KOTY
Mam kocicę, która część swojego życia spędziła na dworze - wyrzucona (kotna) przez kogoś. Widać było, że była kotem wychodzącym, do tego łownym. Po sterylizacji trafiła do mnie na wydobrzenie i wyszukanie jej nowego domu. Nigdy, przenigdy nie zbliżyła się do drzwi, w domu zachowywała się jakby tam od lat mieszkała. Jedyne co przy niej musi być to zabezpieczony balkon, bo na otwartym jak się ptak pojawi to skoczy za nim 4 piętra w dół... Także szczerze - nie przekonuje mnie, że kot szczęśliwy może być tylko na dworze. Jakoś moja kocica tego nie potwierdza, a wolność zna...
epk widzisz gdyby miała opcję wychodzenia na dwór to by sobie skoczyła za ptakiem i nie spadła 4 piętra w dół.
Nikt nie mówi ze kot szczęśliwy może być tylko wychodząc. Po prostu czego oczy nie widzą temu sercu nie żal 😉
Jeden z naszych kotów stajennych był z powodu choroby w domu tymczasowym. Mieszkał w kamienicy na 3 piętrze. 3 razy próbował "popełnić samobójstwo" niemiłosiernie miaucząc po drugiej stronie wąskiego parapetu. Raz uciekł na klatkę schodową. Kot wrócił do stajni, i niestety może być oddany tylko do domu z ogrodem.
Druga kicia pojechała do nowego domu, również niewychodzącego. Ani w głowie jej spacery po balkonach, parapetach wycieczki na klatkę. Fajnie gdyby mogła dalej wychodzić, ale cóż,. idealnie być nie może. Ważne ze jest kochana i ktoś o nią dba.
Więc trudno jak kot nie wychodzi. Zwierzak się powinien bez problemu do takiej sytuacji przyzwyczaić. Ale zamykanie kota w domu, kiedy są możliwościi wypuszczania jest dla mnie chore.
Mój kot nie wychodzi, bo po prostu nie ma takiej opcji- mieszkam w bloku na 10 piętrze. Trochę żałuję, bo w małym mieszkaniu może nie mieć wystarczająco dużo miejsca, żeby się wyszaleć...
Ale mam też kota u rodziców, w domu z ogrodem. Kot przez całe swoje życie wychodził na dwór i chyba by zwariował, gdyby któregoś dnia ktoś mu nie otworzył drzwi/okna. Podobnie u rodziców mojego chłopaka- z tym, że oni mieszkają na wsi. Kot do domu wraca tylko na noc i do miski 😉
W stajni też macie koty pozamykane? Bo u mnie wszystkie latają luzem i nikt nie planuje tego zmieniać...
Nie popadajmy w przesadę, tak jak kot tak i my możemy wpaść pod samochód a jakoś nie testujemy na sobie aresztu domowego 🙄
No, dla mnie jest chore olewanie wpływu na populację drobnych ptaków 😉
Tak, ale nas raczej nie rozszarpie na kawalki pies czy lis, nie zezremy myszy naszpikowanej trutką i nie wyskoczymy radosnie pod kola samochodu.
Nie porownujmy siebie do kotów, ktore nie potrafia abstrakcyjnie myslec, nie zawsze ucza sie na swoich bledach i nie potrafia przywdziec konsekwencji swoich czynów
Czlowiek jest mądrzejszy, powinien myslec za wlasne zwierze.
Ale szokuje mnie to wasze beztroskie pozwolenie kotom na robienie cokolwiek im sie podoba, najwyzej cos je przejedzie, zagryzie albo ukradnie.
ahh biedne te nasze koty, faktycznie... A tym stajennym to już współczuję strasznie bo tu beztrosko to nie myśli jedna osoba ale cała gromada ludzi codziennie naraża je na potrącenie, kradzież i zagryzienie. Chyba zgłoszę do TOZu. Może sfinansują nam budowę wielkiej klatki dla kotów?
nicka moj kot mial przeogromna chec wychodzenia na dwor, pomimo iz poprzednim naszym miejscu zamieszkania, a jednoczesnie tam, gdzie spedzil 1wszy rok zycia nie bylo mowy o jakimkolwiek wychylaniu nosa poza drzwi wejsciowe.
Teraz BARDZO go ciagnie na dwor. Mam alternatywe-smycz. Wlasnie dzisiaj sie przestawilismy na 5metrowa. Po prostu nie ma szczesliwszego kota, gdy wtedy, gdy zwiedza okolice. Rozwazam opcje wypuszczania, ale zanim to we mnie dojrzeje, to chodze z nim na spacery, bo sie nauczyl.
Moja poprzednia kotka wychodzila bite 15 lat na dwor i teraz ma lat 20 i dalej ma sie dobrze. Po przeprowadzce rodzicow sama przestala chciec wychodzic na dwor- siedzi tylko na parapecie i patrzy przez okno.
Mysle, ze podzial na dwa obozy i tak pozostanie. Ja jestem w tej chwili w kropce ze strachu, jak moj maminsynek zareaguje na wolnosc.
apropos wychodzenia kotów na dwór - z moich obecnych kotek jedna to domatorka, najwyzej wyjdzie na okno czy na balkon, ale nie przepada nawet za tym.
Natomiast z młodą mam podobną sytuację jak Pandurska - ciagnie ją na dwór i zdobyła już drzewo rosnące przy balkonie, nawet się z niego spitoliła na dół, bo weszła na gałązke, która nie wytrzymała jej ciężaru...Coś mi się wydaje, że ona za pare dni zacznie chodzić po dworze. Jestem tym z lekka przerażona, ale z drugiej strony - przecież jej nie zamknę w klatce 😉 niech hula jak ma taką potrzebę. pocieszać sie mogę tym, że moje poprzednie koty przez 18 lat spędzonych na wychodzeniu na dwór w tym samym mieszkaniu nic sobie nie zrobiły.
A w ogóle to przyuczyłam młodą do chodzenia na szelkach i bardzo jest na nich grzeczna 🙂
Blue, w schronisku byłam nie raz. Miałam z schroniska 2 psy i kota. Wiem jakie panują warunki i może trafiłam na wyjątkowe schronisko, bo zwierzaki nie były utytłane w własnych odchodach. Choć z pewnością życie w wolierach i klatkach nie było szczytem ich szczęścia.
Przekaże moim rodzicom, że są egoistami, bo wykarmili i leczyli wszystkie zwierzęta jakie przez kilkanaście lat przynosiłam do domu. Że zatrudniali kogoś do opieki nad zwierzyńcem podczas wyjazdów na wakacje, a często rezygnowali z wypadu na weekend z uwagi na zwierzęta. To nie jest tak, że KUPUJEMY zwierzaki, a potem chcemy się pozbyć obowiązków. 1 pies należący do mojej siostry był kupiony, bo to miał być pińczer. Wszystkie pozostałe zwierzaki to znajdy, podrzutki, piwnicowe mioty. Obecny kot ma zakaz wstępu do domu. Bo przy próbach wzięcia go do domu, biegał po ścianach, firankach, meblach. Po prostu wpadał w panikę. Ma swój kącik w garażu, jest wykastrowany, nakarmiony. Żyje sobie już z 7 lat. Nie wigląda na nieszczęśliwego.
nicka`, na pewno inaczej jest w mieście, inaczej na wsi. Inaczej kiedy kot nie widział świata, inaczej kiedy przygarniesz już dorosłego.
Ale jak czytam, że trzymanie kota na podwórku to znęcanie się to mocno się zastanawiam, czy warto przygarniać takie bidy, mimo że od jesieni będę miała warunki na nawet kilka kotów. Może lepiej zainwestować w pułapki i mieć czyste sumienie. Niech sobie koty radzą w piwnicach i gniją w klatkach schroniskowych.
To i ja sie pochwalę moja wiosennie rozleniwiona paskuda: (Małpa nie umie zapozować do zdjęcia, leżała pieknie rozwalona w słońcu i oczywiście na moj widok musiała sie poderwac i wskoczyć na ramie 😵 )
xxagaxx, fajne kociaki 😉
my_karen a moze właśnie niesiesz coś dobrego do jedzenia? Nie można tego przegapić 😀 Koty u nas w stajni też zawsze biegną na żebry jak tylko głos usłyszą.
Moje potwory dziś miały sesję 😉
Bazylian

Koks
Koks absolutnie i bezsprzecznie pięknie! 😍 😍 😍
wow xxagaxx jakie piękne te twoje koty, o takim jak Koks zawsze marzyłam 😍
my_karen haha ja też tak mam jak chcę zrobić jakieś zdjęcie kotu, że od razu się budzi - a co gorsza próbuje atakować aparat 😉
xxagaxx, z niej to taki śmieszny dzikusek, przed ludzmi sie chowa, do męża leci po jedzenie, a do mnie na głaskanie - najlepiej z rozpedu prosto na ramie 😉 Wielka mam z niej pocieche - powypadkowy dzikusek, o ktorym myslelismy, ze nigdy sie nawet dotknac nie da...
branka, na szczęście moja nie atakuje, za to byle spojrzenie/zwrot w jej kierunku oznacza, ze pancia woła i leci na złamanie karku wariatka🙂
Znalazlam jeszcze jedno - dzielny łowny kot, ktory momentalnie po wyprowadzeniu konia z stajni siada pod złobem i wypratruje "myszów" 😉
wistra, branka ona jest tak śmiesznie nieproporcjonalna, tylko tego nie widać: ogon za długi, łapki za długie... I do tego koślawe! Tak krzywych łap nie widziałam nigdy, jak była na sterylizacji to lekarz aż chciał zobaczyć czy ona normalnie chodzi 😂 Dałam kiedyś ogłoszenie na miau.pl że szukam kota i tak ją znalazłam. Miała niecały miesiąc, zapchlona, zarobaczona. Bazyl natomiast jest ze śmietnika, ktoś go wyrzucił w worku.
my_karen widać kto kota karmi i ma do niego serce 😀 Koty to wyczuwają.
Tigerino w wersji "co to nie ja"
Czy wasze kotki też tyją po blokadzie cyklu?
Moja w tym roku pobiła wszystkie normy i wyglądała tak jakby miała za chwilę rodzić... Na szczęście wiosna, wychodzi częściej na dwór i boki gubi, ale pierwsze 2 tyg. po zastrzyku były wielkie, a racja żywnościowa nie zmieniona.
xxagaxx na zdjęciach nie widać, że koślawa 😉
a koty ze śmietnika sa najlepsze (chociaż sama historia kota smutna..)
Moja młoda kurcze coś dziś kichała, ma czerwone dziąsła znowu, uszami trzepie jak opętana, jutro rano idę do weta. Nie wiem czy to osłabienie, czy co... lata niby jak pijany zająć, normalnie je i pije, ale ileż moga się ciągnąć problemy z uszami (bo dziąsła to chyba mają prawo być czerwone bo zęby zmienia). W ogóle wydaje mi się za mała jak na półrocznego kota, no ale ona miała niecałe 4 tygodnie jak ją znaleźliśmy, nie wiem czy z niej wyrośnie taki duży kot jak powinien.
I naprawdę już nie wiem co jeszcze można jej na te uszy dać 🙁 ja już myślałam, że może to jednak pasożyt, ale sprawdziliśmy, że nie. A wszystkie przepisywane przez weta leki nie pomagają. Zresztą jak poszliśmy do innego, żeby zobaczyć co on powie, to nic innego nie wymyślił.
Być, zastrzyki hormonalne bardzo źle wpływają na gospodarkę kotki.
Wykastruj koteczkę, skończą się problemy z puchnięciem brzuszka.
branka, sprawdzaliście obecność bakterii coli? U kota mojej siostry ciągnęło się przez rok - raz lepiej raz gorzej, w końcu wet inny zapytał, czy to było badane. Oczywiście nikt nie szukał bakterii coli w uchu, więc nie. Wyleczyli w 2 tygodnie.
Być, zastrzyki hormonalne bardzo źle wpływają na gospodarkę kotki.
Wykastruj koteczkę, skończą się problemy z puchnięciem brzuszka.
Jednakże to był przypadek jednorazowy. Ona zastrzyki ma od kilku lat, bodajże od 3 czy 4 i takiego przypadku jeszcze nie mieliśmy. Może wet zmienił środek na inny i tak zareagowała? Musiałabym zajrzeć do książeczki...
oo, o bakteriach coli nikt nic nie mówił. Do weta idę jednak wieczorem, bo zapomniałam że mam zajęcia, więc spytam o to. Bo ona kurcze uszy ma czyściutkie, a trzepie nimi (chociaż aktualnie skacze po mojej rolecie - w jakim wieku małe koty przestają to robić? 🤣 )
nicka ten młody kot wygląda identycznie jak moja mała 🤣 też już zaliczyła pierwszy spacer na szelkach ale trochę sie bała
najsmutniejsze jest to, że ma złamany ogonek przy tyłku ;/
maluszek trafił do nas jako mała zakatarzona kuleczka
dopiero wet zauważył że ogonek złamany
Być, to tym bardziej kastrujcie.
Zastrzyki podajcie za długo! Tam możecie mieć już pięknie rozwinięte ropomacicze, że o innych skutkach nie wspomnę.
branka - na pewno nie zaszkodzi skarmić opakowanie scanomune - ja dałam moim jak już mi witki opadły, bo nie wiedziałam z czego kaszel. Bardzo ładnie sie wzmocniły i wygląda na to, że nawet z robakami poradziły sobie w dużym stopniu same. Już po tygodniu był widoczny efekt u "gorszego" Simby, a po miesięcznej kuracji obu się schowały resztki trzeciej powieki. Badanie/posiew bym też zrobiła, ale scanomune bardzo polecam!
BTW. Moim kastratom odbiło po kastarcji, nie dość, że się biły przez dwa dni jak szalone, to jeszcze Simba kryje Lemura 😲 Resztki hormonów uwolniły się do mózgu czy jak? Ale sikunów pozakuwetowych od czasu cięcia nie zaobserwowano!! 😅
Mój kot będzie musiał dostawać maść uspokajającą do obcinania pazurków 😵 Nikt nie może sobie z nim poradzić. Po prostu nikt 🙄
EDIT: literówka