KOTY

lpsz kurde, jaka piekna mala!!!! Ojej, zakochalam sie...!!! wiecej zdjec wrzuc pliiiis 😀
Konia mi chodzi raczej o takie rzeczy jak odchyl od wzorca ktory tak naprawde dla laika nie ma znaczenia, czyli zbyt migdalowe oczy, kiepski profil czy nie taka odleglosc miedzy uszami 🙂 Bo typ sie rozchodzi, ze niektorzy stawiaja na mocne kufy inni troche bardziej trojkatne mordki i to po prostu kwestia gustu 🙂

I cały misterny plan poszedł w p*zdu. Cały dzień, w sumie od wczoraj byłam u rodziców. Z kotem. A że przy okazji pojawiło się trochę gości, pogoda dopisała, więc momentalnie grill zostal zatwierdzony. Od południa jedno wielkie latanie pomiędzy domem a ogrodem. A że babcia już kilka razy uświadamiała mnie, że kot potrafi sobie dać radę na zewnątrz luzem, za to psy i reszta kotów kategorycznie dopraszała się otwarcia wrót domostwa, to i Miłka, chąc nie chcąc, stała się dziś kotem "wychodzącym".
A w sumie "wyjszniętym", bo jak już wyszła, to dom nie interesował jej ani troszeczkę.

Zaznaczam, że była pod stałą kontrolą. A wyglądalo to tak:

Początkowo spacerowała sobie na tyłach ogrodu, podziwiała trawkę i generalnie była sielanka. Do czasu, kiedy pojawił się jeden z psów, których kot się nie boi, ale ich nie lubi i już. I daje temu wyraz całą sobą.


Pies jednak nie chcial wcale do niej podchodzić, chodziło mu wyłącznie o to, żeby być ze mną. Byl jednak pod baczną obserwacją.


Kiedy poszedł kot zmienił miejsce zalegania i trochę wyluzował.


Relaks przerwała mucha typu "bombowiec".


Ale uciekła.


Sportretowaliśmy kota, kiedy odnalazł doskonały punkt obserwacyjny - chłodny, z bezpiecznymi tyłami i widokiem na grillowaną karkówkę (co zabawne - w pewnym momencie z góry zeskoczył pies, tego kot się nie spodziewal i nawet nie zdąrzył zareagować)


Spacerowała "taranem"


Tajemniczy ogród


Kot odnalazł psią jamę. W tym miejscu jest nieco usztywnione podłoże, a pod nim nasza suczka wykopała sobie sporą jamę letnią, do której wejście ukryte jest w krzakach. Kot zakochał się w tym miejscu.


Końcówka dnia na schodach na taras.


A jak już bardzo chciała zostać sama chowała się tak: link

Zdjęcia kota w obecnym stanie nie mogę wstawić, bo zdjęcia kocich zwłok mogą być niemile widziane. Po całym dniu wrażeń (w tym powrotu do Torunia samochodem - ponad 60km), Miłka dość pobieżnie umyła łapki (najzwyczajniej w świecie miała uświnione nogi!), i padła jak kawka. Po godzinie snu wstała na moment, poszła do miski, ale nie jeść (aż dziwne, bo zwykle po powrocie z jakiejkolwiek wycieczki rzuca sie na miskę, jakby ją ktoś glodził) tylko się napić. I śpi dalej. Jak martwa 🙂

Notarialna, wywoluję Cię do tablicy! Ty jeździsz z Rudą na Mazury i z tego, co wiem to tylko tam kot jest wychodzący? Jak to u Was wygląda? W domu nie wychodzi wcale poza mieszkanie/balkon? Na Mazurach chodzi jakoś luzem czy jak? Jak to ogarnia? Nie domaga się wyjść po powrocie z wakacji?
My dziś kończymy tydzień! 🙂


A jutro będę w sklepie KAKADU w CH Bonarka, z Gjevjonką - jako "kluby ras". Będziemy promować się  🏇
taki ogrod to az grzech nie wychodzic!!  😀 kicia mega zadowolona 🙂

a tu moje 🙂 Ach srednio udana ta moja MCO tak sobie mysle... z wygladu oczywiscie 🙂

wistra nie zdazylam Ci jeszcze pogratulowac! Wiec GRATULUJE!! 🙂
Kupiłam w sklepie który zwie się "Futter Shop" i zapłaciłam 80 euro. Szukałam drzewka szerokiego, z dużą budką i stabilnego, w sumie tylko to jedno spełniło wszystkie wymogi.

Dzięki za odp. Cena konkretna...
80 euro za tak wysoki drapak, to wg mnie dosyć tanio ;>
Konkretna dla mojego portfela.  😉
nerechta, no grzech, grzech. Ale spuścić z oka diabła nie można było, bo jak już się oswoiła z faktem i uznała, że nudne to pół ogrodu, który jej "oddałam" (czyli po jakichś 4 godzinach), to poszła zwiedzać drugą połowę. Generalnie nie ma problemu, ale tam już wolę jej konkretnie pilnować (część od frontu). Poza tym na samiusieńkim końcu uznała, że pójdzie towarzyszyć naszemu rudzielcowi (który absolutnie nie ma chęci zawierać nowych przyjaźni, bo on się generalnie z nikim nie przyjaźni) i polazla z nim do sąsiadów. Na sam koniec dnia zaserwowała mi skakanie po plocie w pogoni za kotem. Na szczęście sąsiedzi jak najbardziej na plus 😉

Swoją drogą, nie gadaj! Fajniasta ta Twoja kicia!
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
23 czerwca 2012 22:37
Dworcika, Ale wyrosła pannica! Cudo 😀

Ruda nie jest kotem wychodzącym. I chyba już raczej nie będzie jeździć na Mazury. Na Mazurach była ze 2 razy i łaziła w sumie nie luzem, a w szelkach i z sznurem 20metrowym coby łatwiej ją było kontrolować. Na początku była trochę strachliwa, płoszyła się łatwo i trzymała bliskich okolic chałupy. Po paru dniach trzeba było ją bardziej kontrolować bo zrobiła się bardziej śmiała i odchodziła coraz dalej. Na szczęście na wołanie albo grzechotanie chrupek w misce przybiegała z drugiego końca działki 😉 Raz tylko musieliśmy ją wyciągać spod domu bo sobie upodobała wgłębienie pod werandą. W domu przeszła nad tym do porządku dziennego. Nie było miauczenia ani histeryzowania 😉

Poprzednia kocica była dzikuską, bardzo łatwo można było ją spłoszyć no i baaardzo ją kontrolowaliśmy bo parę razy by dała dyla za działkę, no a w 2 połowie pobytu zrobiła sobie 10 dniową wycieczkę po okolicy. Na szczęście wróciła, ale to już był jej ostatni wyjazd. Stwierdziliśmy, że nie ma sensu. Bo to i dla niej stres był i dla nas nerwówka.
Uhm... no to klops. Chociaż obserwuje dziś kota i myślę, że ona też potraktowala to jako taką normę, że tam można wyjść, a tu jest dom do mieszkania i już. Nie próbuje nawet prosić o wyjście 🙂
Druga sprawa, że w nocy trochę połaziła, najadła się, próbowała dostać się do transportera (:ke🙂, teraz śpi dalej ;]
a słuchajcie moje koty siedzą w domu +balkon i nie byly szczepione na wscieklizne bo wet powiedzial ze nie trzeba jak to domowe koty, ale chcialam je wziąć na działke to chyba lepiej nie brać no nie??
Lepiej nie. Albo zaszczepić 🙂
No tak ale chciałam je wziąć dziś, no trudno posiedzą sobie same w domku;p
Dworcia, super foto -story  😎
Dziękuję :kwiatek: Kotu powiem, że dobra z niej modelka. Jak się obudzi, bo nadal wstaje tylko pozombiakować do kuwety, ew. do miski. I śpi 😁 Chyba musimy częściej robić takie wypady.
Dworcika ale rewelacja! Straaasznie mi się marzy, żeby moje koty mogły sobie pohasać raz na jakiś czas po trawce... Myślałam nad zabraniem ich do mojego rodzinnego domu - duży, ogrodzony murem ogród, z dala od ulicy itp. No ale boję się 2 rzeczy - po pierwsze, że im się spodoba i nie dam rady utrzymać ich w domu (miałam kiedyś już taką historię z kotką), no a druga rzecz, że u taty jest pies i kot. Pies totalnie niegroźny w stosunku do kotów, ale Luna jakoś panicznie się psów boi (nawet jak za oknem zaszczeka, to ta jest spanikowana). No i nie wiem, czy jest sens narażać je na stresy...
A z drugiej strony, jak patrzę na takie foty kotów w trawie to bardzo bym chciała, by moje też się mogły wybiegać 🙂

Nerechta przepiękny kot! Mogłabym takiego mieć  😜
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
24 czerwca 2012 12:44
Dworcika, Takie odsypianie to też norma. Nowe atrakcje i emocje to kota może odsypiać przez kilka dni 😁
Kocurro mojej znajomej po wystawie w Bańskiej (Czechy?) odsypiał przez tydzień 😉 . Ruda po łódzkiej wystawie też kilka dni odsypiała 😁
Libella, ja też mam pewne obawy co do późniejszego domagania się wyjść. Póki co jest spokój. Mam nadzieję, że kot skojarzy sobie, że trawka = podróż i luzem spaceruje się wychodząc z tego jednego konkretnego domu.

Notarialna, wcale mnie to nie dziwi. U nas dochodzi do tego jazda autobusem, pociągiem i samochodem, więc zdecydowanie ma po czym spać 😉
Dworcika śliczna kicia, jaki dziewczęcy pyszczek, taki aniołeczek 😉
Ammarotsa ale zaskoczyłaś 🤔 Super wybór 💃 Powiedz tylko, bo tak nie moge tego ogarnąć troszkę. Czy ta pierwsza zakatarzona hodowla  z 12 kotami to była ta pierwsza, o której nam pisałaś i którą ci odradzałayśmy? A te kociska wzięłaś  z tej drugiej podlinkowanej na forum hodowli czy to była jeszcze jakaś inna znaleziona przez ciebie? Ale ci zazdroszczę 🙂 Będziesz musiała dokupić kuwety 😁
Palemka - Koty mam z tej hodowli, którą mi odradzaliście. Zaś ta druga hodowla, z kotami o fajnym rodowodzie niestety poległa. Kobieta strasznie chłodna, czułam się tam fatalnie i do tego 4 tygodniowe kociaki, z potężnym katarem, zaropiałymi oczkami. I już nie chodzi nawet o ten katar, bo zdarza się, że koty ogólnie chorują, ale w wieku 4 tygodni? Przecież one cyca ciągną jeszcze, matka daje im odporność? Zapaliła mi się czerwona lampka.
Amarotsa ja cie kręce, no to nieźle 🤔  To te foty na stronie powinna sobie kobicina zmienić, bo naprawdę nie wyglądają one fajnie. A na twoich zdjęciach super 🙂 Czekamy na większą ilość zdjęć oczywiście 🙂 Fajnie że macie od razu dwa.
palemka, ja to zrozumialam odwrotnie - hodowla, z której są wzięte koty, to ta pierwsza, którą znalazła Amarotsa. Ta, która była tu pokazana jako druga (czyli niby ta lepsza) miała chyba zakatarzone koty. Ale sama pewności nie mam 😉

A kota w sumie dobry kotek jest. Broi jak szatan czasem, ale generalnie jest aniołek. Z tym, że ona nie broi jak akurat śpi :P
Za to rano jest miziak! W ciągu dnia mniej i drze paszczę jakby jej ktoś krzywdę robil, kiedy tylko próbujemy ją potulać 😉 I gada sobie do nas, to fajny kot jest i już. I racja - wyraźnie dziewczęcy wygląd ma, jest delikatna i taka... dziewczynka pelną paszczą 🙂

edit.
No, czyli się potwierdziło :-)
Dworcika najważniejsze, że Amarotsa znalazła koty, które zawładnęły jej sercem 😉 Tak jak było w mpim przypadku. Zanim kupiłam swojego ogladałam milion razy strony z hodowlami, 3 razy juz miałam prawie wybranego kota (jedna kotka też miała na ilmię Ginger 😉). Potem pojechałam na wysatwę i tam spotkałam juz prawie 7-miesięcznego kremowego brytka. No i 2 tygodnie później był mój 😀. TEraz jak sobie patrzę na inne kocurki to owszem są takie które podobają mi się może i bardziej, ale kocham tego " głupola "😁
palemka, ja absolutnie nie kwestionuję wyboru! Doskonale się stalo, że koty Amarotsa znalazła te, które tak jej przypadły do gustu. Zwłaszcza, że na miejscu okazało się, że z papierami jest wszystko OK i to nie była jakaś pseudo na masówkę.

Szkoda niestety, że w innej 'legalnej hodowli' dzieją się takie rzeczy 🙁
Szkoda, bo wyglada na to, że tam kiepsko może być ze wszystkimi zabiegami profilaktycznymi.....
Abstrahując-czytałam ostatnio artykuł na temat wymogów kotów na wystawę-m.innymi powinny mieć poobcinane pazury...a mój miał przycinane dopiero u mnie 😲
Amarotsa, jeszcze raz gratuluje dwojki.
No i niestety kolejny raz mozna sie przekonac, ze piekna strona int ( posiadajaca bardzo dobre w typie koty) nie koniecznie odzwierciedla to co jest w domu. Przykre to jest, ze ludzie nastawiaja sie na zarobek, a nie na dobro zwierzat. I powiedzcie czym takie hodowle roznia sie od pseuchuchow? Takim hodowcom powinno sie cofnac licencje.

Dworcika, faktycznie Twoja kicia ma raj, pozazdroscic.

Nerechta, bardzo ladna jest ta Twoja mala, nigdy nie bedzie jak kocur, bo przeciez panience nie przystoi wygladac jak Pudzian 😉.
konia44, żałujemy okropnie, że do raju musimy jechać przeszło 60km. Na co dzień mieszkamy w wynajętej kawalerce 33m :/
Latem będziemy się jednak starać, żeby jak najczęściej korzystać z ogródka.
Moje koty powoli wychodzą z cienia. Poczekam jeszcze troszkę aż się oswoją z nowym domem, nami, psami. Niestety małą Ginger czeka kąpiel, bo nikt nie jest takim chodzącym syfkiem jak ona. Zawsze się upapla we własnej kupie  🤔. Matrix'a muszę wyczesać, bo sypie się z niego strasznie. Dziś muszę kupić pokrowce na ubrania i wszystkie swoje ciemne rzeczy szczelnie pozamykać, plus jeszcze zakupie zapas rolek do czyszczenia ubrań  🙄.

Wchodząc do tej "super" hodowli nie spodziewałam się takiej niespodzianki. W domu bardzo ładnie, czysto. Jednak nie mogę uwierzyć w to, że maluchy ciągnące cyca, mające odporność, którą daje im mama były w takim stanie. W drugiej hodowli może nie było jakiś rewelacyjnych warunków, ale ciepło, przytulnie i bezpiecznie dla kotów. Na sofie spały sobie trzy duże koty (kotka, kastrat i kocur) a po domu latała czwórka małych łobuzów. Ludzie na prawdę cudowni, ale niestety... kiepska sytuacja i zmuszeni są zamknąć hodowlę. W zeszłym roku importowali z Czech kocura (hod. z Matrixu CZ) i to właśnie jego mamy u siebie. Zakochałam się po uszy, a mała Ginger cóż... Robiła najwięcej zamieszania, najbardziej broiła, biegała, skakała i organizowała zamachy na rodzeństwo, a ja kocham takie zwierzaki co to wszędzie ich pełno  😉. Pobyt w tej hodowli był bardzo emocjonalny, widać było, że te koty to całe życie tej kobiety. Ciężko to opisać, ale... jednak czuję, że podjęłam dobrą decyzję.
Ja unikam kupowania ciemnych rzeczy, w związku z tym mam mniejszy problem, ale czasami Bursztyn potrafi sobie zasnąć w szafie na polarkowych bluzach mojego dziecka 🙇 Rolka to rzecz niezbędna przy kotach 😉
😁

Przy moim tricokolorze dobór kolorystyczny ubrań jest całkowicie obojętny. Muszę się diabelsko pilnować po prostu, żeby rzeczy nie zostawiać na wierzchu (co ma swoje plusy 😉 ).
Z tym, że przed wyprowadzeniem się z domu mieszkałam z 3 kotami, gdzie jeden jest rudy pręgowany, drugi cały czarny, trzeci był cały biały. Podwórkowe burasy na szczęście nie pchały się jakos strasznie do domu (poza jednym). Chociaż... co by to zmieniło... 😉
Najśmieszniejesze jest to, że te koty zdecydowanie kładły się zawsze na rzeczach kontrastujących z ich własnym umaszczeniem :/
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się