naturalna pielęgnacja kopyt

dea   primum non nocere
18 listopada 2011 17:28
Może tak być, że jest "na krawędzi" - jeśli możesz, strugaj co te 3-4 dni, żeby nie palcował. Wiedźminowi teraz skracamy pazur co tydzień najrzadziej, więcej niż "dwie karty kredytowe" tego nie ma, ale i tak piłujemy. Nie chcę dopuścić do tego, żeby znowu kulał ochwatowo... jak ostatnio zobaczyłam fotkę prawego kopyta z tego okresu (po poprzednim sterydzie), to się przeżegnałam lewą stopą. Wtedy mi to zdrowo nie wyglądało, ale nie widziałam, że aż taka tragedia. Mam na innym kompie, jak wrzucę w sieć, to Wam pokażę. Masakra... Wtedy mu robiło różnicę to strugnięcie o "dwie karty kredytowe", i to dużą - kulał albo nie (po struganiu ok. tydzień był czysty zwykle).

Właśnie, w "żółtodziobach" wkleiłam, ale w sumie tu bardziej pasuje - jak wam się podoba filmik Ovnicka na temat chodzenia z palca/z piętki?


Branka- musisz faktycznie bardzo uważać, bo bólu kręgosłupa a tym bardziej zwyrodnień nie wolno ignorować....z tego mogą rozwinąć się spore problemy gdzie indziej.... A co do bólu.... ja przez ponad dwa lata budziłam się połamana, wszyscy zrzucali to na karb zmęczenia mięśni pracą. Poskarżyłam się w pracy jednej rehabilitantce...obmacała mi plecy, zaczęła delikatnie uciskać a ja zemdlałam 😵 Nie było mnie kilkanaście sekund...jak się ocknęłam dziewczyna była przerażona... najprawdopodobniej miałam przesunięcie, które ona nieco przypadkowo usunęła, bo od lata mam spokój. Namierz dobrego neurologa, który jest kręgarzem...

Błotosmętka- ja na kurs się piszę na 100%

Dea- to by pasowało... ten koń miał bardzo wysokie piętki, plus podkowy z wkładkami i masą pod piętkami, podeszwa w kątach puszcza bardzo mocno, strugam go często (co tydzień/dwa) ale i tak kopyto potrafi o pół cm zejść na piętkach....
U nas nie tyle pazur co kąty wsporowe tak 'szybują w górę' i się wykrusza podeszwa mocno tam.

Chyba będę musiała tak robić (same kąty jak zaczyna palcować)co te kilka dnia, ale z moim ciążowym brzuchem taka byłam szczęśliwa, że nas odwiedziła (i będzie odwiedzać) Sara, która już za pierwszym struganiem zobaczyła 3 razy tyle co ja😉
branka , na pocieszenie powiem Ci , że ja w Twoim wieku miałam potworne bóle kręgosłupa, bywało , że nie byłam w stanie chodzić . Na zdjęciu rtg wyszła dyskopatia dwóch kręgów i coś tam jeszcze ... Lekarz orzekł , że muszę się z tym pogodzić i brać leki przeciwbólowe . A ja leków nie brałam , w razie ataków leżałam w odpowiedniej pozycji i .... zaczęłam bardziej świadomie używać swojego ciała do pracy czyli odciążanie kręgosłupa na rzecz nóg , wykonywanie różnych czynności symetrycznie , ćwiczenia przed wstaniem z łóżka , i odpukać tych mocnych ataków nie miałam od wielu lat. I nawet teraz kiedy strugam tyle koni nie mam większych problemów z kręgosłupem (bardziej z rękami , zwł. prawą). Czasem tylko mam promieniujący ból do lewej nogi , a prawa mi drętwieje , no i generalnie każdą nogę czuję inaczej.Ale na co dzień funkcjonuję normalnie . A teraz kiedy się tyle nie ruszasz (albo ruszasz niesymetrycznie) to kręgosłup też cierpi. Ja najbardziej połamana jestem po różnych świętach, gdy więcej siedzę ... kręgosłup lubi zdrowy ruch. Sorry za  🚫
rzepka, a czy stroma , krótka pęcina predysponująca do stromego kopyta , predysponuje Twoim zdaniem do ruchu z palca ?? Czy mam zbyt bujną wyobraznię ....?
To ja też coś w kwestii uczenia się strugania przez internet napiszę:

Tak podjęłam się tego po przeczytaniu wątku (całego) i waszych opinii na ten temat. Z niektórymi się nie zgadzałam tak ... na zdrowy rozsądek. Choćby wówczas kiedy kilka osób po wstawieniu takich o zdjęć (drugie z profilu to porównanie po kilku miesiącach moich wypocin, obecnie strugam od półtora roku) napisało, że niskie piętki mają być.




Takie są zalecenia. To normalne i naturalne. Na szczęście kilka osób poradziło mi też coś innego - choćby, że leżące niskie piętki, pazur wysunięty w kosmos, i płaska jak kartka podeszwa nie świadczą o niczym dobrym. Zanim zaczęłam wnikać w temat na własną rękę konsultowałam się z trzema kowalami:

pierwszy które doprowadził (chociaż nie lubię tutaj tak go osądzać, bo to co człowiek robił z kopytem raz na 8 tygodni nie usprawiedliwia właściciela który widzi te kopyta na co dzień i nic w nich złego nie widzi), powiedział, że bez podkucia sobie na tym koniu nie pojeżdżę. Nie ma czego wycinać. Nie nie zrobił z kopytem bo nie było czego wycinać - faktycznie nie było, no może oprócz masakrycznie długiego pazura. To ja za jego radą i koleżanki które potwierdzała jego zdanie, u której z resztą trzymałam klacz i ufałam w kwestiach dobra koni ponieważ od małego miała z nimi doświadczenie, również jeśli chodzi o użytkowanie w pewnym sensie sportowe i hodowlę (chociaż tutaj zastanawiam się nad 2 wiadrami owsa które dostawały -moja nie, zawsze miała skłonność do nadwagi). Zatem poprosiłam by kowal go okuł, ale on od jakiegoś czasu już nie kuł koni - bo coś tam.

Zadzwoniłam do renomowanego kowala i po konsultacji telefonicznej dowiedziałam się, że faktycznie, prawdopodobnie pozostaje tylko kucie. I, że zadzwoni gdy będzie w okolicy. Nie zadzwonił. Dzwoniłam drugi raz. Nic z tego.

Poradziłam się znajomych koniarzy o kowala który mi tego konia w razie czego okuje ale w między czasie zajrzałam do tego wątku i ... co wydawało mi się logiczne, skróciłam pazur. Konsultacja telefoniczna z poleconym kowalem też doprowadziła mnie do podjęcia takiej decyzji. Kazał ściąć pazur ale oszczędzać boki. Teraz widząc pracę tego kowala wiem, że trochę podobnie traktuje większość koni, tzn. robi kopyta na kwadratowo. Po jakiś dwóch tygodniach, kiedy skróciłam pazur i w kopytkach zaczęły robić się lekkie miseczki. (Stop - ominęłam coś - klacz mi w miedzy czasie załatwiła sobie piętki - do tej pory nie wiem, czy podbicie czy przez coś typu kopnięcie w ścianę, było to jakieś 2 dni potem jak kowal nr. 1 zalecił okucie ale wydaje mi się, że już w tedy coś się działo tylko jakoś nie zostałam o tym poinformowana) i okulała. Jak przyjechał kowal kopyto wyglądało nieciekawie ale już nie kulała. Nie mogłam być w stajni kiedy przyjechał, (tutaj wiem, że wiele z wam uważa, że jestem nieodpowiedzialna ale niestety, koń i jego dobre samopoczucie kosztuje a pieniądze nie rosną na drzewach, ja pracuję w mieście i po prostu nie dałabym rady) ale wysłałam męża (sprowadzonego z Stanów kilka lat wcześniej) by przyjrzał się robocie i posłuchał w razie czego jakiś rad na dalsze traktowanie. Prosiłam by uprzejmie wspomniał kowalowi by nie wycinał podeszwy (rowki przystrzałkowe przy grocie wówczas prawie nie istniały).

Kowal to potraktował ze śmiechem. W trójkę (miał dwóch pomocników) wparadowali do boksu konia po czym uznali, że klacz jest bardzo nerwowa). W dziesięć minut załatwili robotę nie szanując próśb mojego męża i powtórzenia ich przez koleżankę. Jedyne co cieszy, to powiedział, że nie widzi potrzeby kucia. Koleżanka korzystając z tego, że jest to polecony kowal a kopyta jej koni wymagały werkowania, skorzystała też jego usług, wspominając by wyciął nieco ostrożnie, bo za dwa dni miała ważne zawody. Skutek tego - 3 na cztery robione konie mocno okulały przez ponad tydzień - do tego stopnia, że sprowadzenie je z boksu na odległe o 50 m pastwisko zajmowało ponad godzinę. Moja jako jedyna nie okulała, albo bynajmniej, nie w takim stopniu. Tu ciekawy przypadek, bo jedna klacz miała naprawdę  dobre kopyta pomijając flary które występowały u wszystkich (meeega szerokie strzałki itp.), wałachowi rzadko zdarzało się zakuleć - zwłaszcza po struganiu, miał raczej inne problemy zdrowotne jeśli już, a starsza siwa klacz które miała kiepskie (po namyśle - tragiczne) kopyta, sztorc i wiele innych powikłań jak sobie teraz usiłuję przypomnieć (mocno skracała zawsze wykrok). Jej kopyta zostały zrobione na "prawidłowe" tzn., piętki mocno obniżone pewni o około 1,5 cm ale nie chcę kłamać. W każdym razie, klacz przez następne dwa tygodnie nie mogła ustać (nawet na miękkim) co chwilę przekładając ciężar z jednej nogi na drugą, na trzecią , na czwartą i na pierwszą z powrotem) Przerażona, nie poprosiłam więcej o usługi tego kowala.


Po tych doświadczeniach wzięłam kopyta we własne ręce czego póki co nie żałuję, ale cały czas widzę, że muszę coś poprawić. Nie pozostałam na "konsultacjach" internetowych. Do mojego rejonu raczej nikogo z "was" bym nie sprowadziła, tak więc pojechałam 500 km na kurs do Stokrotki, potem byłam na seminarium Brytyjek. Cały czas doszkalałam się też z artykułów (mam ten luksus, że angielski jest w zasadzie moim pierwszym językiem). Cały czas wypatrywałam błędów i ... wypatruję. Gdy klacz zaczęła mi skracać lekko wykrok prawym tyłem, zadzwoniłam do weta. Tu uwaga - pierwsze co zrobiła to podniosła przednie kopyta (chyba wie, jak to bywa z kopytami tutejszych koni) pochwaliła robotę ale jeśli chodzi o tyły, dostałam nagankę, że klacz nie mam oparcia na ścianach. Drugi wet (ojciec) powiedział, może by okuć. Ona natomiast kazała zrobić opatrunek a po 2 dniach wyciąć podeszwę by więcej ciężaru spoczywało na ścianach. Przyznaje, że wówczas potraktowałam jej mocniej. Zrobiłam zgodnie z zaleceniem weta nie pomogło. Może było nieco gorzej? Nie chodziło tu o ścienianie podeszwy tylko pozwolenie ścianom odrosnąć. Na co pozwoliłam i wróciły flary na przedkątnych, blisko kątów wsporowych. Powrócił też ruch klaczy. W połączeniu ze zmianą siodła jest ostatnio nie do opanowania (ciągnie ja czołg w terenie). Uczymy się na błędach ale póki co, kowala nie wołam. Czy należy mi się za to  🤬 to już Wy zadecydujcie. Chciałam jedynie przytoczyć wam jeden przypadek forumowy by dać do przemyślenia. Natomiast absolutnie nie stawiam się tu za innych a co do szkolenia osób wyrobiłam już pewne zdanie po swoich doświadczeniach z ludźmi proszącymi o pomoc. Ale to temat rzeka więc może innym razem. Póki co, skorzystałam z chwili czasu by opisać nasza sytuację, skoro tak i tak leżę w domu z grypą żołądkową. Jestem ciekawa waszych przemyśleń i wdzięczna za pomoc kilku osób którzy mi ja dotychczas udzielali. Uważam jednak, że mój przypadek w tym wątku absolutnie nie stanowi reguły i patrząc na "nowe" osoby zastanawiam się, ile jest takich co wzięło struganie we własne ręce i się nie ujawnili.


To by było wszystko  - błędy ortograficzne zwalam na grypę (i tego, że nigdy nie miałam zajęć z polskiego) mam nadzieję, że mimo tego da się to przeczytać i jakieś własne wnioski wysunąć. Wracam do łóżka bo padam. Aktualne zdjęcia wrzucę jak tylko wyzdrowieję i będę mogła je zrobić.
Lira -chodzenie od palca, czy od piętki -zalezy od tak wielu czynników  ,że chyba trudno to powiązać z budową kopyta i pęciny. Jeżeli ten sam koń raz chodzi od palca -a raz od piętki -to znaczy, że są różne, niezależne  przyczyny. Mozliwe, że jakaś określona  wada budowy bardziej predysponuje do określonego stawiania nogi -ale nie wiem, czy ktoś robił takie badania?
Np przyjmuje się, że jeżeli koń stawia "stopy do środka" -to bardziej obciąża zewnętrzne krawędzie kopyt,a jak stawia nogi na zewnątrz -to bardziej obciąża  wewnętrzną stronę. A jak jest z palcowaniem przy krótkich pęcinach -to nie wiem. Trzeba pooglądać... 😉
No mi leków przeciwbólowych nie kazał brać lekarz. Tzn moge na razie brać póki mnie tak mocno boli, ale generalnie to mam się rehabilitować. Mam pływać, mam spacerować, moge sie zapisać na masaże itp. Ale mam nie brać przeciwbólowych z tego względu, że dzięki nim wiem, że coś sie dzieje - to jest alarm od organizmu i nie mam go ingnorować i zabijac lekami, tylko coś z nim robić (czyt, ćwiczyć, chodzić na fizioterapie czy inne tego typu rzeczy).

A pod opieką neurochirurga jestem. On zlecił rezonans. Ortopeda natomiast zrobił diagnoze i mówił gdzie szukać przyczyny bólu. Na lekarzy trafiłam naprawdę super 🙂 
rzepka , co do wielu czynników mających wpływ na ruch z palca , to jestem ich świadoma , żeby nie było ... U nas to głównie miękkie podłoże, głęboka ściółka . Tylko właśnie te ewentualne predyspozycje mnie zastanawiają . Znajomy , emerytowany masztalerz opowiadał mi jak to regularnie ganiali stado młodziaków po betonie by hartowały ścięgna i rozszerzały kopyta ...
branka no to pogratulować lekarzy ..
Uch..... Po tej dyskusji aż się boję wystawiać swoich kopyt. 😡

http://re-volta.pl/galeria/album/2584

Coś tam ktoś widzi...? Dobrze, czy mam poprawić?

Czy zdjęcia na twardym podłożu mogą być trochę pod kątem...? Chyba niii, ale zostając kilka dni sama z babcią, która konia lubi oglądać z bezpiecznej odległości, "trzymacza" konia nie miałam. Może tam coś widać....
I z góry przepraszam za te usyfione kopyta. Koń postanowił ściółkę sobie rozkopywać w jednym miejscu i potem w tym stoi, odpoczywając w najlepsze. Potem robi to samo z podgniłymi resztami siana na padoku. No ja nie wiem. Kurde, za chwilę mi nikt nie uwierzy, że ja naprawdę codziennie boks sprzątam i dościelam.
A ja tak jednak jeszcze coś wstawię z cyklu "dance makabre"  😀iabeł:

pierwsze to zdjęcie sprzed roku gdy dumna z ogromnych zmian(!) jakie zaszły w kopycie konia po 3 msc..a, a drugie są z dzisiaj. Następnym razem je umyje i zrobię też od przodu, porównanie będzie boskie 😉 Prosze zwrócić uwagę na asymetrię, relację strzałki do końca kopyta i całą resztę.

Info do ogółu - to kopyto aktualnie nie jest tak podebrane od dołu/przodu, tylko siano je tak optycznie robi jakby się kończyło. Zrobiłam białą kreskę jak idzie kopyto, na powiększeniu ja widać. Tam jest "pionowo" na okrągło, w rzeczywistości.





Smacznego   😉 I przypominam że jesteśmy w tracie kuracji ratującej strzałki, ostatni gnój zabił jej ostatnie resztki. Czekam na przysłanie armexu  🏇 I hodujemy to, co za mocno przycięte.





Kopyto może i się troche skróciło i jakby poszerzyło z tyłu przynajmniej tak widać na zdjęciu ale na tym pierwszym zdjęciu widać jeszcze ściany wsporowe które wtedy były ścięte jeszcze w miarę, ale na aktualnym zdjęciu jest pełna dowolność machania nożem, nie widać wogóle wsporów są jakby zciachane po całej szerokości taką robotę widziałam u kowala więc nie ma to raczej nic wspólnego ze struganiem o jakim tu całyczas mowa. Po za tym po takim okresie czasu wybrzuszona koronka powinna się już nieco wyprostować a jest bez zmian. Proponuję jednak abyś wezwała kogoś kto Ci pokaże co i jak albo wybierz się na kurs do Stokrotki. Chyba że chcesz robić byle jak, to twoja sprawa i twój koń.
Mnie się linia koronki nie podoba, na obu zdjęciach 🙁 Nawet śmiałabym powiedzieć, że na zdjęciu z prawej strony jest gorzej  🙁
Zwiększa się asymetria -połówka po prawej robi się mniejsza, kopyto jakby "skręcało w prawo", kąt zjeżdża w dół. Ta część kopyta może zacząć  się podwijać  pod spód -i nie wolno tutaj obrabiać ściany na grubość -a jest wyraźnie ciachnięta 😉
Uch..... Po tej dyskusji aż się boję wystawiać swoich kopyt. 😡

http://re-volta.pl/galeria/album/2584

Coś tam ktoś widzi...? Dobrze, czy mam poprawić?

Czy zdjęcia na twardym podłożu mogą być trochę pod kątem...? Chyba niii, ale zostając kilka dni sama z babcią, która konia lubi oglądać z bezpiecznej odległości, "trzymacza" konia nie miałam. Może tam coś widać....
I z góry przepraszam za te usyfione kopyta. Koń postanowił ściółkę sobie rozkopywać w jednym miejscu i potem w tym stoi, odpoczywając w najlepsze. Potem robi to samo z podgniłymi resztami siana na padoku. No ja nie wiem. Kurde, za chwilę mi nikt nie uwierzy, że ja naprawdę codziennie boks sprzątam i dościelam.



ja widzę, że w tyłach pazur jest za długi, sciana na pazurze jest za wysoka i związane są z tym te "czarne dziury" które tam są, prawdopodobnie jest tam tez lekkie niezbalansowanie

jest tam rownież niewielki klin rogowy

ale niestety ja się nie podejmuję tłumaczenia przez neta jak to naprawić, bo to wymaga "specjalnego" podstrugania nożem warstwy martwej podeszwy...
PigletMyślisz że ta uniesiona koronka nad pazurami może być przyczyną za długiego pazura w kopytach Sankaritariny? Bo od spodu aż tak mocno to nie jest widoczne.
dla mnie jest mocno widoczne własnie od spodu 😉
tam jest klin rogowy i martwa podeszwa skosem narosnięta na przednią scianę

uniesiona koronka nie jest raczej przyczyną lecz objawem, przyczyną moim zdaniem jest to co powyżej napisałam
Nadszedł czas na 1,5 roczne. Ja doszłam do kilku wniosków, ciekawa jestem co Wy macie do powiedzenia. Z góry  :kwiatek:

http://photobucket.com/kopyta

Plusy to:
Ogólnie - jest lepiej niż było 1,5 roku temu ale to chyba wiadomo 😉
Tyły pomimo małych hmm.. turbulencji, idą cały czas do przodu i chyba są na dobrej drodze
Klacz chodzi z piętki w zasadzie po każdym podłożu - chyba, że bardzo miękkie/sypkie


Minusy to:
Boimy się zimy
Boimy się tego co się dwa razy wydarzyło w prawym tyle
Cały czas mamy problemy ze strzałką w prawym przodzie. Jest lepiej ale jakby nigdy do końca nie została doleczona.Dzisiaj przykładowo usunęłam kawałek jej boku (tak jak przy stanie wyjściowym ale bez takiej już masakry)
Jesteśmy bezsilne jeśli chodzi o asymetrię przodu doprawdy brak mi tu pomysłu poza tym co robię. Ściana wewnętrzna grubsza co optycznie powiększa dodatkowo asymetrię - co ciekawe, grubsza nie w partii tylnej lecz przedniej. Widać przeciążenia tej ściany. Nie do końca potrafię rozczytać do czego te kopyta zmierzają i czy mam im na to pozwolić. Klacz chodzi od piętki i na moje oko stawia nogi prosto - nie podejrzewam za tym by "krzywizna" wywodziła się z wyższych partii.
Kopyta przednie początkowo nam się poszerzyły po czym stop - więcej nie damy rady. A mimo wszystko są za wąskie. Rozważam cięcie otwierające ale się boję.
Przody same się mustang-rolują - nie robiłam ostatnie 3 strugania palca z przodu choć może powinnam troszeczkę jeszcze skrócić ...

To by było tyle ode mnie. Będę wdzięczna za wszelkie opinie, krytykę, itp.
Sankaritarina ,  już pisałam Ci , że ja taki długi pazur ciacham mocno

Koń ten chodzi z palca , nie ma kto go rehabilitować i jedyne co mogę dla niego zrobić to często strugać i nie pozwalać , by zbyt długim pazurem walił o ziemię . Wiem , że to nie za wiele .....
sorki za  🚫 ale jak tam dużo kopytowych opiłków 😀 jakby śniegiem posypał 😀 tak mi się już chce śniegu i czuściutkich, wymrożonych kopytek 💃

Ja nie piłuję tak dużo pazura - kilka razy mnie ponęciło żeby tak zrobić  🤬 ale skończyło się łażeniem z palca, teraz zostawiam sciany na całym obwodzie poza łuczkiem 1-2 mm i jest dobrze. Każdy koń to innym przypadek, trzeba sie dostosować do tego czego nasze kopyciaki chcą i bardzo dużo obserwować. Czasem mam tak że podnoszę giry i zupełnie nie wiem co zrobić 😵 - zostawiam, czekam, obserwuje, spaceruje i przychodzi ten moment kiedy wszystko wiadomo gdzie przyciąć i jak zrobić.
chciała bym uściślić jedną kwestię:
nie wiem dokładnie co ma na myśli lira pisząc do Sankaritarina
ALE ja mam na myśli coś zupełnie innego 😉                       
mela86, racja , że co koń to inny przypadek ... , ale u tego bidoka ze zdjęcia gdybym zostawiła dłuższy pazur to linia biała by sobie pooszłaa , widać zresztą jak się już rozciągnęła ... Przyznam też , że do takiego działania skłoniły mnie wnioski po lekturze wątku , a najważniejsze , że koń nie chodzi gorzej po struganiu , bo gdyby tak było to bym się puknęła w czoło ... Ale też nasunęła mi się ostatnio nieco inna koncepcja strugania go ...
A tak w ogóle to powiem , że z tymi kopytami to jest tak , że im głębiej w las tym więcej drzew ... i coraz częściej marzy mi się jakiś specjalista , któremu mogłabym z pełnym zaufaniem powierzyć te wszystkie kopyta i nie zamartwiać się ciągle ... i ręce by odpoczęły i miałabym czas dla młodych koni i w ogóle .... 
Zresztą mam zamiar poprosić o wizytę poleconą osobę i poradzić się na żywo w paru kwestiach , muszę tylko poczekać do rozkucia hucułki , bo tu ciągle jest poważny problem . Miałam już jej nie kuć , ale przy tak fajnej pogodzie wciąż mam jazdy , więc musi pracować .
piglet, co ja mam na myśli ... hmmm , taka refleksja mnie naszła odnośnie długiego pazura ...
Bardzo mnie interesują Twoje myśli w tym temacie , naprawdę  😉
Wiecznie się tu ktoś martwi o konie strugane przez laików. Naprawdę uważacie, że te parę osób które dzięki temu wątkowi zabrały się za kopyta swojego konia narobi więcej szkód niż ów nieszczęsny kowal - partacz? One najwyżej zrobią krzywdę swojemu koniowi raz i zrezygnują z werkowania, zły kowal krzywdzi konie całymi latami. Uwaga, nie piszę,że każdy kowal to partacz! Struganie konia, choćby jednego to spory wysiłek (już nie mówię o przeczytaniu całego wątku), i  jeśli ktoś chce wykonać taką pracę dla swojego konia to czemu mu nie pomóc?
Czy to nie fajnie, że rośnie rzesza ludzi którzy przejmują się swoimi końmi, ich zdrowiem i samopoczuciem - i to zainteresowanie nie ogranicza się do kupowania nowych gadżetów. Popularnośc tego forum świadczy o tym, że coraz więcej ludzi nie ogranicza się tylko do jeżdżenia konno, ale naprawdę stara się jak najlepiej zadbać o swoje konie. Zobaczcie jak zmienia się zainteresowanie tematem naturalnego utrzymania koni, ile pojawia się nowych warsztatów i seminariów. To, że tak dużo pojawia się nowych osób które chcą same zająć się kopytami swojego konia też o czymś świadczy.
A jeśli chodzi o uczenie się z internetu - zaczęłam strugać swoje konie po przeczytaniu tego wątku, i warsztaty w Stokrotce były potwierdzeniem tego, że dobrze przyswoiłam wiedzę z forum - czyli da się!
Dziękuję  :kwiatek:
Wiecznie się tu ktoś martwi o konie strugane przez laików. Naprawdę uważacie, że te parę osób które dzięki temu wątkowi zabrały się za kopyta swojego konia narobi więcej szkód niż ów nieszczęsny kowal - partacz?


I tak i nie. Zależy to od tego o jakim kowalu myślimy, o jakim przypadku w sensie konia, o jakim właścicielu... to jest w ogóle głębszy problem takie struganie przez laików wynikający niestety z tego, że u nas brak ludzi, którzy świadczą usługę struganie naturalne i którzy robią to dobrze.

Problem jest taki, że niektórzy po prostu choćbys im mówiła, gdzie i jak mają strugać, nie poradzą sobie z tym. Niekoniecznie to zależy od siły, niektórzy wlaściciele są drobniutcy, mają wielkie konie i dają radę. Inni mogą być silniejsi, ale nie dadzą. Może kwestia doświadczenia z końmi takiego ogólnego, może jakieś zdolności manualne tu dochodzą, jakieś cechy charakteru, nie wiem... nie jest to ich winą, że sobie nie radzą, po prostu tak jest, nie każdy musi być w czymś dobry. I w sytuacji, kiedy mieszkają w rejonie, gdzie mogą wziąć kogoś na konsultację - choćby kogoś, kto też struga tylko swoje konie, ale był na jakis kursach i ma już doświadczenie, to powinni  to zrobić. Struganie samemu to ostateczność w takiej sytuacji i ja to jednak to odradzam... stąd zazwyczaj unikam wypowiadania się nt kopyt koni robionych przez początkujące osoby, no chyba że to jakieś w miarę zdrowe kopyta i widać po zdjęciach, że osoba sobie radzi dobrze, ale wtedy to też raczej na pw i z zachęcaniem by mimo wszystko poszukać kogos do konsultacji na żywo.

To, że właściciele się interesują zdrowiem koni, to jest naprawdę super sprawa. Tylko, że niektórzy, szczególnie z trudnymi przypadkami sobie przez internet nie poradzą. I konie na tym cierpią. Może ci właściciele nie zrobią gorzej, niż jakis tam 'kowal partacz', ale często mogliby znaleźć kogoś, kto zrobi to lepiej. Albo sie sami mogliby przeszkolić mocniej... bo to nie chodzi o to by nie zrobić gorzej, ale o to by zrobić lepiej.

Ja jestem teraz prze zaskoczona ile osób w  tej sytuacji, że ja jestem niesprawna fizycznie, sięgnęło po tarnik i nóż, i dłubią pod moim okiem. Niektóre osoby to bym w życiu nie pomyślała, że to zrobią. Byłam pewna, że wezmą kowala i tyle. W sumie to ja naprawdę różne konie przyjmowałam - i takie co są trzymane bardziej 'naturalnie', ale i takie co żrą owies i mało chodzą. Różne - z różnych względów 😉 no i niektóre, myślałam, że teraz właścicielom będzie wszystko jedno, kto będzie dalej robił te konie (tzn nie tyle może wszystko jedno, ile że wezmą jakiegoś tam lepszego z tradycyjnych kowali). Okazuje się, że nie, jakaś świadomość odnośnie tego jak kopyta powinny wyglądać, jak działać itp się zwiększyła. Ludzie zauważyli np, że ich koniom jednak te kopyta się poprawiły/lepiej chodzą czy coś i wolą zostać konkretnie przy struganiu naturalnym' bo uważają je za prawidłowe. I ci 'owsowi' mają problem by znaleźć kogoś, kto im te konie zrobi naturalnie. Ja je robię, bo widzę efekty nawet przy niesprzyjających warunkach utrzymaniowych. I szkoda mi teraz byłoby te konie zostawiać. Bo one jak zaczną być robione na odwal się, będą mieć wybierane podeszwy itp, to nie wytrzymają boso - koń który dużo łazi i ma lepszą z naszego puntu widzenia dietę, może i da rade strugany tradycyjnie - ale taki nie. Zaraz będzie wyrok - okuć... zupełnie niepotrzebny.

A dobrego kowala, który jeszcze przyjedzie wystarczająco często bardzo ciężko znaleźć... Już dziewczyny niektóre mówiły, że owszem kogoś znalazły, kto może i zrobi dobrze, ale on może rzadko przyjeżdżać... za rzadko dla tych koni w każdym razie. Bo przy patologiach po prosto robienie rzadko nie ma sensu...

No więc wiele osób zaczęło strugać samemu. Pod moim okiem. I różnie im idzie, ale generalnie dają radę. I to naprawdę jest coś, co by mi pare lat temu do głowy w ogóle nie przyszło, że tylu ludzi, może się poświęcić tak dla dobra zwierzaka. Bo napocić to sie napocą przy tym mocno. Problem jest z końmi z dużymi patologiami - bo tam trzeba precyzji, zabawy nożem itp - laikowi nie moge pewnych rzeczy dać wyciąć, nawet jak stoję mu nad głową. Konie z patologicznymi kopytami nie są końmi, na których może się uczyć początkujący - niestety. I to mówię o sytuacji, kiedy doswiadczona osoba stoi nad głową tej niedoświadczonej i ją kieruje - a co dopiero bez takiego wsparcia, czyli przez internet! Jeszcze niektórzy może sobie poradzą, bo mają jakiś wrodzony talent - ale nie oszukujmy się, dla większości to jest kwestia praktyki, a nie talentu. W moim przypadku też tak było.

Chociaż w sytuacji 'dyrygowania na żywo'  😀iabeł: nawet jak właściciele pewnych rzeczy nie zrobią, to i tak jest nieźle. Tylko, że tak też sie nie da w nieskończoność - tzn dałoby sie, jeśli właściciel naprawde byłby chętny by tak dalej strugać, ale musiałby się podszkolić gdzieś niezależnie - na jakimś kursie.
Ale  jednak wiele osób, by wolało by ktoś przyjeżdżał i im robił kopyta. I ja im się wcale nie dziwie. bo też bez przesady, że nagle każdy ma sam swojego konia strugać!

Tylko - co oni mają zrobić w takim razie?
Niech ktoś z wrocławiaków sie szkoli i struga 😉 bo rynek jest  duży, ja jakbym przyjęła wszystkie konie, które się do mnie zgłaszały, to bym miała myślę z 80 - tylko, że dla wielu już nie miałam czasu/możliwości.  Plus zgłosiły się do mnie 2 spore hodowle -  w jednej kilkanaście, w drugiej chyba ze 30 koni do strugania naturalnego. A jakby było więcej strugaczy, to by się i więcej koni chętnych znalazło, bo to idzie lawinowo. A jeszcze biorąc pod uwagę, że  mi się zdarzyły kiedys te 2 błędy, o których pisałam wczesniej i niektórzy być może nie chcieliby wziąć mnie, ale wzięliby kogoś innego... - bo nie zrazili się do samej metody, ile do mnie konkretnie - pewnie dobrej reklamy w środowisku mi nie robią 😉
Także - patrzcie jakby sie któryś kowal przyuczył do strugania naturalnego... mógłby brać za to więcej, niż za zwykłe werkowanie,  bo to jednak zajmuje więcej czasu, wymaga większego zaangażowania - więc by mu się to pyliło. Popyt na te usługe w naszym mieście jest naprawde duży!  Tylko ludzi do robienia tego brak  🙁

musze jakiegoś kowala namówić by się tym zajął  😁 tylko nie wiem kogo, bo oni mają tylu klientów, że nie mają na to czasu. Trzeba by do kogoś młodego, dopiero wchodzącego na rynek uderzać. zaraz wam uformuje jakieś dolnośląskie guru kopytowe, dajcie mi no parę miesięcy  😀iabeł:
piglet, Dziękuję :kwiatek: Tam ta podeszwa z dziurami wygląda jakby....hmmm.... "wylazła" i "wlazła" na żywą podeszwę. Nie ruszałam tego, bo to jest bardzo "zbite" i wygląda jakby nie chciało być ruszone w tej chwili. No i też do końca nie wiem jak można byłoby to ruszyć, więc stwierdziłam, że poczekam. Podeszwa (szczególnie przy kątach wsporowych) sama się w końcu zaczęła kruszyć, no to usunęłam, co się kruszyło.
lira Dziękuję za ponowne zwrócenie uwagi.🙂 Skracałam pazury, ale ciągle bardzo ostrożnie. Teraz tak patrzę na zdjęciach to mam wrażenie, że nie ma różnicy. No i tyły ciężej się struga.

branka, Nic, tylko zmieniać zawód - zostań pełnoetatowym strukaczem 😉 😉
I pomyśleć, że ktoś taki jak Ty nie będzie mógł prawdopodobnie strugać tylu koni. Co za los!
Gillian   four letter word
20 listopada 2011 08:25
czy moglibyście napisa coś więcej o cięciach otwierających? nie zamierzam tego robic, z góry mówię, jestem za cienka w uszach. Chodzi mi o teorię. Może byc na pw, żeby tutaj nie rozpowszechniac wiedzy, która nie powinna się dostac w laickie oczy 🙂
branka, no widzisz sama jak zmieniło się podejście ludzi? Wielu na serio zależy i są w stanie sporo zrobić.

Jednocześnie Wrocław faktycznie jest ubogi w strugaczy. I moim zdaniem sporo ludzi okuje konie w efekcie - po Twoim odejściu od "zawodu". I to nie jest szantaż 😉 z mojej strony tylko takie realne przemyślenie.

Np. ja - niby coś tam robię, ale sama wiesz, że sporo jeszcze do zrobienia a ryzyko błędu wielkie i przeniesie się szybko na całego konia, bo on jest po prostu użytkowany (a nie tupta sobie po padoku), i każdy błąd wyjdzie szybko. (w sensie pokrzywią się nogi - sama wiesz, że to niedużo potrzeba a potem to się samo zapętla)
Mogłabym dać kowalowi - jakiegoś sensownego bym znalazła, nawet ze dwóch 😉. Problem polega na tym, że na tyle na ile poznałam swojego własnego konia to niestety, przy pierwszym wycięciu, nawet niewielkim podeszwy koń nie będzie dobrze chodził. Dyl reaguje praktycznie tylko na to - inne rzeczy można mu robić dość eksperymentalnie, ale w podeszwie żywego ruszyć nie wolno. Więc np. u nas pozostanie kucie - żeby koń chodził. Bo z tego wszystkiego dobre podkucie (tu znajdę sensowną osobę) będzie w efekcie lepsze dla tego konia niż struganie go "klasyczne".



Proszę o pw jak robić sensowne zestawienie hronologiczne zdjęć kopytowych - jaki program itp. Póki co robiłam w wordzie przez wklejanie zdjeć ale bardzo dużo czasu mi z tym schodzi i efekt nie jest zadowalający. Sorki za  offtop
uniesiona koronka nie jest raczej przyczyną lecz objawem, przyczyną moim zdaniem jest to co powyżej napisałam

To miałam na myśli tylko sie źle wyraziłam, dzięki 🙂 Muszę się przyjrzeć temu klinowi bo go nie zaważyłam  😡
Przepraszam, szybkie pytanie:
http://ajkwiatkowscy.pl/product.php?id_product=25

To jest ten armex, który się rozcieńcza 1:50 z wodą?
mela86- Ja zestawienia robię w photoshopie - jak by nie robić, jest to trochę pracochłonne.

A skoro już mowa o klockach (chyba odnosiło się to do Smyka kasika?) - to jeszcze udało mi się zrobić wczoraj widok z przodu naszych przednich klocków. Nie wiem, czy nie jest to na zasadzie przypadków "jeśli koń nie miał wystarczająco ruchu za młodości, to pewnych rzeczy nie zmienisz". Absolutnie zgadzam się, że takie kopyta się trudniej rehabilituje niż "mega flary". Wydawało mi się, że muszę się martwić głównie o ścianę wewnętrzną (widok od strony podeszwy) a ze zdjęć wynika, że i wewnętrzna jak i zewnętrzna w pionie a może nawet trochę poza. Jedyne co mi przychodzi do głowy to robić ściany na płasko - bez żadnego rolowania (wyjątek to może pazur - ale ona sobie go w zasadzie sama roluje) ruch, ruch, i jeszcze raz ruch tylko co ja jeszcze mogę zrobić - klacz na wybiegu 24/h na dobę dużo może i się nie rusza bo lubi jeść. Jeżdżona 5  x w tygodniu.  🙁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się