadal piętki bardzo wąskie i bawię się już tyle czasu że czasami wątpię by było lepiej, czasami konie tak mają i już
dążenie do ideału bywa złudne, wcale nie jest powiedziane że danemu koniowi będzie lepiej, ten wybiera drogę powolną bo 3 cm na dwa lata to masakrycznie mało
Przecież to jest "poglądowy" filmik. Po prostu badań nie można prowadzić przez 10 lat obserwując "co się dzieje tak w środku" (i przy okazji uśmiercając konia po każdym etapie zacieśnięcia). Ścisnęli kopyto tak szybko (a może filmik jest w przyspieszonym tempie?) by zobaczyć jak reagują wewnętrzne tkanki. A to imadło w którym jest kopyto obrazuje siły, które nie pozwalają się puszce kopytowej rozszerzać-> czyli np. podkowę, brak strzałki, itd.

To pierwszy taki eksperyment powiązany z badaniem zacieśniętych kopyt. Gdy szukałam publikacji naukowych o kopytach to znajdowałam tylko o ochwacie i trzeszczkach. Nad zacieśnieniem nikt nie prowadził badań?
m.indira   508... kucyków
01 stycznia 2012 16:14
bo zmian takich w tak krótkim czasie się nie osiągnie inaczej jak imadłem, faktycznie nigdy do takich wycieków nacisków nie dochodzi, bowiem zmiany są powolne i organizm przyzwyczaja sie do nich stopniowo
dla przykładu chodzenie w przymałych butach skutkuje przyzwyczajeniem się do tego stopy, ale my mamy możliwość zdjąć je, koń raczej puszki nie zdejmie
jeśli kopyto jest zawężane mechanicznie(podkowa, zła pielęgnacja, przez co choroba strzałki i jej zanik) też ma czas by się przyzwyczaić, to nie wyścig ale etap kilku tygodniowy, po milimetrach ale stale do momentu w którym struktury wewnętrzne już nie pozwolą na więcej
miałam w stajni kobyłkę xx z 90 roku, którą robił zawsze dobry kowal a kopyta miała jak kucka, wąskie, strome ale śmigała jak porsche nigdy nie kulała nie przeszkadzało jej to w niczym i tak jej było wygodnie
nasuwa się pytanie, kiedy ingerować i poprawiać a kiedy odpuścić?

A skąd wiesz, że jej nie przeszkadza? Przecież Ci tego nie powie. Mój koń też śmiga bez kulawizny, a od bólu w kopytach ma bardziej rozwinięte niektóre mięśnie szyi. Które napina bo ją BOLI...
m.indira   508... kucyków
01 stycznia 2012 16:26
👀bo kobieto miała robione rtg, usg i badana przez kręgarza bowiem kobyła kosztowała 15 tyś dolców, badania robione regularnie co dwa lata wszystkie, i tendencja do bliźniaczych ciąż(10/12) masz jakieś jeszcze pytania ?

edit, wszystkie jej dzieci miały kopyta prawidłowe, prócz córy która w wyniku wypadku straciła puszkę, siostra tej kobyłki miała też wąskie ale nie tak strome
Też w pierwszym momencie stwierdziłam, że przykład na filmiku jest bez sensu ale po przemyśleniu zaczęłam się zastanawiać co się dzieje z chrząstkami kopytowymi u "konia zawężonego" to nie jest tak, że koń się przyzwyczaja i jest OK, myślę że jakby się miało usztywnioną nogę w np.kostce nie wiem czy mogłabym sie do tego przyzwyczaić dyskomfort i złe poruszanie się pozostaje nie mówiąc o powracających stanach zapalnych stawu itp. byłoby to upierdliwe i tyle. Wracając do chrząstek kopytowych przy zawężeniu gdzie piętka ma taki kształt - V dochodzi do skostnienia chrząstek, wtedy rzeczywiście można stawać na uszach i nic się z tym nie zrobi. A filmik pokazuje tylko jak mocno ściśnięte są stawy kopytowe i jak to może mieś wpływ na wszystko co jest związane ze stawem czyli ścięgna, przebiegające tamtędy żyły itp.
Przykładów koni które "śmigały" mimo złego odżywiania, mimo rorera, mimo wad postawy, mimo innych różnych rzeczy które najczęściej funduje mu człowiek można mnożyć ale jaki jest tego cel?
m.indira   508... kucyków
01 stycznia 2012 21:11
jeszcze nie jedno człowiek zafunduje koniom i, wybaczcie, najlepszą z tych rzeczy czasami jest rzeźnia...
samo skostnienie chrząstek na szczęście nie powoduje bólu/kulawizny. Gorzej jeśli te chrząstki mocno przerosną i "wejdą" w staw- wtedy kulawizna jak ta lala (mam takie konisko pod opieką) i niewiele da się zrobić. Próby pomocy weterynaryjnej (ostrzykanie chrząstek) skończyły się ochwatem 🙁
A co do wpływu "unieruchomienia" kopyta na cały organizm konia- doskonałym, klasycznym przykładem jest mój Smyk- zła przemiana białek (ograniczona możliwość wykorzystania ich do budowy rogu- kopyta kute) prowadziła do uszkadzania wątroby i zatruwania organizmu czego efektem były "stany mięśniochwatowe". Wet robiła badania krwi, mięśniochwatu jednoznacznie nie stwierdziła ale koń miał brązowe zabarwienie moczu (obecnie mocz żółty) i nie raz wracał ze sztywnym zadem z jazdy (szczególnie gdy warunki były ciężkie- ślisko, grząsko), z resztą na moje pytanie o wyniki badań stwierdziła- że ma parametry jakby nie żył 🙁 Muszę kiedyś powtórzyć te badania 😉
A co do niszczących sił jakie występują w "zablokowanym" kopycie- u mojego rudego pionowa ściana nie miała możliwości "zapracować", pewnie gdyby miał słabsza linię białą, to by powstała flara, flary jednak nie było, za to ściana łupała się wzdłuż (odrywała się za linią białą). To, jakie siły szły wyżej (na chrząstki choćby) możemy sobie chyba wyobrazić??
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
02 stycznia 2012 07:52
Dziewczyny, czekam na słowa komentarza i ustosunkowanie się do tego co napisałam przy Dukatowych ( 4 pierwsze zdjęcie ) kopytach na poprzedniej stronie. Bardzo proszę  :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek: .

kamila2811 -  czasem trzeba bardzo długo czekać. Ja na pierwszy zrzut Dukatowych kopyt czekałam pół roku. Cierpliwości. Sama sobie to bardzo często powtarzam. A teraz będzie mijać kolejne pół od tego pierwszego 😉.
a propos kruszenia się podeszwy- jeśli jest jej za mało, to się nie ma co wykruszać 😉 Przykładem jest nasz arabek, u niego proszku nie doświadczyłam, za to miska nam "narasta" (jasne kopytko na końcu).
Wrzucam także obiecane fotki kopyt Jaśka (8mies)
edit- dla tych, co nie wiedzą 😉 Bor miał mocno wyżynaną podeszwę, był kuty ok 5lat, pewnie od chwili zajeżdżenia. Jest typem "który tak miał" wg kowala i bez podków miał nigdy nie funkcjonować 😉 dla porównania fotka po rozkuciu http://re-volta.pl/galeria/moja/foto/26029
Aleks, ja nie strugam (i niespecjalnie znam się na polityce 🙂😉 - więc napiszę Ci, że szczęka mi opadła. I przestałam cokolwiek rozumieć. To w naturalnej pielęgnacji kopyt chodzi o to, żeby koń radził sobie zupełnie (!) sam? W życiu, ale to w życiu nie pozwoliłabym mojemu koniowi chodzić na czymś takim - ze względu na stan strzałki i ze względu na obawę paskudnego podbicia "dzięki" masom złogów.
Dziewczyny - to jak - tak właśnie jest OK?
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
02 stycznia 2012 13:09
halo - w naszym przypadku koń nie poradzi sobie zupełnie sam, co z resztą widać i dlatego chodzi w butach. Chyba że jest bardzo miękko jak dziś, wtedy łazi bez. Jak pisałam podeszwy mamy fałszywe w obydwu przodach, i mamy tam sporo martwego, z którym nie zdecydowałam jeszcze co zrobić. Czy
a) pomóc tym kopytom i wybrać,
b) poczekać jeszcze aż samo wypadnie.

Specjalnie zamieściłam zdjęcia z momentu PRZED zrzutem. Wiem, że wygląda to mało zachęcająco, przerabialiśmy już podobny moment, więc może ja już przywykłam. Jeśli sama podejmę decyzję to w przypadku a) nie dokleję i Wasze komentarze będą jak gdyby już PO fakcie. Natomiast w przypadku b) będę mogła je wykorzystać w praktyce.
Dlatego bardzo proszę o komentarze i sugestie  :kwiatek: .
Przy starej, twardej podeszwie jaką otrzymujemy w spadku po kowalu, należy dać kopytu czas na wyprodukowanie nowej podeszwy. Kiedy ta nowa jest gotowa pod spodem stara zaczyna się proszkować. I wtedy zaczynamy się bacznie przyglądać i pomagać jej.

Tak ( prawie) zrobiłam u konia, którym się opiekowałam. Z płaskiej, twardej, podeszwy, otrzymałam miseczkę. Zaraz wstawię fotki po kolei.
U Aleks nie podoba mi się trzymanie przerośniętych ścian, kątów wsporowych, poszatkowanej ściany. No ja rozumiem, że czekamy aż stara podeszwa będzie gotowa do zwalenia, ale jakoś te fotki do mnie nie przemawiają. Bardziej bym ingerowała w to kopyto.

Tu moje:
Tak było bezpośrednio po ostruganiu konia przez mnie po raz pierwszy, kiedy to otrzymałam go do robienia po kowalu.



Po jakimś czasie ( miesiącu?) zaczęły się robić dziury. Drapałam tam i ponieważ brzegi dziur były czarne, widać było, że podeszwa jest martwa tył trochę jednak przycinałam. Nie wiem, czy słusznie, ale taką decyzję podjęłam. ( krwiaki na podeszwie były od "zawsze" ponoć- podejrzewam, że kowal za mocno wycinał podeszwę, koń po kowalu zawsze macał)



Po krótkim czasie puściło na callusie do tego stopnia, że zdjęłam to kopytską. Tył jednak cały czas podcinałam- że tak powiem- ścieńczałam go. Bo gdybym tego nie robiła, przód kopyta byłby niższy, a tył wyższy. Bo tył sama z siebie nie puszczał, a był i tak wysoki.





Po jakimś czasie otrzymałam miseczkę.





I takim sposobem koń zrzucił starą podeszwę "po kowalu" Żałuję, że już później przestałam mu robić fotki, bo kopyto naprawdę stawało się coraz głębsze i coraz ładniejsze. Kąty wsporowe coraz bardziej nam się cofały i wstawały. Szkoda, że nie robiłam fotek. A od pewnego czasu w ogóle już nie robię tych kopyt.   🙁

Podsumowując- również czekałam na zrzucenie starej podeszwy, ale nie było tak, że ie robiłam NIC. Piłowałam ściany do wysokości podeszwy. Pomagałam zrzucać to co się proszkowało. Kiedy miałam dziurę, a brzeg dziury był czarny, to podcinałam ten brzeg powiększając dziurę na obrzeżach. Do momentu do kiedy przestawałam widzieć czarny ślad. Ścieńczałam podeszwę w tych tyłach, żeby nie było zbyt dużej różnicy przód-tył kopyta. W sumie- udało się zrzucić starą podeszwę, a koń non stop pracował pod siodłem, nie kulał.
Moja kobyła spaceruje po betonie na czas sprzątania stajni i kopyt już nie ma wcale, takie zjechane łącznie z podeszwą :/ jestem wkur*** na maksa.
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
02 stycznia 2012 13:23
Dzięki tunrida :kwiatek: .
Te kilka zdań to już coś.
halo- w pewnym sensie dążymy do tego by koń radził sobie "sam", ja jednak uważam, że by tak się stało, to koń musi robić co najmniej 30-40km dziennie, po różnych podłożach, w tym po żwirze, by usunąć to i owo  😉 No i musi mieć wyjściowo poprawne kopyta i poprawny ruch. Nawet podczas rajdu, gdy Mgiełka robiła boso te 40km, miałam ze sobą tarnik, by skrócić pazur. Nic innego wówczas nie miałam do roboty. Ja lubię dłubać i jestem estetką więc bym konia z czymś takim nie zostawiła, tym bardziej, że da się wydłubać i że widać, że to niepotrzebne.
Obecnie walę się po łapkach by u Bora nie dłubać, (na fotce kopyt Bora, którą wkleiłam też widać dziurki przy grocie) ale podważyć się nie daje a ten koń przez lata był rżnięty więc obawiam się wrażliwości na naszej żwirowej ścieżce. Przez rok ta podeszwa się zbierała 😉
Dodam jeszcze, że Jaśka też koryguję, bo widzę, że kopyta rosną krzywo. Wiem, że je krzywo ściera. Nie ruszam jedynie strzałek, bo są zdrowe. Nie wyobrażam sobie pozostawienia konia, by sam się strugał o ile nie będą spełnione wymienione wyżej warunki
Aleks- moim zdaniem ( mogę się mylić)
- puszczałabym konia bez butów, żeby podeszwa mogła się proszkować. Na takie teren, na jakim koń jest w stanie chodzić. I łaziłabym z nim, łaziła, łaziła.
- spiłowałabym ściany do poziomu podeszwy, poprawiłabym te przerośnięte kąty wsporowe jakoś po ludzku
- kiedy zaczęłyby mi się robić dziury, to dłubałabym w nich, ale nie wgłąb, tylko na boki- starałabym się robić takie podkopy pod starą podeszwą, by poszerzyć obwód dziury.
- jeśli całokształt kopyta by tego wymagał, pewno podcięłabym tu i ówdzie ( tak jak zrobiłam w swoim kopycie w jego tylnej części) upewniwszy się, że to na pewno stare już i niepotrzebne. Po takich podcięciu sprawdzałabym, czy koń nie maca, czy nie jest mu gorzej.

To tak mniej więcej co bym zrobiła, na podstawie zdjęć.
kasik, wiem, wiem - i wiem też, że trzeba czasem wytrzymać nerwowo i dać kopytu czas.
Po prostu moje oczy nie wierzą, że takie kopyto może dobrze funkcjonować - wyglądać to może różnie, ale jak 'to' ma funkcjonować? Ściany do realnej podeszwy - hektar i nie wytrzymuje, strzałka - jak ma pracować? I po co tyle zgnilizny (nawet powierzchownej) hodować?
Całkiem możliwe, że dobry żwir piorunem by "wyczyścił"  - ale jak nie ma peelingu "by nature" - to trzeba samemu/samej zakasać rękawy. Imo 🤔
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
02 stycznia 2012 13:47
tunrida - jeszcze raz dziękuje za opnie.
- bez butów puszczam go jak jest miękko lub średnio miękko i elastycznie. Mamy teraz tutaj bardzo mokro, ale czasem robi się gruda po nocnych przymrozkach i wtedy chodzi w butach. Na każdą jazdę ( w tej chwili nie jeżdżę ) lub spacer w teren w ręku chodzi w butach.
- kąty wsporowe mogę spiłować do nowej podeszwy, którą widzę bo część starej jak widać na zdjęciach się wykruszyła, a ściany wyłamały. Jednak obniżając kąty wsporowe w tej chwili będę musiała zebrać podeszwę, która się jeszcze nie wykrusza z części od najszerszego miejsca kopyta w kierunku pazura ( mam nadzieję, że się zrozumiale wyraziłam ). W LP mam dziurę w przodzie i tam mogę się zaczepić i przyspieszyć ten proces. Widzę przez te dziurę nową podeszwę i jej granicę. W PP też tyły mogę obniżyć, bo widzę ile mogę natomiast nie mam punktu zaczepienia przy pazurze, a chciałabym je zrobić równocześnie. Nie chciałabym robić w ciemno.
- co do "dłubania" w dziurach, w głąb nie dłubię, w szerz ( na boki ) owszem.

halo - tak, ściana do prawdziwej podeszwy ma trochę, tylko ta fałszywa nie chce jeszcze wypadać równomiernie. Nie histeryzuję bo widzę jak chodzi ( po komfortowym podłożu ) od piętki ... Ze strzałki nie ma co ścinać. Chyba, że chciałabym ją wyciąć całą.
Aleks, no ale (co do strzałki) - to przecież tą "metodą" skutecznie chronisz ja przed kontaktem z gruntem.
A ja poproszę Was o zdanie, czy dla konia trzeszkowego kucie na okrągło jest jakimś sposobem na "życie", czy tylko maskuje pogarszający się stan?
Słyszałam niestety dwie sprzeczne opinie na temat takiego kopyta...  🤔
W większości przypadków podkowa tylko maskuje problem, nie tylko w kwestii trzeszczkozy.
A ja poproszę Was o zdanie, czy dla konia trzeszkowego kucie na okrągło jest jakimś sposobem na "życie", czy tylko maskuje pogarszający się stan?
Słyszałam niestety dwie sprzeczne opinie na temat takiego kopyta...  🤔

Moja znajoma kuła, bo jej koń miał ten problem. Nie pomogło, wręcz pogorszyło jego stan. Wzięła sprawy we własne ręce i jest lepiej.
a wypowie się ktoś na temat kopyta mojego konia z poprzedniej strony?  🏇 🏇
nie wiem co jest z tą strzałką ;/
i co zrobić aby piętki się nie odmaczały? 👿
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
02 stycznia 2012 15:27
Aleks, no ale (co do strzałki) - to przecież tą "metodą" skutecznie chronisz ja przed kontaktem z gruntem.


Prawdę pisząc sama czasem nie wiem co robić. Z jednej strony jest jak piszesz. W tej chwili trzymam strzałkę nad ziemią i nie jest ona stymulowana od ziemi wystarczająco by rosła szybciej niż jest zjadana. Z drugiej boje się obniżyć go nagle zbyt dużo, bo strzałka nie jest wystarczająco mocna by to wytrzymać, a w tym gorszym kopycie PP - sztorcowym w zasadzie nie ma jej.
Dlatego jestem zawieszona jakoby pośrodku. Chodzimy w butach ile się da i stymuluję strzałkę wkładkami i to działa, znaczy widzę odcisk strzałki we wkładce, a nawet w bucie jeśli wkładki nie wkładam. Wiem jednak, że to jest ZA MAŁO.

Przeczytałam uważnie to co zostało tu napisane. Mam konie pod domem, więc polazłam i obejrzałam raz jeszcze kopyta Rudego i ... zrobiłam tam trochę porządku. Obniżyłam go na kątach wsporowych, jednak nie do maksimum możliwości, żeby to zrobić musiałabym zebrać dużo na pazurze. Dla niego to może być już za dużo jak na jeden raz. Skróciłam też sam pazur, miedzy 10, a 14. Niewiele, ponieważ trzymam go krótko, a nie chciałam skracać przez białą linię. W dziurach, a raczej dziury poszerzyłam.
Zdjęć niestety nie zrobiłam, mąż - trzymacz jest na służbie. Wrzucę tu jeszcze jednak zdjęcia tych kopyt zanim poczynię jakieś bardziej inwazyjne kroki.
Gdyby ktoś jeszcze miał coś do powiedzenia to śmiało  :kwiatek: .
A ja chciałam tylko dodać, że podobają mi się zmiany w strzałce na zdjęciach dodanych przez Tunridę, i też tak chcemmmmm  🙄  😜
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się