Pardon, w stajni byłam. Pewnie, ze opowiem.
O 16.30 zostałam porwana spod domu rodziców przez Ewę, przebraną za mafiozo :p i zawieziona w dal. Dal, czyli dom rodziców mojej świadkowej pod Warszawą. Póki co byłyśmy we trzy. Zawsze marzyłam o sesji zdjęciowej w jakichś historycznych strojach. I moja Magda widać zapamiętała. I oto dziewczyny przyniosły wielkie torby, a w nich... przepiękne suknie barokowe! I fikuśne peruczki. Zabawy co nie miara już przy ubieraniu się.
Rodzice Magdy mieszkają tuż na przeciwko stajni (tu wielki ukłon w stronę stajni PALAMO). Toteż w pierwszej chwili powóz przed domem nie zwrócił mojej uwagi. A tu sie okazało, że mamy w nim sesję zdjęciową i przejażdżkę. Więcej - pojawiła się klacz fryzyjska osiodłana damskim siodłem - specjalnie dla mnie! No szczęka mi opadła, ze dziewczynom taki pomysł wpadł do głów! Było fantastycznie! Przejażdżka przez wieś super - miny ludzi dookoła bezcenne 😂
Po powrocie jeszcze sesja w ogrodzie. Potem dotarły pozostałe dwie uczestniczki, zostały przebrane, obfotografowane. Pojadłyśmy, popiłyśmy (głónie ja i świadkowa, bo jedna koleżanka w ciąży, jedna na antybiotyku, jedna mało pijąca 😵 ). I przyszedł czas na typowy element takiej imprezki - quiz "jak dobrze znasz swojego przyszłego". Musiałam odpowiadać na pytania (niemal 100% zgodnych odp), rozpoznać jego pismo (fail) i obrys dłoni (sukces). Dostałam certyfikat odbycia wieczoru panieńskiego i masę prezentów, w stylu wałka z napisem "użyj gdy mąż wróci za późno z pracy" czy bielizny.
A potem już pogaduchy, więcej winka, więcej żarełka. Położyłyśmy się przed 3.00 i wstałyśmy po 10.00. Zjadłyśmy śniadanie na tarasie, świadkowa mnie umalowała - próba generalna.
Mała fotorelacja:
na Fryzce

w bryczce, z lewej Ewa już nie jako mafiozo

fotosesja, od lewej moja Magda, Dagmara, ja i Adamina

i prezenty - "hmmm, to cienkie, czerwone i koronkowe to chyba nić dentystyczna?"