Celem lonżowania jest budowa relacji z koniemRelację można sobie budować przebywając z koniem, czyszcząc, drapiąc w ulubionym miejscu (większość koni za tym przepada, moja trójka robi wręcz ekstatyczne miny i sama się nadstawia), spacerując w ręku, gadając ze zwierzakiem itd.
Na lonży robi się przygotowanie do pracy pod siodłem, czyli poprawia równowagę, wypracowuje odpowiednio potrzebne partie mięśni, uczy konia reakcji na komendy i współpracy z lonżującym.
To taki rodzaj tańca. Z takiego ruchu płynie radość.Hmm, to powiedz mi szczerze, co widzisz na poniższym filmiku, np. w okolicy 2:21, 2:29, 2:49?
Po mojemu jeśli z tego ruchu cokolwiek płynie, to jest to co najwyżej żółć, a nie żadna radość. Ja widzę konia, który kładzie po sobie uszy, mieli ogonem jak młynkiem, marszczy nos. Moje konie w ten sposób pokazują (za przeproszeniem) wk*rw, a nie radość. Może mam jakieś dziwne konie...
Galop, który z klaczy wydobywasz, to żaden piękny ruch / zebranie, chociaż pewnie za zebranie bierzesz taki objaw, że klacz zwalnia i zaczyna podrzucać przód. Tylko równocześnie podrzuca szyję do góry, kiwa głową i ma zupełnie niepodstawiony zad. Ruch nie płynie od tyłu do przodu, koń ma martwe i kompletnie nie używane plecy. Klacz się ciągnie do góry tylko głową, a to nie ma nic wspólnego z zebraniem (ani pięknem ruchu). Znam te objawy doskonale z autopsji - jeśli tylko Skwarek w skróceniu zostawi zad, zaczyna robić takie potakujące ruchy głową i szyją. Łatwo to kupić, bo przód konia wydaje się wtedy rosnąć i wychodzić w górę, ale to jest 100% oszustwo 😉 Od razu wiem, że zostawił gdzieś zad, chociażby z przodu galop wydawałby się wręcz piruetowy.
I też podłączę się do pytania, czy klacz z filmu jest źrebna?
whisperer13, siodło mam good, zdjęcia były z pierwszego użycia czapraka i wsadziłam taką lekko sztywną szmatę wysoko w dziubek między tylne poduchy. Nawet pomyślałam, że na zdjęciach mi od tego wyjdzie siodło nad koniem 😉 Wierz mi, jestem siodłowym maniakiem i przykładam ogromną uwagę do tego, jak siodło leży na koniu. No i szczerze, nie sądzę, żeby koń z lewitującym siodłem miał ochotę tak tropić 🙂
Spróbuję skrobnąć jakieś Karolkowe (a może i Czerwono-Lucjanowe też, bo i tu zrobiliśmy i regularnie robimy fajną robotę na lonży) case study, bo stan wyjściowy wcale nie był taki lekki i oczywisty, koń był mocno krzywy na jedną stronę (w takim stopniu, że ciężko było mu się poruszać po kole w tym kierunku), a osadzenie szyi podpowiada mu wysokie noszenie głowy, najlepiej to w ogóle takie, jak u dorosłego konia w kilkuletnim treningu. Jeśli się już udało rozciągnąć i rozpuścić, to tylko horyzontalnie, a nie rzeczywiście w dół. Teraz jest zachwycony pracą w dole, do tropienia można go zaprosić na lonży zupełnie luzem, w bardzo niskim ustawieniu, z aktywnym zadem i dobrą równowagą pod siodłem chodzi wolty, ósemki, serpentyny, zmiany kierunku. Ja jestem bardzo zadowolona z takiego obrazka 🙂