naturalna pielęgnacja kopyt
http://allegro.pl/kleszcze-nozyce-czolowe-do-korekcji-kopyt-i-racic-i1950396814.html czy ktos z was posluguje sie takimi kleszczami? jak oceniacie ich przydatnosc? widzialam je w sklepie i wydaja mi sie bardzo duze no i cena byla ponad 4krotnie wyzsza niz na allegro
Aleks Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
06 grudnia 2011 12:17
Osobiście nie używałam takich, ale znajoma miała okazję i bardzo polecała zwłaszcza do kopyta koni zimnokrwistych lub tych z mega twardym rogiem. Łatwiej się nimi tnie, nie trzeba się tak męczyć ... Ja zastanawiam się nad zakupem podobnych ze względu na moją klacz sztumską. Zwykłe cęgi nie rozwierają się wystarczająco szeroko bym mogła chwycić ścianę kopyta. Nie pisząc już o tym, że trzymając cęgi oburącz nie jestem w stanie ścisnąć tak by odciąć. Robi to mój mąż, też z trudem. Obcinam więc ją na 3 razy 🤔 .
A nie mają za krótkich ramion rękojeści? Zawsze miałam wrażenie że czym dłuższe tym łatwiej je ścisnąć. Też się przymierzam od dłuższego czasu do kleszczy ale fajne są powyżej 200zł. Robię kopyta dość często więc tak na prawdę nie wiem czy mi się przydadzą choć już mam dość tych tarników które tak szybko się zużywają :/
na zdjeciu wygladaja na bardziej kompaktowe ale trzeba pamietac ze ich wymiar rzeczywisty to 41 cm dlugosci
A ja dziś kupiłam 30 cm gumy z metra, 30 cm korka z metra i filcu...(na podkładki do butów i pod strzałki) i wybuliłam 140zł 😵
Wprawdzie zrobię z tego tyyyyle podkładek, że jeszcze innych obdzielę ale sam fakt. Do tego clotrimazol i tribiotic kilka tubek i dupa z zakupów na cavalaidzie, heeh.
Ale za to rehabilitacja pełną gębą będzie odchodzić.
Ja przody robię max godzinę, ale tyły to masakra.
Mój koń albo je wyrywa jak poczuje że się zmęczyłam albo zasypia i cały ciężar konia trzymam ja i moje 49kg 😁
U mnie z tyłami nie ma problemu, koń podaje bardzo chętnie i ani drgnie. Lubi też ich niskie ustawienie, nie lubi kiedy wysoko podnoszę. Przody zaś inaczej, bo jednej nogi nie chce obciążać, ale cóż, poradzimy sobie i z tym.
Jednakże muszę się pochwalić, bo po 3 miesiącach w tyłach zauważyłam linię białą z prawdziwego zdarzenia. Kiedyś była rozstrzępiona, nieciekawa, a ona mi tu się ładnie pokazuje i się cieszy, że mnie widzi. Właśnie robienie systematycznie daje takie efekty, obserwacja tym bardziej daje satysfakcje. Problemów nie mam, koń chodzi 24h/7 dni w tygodniu. Teraz wysypałam pewien odcinek kamieniami i zobaczymy, co będzie później. 😉
Aleks Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
06 grudnia 2011 15:08
A nie mają za krótkich ramion rękojeści? Zawsze miałam wrażenie że czym dłuższe tym łatwiej je ścisnąć. Też się przymierzam od dłuższego czasu do kleszczy ale fajne są powyżej 200zł. Robię kopyta dość często więc tak na prawdę nie wiem czy mi się przydadzą choć już mam dość tych tarników które tak szybko się zużywają :/
Mają podwójne przełożenie, a to znaczy, że zasadza działania jest jak wielokrążka, przykładasz mniejszą siłę, a tniesz z większą 😉
Ja robię swoje co 2-3 tygodnie, i w zasadzie u 3 z 4 koni, cęgów używam 2 razy w roku, to w przypadku Kaliny po 3 tygodniach jestem zmuszona.
Te cęgi wprawdzie tną pięknie, ale ciężkie są pierońsko. Absolutnie nie da się ich nazwać narzędziem użytku precyzyjnego 😉
Aleks Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
06 grudnia 2011 15:18
To i owszem ,ale precyzyjnie to ja tarnikiem działam i nożem. Cęgi oszczędzają tarnik i moje ręce 😉.
Mam takie cęgi, ale ich nie używam -zbyt cięzkie, wystarczy moment nieuwagi i pół kopyta można ciachnąć 😉
Kotbury -kupiłam w sklepie Leclerc klapki -japonki męskie, gumowe. Kosztowały 6 zł i wycięłam z nich podkładki pod strzałki 🤣
CZyli jestem frajer, heheh.
Nie no ale ja potrzebuję sporo tych wariantów podkładkowych, pełne z wycięta strzałką z podwójną podkładką na strzałkę, bardziej miekkie, mniej miękkie itd. Więc się to zutylizuje.
Za to dziś się uparłam, że się dogrzebię palcami do dna tego rowka... i wyfrunełam pięęęęęęknym lobem wystrzelona przez konia. ...a w drugiej nodze co to niby lepiej również taki rów, tylko gorzej dostępny.
Ja się zastanawiam bo w życiu czegoś takiego nie widziałam - co to jest. Może to jakaś gigantyczna patologia budowy kopyta?
A u nas po wczorajszym struganiu strzałka popracowała i otworzyły się czeluści krateru. 😵 Nie mogę- jeśli tego nie wyleczę to ten koń będzie miał syndrom trzeszczkowy i to w niedalekiej przyszłości. To ile (już nawet nie palca a dłoni ) mi włazi w to kopyto to jakiś absurd i patologia. Walczę i walczę i dupa zbita. Zaczyna mnie opuszczać nadzieja i siły. Bo serio ale nie mam siły z widłami i taczką z tym brzuchem zapierdzielać codziennie.
Zaczynam ostrą rehabilitację- przysięgam sobie, że od przyszłego tygodnia codziennie maczanka w armeksie, buty na giry z mega wkładką na strzałkę i w drogę na spacer.
Innych możliwości już chyba nie ma.
Jak to nie zadziała to zastają mi dwa wyjścia z czego realne tylko jedno:
a) to relane to wycięcie połowy tego zeżartego kopyta gdzieś w jakiejś klinice
b) nierealne to wysłać gdzieś konia w takie tereny gdzie jest susza przez 7 lat z rzędu😉
Niestety dużo prostsze i zdrowsze byłoby po prostu wywalenie konia 24h na dobe na padok. Największe patologie przy poprawnym struganiu i ruchu 24h na dobe na dworze magicznie się polepszają. Moczenie w Armexie z moich obserwacji g.. daje jeśli koń za mało chodzi, to co najwyżej zapobiega pogorszeniu się sytuacji.
Trochę gumy i silikonu i oto powstaje

I nie trzeba 6 tyg. czekać na paczkę z usa 🙂
Oglądam album ze zdjęciami koni, który dostała moja mama. Piękne konie, piękne zdjęcia i tak patrzę na kopyta - poza może 3 końmi w całym albumie wszystkie mają KOSZMARNE kopyta wg standardów o jakich mówimy w tym wątku. Sztorce, ochwaty, mega rozjechane, przerośnięte kopyta i inne kwiatki... łącznie z końmi, które są przedstawione jako mustangi, brumby i inne żyjące 'dziko'. Hmmm....
chociaż w sumie jak patrze na konie zimnokrwiste, to nawet te kute mają przyzwoite kopyta. Tylko wszystko co 'dzikie' lub gorącokrwiste ma masakrę.
Zgadzam się z branką w kwestii armexu i ruchu. Myślę, że to ruch jest najbardziej istotny. Odkąd mój koń jest 24h na dworze, to następuje magiczna poprawa. A przerabiałam już padokowanie dzienne, stanie w boksie, trochę padokowania i karuzela, itp. Kiedy kobyła była w typowym pensjonacie to kopyta, strzałki, ruch - wszystko było gorsze. Pomimo codziennego ładowania do kopyt chemii (przy czyszczeniu strzałki zapach był taki apteczno-szpitalny). Teraz kopyta ma czyszczone trzy razy na tydzień (przy okazji armexowania). I gnicie się zmniejszyło i kopyto rozszerzyło...
Lwinka boskie, powiedz jak się użytkują? I z czego są wykonane dokładnie? W sensie jaki silikon i jaka podkładka pod podeszwę?
Mój koń nawet jak jest na padoku to stoi w miejscu 🙄 połozy uszy na boki, oprze czubek kopyta o ziemie i tak spędza czas. Zmiana w kopytach jest na gorsza oczywiście, odkąd nie wychodzi na trawę, jest krócej na padoku, na którym za wiele się nie rusza 🤔 Późno wracam z pracy, więc nawet na poganianie nie ma szans. Lipa.
Za to dziś się uparłam, że się dogrzebię palcami do dna tego rowka... i wyfrunełam pięęęęęęknym lobem wystrzelona przez konia. ...a w drugiej nodze co to niby lepiej również taki rów, tylko gorzej dostępny.
Ja się zastanawiam bo w życiu czegoś takiego nie widziałam - co to jest. Może to jakaś gigantyczna patologia budowy kopyta?
Kotbury: Weź no Ty dbaj o siebie trochę lepiej, co?
Mój koń przez całe życie miał problemy ze strzałkami, włącznie z rakiem rzekomym kopyt (wyleczonym) i mam takie obserwacje po ponad 10 latach walk z jego kopytami. Mam wrażenie, że jeśl koń ma taki problem, to z tym problemem będzie żył przez całe życie - są to bakterie beztlenowe albo inne grzyby, które hulają sobie gdzieś w głębi w strzałce i kiedy wydaje nam się, że kopyto/kopyta* (niepotrzebne skreślić) zaleczone, raptem robi się rów mariański, a w nim zgnilizna.
Niestety, jest to walka z wiatrakami - zwłaszcza w sytuacji, jeśli nie mamy dostępu do suchego terenu, na którym koń będzie pomykał 24/7. Więc nie dajmy się zwariować. Oczywiście, trzeba o to dbać - do codziennj pielęgnacji konia dołączyłam na stałe mycie szczotą i szarym mydłem lub manusanem kopyt, potem czyszczenie dokladne rowka gazikiem, potem płukanie rowka wodą utlenioną i suszenie gazikiem, na koniec ewentualnie aplikowanie jakiegoś leku albo nie (w suchej porze). Ale niestety, nigdy efekty leczenia nie były trwałe - gnicie nawracało cyklicznie i niestety, z tym się trzeba pogodzić.
Siwa jest 24h/7 dn w tygodniu na padoku i zdarza jej się stać w miejscu do 5 minut, ale chodzi - tudzież człapie się jak żółw. Rozstawienie jest takie, że gdzie indziej siano, gdzie indziej słoma, gdzie indziej woda i gdzie indziej trawa... Chcąc nie chcąc, musi łazić. Nie wiem czy wytupta te 15 km, ale i tak widzę zmiany w jej kopytach i to mnie cieszy. Jak dostaje głupawki to biega dzikim galopem, bryka, dokazuje, więc jej ciche dni są akceptowane.
Franka - robię dokładnie taką procedurę jak opisujesz... co najwyżej nie jest gorzej - tak jak opisujesz. 😵
Tyle tylko, że ten koń nie może w zasadzie poprawnie chodzić. owszem mogłabym zrobić metodę "łyda-bat" i udawać, że problemu nie widzę... tylko po co... żeby za rok dwa mieć do kompletu problem trzeszczkowy? Mogłabym go sprzedać i mieć w dupie... ale nie potrafię.
Co do padoków 24h/doba to ja wiem, że to by było super, ale nie mam tu takiej możliwości... podejrzewam, że koń zostawiony na noc mógłby któregoś dnia zniknąć🙂.. a że to nie arabski Walor to raczej na pomoc TV w odnalezieniu 'zguby" nie ma co liczyć. 😁
Chyba, że latem zrobię wiejski hard core i sobie go do ogródka wstawię na tydzień🙂. Sąsiedzi by mnie chyba zabili.
aktualnie mogę tylko na drugą część dnia go wywalać na padok w butach z wkładkami... zawsze to te kilka godzin ruchu więcej. I w dni kiedy się lepiej czuję (i nie leje) mogę zrobić parę km stępem (on w butach).
Mój koń nawet jak jest na padoku to stoi w miejscu 🙄 połozy uszy na boki, oprze czubek kopyta o ziemie i tak spędza czas. Zmiana w kopytach jest na gorsza oczywiście, odkąd nie wychodzi na trawę, jest krócej na padoku, na którym za wiele się nie rusza 🤔 Późno wracam z pracy, więc nawet na poganianie nie ma szans. Lipa.
No niestety, mój koń też się mało rusza na zwykłym padoku - jak była w Stokrotce to łaziła duużo więcej - paddock paradise dobrze na nią działał. Teraz jest niby dużo na dworze, też ma na nim siano, ale jednak albo drzemie(na stojąco lub na leżąco), albo je to siano albo czasem sie pogania z koleżanką. Ale najwięcej jest stania i drzemania, albo stania i patrzenia w las co tam sie ciekawego. dzieje. Kopyta są niestety gorsze niż miała przy padokowaniu 24h na dobe. Z drugiej strony są lepsze niż z czasów kiedy jeszcze nie strugałam... Ale powinny być szersze - czego nie osiągnę bez większej dawki ruchu, no nie ma zmiłuj, pewnych rzeczy się nie przeskoczy fizycznie. Mam nadzieję, że teraz się trochę ogarnę i będę ją brac na spacery i na lonżę, to chociaż troche jej ruchu wymusze.
Mój koń miał b. intensywne padokowanie jak wychodził z ogierem na padok... niestety kolega się na wiosnę nastawił na panienki i się zrobiło trochę niebezpiecznie. Może tej zimy się uspokoi i damy radę znów je razem puszczać, bo to była gwarancja ciągłego przemieszczania się... a jak nam raz zwiały ogier, mój i drugi wałach to takie miały padokowanie jak nigdy... a mój mąż taką gonitwę po polach po uda w śniegu 15 km z językiem na brodzie w pierwszy dzień świąt, że mógł potem bezkarnie do sylwestra wpierniczać wszystko, heheh.
Swoja drogą to był wtedy okres kiedy nam się te kopyta najbardziej zmieniały, ale ja to zrzuciłam na karb naszych początków naturalnego werkowania.
Branka, bieżnia z marchewką na kiju, by sie przydała hihi
Branka, bieżnia z marchewką na kiju, by sie przydała hihi
No właśnie, teraz poganiacza do koni to by było ciężko znaleźć. jak ja byłam mała to oddawanie do skupu butelek czy makulatury żeby zarobić te parę złoty było na porządku dziennym... teraz jak ostatnio szukałam pomocników do wyniesienia paru rzeczy z piwnicy to jak zaporopnowałm po dyszcze to mi towarzystwo małoletnie parsknłeo w twarz...
Taki sztuczny wilk coś na zasadzie jak mają przy wyścigach hartów sztucznego zająca, za którym psy zapierdzielają . to tu wilk by konie gonił😉
Mój koń ma poganiacza w postaci młodszej koleżanki, niestety zazwyczaj woli sie na nią szczurzyć niż biegać 😀iabeł:
mila, wkładki są wykonane dla konia koleżanki. Wiem tylko tyle, że to super mocny silikon i guma. Wkładki używane dopiero od kilku dni więc za mało żeby coś powiedzieć 🙂
Kotbury, a nie probowalas wlasnie odwrotnie, postawic na trociny i nie wypuszczac przez jakis czas na padok, w tym czasie intensywnie tez pelegnowac, czyscic, smarowac 2 razy dziennie itd ? Moj siwy z racji kontuzji 3 tygodnie stal na trocinach w boksie caly czas i super strzalki idealnie sie podsuszyly zadnych rowkow. A teraz wrocil na slome, stoi i zaczynaja znowu troche gnic, mimo ze w boksie codziennie sprzatane.
Pierwszy raz jak zostawiłam siwą na noc (luzem) to zastanawiałam się tylko czy w porze śniadania jeszcze ją znajdę. 😁 Moje dziecko jest tak grzeczne, że nawet nie terroryzuje pastucha, tym samym go respektuje. Nawet leżąca tasiemka na ziemi nie jest do przejścia. Mój koń się zatrzyma i nie przejdzie, bo to jednak "coś" na ziemi, czego nie wolno przechodzić. Kocham ją za to.
Dzisiaj robiłam kopyta, sprawdzałam ile nam brakuje w przodach do magicznych 45 stopni... W prawym mniej, w lewym prawie jeszcze pół długości aktualnych piętek. Przypominam, to jest to sztorcowe. Wzięłam noża, zrobiłam wojowniczą minę i ciach po kątach. Znacznie więcej zdziałałam niż jakbym je miała samym tarnikiem głaskać, ale też pogłaskałam, a co. Na samym końcu powzdychałam nad tyłami, które robią mi się wzorowe, jeżeli chodzi o podeszwę. O strzałkach nie wspomnę, dla mnie idealne. A z nowości to takie, że w przodach strzałki pracują i nie gniją, podeszwa robi się miseczkowata (bardzo chce, ale powolutku) i nie mamy nigdzie żadnej flary.
[quote author=Być. link=topic=1384.msg1213382#msg1213382 date=1323271238]
Dzisiaj robiłam kopyta, sprawdzałam ile nam brakuje w przodach do magicznych 45 stopni... W prawym mniej, w lewym prawie jeszcze pół długości aktualnych piętek. Przypominam, to jest to sztorcowe. Wzięłam noża, zrobiłam wojowniczą minę i ciach po kątach. Znacznie więcej zdziałałam niż jakbym je miała samym tarnikiem głaskać, ale też pogłaskałam, a co. Na samym końcu powzdychałam nad tyłami, które robią mi się wzorowe, jeżeli chodzi o podeszwę. O strzałkach nie wspomnę, dla mnie idealne. A z nowości to takie, że w przodach strzałki pracują i nie gniją, podeszwa robi się miseczkowata (bardzo chce, ale powolutku) i nie mamy nigdzie żadnej flary.
[/quote]
To co boldem brzmi troche agresywnie 😉 jesteś pewna, że takie postępowanie pomoże ze sztorcem? Dlaczego uważasz, że wiecej zdziałałaś (podkreślenie)? Co się poprawiło?
I jeszcze do początku: dlaczego oczekujesz magicznych 45 stopni i w jaki sposób to mierzysz/zmieniasz?
skoro mowa o strzałkach i sztorcach.... zrobiłam fotki mojemu podopiecznemu, niestety kolejny raz zapomniałam aparatu i użyłam telefonu 🤬 ale jako poglądówka może być 😉
no i stare fotki odzyskałam z poczty, też nie najlepsza jakość 🙁



(masakra jeśli chodzi o asymetrię piętek-to stare foto, nowego nie zrobiłam :icon_redface🙂
Hej, ponieważ jestesmy tu swoistą forumową subkulturą, zbzikowaną na punkcie zdrowia, dobrostanu i patrzenia "autorytetom" krytycznie na ręce i zrozumienia po co na co i dlaczego i jak jest poprawnie... to może zainteresuje was też kwestia podejścia do zębów naturalnie - linkuję do odpowiedniego wątku 😉
http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,462.msg1214493.html#msg1214493