Interpretacja zdjęć- koń+jeździec :)
Ruda77, za długie wodze (i zapewne sztywny staw łokciowy). Jak to było? "Tylko krótka wodza może być wodzą miękką". Przecież nie masz cofać! prawego barku - tylko lewy o tyle wysunąć, żeby być w zgodzie z łopatkami konia. Na twoim miejscu to o ramionach myślałabym tylko o tyle, żeby w poziomie były, bo to jedno to drugie podjeżdża ci w górę "do ucha" - prawe bardziej. Skrócić wodze, barkom i łokciom dać spokój - niech pracują naturalnie - i "wjeżdżać konia na rękę". A! to ręka ma iść trochę do przodu przy skróceniu wodzy (coby linia się nie łamała), a nie pysk konia do klaty.
Dziękuję🙂 Będę miała nad czym pracować🙂
akurat jeśli jeździec jest sztywny to IMO krótka wodza nie pomaga, wręcz przeciwnie - może zwiększyć problem...
A w czym (za) długa może pomóc? 🤔
taa, ziarno sznurkozy przeniknęło aż tu 🙄
halo, chodzi mi o dobranie długości do jeźdźca i jego ograniczeń😉 I nie mówię o docelowym obrazku tylko o wprowadzeniu hm... trybu przejściowego. Jeśli jeździec jest nieprzyzwyczajony do krótkiej wodzy (koń pewnie też nie) - to skrócenie spowoduje sztywność u jeźdźca - ze względu na zmianę pozycji. Dlatego IMO jeśli się skraca wodze jeźdźcowi - to trzeba to robić powoli - a nie rach ciach masz krótkie i zacznij ogarniać bo krótkie wodze to miękkie wodze😉 Zresztą ja to widzę na ost. zdjęciu - wodze są krótsze, ale jeździec niekoniecznie daje sobie z tym radę i w efekcie koń jest usztywniony i ma wklęsłe plecy.
Krótka wodza jest wodzą miękką na pewno - jeśli koń jest na wędzidle, na kontakcie, a jeździec rozluźniony i w równowadze.
Jeśli jeździec ma problemy ze sobą i swoimi sztywnościami - to ja bym wolała zostawić mu ciut dłuższą wodzę - ale nie za długą, wiszącą - ale żeby samo trzymanie rąk w zupełnie innej pozycji niż to do czego jest przyzwyczajony go nie usztywniło/pospinało.
Po prostu wg mnie to nie działa tak, że skracasz wodze i magicznie rozwiązuje się gro Twoich problemów.
ElaPe, to do mnie? 😉
Anaa, imo ułożenie ręki (bo to o to chodzi) w prawidłowym/optymalnym miejscu jest takim ABC jak rytm anglezowania. Każda jazda z ręką źle ułożoną - szkodzi (pogłębia problem). Wide - ostatnie właśnie zdjęcie. To nie wodze są krótkie - to ręka jest w kroczu. Optymalnie krótkie wodze uczą trzymać ręce porządnie. Na zbyt długich - można się wozić do us* śmierci i ciągle manewrować łapami w chińskie 8.
Pewnie, można przestawiać stopniowo, można "na krótko" - długie puślisko na szyję i wodze razem z paskiem (przykładowo). Chodzi o fakt. Krótkie wodze - uczą. Dłuuugie - pogłębiają błędy.
Przy krótkiej wodzy nie da się "trzymać konia za pysk" (i zachować harmonii :jogin🙂 - koń nie będzie chciał chodzić, zbuntuje się = bardzo czytelne info, że ręka - beton. Na długich wodzach jest tyle możliwości chaotycznego "luzowania", że łapa spokojnie może bywać beton, ba, nawet sobie wodze można dookoła pięści zawinąć 😀iabeł:
ale z wyczuciem nie ma to nic wspólnego.
Przy krótkiej wodzy nie da się "trzymać konia za pysk" - jako internetowa słuchaczka złotych rad halo- potwierdzam 🙂. Długa wodza u mnie działała jak zaciągniety ręczny hamulec, teraz widzę różnicę :kwiatek:
Ja dopiero ostatnio skróciłam wodze i też właśnie ręka jest bardziej miękka. 🙂 Dłonie poszły wtedy trochę bardziej do przodu i czuję, że znalazłam takie odpowiednie, stabilne miejsce dla ręki. Trudno to opisać. 😁 Teraz jeździ mi się o wiele lepiej, bo czuję że mam stuprocentową kontrolę nad tym gdzie moja dłonie leżą i jak nimi działam. Rękę mam przez to o wiele, wiele delikatniejszą, a często miałam problem, że nadmiernie jej używałam. Aż się jeździć chce. 😀
też doceniłam ostatnio jazdę na kontakcie, chociaż po wielu latach "jazdy" na luźnej zawsze muszę myśleć, żeby tego kontaktu nie wypuszczać...
dobra, odważę się - w końcu mam jakiekolwiek zdjęcie z jazdy aktualne - niestety tylko jedno w miarę i drugie bardzo słabej jakości.
wcześniej tylko trochę opiszę swoją sytuacje - mama i siostra są instruktorami, uczyły mnie jeździć do czasu kiedy załapałam samodzielne zagalopowanie, czyli w wieku 6 lat. od tamtego czasu jeżdżę sama, bez nikogo patrzącego z dołu - z siostrą nigdy nie mogłam się dogadać, mama potem przestała już uczyć.
w tym roku nastąpił u mnie mały przełom, i oprócz wożenia dupy staram się pewnych rzeczy pilnować, poprawiać... samej jest jednak bardzo ciężko, dlatego gotowa na pełną krytykę odważę się dodać zdjęcie... mam nadzieję, że częściej uda mi się kogoś wyciągać na jazdy żeby mieć jakiekolwiek zdjęcia i Wam je tu przedstawiać.
uprzedzę pytania - nie mam możliwości jazdy z trenerem ani kimkolwiek, siostra jest teraz w ciąży, poza tym już tu nie mieszka.
Werbel - to koń którego mam od roku, w sierpniu został zajeżdżony przez Panią M. Gut, był na miesiąc w Zborsławicach.
wskazówki, które dostaliśmy to - kontakt, i żwawo do przodu...
co ja widzę sama - chyba zbyt proste ręce, i nie wiem skąd te dziwne pochylenie do przodu...
wiem, że dwa zdjęcia to mało - następnym razem będę starać się o więcej i w lepszej jakości...
zdaję sobie sprawę, że jest bardzo dużo do poprawienia.
Sanndy, przede wszystkim to pochylenie i zarzucenie lydek na zad. wyprostuj sie, tak, ze bedzie ci sie wydawalo, ze jestes odchylona, wtedy prawdopodobnie bedziesz po prostu w pionie 😉 staraj sie tak nie cofac lydki. na pierwszym zdjeciu kon jest nieco za mocno wziety na wodze (nie wyglada jakby sie chowal) na drugim ustawienie fajne. kon idzie aktywnie, ale mam wrazenie, ze troche pedzi, stad tez moze wynikac twoje pochylanie sie, czesto sie tak dzieje, jak jezdziec usiluje nadazyc za pedzacym koniem. jak sie wyprostujesz, reka sama ci sie nieco zegnie- nie da rady, zeby byla w tym miejscu wtedy. moim zdaniem, na razie skup sie na sobie, bo z takimi bledami dosiadowymi z koniem nie popracujesz, siedzisz nad koniem przez to.
tak sobie właśnie myśle, czy to pochylenie nie wychodzi od mocnego cofnięcia łydki. chyba raczej na pewno, bo to wynika z anatomii.. nie? 🙂
sprostuję skąd się bierze ta cofnięta łydka - swego czasu jeździłam w dużo za dużym siodle, łydka uciekała mi na łopatkę i teraz jakoś nadmiernie tego pilnuję... następnym razem przypilnuje, żeby nie "przedobrzyć".
no i postaram się również o wyrównanie tępa, bo chyba znowu za bardzo wzięłam sobie do serca słowa Pani Magdy "żwawo".
a co do pracy nad koniem - nie robie nic innego oprócz dojeżdżania go do kontaktu, powinnam z tego zrezygnować?
i jeszcze jedno - powinnam wydłużyć o dziurkę strzemiona może?
nie jest tu tak strasznie, jak się obawiałam 👀
Sanndy, strasznie to bedzie pozniej, bo na razie to musisz poprawic podstawy podstaw. mysle, ze dojezdzac do kontaktu jak najbardziej, zwlaszcza, ze widac, ze kon kuma o co chodzi. ale masz bardzo duzo pracy nad swoim dosiadem i sylwetka. a jesli chodzi o konia, to zdecydowanie drugi obrazek nie pierwszy.
Sanndy, łydka faktycznie leci w tył (puślisko powinno być w pionie - o tyle leci), pochylenie za mocne, i ręce odrobinę wyżej (o 2 fotce mowa, bo pierwsza jest jeszcze bardziej "zbyt"😉, spokojnie można/trzeba dziurkę wydłużyć puśliska, ale ogólnie - sylwetka jest taka, jakiej można się spodziewać na młodym, surowym, szukającym tempa i równowagi koniu - taka "baardzo" remontowa - ale jednak w zgodzie z domyślną dynamiką ruchu. Kon się podjeździ i ustawi na tempo - wrócisz do pionu zapewne. Wykorzystaj ten czas na ćwiczenia oparcia w strzemieniu - wręcz pchając łydkę do przodu "urwać puślisko" w dół. I bądź czujna, gdyby koń zaczął się ogarniać - a ty jednak nie i pochylenie by ci zostało.
monia dużo czytam i obserwuje, sama też trochę przeszłam z koniem w jeździe, dużo poprawiłam dzięki radą z rv i uważam podobnie jak poprzedniczki, że obrazek nie jest najlepszy. Po tych kilku zdjęciach jazda wydaje mi się wręcz siłowa-żeby utrzymać głowę konia w takiej pozycji stale naprawdę można się zmęczyć. Koń jest sztywny, grzbiet i zad średnio. Pojeździłabym na dłuższej wodzy, żeby koń się na niej oparł i zaakceptował kontakt i sam przyszedł do ręki, a nie był siłowo do niej ciągnięty. Wiem co mówię, bo sama tak długo robiłam. Wnioskuje, że to jest siłowe, bo się pochylasz co właśnie występuje przy tym siłowym jeżdżeniu-również wiem to z autopsji.
Teraz długo nie jeździłam-z pół roku, nie licząc przejażdżek, więc nie wiem jakby to teraz wyglądało, ale starałam się dotychczas na początku jazdy osiągnąć taki stan jak na zdjęciu, po czym koń sam chętnie przychodził do ręki i szedł na kontakcie i reagował dobrze na pomoce idąc przy tym energicznie i chętnie. Myślę, że mogłabyś spróbować, nie gwarantuje efektów, może nie pomoże, ale na pewno nie zaszkodzi 😉
http://www.photoblog.pl/sara9945/95007224 http://www.photoblog.pl/sara9945/91840129 http://www.photoblog.pl/sara9945/89271853 na zdjęciach są koleżanki, które przychodziły na jazdy, więc proszę się nimi nie sugerować, chce tutaj pokazać o jaką mniej więcej postawę konia mi chodzi
Myślę , że Sanndy ma problem z równowagą w siodle. Moim zdaniem ono żle leży. Tylny łęk jest za nisko. Ciekawe jak wygląda w siodle w pozycji "stój".
Pierwsze skoki po dość długiej przerwie. Ostatnia praca ujeżdzeniowa myślę że dała jakieś efekty. Szczególnie miałam problem z ręką, a tutaj wydaje mi się że jest już całkiem nieźle. Oceńcie sami 😉
Mało tu widać na tym zdjęciu.
Ale opierasz wodze na szyi konia.
Więcej nie mogę odczytać 😀
chcialam zapytac co szanowne panie sadza o moim wyciagnietym
kenna
Wyciagnietym drążku na hali 😉
dzieki za wyczerpujace odpowiedzi
anil22 no ale co ty tam masz wyciągnięte? 👀
🤔anil22, ale nie bardzo wiem, o co się rzucasz. Napisz najpierw o czym wyciągniętym mamy wyrazić swoje opinie - bo chyba nie o kłusie
cwiczylam przejscia w klusie roboczy, zebrany , wyciagniety. ale skoro mowicie , ze to nie jest na pewno wyciagniety to wniosek z tego ze chyba sie nie nauczylam. Wiec nie musicie juz interpretowac skoro nie ma co .
anil22 aha. zebrany i wyciągnięty mówisz? ( 😵 :wysmiewa🙂
anil22: to jest co najwyżej poszerzenie wykroku w kłusie. Na koniach rekreacyjnych się kłusa wyciągniętego nie wykonuje gdyż to nie ten poziom konia ani jeźdźca
anil22, wyciągniętego brak. Na takim etapie, na którym Ty jesteś, ćwiczyć można co najwyżej poszerzenie kroku w kłusie, no i tu faktycznie, przy bardzo życzeniowym patrzeniu, można zobaczyć średnio obszerny krok. Średnio, bo konina ledwo co dokracza (tylna noga będzie postawiona w ślad po przednim kopycie). Poza tym wszelkie próby wydłużeń robi się na przekątnych lub przynajmniej prostych, a tu zdjęcie z wyjścia z zakrętu. Koń na takim poziomie ujeżdżenia nie będzie miał szansy przelecieć tego zakrętu w tym wydłużonym kłusie inaczej, niż pochylając się do środka, jak na żużlu. A to źle. Wyjeżdżaj narożnik zwykłym, roboczym kłusem, starając się "zmagazynować" energię konia, wydłużaj powoli na ścianie (nie "wiśta wio", ale po parę kroków). Zdjęcie najlepiej robić pod koniec ściany (czy tam przekątnej, zależy gdzie to wydłużenie próbujesz).
nie wiedzialm , ze jest az tak zle 😵 no trudno bede probowac dalej
[quote author=galopada_ link=topic=107.msg1244715#msg1244715 date=1325497109]
anil22 aha. zebrany i wyciągnięty mówisz? ( 😵 :wysmiewa🙂
[/quote] ale dlaczego sie ze mnie polewasz. Nie kazdy urodzil sie mistrzem tak jak ty, juz nie pamietamy jak sie uczylismy.
edytuj posty
nie wiedzialm , ze jest az tak zle 😵 no trudno bede probowac dalej
ja bym na twoim miejscu jednocześnie się poduczyła z teorii gdyż tak jak zresztą Ulla Salzgeber na ostatniej klinice podkreślała żeby jakiś element/ćwiczenie wykonać trzeba wiedzieć jak to cos ma wyglądać i jak się je wykonuje a więc posiadać odpowiedni zasób wiedzy teoretycznej.
Chociażby zaglądając na początek do przepisów dyscypliny ujeżdżenia na pzj.pl - gdzie każdy rodzaj kłusa jest opisany.
http://pzj.pl/modules/wfdownloads/singlefile.php?cid=2&lid=301