Pomysl na biznes.
Nie znalazlam takiego watku wiec zakladam. Pewnie dla wielu z was nadszedl czas pomyslenia co dalej? Ja tez mam taki problem. Z jednej strony chcialabym zalozyc wlasna dzialalnosc ale tu pojawia sie problem jaka?, moze sklep internetowy moze cos innego tylko co?
wlasnie dlatego zalozylam ten watek i licze na wasze podpowiedzi :kwiatek:
zaloz niezalezna wytwornie plytowa 😁 bede Twoim pierwszym artysta 😁
a tak na powaznie, nie celuj w "byle co" tylko poobserwuj na co jest popyt. zalozenie kolejnego sklepu internetowego to ryzyko, bo juz ich duzo, a wcale nie jest powiedziane, ze tak szybko sie z ludzmi "zaprzyjaznisz" i zdobedziesz klientow.
chyba ze bedziesz miec superniskie ceny, ale tez trzeba sie wtedy zastanowic skad wziac tani towar i tak dalej i tak dalej...
ja nigdy nie zakladalam firmy wiec sie nie znam, ale ktos juz na pewno zakladal i chetnie opowie o wszystkich "pulapkach" po drodze
nie mniej jednak powodzenia :kwiatek:
Domiwa, ja jestem w podobnym punkcie co ty. Stracha mam ze coś nie wyjdzie. Będę ubiegać się o kasę z Unii na założenie własnej działalności.
Chciałabym zająć się branżą która zajmowałam się w poprzedniej pracy i otworzyć firmę konkurencyjną (allegro, sklep net, plus stacjonarny później o ile się okaże ze wszystko jest ok.)Konkurencja duża ale popyt też, dodatkowo chciałabym wprowadzić pewne innowacje, coś czego jeszcze na rynku nie było a myślę, że może się spodobać. W moim planie najgorszy jest kontakt z zagranicą co jest nieuniknione jeśli chce pominąć pośredników.Boję się, że właśnie w tym miejscu coś się sypnie.
A ty jaki masz plan?Masz coś konkretnego na oku?
Ja właśnie też mam pomysł na rozkecenie własnego buisnessu i powoli dojrzewa on w mojej głowie coraz bardziej.
Ja właśnie też od pewnego czasu mam pomysł, ale też potrzebna byłaby współpraca z zagranicą i boję się, że coś może nie wyjść.
Zresztą ja nie posiadam takiej " żyłki biznesowej", boję się ryzyka i moja rodzina powtarza, że sobie nie poradzę, więc wszysko na razie pozostaje na etapie pomysłu.
Jestem dokładnie w tym samym miejscu. Mam mnóstwo pomysłów i mnóstwo rzeczy chciałabym zrobić, ale póki co wybieram jeden. Jestem w trakcie pisania biznes planu, też mam zamiar wyciągnąć z Unii pieniądze. Poznałam już kilka osób, dzięki którym może mi by troszkę łatwiej. Boję się, że mi to wszystko nie wyjdzie, ale nie chcę żałować do konca życia, że mogłam coś zrobić, a nie zrobiłam nic.
Teli jesteśmy z tego samego regionu 🙂 Ja tez z okolic Poznania 🙂 Czy korzystałaś z usług PUP dotyczących wspierania przedsiębiorczości? 🙂
Ja na razie nie mam tez takiego wielkiego parcia na własny biznes - zobaczymy jak życie się potoczy. Jeśli nie dostanę się na aplikacje, zwsze mam jakiś plan B.
Mam wątpliwość, czy z podejściem w rodzaju "chciałbym założyć własny biznes, ale nie wiem jaki..." w ogóle warto cokolwiek zaczynać. Miliarderami nie zostali amatorzy łatwego zarobku i szybkich pieniędzy, którym trafiła się jak ślepej kurze ziarno jakaś wyjątkowa okazja, tylko pasjonaci - często wręcz trudni do zniesienia monomaniacy - którzy dzięki swojej niepowstrzymanej pasji, wynalazczości i pracowitości umieli radykalnie zmienić życie innych ludzi. Pasja, a nawet monomania, poprzedzała sukces, często przez wiele lat o chlebie i wodzie. Piszę oczywiście o ludziach zaczynających od zera. Jeśli się ma taką dla innych pożyteczną pasję, to biznes, uznanie i pieniądze przychodzą same. Jeśli się tego nie ma, to chyba szkoda czasu na rozważania o biznesie...
dzikaświnia, nie, ale jeśli mi nie wyjdzie z planem unijnym, to albo poprosze o pomoc w tej kwestii jakąś firme, która umie brać się za dotacje, albo pójdę do ośrodka wpierania przedsiębiorczości. Z pomocy urzędu pracy skorzystać nie mogę, gdyż pracuję, a nie chcę aż tak bardzo ryzykować i się zwalniać. Poza tym nie wiem czy mogłabym się starać o pomoc z UP, jeżeli sama się zwolnię i zarejestruję na bezrobociu. Nie sądzę.
Miliarderami nie zostali amatorzy łatwego zarobku i szybkich pieniędzy, którym trafiła się jak ślepej kurze ziarno jakaś wyjątkowa okazja.
Nie? Jesteś pewny, że nie? I jesteś pewny, że "zagorzali wojownicy w walce o słuszną sprawę" się dorobią?
Mam inne wrażenia, dlatego założyłam "Pracuj, pracuj, a...". Może tam podzielisz się jakimś budującym przykładem?
Mnie z budujących przykładów przychodzi do głowy Irena Eris, założyciele Atlasu, goście od "Naszej klasy". Ale jakoś specjalnie pod górkę im nie było.
Dobry pomysł jest kluczem - dlatego liczenie, że ktoś zdradzi się z pomysłem - to naiwność.
Czy ja pisałem o jakichś wojownikach..? Ja o ponurych, pozbawionych kontaktu z rzeczywistością socjopatach - monomaniakach pisałem. Takich jak Henryk Ford czy Bill Gates. Bo wybacz, ale nasi krajowi miliarderzy to w skali świata biedacy są - na "układach" i "znajomościach" jeszcze nikt Gates'owi nie dorównał i nie dorówna. Po prostu cwaniactwem i przemocą nigdy się takiej kasy nie zdobędzie jak naprawdę potrzebnym ludziom udogodnieniem, za które są gotowi sami zapłacić.
Dlatego ja zawsze będę biedę klepał. Bo pechowo wpadłem w manię na punkcie koni, a to luksusowy towar, zbyt ma niewielki i ogromnych fortun generować nie może 🤔
Miliarderzy na ogół nie są sympatyczni. Nie mogą zresztą: zbyt wielu ludzi im zazdrości, żeby sympatyczny miliarder długo się przy swych miliardach ostał. Par contre cwaniaczki, których demoralizujący przykład tak Cię zdemotywował, że wątek "Pracuj, pracuj..." założyłaś, to często przesympatyczni pieczeniarze, którzy nic, ale to nic nie potrafią, ale mimo to nie sposób im tego mieć za złe. Jeden taki, dziedziczny zresztą, bo już co najmniej jego ojciec jest ustosunkowanym nierobem (nawet nie dlatego, że leniwy, po prostu nie umie nic robić), dostał po egzaminie magisterskim propzycję robienia doktoratu w moim rodzimym instytucie - mimo, że był ...dziesty któryś jeśli idzie o wyniki. Ja byłem trzeci na roku, a o doktoracie nikt nawet nie chciał ze mną rozmawiać (z numerem jeden i dwa też zresztą nie: kadra, słusznie poniekąd, obawiała się, że dopuszczenie jakichś prawdziwych mózgowców do krynicy nauki, może się dla niej źle skończyć). O ile wiem, doktorat szybko zrobił, jest już bodaj wicedyrektorem, większość roku spędza w Paryżu i nic nie robi. Przesympatyczny człowiek. Absolutnie zbędny z punktu widzenia przetrwania ludzkości. Doskonale zresztą zdający sobie sprawę ze swego pasożytnictwa i chętnie dzielący się z otoczeniem licznymi "pomysłami na biznes" w tej materii. Niestety, nie umiałbym żadnego z nich zastosować. Trzeba mieć tzw. warunki i naturalny charme żeby to się mogło udać, no i nigdy, przenigdy, nie wolno nikogo wkurzać...
[quote author=Aga_Leming link=topic=10905.msg366142#msg366142 date=1256816830]
moja rodzina powtarza, że sobie nie poradzę
[/quote]
coz za wsparcie.... 🙄
halo, ja moge podzielic KSIAZKA (doslownie, faktyczna drukowana ksiazka) pozytywnych przykladow i polecam ta lekture wszystkim ktorzy chca zalozyc firme:. konkretniej to 2 ksiazki, obie autorstwa Paula Ardena:
"Cokolwiek myślisz, pomyśl odwrotnie"
"Nieważne, jak dobry jesteś, ważne jak dobry chcesz być".
to jest must-have, ta pierwsza kosztuje 25 zl, druga mam tylko po angielsku, zaplacilam 5 funtow. To byly chyba najlepiej wydane pieniadze w moim zyciu. Ucza "ryzyka" i generalnie sa zlote. Paul Arden swoja droga byl chyba osoba ktora odniosla najwieksze sukcesy w reklamie.
naprawde, koles pisze do rzeczy, takze polecam.
a swoja droga to w woj. lubelskim byl program ktory dawal na start firmy po 40 tys na glowe, nie wiem czy to jeszcze dziala 😉 pytac w UP
Kaprioleczka, w Wielkopolsce dają max 18 tys dla bezrobotnych na rozpoczęcie własnego biznesu
to byl jakis program chyba wspolfinansowany przez unie... nie jestem pewna, bylo pelno info na ten temat; generalnie pojawilo sie cale stado ludzi, nie wiem czy tego nie skonczyli wczesniej ze wzgledu na to ze cala kasa "wyszla"
Kaprioleczka, Aga nie jest sama, bo i mnie również powtarzają, że rady nie dam :/
Kaprioleczka, czytałam te książki w empiku (znaczy "Cokolwiek myślisz, pomyśl odwrotnie" na bank, co do tej drugiej nie jestem pewna, ale jeżeli to nie byla ta to na pewno w ten deseń) i pozytywnie mnie nastroiły, ale z drugiej strony... Ilu osobom to się udaje? : (
In. - to byla moja pierwsza mysl na ten temat.
a potem "wyplynelo" pytanie - ile osob FAKTYCZNIE sie do tego stosuje? znasz jakas?
ja ani jednej. umiem te ksiazki prawie na pamiec a nadal popelniam podstawowe bledy. Popelniajac podstawowe bledy na pewno mi to nie wyjdzie.
zreszta nic od razu. A calosc jest tak spojna, ze nie wyobrazam sobie ze stosujac sie do tego cos mogloby nie wyjsc.
Kaprioleczka, nie pomyślałam o tym... Masz rację w sumie : P Jutro idę poczytać raz jeszcze, coby sobie przypomnieć... Może mi coś w końcu wyjdzie :zemdlał:
Otworzyłam firmę blisko rok temu. Mam jedną podstawową formę działalności, ale cały czas myślę jak pozyskać środki na stworzenie czegoś co chodzi mi po głowie.
Te pieniążki z UP to kropla w morzu potrzeb. Choć jeśli macie pomysł to lepiej je mieć niż nie 😉
jkobus Przepiękny wpis! I przepiękny opis "przypadków" 😀
Po prostu cwaniactwem i przemocą nigdy się takiej kasy nie zdobędzie jak naprawdę potrzebnym ludziom udogodnieniem, za które są gotowi sami zapłacić.
Trzeba mieć tzw. warunki i naturalny charme żeby to się mogło udać, no i nigdy, przenigdy, nie wolno nikogo wkurzać...
Najlepiej i jedno i drugie 🙂 + kasa na przekonanie ludzi, że to właśnie "Twoje" potrzebują kupić 😀
Kaprioleczka Nie wiem, czy akurat tę czytałam, ale ogólnie anglosaskie książki na ten temat - bardzo poprawiają mi humor 😀iabeł: Ale to dobrze, że jesteś dobrej myśli 😀
mysle, ze niektore przyklady da sie "przelozyc" na nasze, np. przyklad reklamy firmy reklamowej Saatchi & Saatchi - jeden z mlodszych managerow wymyslil, ze umiesci reklame na "wschodniej stronie" muru berlinskiego. bylo to skomplikowane, ale jak widac mimo to dalo sie zrobic, bo zrobil to.
a musial to zalatwic z ta "niekompatybilna" strona.
Czyli jednak sie da. Tylko trzeba do tego miec takie bardziej kreatywne podejscie.
Byłam studentem bardzo "kreatywnego" kierunku za stanu wojennego i później. Co nieco o rzeczach niemożliwych mogłabym opowiedzieć 😀
Przeczytałam tytuł postu i pierwsza myśl.
Tylko wariat samobójca zdradzi swój własny pomysł na biznes 😉
Fajny pomysł na biznes (niezawodny!) miał kiedyś mój przyjaciel. Potrzebny jest wehikuł czasu i... wagon penicyliny.
Ja też kiedyś coś wymyśliłam. Hodowlę kieszonkowych bazyliszków (wcześniej trzeba wykupić światową produkcję lustrzanych okularów) 😀iabeł:
Szemrana,
ale nikt tu nie prosil: "podajcie mi pomysl na biznes" 😎
poza tym, nie obrazcie sie, ale podejrzewam ze nic superinnowacyjnego tu raczej by nie wyplynelo. A nieinnowacyjne rzeczy to tylko kwestia badania rynku. A badanie rynku, poza tym ze nudne, moze zrobic w sumie kazdy, wiec i tak bez roznicy czy pomysl bedzie "gotowy" czy trzeba go samemu wyszperac, skoro i tak tam jest.
Apropos jeszcze Paula Ardena, w jego ksiazce "niewazne jak dobry jestes..." jest dosc duzy ustep na temat pomyslow - ktory kompletnie mija sie z przedstawionym przez Szemrana pogladem 😉
"Nie bądź zazdrosny o swoje pomysly.
Oddawaj wszystko co wiesz, a wiecej wroci do ciebie.
Na pewno pamietasz ze szkoly kiedy inni uczniowe zaslaniali kartki na testach ramieniem, zeby nikt nie mogl zobaczyc ich odpowiedzi.
Tak samo ludzie postepuja w pracy, sa tajemniczy jesli chodzi o pomysly. Panuje poglad: "nie mow im nic, bo sami to wykorzystaja".
Problem z "odgradzaniem" sie od innych jest taki, ze zawsze bedziesz zyl na tych swoich rezerwach. Ostatecznie wszystko bedzie oklepane.
Jesli zas oddasz wszystko co masz, nic ci nie zostanie. To zmusi cie do patrzenia, do bycia uwaznym i do odswiezenia podejscia.
Jakims cudem im wiecej oddajesz, tym wiecej do ciebie wraca. Pomysly, to "otwarta" wiedza. Nie przypisuj sobie wlasnosci do nich. Poza tym, to i tak nie twoje pomysly - to cudze pomysly. One sobie po prostu dryfuja w eterze.
a ty musisz tylko wybrac sobie takie, ktore beda pasowaly do Twojej "ramki"."
(tlumaczenie jest moje, wiec niewatpliwie nie jest idealne, ale mysle ze dosc czytelne)
reszta ksiazki stanowi glownie o tym, ze kiedy wreszcie wpadniesz na genialny pomysl, to i tak bedzie on zbyt innowacyjny i kreatywny, by ktokolwiek inny zechcial go uzyc, ale jesli zaryzykujesz i uzyjesz go sam, to z duzym prawdopodobienstwem odniesiesz sukces, bo bedziesz sie wyrozniac (tak bardzo generalnie streszczajac). Bezpieczniejsza droga moze uda ci sie wszystko rozkrecisz, ale bedziesz tylko jednym z wielu - podejscie bedzie niewyrozniajace sie i taka sama bedzie placa, godziny pracy itp. itd. Nie bedzie to nic spektakularnego.
oczywiscie sam fakt wymyslenia czegos spektakularnego nie gwarantuje spektakularnego sukcesu ale jak nie sprobujesz to sie nie dowiesz 😉
Chętnie oddam co wiem 🙂
Chętnie podzielę się wiedzą.
Nie będę zasłaniała ramieniem.
Podzielę się nim z przyjaciółmi i ludżmi którzy sa wkoło mnie
ale pomysłu na biznes w internecie nie oddam 🙂
a ja się wypowiem pesymistycznie, jako posiadacz od blisko już dwóch lat swojego biznesu - na początku wszystko wydawało się takie proste, łatwe i przyjemne, a początek był właśnie w sklepie internetowym... gdyby nie fakt, że mam przyzwoicie zarabiającego męża ze zdolnością kredytową i innymi możliwościami - niż tylko kredyt - pożyczenia naprawdę dużych pieniędzy, to już dawno bym poszła z torbami.... za niedługo miną 2 lata, a ja nadal więcej wkładam, niż wyciągam w chęci rozwoju, mimo, że teoretycznie już zarabiam lepiej niż mąż.... ale tych pieniędzy nie widzę w sensie fizycznym i pewnie nie zobaczę jeszcze dłuuugo - praktycznie wszystkiego sobie odmawiamy, pracuję od świtu do nocy, nie mam chorobowego, świąt, ferii, przerw - bo nikt za mnie tego wszystkiego nie zrobi, a na pracownika w tym momencie zwyczajnie mnie nie stać....... a pieniędzy przydałoby się coraz więcej - na solidną reklamę choćby, na więcej ciekawych towarów, etc. etc. etc. - a jak zaraz przyjdzie mi płacić pełny zus, to już w ogóle będzie fajnie... 🙄 a kredyty to chyba będę musiała do końca życia spłacać...
Z jednej strony niby warto - robię, to co lubię i sama jestem sobie szefem - ale z drugiej strony bardzo dużo ze swojego życia musiałam poświęcić - czasu, pieniędzy, znajomości, relacji rodzinnych, i wolności - taki biznes najzwyczajniej w świecie uwiązuje w domu jak łańcuch... I bardzo często żałuję, że nie mam normalnej, 8 godzinnej pracy, z której wychodzę i niczym się nie martwię...
I wniosek na koniec mam jeden - DO KAŻDEGO biznesu potrzebny jest potężny kapitał... mimo, że się wydaje, że nie... na początku też myślałam, że "groszowe" sprawy, że jakoś to będzie.... a teraz nagle się okazuje, że kapitał, jaki włożyłam, starczyłby na wybudowanie całkiem wypaśnego domku jednorodzinnego z dużym ogródkiem 🤔
edit - dopisek
A powiem jeszcze, że dzięki Bogu nie musiałam uczyć się na własnych błędach - teściowa także prowadzi podobny biznes, choć w innej branży od wielu lat, więc miałam w niej duże wsparcie i korzystanie z jej doświadczenia.... Gdyby nie to, pewnie też dawno bym poległa robiąc mnóstwo błędów - a o nie naprawdę nietrudno
bardzo często żałuję, że nie mam normalnej, 8 godzinnej pracy, z której wychodzę i niczym się nie martwię...
Ale nikt Cię z niej nie wypieprzy pod byle idiotycznym pozorem.
bardzo często żałuję, że nie mam normalnej, 8 godzinnej pracy, z której wychodzę i niczym się nie martwię...
Ale nikt Cię z niej nie wypieprzy pod byle idiotycznym pozorem.
oj nie wiesz jakie klienci miewaja 'powody' zeby nagle zakonczyc wspolprace, badz nie zaplacic tobie za wykonanie pracy 😎 a ja musze czesto z wlasnej kieszeni wylozyc na pensje dla pracownikow, bo przeciez ciezko pracownikowi przyjac wytlumaczenie, ze klient nie zaplacil i sprawa trafi do sadu na najblizszy rok, czy dwa lata.
mimo wszystko ja sie ciesze, ze mam swoje firmy. chociaz jest to czesto mordega, bo wszystko jest tak czy inaczej na mojej glowie- i pracuje bardzo czesto od poniedzialku do niedzieli- ale jakos nie zaluje.