naturalna pielęgnacja kopyt
aien a skąd jesteś? może bliżej jakaś naturalnie werkująca osoba po prostu Cię odwiedzi i powie/pokaże co i jak, a co do odpowiedzialności za czyny to przecież widome - odpowiedzialny jest ten kto trzyma pilnik i nóż- ten decyduje.
U mnie też z kasa krucho, na szczęście mam jednego konia i jest prościej - ja kopyta nauczyłam się robić nie będąc na kursie chociaż szkoda bo również chciałam jechać ale czas i finanse niestety nie pozwalały. Przez rok czasu zawracałam Dei głowę przesyłając jej zdjęcia z moich robótek. W lipcu przyjechała do mnie w odwiedziny, zobaczyła jak kopyta robię /nawet pochwaliła 😜 / także myślę, że jeżeli baaardzo się czegoś chce to można wszystko 🙂 jeśli kopyta nie są jakieś patologiczne to moim zdaniem nie ma żadnej filozofii w naturalnym rozczyszczaniu. Kopyta same mówią czego chcą.
aien, spokojnie... Kto się chce uczyć, może się uczyć... Jeśli chcesz, możesz przyjechać w każdej chwili, pokażę Ci na moich podopiecznych wszystko co wiem, myślę, że Wiwiana też będzie Cię wspierać. Chodzi tylko o to, że ze względów organizacyjnych i zdroworozsądkowych nie możemy zrobić czegoś w stylu kursu - wyobraź sobie, że zwali się 20 totalnie zielonych osób i będzie się spodziewało, ze coś z tych nauk wyniosą - nie wyniosą, a do domów wrócą i będzie płacz i zgrzytanie zębów. Z profesjonalnego kursu pewnie by coś wynieśli, z indywidualnych wizyt i samodzielnego dokształcania również mogą sporo wynieść (zależy od ucznia!), ale absolutnie NIEMOŻLIWA TECHNICZNIE przy naszej wiedzy, uprawnieniach i uwzględniając efekt głuchego telefonu jest organizacja kursu!
Nie uważam, żeby sensowne było ograniczanie listy uczestników spotkania do tych, którzy brali udział w kursie - ale uczestnicy musza po pierwsze już co nieco wiedzieć i trochę praktyki mieć za sobą (na własnych lub sobie powierzonych koniach!), po drugie nie mogą się spodziewać, że wrócą z tego spotkania z gigantyczną wiedzą: nie zrobimy preparowania kopyt, nie można sprawdzać jak daleko do krwi, ja bym również była ostrożna z przekazaniem żywego konia do werkowania takiej "pietruszce"... Co na to właściciel tego konia? A jeśli koń okuleje, to na czyją odpowiedzialność?
Obawiam się, że jeśli się zbyt rozpędzimy, to narobimy szkód - czyt. naprodukujemy ludzi, którym się "wydaje", że strugają naturalnie, a naprawdę krzywdę robią.
Zapraszam do siebie - indywidualnie, nie udźwignę większego spędu; brak czasu i możliwości organizacyjnych - oraz zapraszam wirtualnie na barefoothorsecare wszystkich żądnych wiedzy. To jest jej kopalnia.
EDIT: i oczywiście nadal zapraszam na ten wątek, niech to będzie nasze polskie barefoothorsecare :kwiatek: Wszyscy chętni do nauki są mile widziani!
aien - nie pisałam o Tobie 🙂
Jestem z Lublina, koło mnie jest Wiwiana, wiem. Sorry, za moją reakcję :kwiatek: , jakoś tak wszystko odebrałam bardzo do siebie. Będę teraz werkować, mam nadzieję, że dopadnę kogoś do robienia zdjęć, kto ma głowę na karku, i wtedy będziecie mogły mnie zjeść sobie na deser i moją robotę. Jedyne na co klnę, to, że ręce mi mdleją, mam swoje dwa ogony i trzeci kolegi (on wie, że się uczę, sam chciał, też mu Wiwiana robi) i trochę wysiadam z tym wszystkim fizycznie. Najtrudniejszy jest dla mnie mustang-roll, wstawiałam zdjęcia ze dwie strony temu, po prostu nie wiem jak trzymać pilnik i jak piłować. To, że do najszerszej części kopyta to wiem, ale jak "wielkościowo". No nie wiem jak to wytłumaczyć, jakoś muszę na to jeszcze wpaść.
Kopyta nie są idealne, największą patologią są położone piętki u konia kolegi, więc bacznie zwracam uwagę na skracanie pazura. Mam się na czym uczyć, to jeszcze pokrytykujcie może trochę moją robotę, chcę się nauczyć jak najlepiej robić, bez szkody dla konia.
Wiem dea, że kursu się zrobić nie da, ale z przyjazdem do Ciebie to wcale nie jest głupi pomysł, tylko że od piątku nadciągają już studia, a co za tym idzie- u mnie nauka, nauka i jeszcze raz nauka. Ponoć trzeci rok jest najtrudniejszy.
To wpadnij na ferie, np. po świętach 🙂 nie wiem jak Tobie, ale mi czas leci w takim tempie, że już się powoli za choinką rozglądam 👀
aien- a ja myśle, że właśnie jesteś w bardzo dobrej sytuacji.
Masz Wiwianę!
Są ludzie, którzy nie mają w pobliżu siebie nikogo.
Umów się z nią, poproś, niech nie tyle, że sama Ci struga, co nauczy Ciebie strugać.
Ja w ten sposób uczę jedną osobę. Przyjeżdżam, pokazuję gdzie jak i co ma upiłować i DLACZEGO. Ona piłuje, ja raz na tydzień, raz na dwa przyjeżdżam i kontroluję. Kiedy trzeba poprawiać, poprawiam na miejscu. Tłumaczę jak robić, by nie popełniać danego błędu.
Będę uczyć prawdopodobnie jeszcze jedną osobę.
I tak to leci.
Wiadomo, że nie jest to to samo co kurs. Nawet jeśli użyję materiałów z kursu. Ja nie jestem Lars, kopyto żywego konia nie jest kopytem na którym można sobie eksperymentować, ale - jakoś to się kręci.
Jak to nie wiesz jak trzymać pilnik? To co robiłaś kochana, jak Wiwiana robiła mustang rolla? Trzeba było patrzeć i pytać. 😉
Poproś Wiwianę, niech Cię nauczy.
Jeśli osoba zainteresowana naprawdę chce, to szybko zacznie łapać. Naprawdę.
Sorki- dopiero doczytałam, że Wiwianę aż do Francji pognało. Myślałam, że jakoś bliżej i na krócej. Nie ma nikogo innego w pobliżu, po kursie?
Moi uczniowie to tylko stękają, że to takie męczące 😉 i kopyto im kanciaste wychodzi 😀iabeł:
Ja np. sto razy wolę nauczyć właściciela i kazać mu robić samemu, niż obrabiać konia własnoręcznie. Zwłaszcza, że właśnie, żeby było najlepiej, to trzeba strugać bardzo często. Zwłaszcza na początku. Ja nie mam sumienia rżnąć ludzi z kasy. Ludzie nie mają kasy by mi płacić tyle, ile by należało.
W związku z tym wolę nauczyć i nadzorować od czasu do czasu.
Zwłaszcza, że to całe struganie naturalne, jest właśnie systemem dla właścicieli. A nie dla kowali, dojeżdżających raz na jakiś czas do konia.
Wiem, ostatnio miała mnie uczyć.. ale robiło się ciemno,ja miałam na 7 rano do pracy.. i w końcu kopyta zrobiła ona sama (oprócz tych nieszczęsnych tyłów Całuski). Jak wróci to jej będę wiercić w brzuchu, żeby poświęciła dla mnie trochę czasu. Mi najbardziej wysiada kręgosłup, rozglądam się za stołkiem, przynajmniej jeden mój koń ma wyrąbane ile czasu gmeram w kopycie, a inne to.. jak zabiorą nogę, to ja nauczę się latać ze stołkiem 🙂 ale zawsze mniej się umęczę.
tunrida wcale nie narzekam, że mam źle, tylko ja chcę więcej, więcej wiedzy. Czytam ciągle wątek, pochwalę się, że cały przeczytałam i pilnie śledzę o czym gadacie 🙂 co prawda rzadko mam coś do dodania, ale jakoś się uczyć trzeba.
dea nie ma sprawy, w zimie spodziewaj się mojej wizyty (dogadamy się na pw jeszcze), ja się rozglądam co będę robić w przyszłe wakacje, a Ty mi tu o choince... 😁
Ja z samego czytania wątku ( jeszcze przed kursem) to mam takie wspomnienia.
Najpierw rozumiałam bardzo mało. Właściwie to prawie nic. Ale zaciekle czytałam.
Ponieważ nie rozumiałam, wróciłam do początku wątku.
Stopniowo zauważyłam, że rozumiem coraz więcej i coraz mniej muszę omijać. 😉 Bo jak trafiałam na coś, co mi przypominało naukowe wywody, czy też dyskusje nad danym kopytem ze zdjęcia, a nie było to kopyto podobne do mojego, to sobie odpuszczałam czytanie i przechodziłam dalej.
Potem okazało się, że coraz mniej muszę omijać. I coraz więcej rozumiem z tych rzekomo naukowych wywodów, które okazały się zwykłą prostą wiedzą a nie niczym skomplikowanym.
Już piłowałam sama i nadal czytałam. Wracałam. Korzystałam z uprzejmości dziewczyn i ich tłumaczeń przez privy.
I już miałam jakieś tam sukcesy w kopytach.
Na kursie oczywiście dowiedziałam się wszystkiego jak należy, poukładała mi się ta wiedza na swoje miejsca i wszystko stało się proste.
Ale bez kursu również nieźle sobie radziłam. Uważam, że całkiem nieźle. Na pewno byłam lepsza niż niejeden dostępny mi kowal. 🙂
Podsumowując te przydługie nudzenie ( mam uraz dzięki EliPe 😉) chcę powiedzieć, że DLA CHCĄCEGO da się nauczyć całkiem nieźle strugać, tylko i wyłącznie z tego wątku.
Potwierdzam wypowiedz tundry ja strugam jakoś od maja i wczoraj u jednego platfusowatego konia zaczeła sie robić przepiekna miseczka 😅 i dzieki bogu bo zaczynałam wątpić, a dodam że platfus był taki że na początku miałam problem bo jak przykładałam tarnik na płasko to tarnikowałam pół podeszwy a tu taka miseczka niedługo zdjecia wstawie ( bo nie mam czasu zrobić ). I całą wiedze mam z wątku i widze że można 🏇
Ja z samego czytania wątku ( jeszcze przed kursem) to mam takie wspomnienia.
Najpierw rozumiałam bardzo mało. Właściwie to prawie nic. Ale zaciekle czytałam.
Ponieważ nie rozumiałam, wróciłam do początku wątku.
He, he, to tak jak ja z ustawą podatkową, jak weszła w życie. Koniecznie chciałam dowiedzieć sie, dlaczego twórca PIT-u odmówił mi prawa odliczania kosztu uzyskania przychodu. I czytałam te horrorystyczny dokument tyle razy, aż zaczęłam rozumieć, co tam było napisane. Żeby nie było całkiem OT – Aien, w porównaniu z ustawą podatkową teksty z forum to pikuś. Skoro ja ją zrozumiałam do tego stopnia, że potrafiłam wydusić z Izby Skarbowej potwierdzenie, że odliczenie kosztu uzyskania należy mi się jak psu kość, teksty o kopytach szybciutko staną sie dla Ciebie lekturą lekką, łatwą i przyjemną. Głowa do góry! Dasz sobie radę, to struganie nie jest takie trudne.
Czytasz po angielsku? Jeśli tak, przyślę Ci tekst o mustang rollu (na który już ktoś czeka, a ja wciąż zapominam, wstyd mi 😡 – może teraz się zmobilizuję).
Podsumowując te przydługie nudzenie ( mam uraz dzięki EliPe )
Tunrida, na szczęście większość doroslych ludzi potrafi skupić uwagę na tekście dłuższym ni z 3 linijki. Z takiej przypadłości wyrasta się już w szkole podstawowej. Nie damy się zastraszyć EliPe 😅 😅 😅
Dea - mam nadzieję, że nie odnosiło się to też do mnie 😲 . Ja też nie po kursie, jedynie zootechnice, wątku, licznych źródłach (głównie anglojęzycznych), wiedzy czerpanej z forum i od osób uprzejmych udzielania mi rad, no, i ok. 3 miesięcy strugania własnego futra (jak na razie, z waszej oceny, w miarę poprawnie a na pewno lepiej niż kowal...).
Dea a nie planujesz może przeprowadzki bardziej na południe? Bo do Gdańska trochę daleko 🙁, 😕 a tak chciałam jechać na kurs, tylko na ostatnią edycję kasy nie starczyło 🙁
Już któraś osoba pisze, że na kurs nie pojechała z braku kasy. Dziewczyny.....kasa na kurs to nie był największy problem. 😉 Największym problemem było zapisanie się na ten kurs.
Na kurs dla początkujących miejsc starczyło przez pierwsze 10 minut. 😀 Trzeba było kilka godzin siedzieć przy kompie i czatować na moment otwarcia listy. I jak mówię- zapisy trwały zaledwie kilka/kilkanaście minut.
Ciekawe dlaczego zrezygnowali z tych kursów skoro tylu chętnych było?
Tajnaa jeśli macie możliwość i kontakt z nimi- zapytajcie może mailem?
Obstawiam, że będzie to na tyle prywatna sprawa, że nie dostaniemy odpowiedzi. Zresztą samo oświadczenie o zakończeniu działalności było bardzo formalne.
Mam tylko nadzieję, że nie mają problemów prawnych.
Rejestracja trwała około 20 minut, wiem, bo czatowałam dla właściciela mojego pensjonatu.
No w każdym bądź razie trzeba było czatować i zapisy były na zasadzie kto pierwszy ten lepszy. Wiele osób po zakończeniu rekrutacji pisało, że "pilnowało, ale nie zdążyło."
Szkoda....bardzo, bardzo liczyłam na trzeci kurs. 🙁
Rzeczywiście od strony prawnej może to być nie halo..
A jakby tak zaprosić prywatnie Zuzannę ( i przy okazji Larsa)? Nie na kurs, oczywiście... 😁
Ja myślę, że są grube powody rezygnacji z prowadzenia kursów. Na hipologii jeszcze niedawno był z nimi wywiad i jeszcze wszystko było w różowych barwach...
Może zwyczajnie nie mają czasu albo mają inne priorytety - poświęcają ten czas na coś ważnego. Na forum ich było niewiele widać ostatnio. Oni wiedzą, że jest wielu chętnych na kurs. Kursy robili nie dla kasy (zysk mieli z nich śmiesznie niewielki, z tego co rozmawialiśmy), a dla "misji" - chcieli przyczynić się do ruszenia "świadomości kopyt" (i zdrowia, warunków utrzymania koni) w Polsce w lepszą stronę. A z misjami tak jest, że czasem życie prywatne mówi misji STOP i trzeba wybrać. Ale już nie dywaguję, bo to tylko moje przemyślenia i mogą być zupełnie nietrafione. Też żałuję, że nie będzie kursów wyższych poziomów 🙁
A optymistyczniej: trochę im się z tą misją udało, nie uważacie? 😉 Nawet jesli kursów nie będzie, to mamy już społeczność i bazę, damy radę. Musimy tylko wiedzieć, że to nasza odpowiedzialność, żeby sie doszkalać, sięgać do źródeł i się rozwijać, żeby nie zabrnąć w jakąś ślepą uliczkę i nie produkować bylejakości podpisanej "natural hoof care"... Z czasem może doczekamy, że ktoś inny "z nurtu" przyjedzie.
Ufff, ale mi pompatyczna odezwa wyszła 😁
Ala_WR - nie planuję przeprowadzki, ale zapraszam na urlop do kurortu 😉 Można kopytowanie połączyć ze zwiedzaniem Sopotu i plażą [jak kto lubi] 🙂
falabana - nie mówiłam o Tobie. Przestańcież reagować alergicznie, ludzie - nieważne o kim mówiłam, z mojej przytoczonej tamże definicji ten ktoś tu raczej nie zagląda. Jak zajrzy z chęcią nauki, to automatycznie przestanie to być również o nim. 🙂
Chodziło tylko o ostrzeżenie, że tak naprawdę wiemy bardzo niewiele, i pierwsze o czym musimy myśleć, kiedy coś idzie nie tak, to że my popełniamy błąd. Zakichanym obowiązkiem odpowiedzialnego strugacza jest namierzyć ten błąd i zrobić wszystko, żeby nie popełniac go w przyszłości. Ile razy słyszeliście: mojego konia nie da się rozkuć, on nie może chodzić boso, bo ledwie łazi - jeśli nie we wszystkich (na pewno są wyjątki), to w sporej części przypadków jest to wina złego rozczyszczania albo złych warunków utrzymania konia. Pamiętajcie o tym, proszę...
To ja jestem dobra bo rozkułam mojego konia, mimo że bez podków z boksu wyjść nie mógł 🏇
A tak już bez żartów to na pewno Zuza i Lars będą z nas dumni jak będziemy ciągle poszerzać wiedzę i uświadamiać ludzi o dobrze naturalnego werkowania 🙂
To ja jestem dobra bo rozkułam mojego konia, mimo że bez podków z boksu wyjść nie mógł 🏇
A tak już bez żartów to na pewno Zuza i Lars będą z nas dumni jak będziemy ciągle poszerzać wiedzę i uświadamiać ludzi o dobrze naturalnego werkowania 🙂
mój całe lata chodził albo okuty, albo wcale
przypiliło mnie gry już nie dało się nijak podkowy przybić
ostatnio odwiedziła mnie koleżanka, co Rudego ze 2 lata nie widział i zapytała gdzie koniom przeszczepy kopyt robią. 😉
To ja już wiem czemu jak podchodzę do moich podopiecznych, to mówię "zapodaj no ten przeszczep" 😎 😁
w ramach ciekawostki, tak tez se da 🤔 😵
A ja tak na boku dodam -> polecam ogromnie
http://allegro.pl/wodoszczelna-czolowa-latarka-diodowa-17-led-fv-i1236284110.html tym którzy tak jak ja robią kopyta w stajni i nie zawsze mają odpowiednie światło. fantastyczna sprawa i dobrze oświetlone kopyciska.
aaa, fajna... a powiedz jak z dawaniem światła "w dal" - potrzebuję takiej do chodzenia do hali po ciemku - myślisz, ze by się sprawdziła, czy szukać lepszej?