klub oldbojów czyli koniarze po 30.....
Maniak, jezdziłam konno jak miałam nascie lat, pozniej śłub, dzieci , kariera i przerwa w jezdziectwie ponad 27 lat.
Az nagle stałam się włascicielką wówczas 3 koni. Tak kochana w wieku 43 lat nagle miałam 3 konie. Najpierw bałam się wszystkiego , o jezdzie nawet nie wspomnę. Przez pierwszy rok przełamywałam zwykły strach i niepewnosc. Dzi zwyczajnie smieje się ze swych wspomnien. Pozniej po roku chciałam wrócic do jezdziectwa i...znów mega strach ,tymbardziej wielki ,że mialam wczesniej operację kręgosłupa, mam pare prętów i 6 śrub na stale w kręgosłupie. Strach mnie paraliżówał ale...zaczęłam szukac osrodka który by mnie choc troszkę podszkolił w jezdzie i... wszędzie widziałam nastolatki i rezygnowałam. W koncu zebrałam się na odwagę i poszłam z problemem do dziewczyny która zajmowała się moimi konmi a konkretnie Lunarem. Dziewczyna jest trenerem , dużo młodsza od e mnie. Wysłuchała, pokiwała głową i następnego dnia gdy wróciłam z pracy czekał na mnie osiodłany kon. Baaałam się lecz wsiadłam. Powoli na lonżowniku przypominałam sobie "gówniarskie" lata. Pozniej piewrsze tereny, tez panika ale wróciłam cała i zdrowa. Trener wyjechała a ja codzien cwiczyłam ale....nie mogłam pokonac strachu przed galopem.Wiec tytlko stęp i kłus (nudy, nie) a ja i tak byłam mega szczęslwa. 2 razy spadłam, w domu ani słowa nie powiedziąłm , mialam kłopoty z chodzeniem ale robiłam dobra minę.Odważyłam się nawet na samotne wypady w tern, no bo przeciez ma meega spokoją i kochana klacz. A jednak ta spokojna klacz pewnego dnia poniosła i ...i cholera nie spadłam. Pamiętam ten dziki galop, pierwszy strach , próby zatrzymania konia a jednoczesnie ten wiatr, ta swoboda. Nie spadłam, wszystko okey. Minęlo już 3 lata (od przełamnia mojego strachu) , jezdzę sobie w terniki, często ze znajomymi czasem samai za nic nie zrezygnuję. I co z tego ,że popełniam błedy. A kto ich nie popełnia. Zresztą w moim wieku nie mam wielkich ambicji, ja chcę tylko nie przeszkadza konikowi i byc z nim.
Dlatego mniej gdzies instruktora który się na Ciebie drze czy ludzi którzy się z Ciebie wysmiewają. Oni się nie liczą, liczy się to co chcesz robic. Poszukaj innej stajni, innego instruktora , poszukaja poprostu życzliwych ludzi. Powodzenia.
maniak75- nie rezygnuj.. nigdy nie rezygnuj z marzen, w koncu wyjdzie to co chcesz. Zmien instruktora, Tania ma racje- moze na west.
Oj wiem jak trudno po latach wsiasc na konia , trener chce usadzic ksiazkowo, ujezdzeniowo, a tu cialo odmiawia wspolpracy. Dobrze wiem jak to jest...ale do rekreacji naprawde nie trzeba ksiazkowo- mozna pomalu dazyc do poprawy. Bez pospiechu i sztucznosci.
Maniaku!
Moja mama odkrywa na nowo jazdę konną. 5 lat temu bała się podejść do mojego konia i potrzymać go za pysk.
Teraz ma swojego konia, przesiaduje w stajni pół dnia i nie wyobraża sobie życia bez niego, a jest juz po 50-ce.
Nie mogę jej wnuczka na dłużej zostawić, bo ona musi do konika!!!
Zmień instruktora, zmień konia, jeżeli trzeba, ośrodek, może zmień styl jazdy? Może warto kupić kulbakę i odnaleźć sens w spacerkach po okolicy?
Był moment, kiedy ja miałam tak dużo pracy, że u swojego konia mogłam być najwcześniej o 20😲0. I wtedy namówiłam kolegę na wspólne nocne spacerki, konie nauczyły się chodzić z latarkami na naczółkach i jeszcze dogadaliśmy się z lokalnym właścicielem stawów, że oni pozwolą nam jeździć po groblach, pod warunkiem, że będziemy im patrolować te stawy i zgłaszać kłusowników. Wiesz, jak było fajnie? Mimo, że przejeździłam dwa lata prawie tylko stępem...
Pozdrawiam.
Maja. Też po 30-ce..
a ja niestety juz jestem przesycona jazda, juz sie nie pcham na sile na konie jak 20 lat temu, kiedy robilam 5-6 przejazdzek rano na Sluzewcu i bylo mi ciagle malo... Teraz unikam z calej sily, najlepiej niech kto inny jezdzi a ja pojade na tor popatrzec...
Moja corka teraz uczy sie jezdzic, ma 12 lat. Stepowala i klusowala na wielkim trzylatku w lonzowniku, teraz kolezanka moja ja poducza na swoim ex-wyscigowcu. Corka wczoraj mi mowi, ze Jane powiedziala ze nie mozna zaczac za szybko klusa jezdzic! 😵 ...kiedy mnie uczyli, mialam 6 lat, i na drugiej lekcji zaczynalam klusa... 👀 Chyba potrzebna zmiana instruktora 🤔
maniak 75
Twoj obecny instruktor jest cham i tyle :kwiatek:
A z jazdy nie rezygnuj, to jedna z najpiekniejszych rzeczy w zyciu!
Piszę tutaj to chyba właściwe miejsce,muszę to komuś powiedzieć, dzisiaj jestem zmuszona pożegnac się z rekreacją.Chociaż uwielbiam jazdę konną,stanowiła ona dla mnie sens życia,była moim marzeniem z dzieciństwa, które mogłam(tak mnie się wydawało) spełnić po 30,a właściwie przed 40...Takie były marzenia...Niestety po dzisiej szej lekcji dotarło do mnie ,że się do tego nie nadaję, po prostu jestem zbyt tępa i niewyuczalna.Praca zawodowa sprawia ,że nie mogę jeździć codziennie i nie mam niestety hali krytej, w razie deszczu,dlatego jak jest pogoda i nie ma pracy po godzinach to jeździłam.Instruktor dzisiaj oprócz tego ,że krzyczał na mnie ,że nie słucham(bo nie wykonuję poleceń),a ja usiłowałam ,ale NIE UMIEM,po prostu NIE UMIEM zrobić,to stwierdził,że nie wierzy żebym była tak tępa.No i dotarło do mnie,że pora skończyć tą "zabawę" czas przejrzeć na oczy i zająć się pracą,doskonaleniem się w niej....Gorzka prawda...ok rozumiem, wreszcie dotarło to mojego pustego łba..tylko dlaczego tak boli serce....Sorki że smęcę ,ale musiałam to powiedzieć po raz ostatni...
trza było zejść z konia, trzasnąć tego instruktorzynę w pysk 😤 i zmienić ośrodek ❗ nigdy nie rezygnuj z marzeń ❗
u nas mamy dwóch jeźdźców po 50 tce z czego jeden zrobił w zeszłym roku licencję skokową, druga (lat 53) zadebiutuje teraz w KKJK w LL kach
ja mam 35 lat i też nie zamierzam się poddać 😀 no i jeszcze pan lat 49 też teraz "debiutuje" na nowo ❗
edit: kurde normalnie oddział geriatryczny u nas 😉
A .czytam Twoej posty zawsze z zaprtym tchem. Podziwiam Cię i uwielbiam czytac o Twoich koniach, jezdzie i karierze.
Ja mam dużo starszą córę, ma 26 lat , kiedys jezdziła konno ...ale własnie zły instruktor, fatalny osrodek doprowadził ją do zrezygnowania ,ba do strachu przed jazdą konną.
Przez pare lat w pewnym osrodku uczyła się jedzic, jezdziłą dużo i chętnie. Miała wówczas 15 lat. Instruktor stwierdził ,że świetnie sobie radzi i puscicł ją wraz z inną swieżo upieczoną amazonką w teren.
Dziewczyny dostały dosc narwsite konie, gdy wypadły wiejskie psiaki i konie wpadły w popłoch nie zapanowały nad sytuacją. Jedna z dziewczyn w pełyn galopie spadła na asfalt , druga wylądowła w zaspie. Mojej órce a to Ona wylądowała w zaspie nic się nie stało , ale koleżanka leżała nieprzytomna, zakrwawiona. Córa ,która cały czas trzymała swojego konia, wsiadła wówczas ostatni raz i pojechała w galopie po pomoc.Pozniej okaząło się ,ze koleżanka miała fatalne otwrte złamanie obojczyka i wstrząs mózgu.Malo przeżyc? No to na koniec pan instruktor wziął bata i na oczach mojego dziecka bił konia. Gdy córa zapłakana prosiła, błagala aby tego nie robił ,łaskawie powiedział "że jak kon zrzcuił jezdza musi dostac wper..." Od tego wydarzenia córa ma "blkoa" nie chce jezdzic. Konie kocha, chętnie przy nich pomaga. Chetnie siodła, chętnie sprawdza kopyta ,itp.
Zły instruktor może zniechęcic do jazd.
pd- duuunia Twoi jezdcy to nic. A co powiesz na moją mame która pierwzy raz wsiadła na konia mając lat 71 i teraz mając 73 spoko sobie radzi???!
👍 👍 👍
oo szacun dla Mamy 🙇
he, he - przekaże, przekaże. I szczerze -dumna z niej jestem. Co prawda jezdzi na najnajnajspokojniejszym koniu w okolicy ale. Nie narzeka na zadne zakwasy i ciągnie ją do koni baaardzo. A, była nawet pare razy w ternie , raz nawet sama (tz Ona myslała ze sama a Ryszard -istruktor czuwał niedaleko)
o rany Faza... szacun ogromny!
ja za 2 tygodnie wsiadam znow po przerwie..
Proponuję założyć Klub Re-Voltowych Oldbojów i Mamę Fazy uczynić Honorową Panią Prezes.
:kwiatek:
ja moze wiekowo sie nie kwalifikuje, ale moj trener (lat 48)mawia, ze prawdziwe jezdziectwo zaczyna sie dopiero po 40stce bo mlodsi nie umieja tego wykorzystac w pelni, sa za bardzo brawurowi i nie doceniaja latwosci z jaka im to przychodzi. i w ten sposob namawia moja mame do jazdy ciekawe jak to sie skonczy 😁 zreszta ma w swoich szeregach 3 jezdzcow ktorzy zaczeli bedac 40+ i dwojka jezdzi Nki, a jeden w tym roku mierzyl sily w open c, wiec wszystko jest mozliwe 🙂
skad inad totalny szacunek dla Mamy lat 73 !! tez chce tak smigac jak bede po 70tce
Faza masz niesamowitą Mamę. 👍
U kumpeli w stajni jest leciwy pan adwokat, też ok 70 i śmiga w samotne tereny na swoim lekko niezrównoważonym wałachu (późno kastrowany z ogiera kryjącego) i zawsze wracają razem.
W innej stajni pewna, jak ją nazywaliśmy "cioteczka" zakończyła swoja karierę jeździecką blisko 80-tki i bynajmniej nie dlatego, że już nie mogła jeździć tylko musiała się przeprowadzić i zaopiekować ciężko chorym synem i tam gdzie mieszka nie ma możliwości jazdy. A kiedy mając lat 75 złamała miednicę (nie na koniu tylko na schodach) weszła smutna do stajni i powiedziała, że teraz to już tylko najspokojniejszy koń jej zostaje po tym złamaniu. Wciąż tryska energią jakiej małolaty mogłyby jej pozazdrościć.
Tak więc maniak75 nigdy nie jest się za starym na jeździectwo.
Ja tez wrocilam do koni po 40-ce 😀Oj ciezko bylo pokanac wlasne cialo a przede wszystkim...strach. Ale sie udalo-zapisalam sie na kurs "naturalsow" aby nauczyc sie pracowac z koniem z ziemi (za moich czasow nikt tego nie robil!);zrobilam tylko pierwszy stopien,bo tyle bylo mi potrzebne. Oczywiscie moja jazde mozna nazwac tylko "wozeniem sie" 😡ale i tak jest super. We wtorek wybralam sie na samotny teren- ach-ten wiatr we wlosach w szalonym galopie 😍Mam niezbyt latwego konia ale sie dogadujemy.maniak75-nie rezygnuj!!!!!! Faza - :respect😀la "super" Mamy. Tania - popieram 😅
aby nauczyc sie pracowac z koniem z ziemi (za moich czasow nikt tego nie robil!)
nie wiem z jakiej planety ty pochodzisz ale na planecie Ziemia ludzie od zawsze pracowali z końmi z ziemi.
No coz -widocznie mialam pecha. Powiem wiecej- NIKT NIE WYMAGAL toczkow!!. Pozniej dowiedzialam sie ,ze ten "trener",to byl byly masztalerz wyrzucony z pracy za pijanstwo 😤 A propos - mowie o latach-1976.ElaPe-bylas juz wtedy na swiecie? (nie jest to pytanie zlosliwe lub majace na celu Cie obrazic)
he, he przekaże mamie, przekaże. Ja tez jestem z Niej baaardzo dumna.
A żebyscie pozniej słyszeli jak i co opowiada, przeżywa te jazdy jak wiekszosc z nas. I chce i będzie jezdziła.
Ba, zaraziła tym mojego męza, który w zeszłym roku pare razy wsiadł na konia, niestety lada dzien będzie miał operację ręki, dlatego ma chwilową przerwe ale już zapowiada,ż po powrocie ze szpitala będzie jezdził. Tylko ja "baba jaga" postawiłam warunek,ż musi schudnąć. 😀iabeł: Bo poki co nie ma dla Niego konia.
A propos - mowie o latach-1976.ElaPe-bylas juz wtedy na swiecie?
Mój pierwszy kurs jazdy konnej pod egidą TKKF miał miejsce w roku 1979. I tak, każdy kursant jeździł w toczku.
No ale tam intruktorami nie byłi masztalerze wywaleni z roboty za pijaństwo.
No wiec,jak pisalam-mialam pecha,ze trafilam tam, a nie gdzie indziej 😤 Faza-ja tez "zarazilam" meza-cos tam zaczyna,byl juz nawet sam w terenie!BEZ mojej wiedzy 🤦wrocili obydwoje cali i zdrowi 😲A najbardziej uwielbia czyscic kopyta...
pecha miałaś fakt - ale żeby od razu pisać że za twoich czasów nikt nie pracował z koniem z ziemi to już lekka przesada 😲
Ja zaczynałam w1976. "Naturalu" nie było. Praca z ziemi była.
Polegała na lonżowaniu. Takim, w naszym wydaniu- marnym .
Jednak to była kwestia prowincjonalnego ośrodka i słabego instruktora.
Treser , po szkole Roycewicza, umiał pracować z ziemi. A to jeszcze starsze czasy.
Też zaczynałam w1976r. w Jaroszówce. Wprawdzie trenerem był wtedy Sałacki, ale "szkółką" się nie zajmował 🙁 A teraz historia zatoczyła koło i moja córka jeździ do Lewady 😀
ElaPe-piszac "nikt" mialam na mysli osrodek,w ktorym "uczylam" sie jezdzic.NIKT tam nie pokazal,jak sie pracuje z koniem z ziemi,bo przegonienie konia na lonzy aby "sposcic" z niego pare,to przeciez nie jest praca
Takie powroty, po latach to są trudne. Człowiek myśli, że umie. I umie. Jednak nie do końca.
Pamiętam jak mi biło serce na zapach siodlarni, dotyk siodła, ogłowia.
Wszystko tak odruchowo przy koniu zrobiłam, jakbym znów była młoda.
Ciasnawe bryczesy i buty hm......
A potem okazało się, że wiele się zapomina. No nie jest jak z rowerem.
I dlatego rozumiem, że gosc wracała przez natural. Każda droga jest dobra.
Mnie wypadł west na sposób wracania. Poszerzyłam przy okazji horyzonty.
Siodło jak kanapa, koń spokojny. I też wtedy rounpen zobaczyłam po raz pierwszy.
Mam nawet jakieś opowiadanko na ten temat, ale nie wiem czy można wklejać taki długi tekst.
jak już gdzieś napisałam w jakimś wątku, jest teraz przecież Okres Wielkiego Postu...
chyba można
Chetnie poczytam-wklej Taniu. Ja tez przesiadlam sie na siodlo amerykanskie,jakos tak...pewniej sie w nim czuje 🤣
ElaPe-piszac "nikt" mialam na mysli osrodek,w ktorym "uczylam" sie jezdzic.NIKT tam nie pokazal,jak sie pracuje z koniem z ziemi,bo przegonienie konia na lonzy aby "sposcic" z niego pare,to przeciez nie jest praca
to tak było napisać, a nie że jakiś natural jako pierwszy na w historii z ziemi pracuje z końmi.
aby nauczyc sie pracowac z koniem z ziemi (za moich czasow nikt tego nie robil!)
nie wiem z jakiej planety ty pochodzisz ale na planecie Ziemia ludzie od zawsze pracowali z końmi z ziemi.
Stajenni uczyli ustępowania od nacisku z ziemi! W boksie, za pomocą natural-widły-stick! 😉
powinni przmalować na marchewkowo te widły i nazwać to naturalną zabawą w jeża i byloby fajnie i milutko i naturalnie
A tak poważnie mówiąc, to ja tylko potwierdzam to co napisałaś "że ludzie pracowali z końmi z ziemi od zawsze", bo może ktoś mógłby mój żarcik z widłami źle zrozumieć.
Chociaż swoją drogą, kiedyś stajenny i masztalerz, to był ktoś i miał znaczący wpływ na proces szkolenia konia.
Mi trochę tego dziś brak - masztalerza, czyli kogoś kto nie tylko karmi i wypuszcza na padok.