Wdrażanie / włączanie konia do stada

Zakładam watek ponieważ nie udało mi się znaleźć podobnego.  🤔 Wątek zakładam z pobudek czysto egoistycznych  😡 - postanowiłam mojego Lorda "odesłać" na Rentę (na emeryturę za młody...) - Znalazłam optymalną stajnię, z optymalnymi warunkami dla seniorów i wczesnych emerytów, konkretnie "targetowaną" dla tego typu koni... jednak zastanawiam się jak najlepiej "wdrożyć" konia, który dotychczas nie wychodził na padok / pastwisko i prowadził stricte "sportowe" życie do stada (w tym przypadku 10 koni). Liczę na Waszą pomoc, pomysły, Wasze doświadczenia...
Wiwiana   szaman fanatyk
08 sierpnia 2011 12:11
Zależy od charakteru konia oraz reszty stada.
Moje konie są mało konfliktowe, hierarchia jest dobrze ustalona a rozrabiaków brak, więc wejście nowego konia obyło się dwoma kwikami i dwoma strzałami w powietrze, żadnych trwałych obrażeń i szalonych galopów z wbijaniem się zębiskami w czyjś tyłek.
Wejście innego konia, bardzo mało padokowanego do tej pory, skończyło się jw, oraz tym, że rzeczony koń nie miał chęci wracać ze stadem do domu na kolację. Żarcie, nie żarcie - on wolał padok.
Co do obszaru padokowania - mój padok jest spory i urozmaicony, posiada krzaki i drzewka, więc nowy może się schować przed stadem, gdyby go jakoś przeganiały i dręczyły.
Nie przeganiają.

Wskazana jest obserwacja przy dołączaniu i zawsze lepiej łączyć najpierw z najspokojniejszym koniem ze stada, stopniowo dołączając resztę.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
08 sierpnia 2011 12:15
Ja chciałam tylko powiedzieć że nawet jak stado jest stałe i niezmienne od lat, to i tak na porządku dziennym są konflikty i na 100% nigdy się nie ustrzeżemy naszego konia przebywającego w takim stadzie  przed kopem i jego konsekwencjami.
Do mnie w maju przyszła na pensjonat emerytka, która nigdy w stadzie nie chodziła (odkąd poszła pod siodło). Obecnie ma 22 lata. Przy pierwszej próbie wypuszczenia klaczy z dwoma najspokojniejszymi końmi skończyło się na tym, że owa emerytka śmignęła mi przez ogrodzenie 150cm. Po tej akcji postępowałam inaczej, a mianowicie miała wydzielony padok trawiasty obok pastwiska na którym było pozostałe stado (6 koni wówczas). I tak chodziła około miesiąca sama. Potem wpuściłam ją do stada, zachowywały się jakby od zawsze były wszystkie razem. Po prostu potrzebny był czas na nawiązanie więzi z innymi końmi. Po ok 2 tyg samotnego pastwiskowania klacz zaczynała rżeć za pozostałymi jak ją zabierałam do stajni. W tej chwili nie ma żadnych zgrzytów, grzecznie sobie wszystkie razem chodzą 🙂
Niecały miesiąc temu kupiłam roczniaka i jego jeszcze inaczej do stada dołączyłam. Zaczęłam od wypuszczania klaczki z jednym koniem i potem sukcesywnie co  drugi dzień dołączałam nowego konia do tego stadka 🙂 obyło się bez żadnych zgrzytów, bardzo spokojnie 🙂  🙂

Co do obszaru padokowania - mój padok jest spory i urozmaicony, posiada krzaki i drzewka, więc nowy może się schować przed stadem, gdyby go jakoś przeganiały i dręczyły.

Wskazana jest obserwacja przy dołączaniu i zawsze lepiej łączyć najpierw z najspokojniejszym koniem ze stada, stopniowo dołączając resztę.


Obszar padokowania: 3,5 ha dla 10 koni, z celowo postawionymi wiatami, posadzonymi drzewami, krzakami, założonymi brodzikami z wodą... zajęcia dla konia dużo, właściwie można powiedzieć że jest to w rozumieniu konia "plac zabaw". Zastanawiam się jak długo powinno trwać wdrożenie? Czy własnie najpier wdrożyć z najspokojniejszym koniem a później dołączać każdego kolejnego konia?
Zawsze przy wprowadzaniu nowego konia do stada wpierw starałam się puścić z przewodnikiem. Jak się zaprzyjaźnił koń z "głową stada" to nie było zwykle problemu z akceptacją przez inne konie.
dość ciekawa praktyka, zazwyczaj wtedy są max burdy

inne pytanie czy jest tam też inny padok, bo przecież w czasie wdrażania Lorda nikt nie zechce by jego koń stał w stajni
maleństwo   I'll love you till the end of time...
08 sierpnia 2011 13:04
Ja jestem na świeżo w temacie.

Mój koń w zeszłą sobotę przyjechał do nowej stajni. Przez tydzień chodził na osobnym, mniejszym padoku obok pastwiska z docelową grupą. Konie wychodzą tu w dwóch grupach, stajniami. Po tygodniu wpuściłyśmy mojego do grupy (w tej chwili 3 konie). Obyło się bez walk, bo mój koń jest ugodowy i unika starć. Jednak nadal (dziś trzeci dzień) jest outsiderem, wałach odgania go od kobył. Ciekawe, ile musi minąć, żeby się zintegrował, bo mi żal... 😉
ash   Sukces jest koloru blond....
08 sierpnia 2011 13:07
Po zmianie stajni mój koń również dołączył do stada.Jest to raczej rozrywkowy 6-cio latek, który mało czasu spędza na pasieniu się. Woli biegać i zaczepiać inne konie, kombinować itp.
Pierwszego dnia jak przyjechaliśmy wypuściliśmy go samego, żeby dać upust emocjom. Koń był w mega szoku bo nigdy nie widział trawiastych pastwisk a do tego tak dużych. Biegał, brykał, parskał i furczał na wszystko i znowu biegał.
Następnego dnia wyszedł na wybieg z kolegą z boksu obok. Chwila brykania i tyle. Następnego dnia doszła reszta stada. Jak na pomysłowość mojego konia to jestem w szoku, że oprócz kilku zadrapań nic mu nie jest.  Przez pierwsze 2 tygodnie nie jadł trawy prawie wcale tylko biegał. Teraz bawi się z kumplami "który któremu szybciej zdejmie moskitierę" 😵
Endurka, w 90% takie zapoznanie nie trwało dłużej niż godzinę. Można wtedy przetrzymać konie w boksach. Potem też dopuszczałam konie pojedynczo. Dawałam im chwilę na obwąchanie, zwykle już bez kwików, bryków i dorzucałam kolejnego. Zawsze łatwiej rozdzielić 2 konie niż 10.
Wyjątek stanowiła integracja w stadzie gdzie było 3 ogiery i 2 wałachy. Chłopakom czasem dłużej schodziło akceptowanie. 2 ogiery wpierw zabierałyśmy z koleżanką w teren, potem zapoznawałyśmy je przez płot na wybiegach a na koniec dopiero puszczałam je razem.
dość ciekawa praktyka, zazwyczaj wtedy są max burdy

inne pytanie czy jest tam też inny padok, bo przecież w czasie wdrażania Lorda nikt nie zechce by jego koń stał w stajni


Są inne padoki, właściciele godzą się na wygrodzenie dla Lorda nowego, osobnego padoku "tymczasowego" i "udostepniają" do towarzystwa jednego ze swoich koni, bardzo grzeczną i ugodową klaczuchę zresztą. Także jeżeli chodzi o możliwości to "skt is the limit" - tylko zastanawiam się jakie rozwiązanie będzie najlepsze - tym bardziej że Lord nie powinien biegać...  🤔
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
08 sierpnia 2011 14:02
lets-go, Lord jest koniem,bedzie biegal 😉 A jak bedzie koniem padokowym, to juz w jego gestii bedzie ile i czy bedzie biegal. Jak stado pobiegnie, to gwarantuje ze nie nedzie stal i czekal az wroca 😉
A powaznie - przy koniach 'nieobytych' z padokowaniem i stadem zazwyczaj najlepiej sprawdza sie mala kwaterka przylegajaca do padoku, na ktorym przebywa stado. Tak, zeby delikwent mial czas oswoic sie z sytuacja. Na jak dlugo to zalezy od konia i jego zachowania. Wpuszczenie mu po jakims czasie pokojowo usposobionej towarzyszki to dobry pomysl. Jak przywyknie do towarzystwa i calej padokowej rytualizacji- wyprowadzanie, sprowadzanie itp. to dopiero do reszty stada.
Ja wpuszczałam do stada jak do tej pory 2 konie:
- 1 klacz bardzo uległa- obeszło się bez niczego, nikt nie zwrócił uwagi na jej obecność oprócz źrebaka 😁
- 2 klacz ( tydzień latałam z batem za końmi,bo ta klacz miała charakterek i przywódca skutecznie ją gryzł i tłukł tak że 3 razy przerwała ogrodzenie; jednak po tygodniu obserwowałam zza krzaków tylko i wojna się zaczynała jak herszt stada widział mnie 🤣 więc odpuściłam nadzór całkiem, wtedy problemy się skończyły i klacz się zaaklimatyzowała, a jak się zaczęła grzać to owy wałach już ja polubił na dobre 😂 )

Ja bym puściła  na mała kwaterkę skoro koń nie obyty z zachowaniami stadnymi żeby nie zrobił sobie krzywdy do czasu aż się nie przyzwyczai. Potem dopuścić spokojną koleżankę i wcielić do stada jak będzie już ok.
lets-go, Lord jest koniem,bedzie biegal 😉

Hehe  😉 tylko mam nadzieję że uda się podczas wdrażania ograniczyć bieganie jak najbardziej się da.
Obecnie stoję na stanowisku: kwaterka przy stadzie z bezpośrednim sąsiedztwem grzecznej i miłej klaczki i stada. Przynajmniej nic lepszego mi nie przychodzi do głowy.  🤔
[quote author=lets-go link=topic=63996.msg1096032#msg1096032 date=1312806221]
tym bardziej że Lord nie powinien biegać...  🤔
[/quote]
Tak z ciekawości pytam , dlaczego Lord nie powinien biegać?
Ponieważ był zarówno ruszony, jak i urwany, wielokrotnie w związku z czym niekontrolowany ruch niekoniecznie mu służy.  🤔
P.S. Oczywiście że nie jest możliwe całkowite uniknięcie "biegania" na pastwisku, jednak trzeba starać się to "bieganie" jak najbardziej "ograniczyć".
lets-go, mam konia naderwanego 2-krotnie. Ruch jest wskazany bo lepsze krążenie szybciej regeneruje o czym zapewne wiesz. W pierwszym etapie leczenia koń miał ograniczony ruch - mały karcer. Później chodził z kolegami, czasem poszalał niestety, co było nieuniknione. Po 2 latach chodzenia z kolegami dostał po kolejnym USG pozwolenie na robotę. Najgorsze są zwroty i hamowanie, a nie samo bieganie.
Żeby mniej biegał- obciąć papu.
Ścięgnowe historie to już przeszłość, na Rentę wysyłam go ze względu na zmiany w stawach i trzeszczkach. Po prostu jestem ostrożna i minimalizuję ryzyko.  :kwiatek:
Zawsze przy wprowadzaniu nowego konia do stada wpierw starałam się puścić z przewodnikiem. Jak się zaprzyjaźnił koń z "głową stada" to nie było zwykle problemu z akceptacją przez inne konie.


Ja też tak robię, że najpierw nowy idzie z przewodnikiem sam na wybieg i sobie w spokoju ustalają hierarchię. Jest o wiele spokojniej niż w kilka koni, bo wtedy całe stado lata z nowicjuszem i usiłuje mu pokazać gdzie jego miejsce. A tak to tylko jeden koń i później z resztą łatwiej już przychodzi.

Inna sprawa, ze koń przez lata niepuszczany na padok dośc długo uczy się subtelnych sygnałów jakie są w stadzie i dosc długo się odnajduje w stadzie. Ja puściałam wałacha, który w wieku 13 lat poszedł pierwszy raz ze stadem na wybieg. Długo nie rozumiał subtrelnych sygnałów kobyły przewodniczki, że ma nie podchodzić, albo ma się odsunąć, itp. Był na końcu stada. jakiś rok mu zajęła nauka, ale teraz doskonale sobie radzi i nie jest ostani w stadzie 🙂
A konflikty zawsze się zadarzają w najbardziej zżytym stadzie.
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
08 sierpnia 2011 15:27
[quote author=maleństwo link=topic=63996.msg1096007#msg1096007 date=1312805068]
Przez tydzień chodził na osobnym, mniejszym padoku obok pastwiska z docelową grupą.
[/quote]
U mnie było bardzo podobnie, zarówno w pierwszej, jak i drugiej stajni. Z tym, że okres był nieco dłuższy 😉
Na początku padok bezpośrednio obok konia/małego stada; jak konie stały obok siebie spokojnie, to wtedy Dobra przenosiła się ze swojego indywidualnego padoczku na padok docelowy.
Także lets-go jeżeli jest możliwość wydzielenia takiego małego kawałka dla Lordka na terenie podoku ze stadem (np w kąciku) czy gdzieś obok, to moim zdaniem byłaby to najbezpieczniejsza metoda wdrażania do stada.
Też puszczamy "nowego" najpierw obok stada, a po kilku dniach łączymy. I zależnie od charakteru- jeśli rozrabiaka, to idzie "na głęboką wodę", jako ostatni do całego stada i zwykle nie ma wtedy wiele do gadania, jeśli typ sieroty, to wychodzi pierwszy i dopuszczamy do niego pozostałe, z tym, że od tych spokojniejszych począwszy. Kluczowa sprawa, żeby padok był dostatecznie duży, by pozwolić "nowemu" na ucieczkę, jeśli towarzystwo robi się zbyt nachalne. No i fajnie, jeśli jest trawa, to się szybko zajmują jedzeniem, a nie głupotami 😁
Nie mieszamy wałachów z klaczami, żeby nie dawać chłopakom powodów do rywalizacji, no i zdarzają się wałachy z zapędami do "krycia", także również ze względu na klacze nie stosujemy "koedukacji".
Asiu, a boksów tam w ogóle nie ma? Bo dobrze jest najpierw postawić między nowymi kolegami w boksie. A jeśli nie - chwila zapoznawcza przez płot i puszczać! Najpierw z jednym czy z dwoma - ja osobiście spróbowałabym zrobić pierwsze puszczenie z najspokojniejszym, mułowatym koniem. A potem, już w zależności od tego co się będzie działo. Niestety, co ma być to będzie...
Czasami zbyt długie zapoznawanie się przez płot powoduje wręcz większą nerwowość i ryzyko kontuzji. Obwąchiwanie się, tradycyjne kwiki i wykopy przodem mają miejsce praktycznie zawsze, a przy płocie grozi kopnięciem w płot czy przełożeniem gdzieś giry... W pewnym sensie jest lepiej, gdy będą to robić na środku padoku. Poza tym koń który jest oddzielony, może zacząć szaleć jak zobaczy oddalające się od niego stadko.
Ja wdrażałam wiele razy i zawsze było tak samo: obwąchanie, kwik, kop przednią girą w powietrze i koniec. Nic nigdy się nie stało. Konie instynktownie wiedzą co robić. Przecież Lord chodził tam w niemczech z kolegami zanim go kupiłaś, prawda?

A! I ja bym go puściła po uprzednim zmęczeniu, jeśli masz taką możliwość.
[quote author=lets-go link=topic=63996.msg1096146#msg1096146 date=1312811140]
Ponieważ był zarówno ruszony, jak i urwany, wielokrotnie w związku z czym niekontrolowany ruch niekoniecznie mu służy.  🤔
P.S. Oczywiście że nie jest możliwe całkowite uniknięcie "biegania" na pastwisku, jednak trzeba starać się to "bieganie" jak najbardziej "ograniczyć".
[/quote]
Ja bym sie na twoim miejscu tym tak nie martwiła. Mam na pensjonacie dwa konie z pozrywanymi ścięgnami w tym jeden który  jak do mnie przyjechał z zerwanym więzadłem trzeszczki wyraźnie kulał. Koń ten nie miał ograniczonego ruchu kłusował i galopował z innymi końmi po pastwisku zarówno po płaskim jak i po górkach rezultat tego jest taki że w tej chwili nie kuleje , mało tego dokazuje jak roczniak ,drugiemu z tych kulawych koni też nic sie nie dzieje.
Jesli chodzi o wprowadzanie twojego konia do stada to mysle że nie powinno byc z tym problemu bardziej bym się martwiła czy będzie szanował ogrodzenie szczególnie jeśli jest to ogrodzenie z pastucha elektrycznego.
slojma   I was born with a silver spoon!
08 sierpnia 2011 17:04
Jeśli chodzi o stado to naprawdę spokojne konie już 5 krotnie wprowadzone były do stada nowe konie i zawsze sprawa wyglądała tak samo. Na początku nowy koń puszczony sam na padok by zapoznać się z otoczeniem, następnie puszczone konie. Nigdy nie było problemów zazwyczaj konie zajmowały się zajadaniem trawy, co ciekawsze osobniki zbliżały się na pewną odległość. Ostatnie wprowadzenie do stada odbyło się identycznie i nie było większych problemów. Przewodnik stada dba o swój brzuch i puki Lord nie będzie jej gonił to nic mu nie grozi. Oczywiście jeśli preferujesz wydzielenie padoku to wiesz doskonale, że taka możliwość jest. Znasz też stado i zobaczysz, że za miesiąc zapomnisz, że musiałaś go przyłączać do stada. A on będzie zajęty tylko pożeraniem trawy 😉
Widziałam kilkukrotnie w innych stajniach różne metody wdrażania koni. Puszczanie z przewodnikiem, puszczanie z najsłabszym ogniwem, puszczanie samotnie na inny padok, łączenie od razu na dużym terenie i powiem szczerze, że skłaniam się ku ostatniej metodzie. Zwłaszcza jeśli konie mają dużo przestrzeni. Jeśli teren jest ograniczony preferuję puszczanie na oddzielnym padoku, inne przypadki kończyły się to frustracją przewodnika, gdy był zabrany od stada i wyżywał się na nowym, ewentualnie frustracją i niepokojem spokojnego osobnika, który bał się nowego i chciał znaleźć oparcie w reszcie stada, którego nie było.
U nas włączanie konia do stada nigdy nie jest od razu. Nowego konia bierzemy na inne pastwisko i pokolei po dwa/trzy konie z nim stawiamy na pastwisko. Wtedy ma szanse się z kimś zaprzyjaźnić, ustawić się w mniejszym stadzie w hierarchii.
slojma Ja się w żadnym wypadku zupełnie nie obawiam i śpię spokojnie, ale zastanawiam się jakie są możliwości / sposoby wdrożenia konia do stada, jak to robią inni, jakie zdarzają sie problemy a jakie raczej nie. Pozatym pomyślałam sobie że nie mamy takiego wątku na re-volcie, a że mógłby byc przydatny dla osób, które chcą włączyć konia do stada, np. po karierze sportowej i tak do końca nie wiedzą jak się za to zabrać.  👀
jak taka powierzchnia duża i trawiasta to bym puszczała od razu kolejno dołączając konie ze starego stada.
ja również ostatnio musiałam przejść wdrażadnie mojego konia do stada, co było skomplikowane faktem, iż jest to koń dość agresywny i konfliktowy. O😉czywiście najpierw zapoznawał się z ''kolegami'' przez kraty boksu, potem wychodził przez dłuższy czas na padok obok stada. Później wypuszczany z pojedynczymi końmi, na koniec wpuszczony do stada. To ''wpuszczenie'' obserwowałam uważnie ja i kilka jeszcze osób, aby w razie czego interweniować. Oczywiście przez pierwsze miesiące były awantury (główinie z winy mojego kasztana ) jednak nic poważnego 🙂  z czasem jest duuuużo lepiej
Znajoma mi kiedyś opowiadała jak jej klacz do stada włączyli. Ot, wpuścili na żywioł od razu ze słowami: jak mają się pokopać to się pokopią, ale spokój później będzie. Dziwi fakt, że jej klacz zdominowała w jeden dzień starą przywódczynie i rządziła stadem już pierwszego dnia.
hmm.... można i tak ale nie jest to zbyt odpowiedzialne, konie są różne. ''znajomy znajomej znajomego'' też tak zrobił i kobyła skończyła w klinice z bardzo poważnymi obrażeniami....
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się