Klub zepsutych kolan. Zerwane więzadła i inne urazy.
eh, ja też niestety należę do tego klubu
jestem 2 mies po rekonstrukcji ACLa, lekarz powiedział że mam przez 9 mies nie wsiadać na konia
przecież to jest totalnie nie możliwe, nie wytrzymam tyle!!!
choć boje się żeby sobie tego wszystkiego nie zepsuć to jednak strach paraliżuje
a jak z wami było??
Po artroskopii i rekonstrukcji troczków bocznych nie wsiadałam na konia ok 6 miesięcy. Akurat miałam ten komfort, że mój Kary był dzieciakiem i dopiero rozpoczynał naukę z ziemi.
Ja na Twoim miejscu stosowałabym się do zaleceń lekarzy. ACL to poważna sprawa.
niestety wiem, że to poważna sprawa, zresztą czasami jak prowadze konia na wybieg, a on za bardzo szaleje to sie boje że coś mi zrobi
więc pewnie bała bym się wsiąść
choć brakuje mi tego bardzo, bardzo
i tak się pocieszam, że jak coś to zawsze koleżanki mogą mi hipoterapię zrobić 😉
a macie jakieś dolegliwości w operowanym kolanie?? tzn jakies bóle na zmianę pogody, czy coś w tym sylu??
na zmianę pogody kolano boli, po dużym wysiłku też pobolewa!
Hehe no i pieknie poszlo znow kolanko... Po raz kolejny wiezadlo krzyzowe tylnie no i tym razem strzalkowe...
Oj 🙁 Przykro mi...szybkiego powrotu do zdrowia życze...
Można wiedzieć co znabiłaś?
Wiesz co juz wczesniej opisywalam ale w wielkim skrocie z kolanem walcze od 2004 roku wtedy 1 raz dostalam strzal od konika 🙂 Kilka artroskopii raz naprawiane wiezadla. 2009 rok spadlam tak nieszczesliwie ze roztrzaskalam noge w efekcie 9 srubek i blaszki. Oczywiscie z moim szczesciem dostalam uczulenie na sruby i w niecaly rok pozniej sruby musieli mi usunac... Niestety ortopedzi zrobili to na odpie.. i okazalo sie ze nie polaczyli mi sciegien miesni i nerwow w efekcie nie mialam czucia w udzie i pojawilo sie cos jakby oczywiscie nie mogliwy zakwas w stopie do tego piekielny bol blizny... Sierpien 2010 r ostatnia operacja polaczyli mi wszystko tak jak powinno byc no i myslalam ze moje wizyty na ortopedii sie zakoncza a tu psikus bo wczoraj wstajac z lozka wiezadlo nie strzelilo mi tak jak kiedys tylko odczulam to tak jakby cos przeskoczylo mi pod kolanem no i rano oddzial ratunkowy i wyrok ze poszly nie wiadomo dlaczego wiezadla 🙂
ojj, kolana to taka straszna dolegliwość która isę tak długo ciągnie :/.
Ja już nie mogę zrobić przysiadu, bo piekielnie strzela i boli, czasem przy zmianie pogody w środku czuję coś jakby swędzenie. Ale to chyba jeszcze nie czas na lekarza.
Ja jeszcze musze czekać 2 tygodnie i 1 dzień na wyniki z rezonansu! (czekam już 2 tygodnie) :|
Dopiero potem idę kolejny raz do ortopedy i bd stabilizatory... i konie!!!!! Nie jeżdżę od końca stycznia! 😵
Już mam dość czekania 👿
A ja w czwartek jadę pierwszy raz od operacji na konie 😅 sześć miesięcy nie siedziałam - ciekawe jak się nowe więzadełko spisze 🤣
To nic tylko powodzenia życzyć 🤣
eh, ja też niestety należę do tego klubu
jestem 2 mies po rekonstrukcji ACLa, lekarz powiedział że mam przez 9 mies nie wsiadać na konia
przecież to jest totalnie nie możliwe, nie wytrzymam tyle!!!
choć boje się żeby sobie tego wszystkiego nie zepsuć to jednak strach paraliżuje
a jak z wami było??
No ja już po 2 miesiącach od rekonstrukcji wsiadłam sobie na stęp, na bardzo spokojnego, zaufanego osiołka rekreacyjnego. Oczywiście też zakłusowałam z ciekawości i dopóki był to człapiący kłusik wysiadywany, bez żadnego działania łydkami, to było ok, bo to był gruby konik miękki w kłusie jak kanapa, ale jak zaczęłam anglezować przez chwilę, to poczułam, że to ewidentnie jeszcze nie czas. I odczekałam kolejne 2 miesiące. Potem zaczęłam wsiadać na jednego z moich własnych koni, na spacery po lesie z małymi galopkami pod górkę... A potem już jakoś poszło. Tak naprawdę zaczęłam jeździć po 6 miesiącach od rekonstrukcji po ciągłych konsultacjach z moim lekarzem, który mnie operował i cały czas przed i po rekonstrukcji prowadził.
Oczywiście konsultacje z nim polegały głównie na moich ciągłych zapewnieniach, że NIE spadnę i że nie będę obciążać kolana, czyli minimum kłusa anglezowanego, czy jakiegoś półsiadu z oparciem na lewym strzemieniu.
Przez długi czas robiłam sobie z resztą lewe puślisko dłuższe o 1-2 dziurki i nauczyłam się opierać w razie potrzeby wyłącznie na prawym strzemieniu.
Po roku już jeździłam "normalnie".
Myślę, że bardzo dużo zależy od tego na jakim koniu się zaczyna jeździć, na ile się go zna i na ile ma zaufania co do tego, czy nie będzie żadnych bryków czy niespodzianek.
Ja się z moim Ericzkiem znam jak łyse konie i mimo, że bywa płochliwy, to nigdy, ale to nigdy nie bryka, czy w momencie spłoszenia, czy z nadmiaru energii.
Jeśli masz taką możliwość, to wsiadaj po kimś, na koniec, gdy koń już jest zmęczony, lub gdy ktoś Ci go najpierw przelonżuje, żeby spuścić z niego parę 😉
Na pewno (zakładając, że nie ma niespodzianek w siodle) trzeba o wiele bardziej uważać na to co się dzieje gdy jesteś obok konia, a nie na nim. Żeby broń boże nie pociągnął lub nie popchnął, chcący czy niechcący 😉
No i dużo też zależy od tego jak ogólnie się jeździło i jaką miało równowagę w siodle przed operacją.
Trzeba znać siebie i konia na którego się wsiada, lub oddać się w ręce zaufanego instruktora, trenera, czy zaufanej, doświadczonej osoby którą się w tym momencie sprowadza do roli prywatnego hipoterapeuty 😉
A jeśli coś boli i jest nie tak, to się to po prostu czuje i wiadomo na ile można sobie pozwolić.
Powodzenia! :kwiatek: Kami: Tobie również! :kwiatek: ale po 6 miesiącach to już się tam raczej wszystko porządnie zagoiło 😉 Po prostu powoli, zdaj się na siebie i swoje odczucia.
Za 2 lata będziecie mieć mocniejsze to więzadło pooperacyjne od prawdziwego! 😀
Po prostu uważajcie na siebie!
<edit>
Pamiętam też swoją pierwszą i każdą następną glebę po operacji... hehehehe...
I pamiętam jak dziś, że w locie, przez te ułamki sekund układałam się w powietrzu tak, żeby tylko nic się nie stało z lewą nogą.
Myślę, że taki instynkt samozachowawczy ma się potem już na zawsze 🏇
A powiedzcie proszę jak wyglądało u Was diagnozowanie zerwania więzadeł?
Mój brat miał mały wypadek i bardzo mocno spuchło mu kolano od zewnętrznej strony, pojechaliśmy na ostry dyżur.
Tam lekarz po badaniu "ręcznie" od razu stwierdził zerwanie więzadła pobocznego (nie wiem którego) oraz naderwanie więzadła krzyżowego. Wsadzili go w gips na 5 tygodni nie robiąc ani usg ani innych badań potwierdzających. Teraz po 2-óch tygodniach miał kontrolę, na której lekarz ortopeda zalecił zdjęcie gipsu za tydzień i zakup ortezy. Czy w Waszym przypadku tak to wyglądało?
Ja miałam odwrotnie - naderwane poboczne i zerwane całkiem krzyżowe. Na ostrym dyżurze lekarz kazał przyjść prywatnie do siebie - no comments, bo podejrzewa zerwanie więzadła. Wsadzili mnie w szynę gipsową tylko i kazali zrobić usg. Po dwóch tygodniach trafiłam do prywatnego, polecanego przez wszystkich lekarza. Bez oglądania wyniku usg postawił trafną diagnozę. Z tego co pamiętam - w przypadku więzadła pobocznego należy nogę unieruchomić w kilkunastostopniowym zgięciu do zrośnięcia więzadła, najlepiej właśnie w ortezie. U mnie zrastanie naderwanego więzadła włącznie z rehabilitacją trwało od początku stycznia do kwietnia. Dopiero jak z pobocznym było wszystko w porządku to zdecydowali się na operację krzyżowego (poboczne samo się zrasta, z krzyżowym jest gorzej). W krzyżowym po rekonstrukcji postępowanie jest zupełnie inne niż w pobocznym. Trzeba je jak najszybciej uruchomić, żeby się nie zrobiły zrosty.
Z tego co słyszałam to jeśli poboczne jest całkiem zerwane to trzeba je rekonstruować przy pomocy śrub - jeśli się mylę to poprawcie.
Zaopatrzcie się w dobry stabilizator z zegarem - nie musi być bardzo zabudowany, bo idzie lato i będzie się w nim bardzo pocić. Ważne, żeby był długi, a nie na samo kolano.
Znajdźcie dobrego lekarza i przede wszystkim dobrego rehabilitanta, bo to on wykonuje największą robotę i życzę szybkiego powrotu do zdrowia :kwiatek:
Dziękuję pięknie za odpowiedź :kwiatek:
No właśnie! czyli teraz kolejnym krokiem, po ściągnięciu gipsu, orteza i jednocześnie usg oraz diagnoza co tam się pozrywało? Dobrze zrozumiałam?
Ortezę już zakupiliśmy właśnie taką z zegarem, długą i w miarę otwartą. (bo to tak czy inaczej trzeba kupić.) Co do rehabilitacji, mam nadzieję, że jak brat pójdzie do prywatnego, co już zaplanowane, to polecą jakieś dobrego rehabilitanta.
Ciężka sprawa z tymi więzadłami 🙄
Dokładnie tak jak napisałaś 🙂 tak naprawdę to gips przy więzadłach nie jest potrzebny, ale na ostrym dyżurze nie zakładają ortez... w gipsie się nie wykąpiesz, a ortezę normalnie pod prysznic zdejmowałam - musiałam się tylko pilnować, żeby nie stanąć na tej nodze.
Niestety więzadła leczy się długo i kosztownie. Gdybym miała załatwiać wizyty lekarskie, rehabilitację, rezonanse i usg przez NFZ to do tej pory bym nie chodziła sama - terminy były zabójcze, np termin rezonansu z nfz-tu dali mi za dwa miesiące, a od tego lekarz uzależniał dalsze leczenie. Prywatnie zrobiłam na następny dzień i po dwóch miesiącach zaczynałam już stawać na nogę 🤔wirek:
Ale trzeba przyznać, że zaskoczyli mnie z operacją. Wniosek miałam wypisany na początku lutego 2010, wstępny termin czerwiec 2011 😲, w czerwcu 2010 zadzwonili że mogą mnie pokroić ale miałam wtedy ślub i skończyło się październikiem 2010, więc solidnie przyspieszyli. Tylko, że duża w tym zasługa prywatnego szpitala i mojego lekarza, który trzymał na tym wszystkim łapę i pilnował 😉
No super ekstra że tak to ujmę 😉
Nic to, będziemy walczyć, dziękuję jeszcze raz za dobre słowo :kwiatek: brat miał właśnie zacząć nową pracę...
Wróciłam z pierwszej jazdy po operacji 😅 kolana w ogóle nie czułam, tzn. było tak jak przed wypadkiem 💃 w tym okresie między wygojeniem jednego więzadła a operacją drugiego, jak wsiadałam to jednak czułam że coś jest nie tak - pobolewało, postrzykiwało, nie byłam w stanie wsiąść z lewej nogi. A dzisiaj robiłam wszystko jak gdyby nigdy nic 😜 podpisuję się wszystkimi rękami i nogami pod operacją więzadła krzyżowego 🏇
No super ekstra że tak to ujmę 😉
Nic to, będziemy walczyć, dziękuję jeszcze raz za dobre słowo :kwiatek: brat miał właśnie zacząć nową pracę...
A jaką pracę, tak z ciekawości spytam?
Przy dobrej woli ze strony przyszłego pracodawcy nie powinno to niczego utrudnić.
Ja zerwałam więzadło tydzień przed rozpoczęciem nauki w collegu jeździeckim w Irlandii i skończyłam go.
A nauka tam polegała na pracy w stajni, codziennych treningach, egzaminach z jazdy itd...
Po prostu pierwsze 1,5 miesiąca nie jedźiłam, tylko kuśtykałam z kulą, a potem powoli, ze stabilizatorem zaczęłam jeździć.
Potem jeszcze, po ukończeniu tej szkoły, powadziłam przez dwa lata rajdy długodystansowe i dopero potem poszłam na operację.
PS. A najlepsze jest to, że rok po mojej operacji mój brat zerwał więzadło krzyżowe i poboczne (ja miałam tylko krzyżowe) grając w koszykówkę.
Ja zerwałam przechodząc przez płot.
A na rehabilitacji poznałam gościa, który zerwał więzadło gdy czekał na peronie na pociąg i potknął się o włąsną walizkę 😁
Julie
dzięki bardzo za wyczerpującą odpowiedź
u mnie wszyscy po operacji na mnie dmuchają i chuchają, aż w koncu sama uwierzyłam że musze tyle czekać i itp
rodzinka najlepiej to by mnie wsadziła do łóżka i kazała leżeć przez pól roku!!!
jutro mam plan wsiadnięcia na konie z hipo, mały hucuł więc jak coś to blisko do matki ziemi
mój rumak niestety jest dośc duży i jeszcze uwielbia brykać z radości że idzie jeździć
dlatego tym bardziej mam obawy
i wogóle to jest głupie,ale teraz to tylko myślę że jak będę spadać to jak się ułożyć, żeby ocalić kolano
a przecież nie będę wsiadała na byka na rodeo tylko na konia, pewnie rekreanta bo spokojniejszy
eh, psychika to ciężka rzecz 😉
ja miałam wypadek na nartach, na szczęście nie w Polsce więc obyło się bez gipsu,miałam taką łuskę a potem ortezę, ale do gipsu tez chcieli mnie wsadzić, tylko się nie dałam
za to uwierzyłam lekarzowi że jak będę leżeć to zrośnie mi się więzadło krzyżowe ( mega głupota, bo jak jest zerwane to bez ingerencji chirurgicznej nie ma prawa się zrosnąć) i leżałam 6 tyg plackiem, wstawałam tylko po to by iśc siku. Chyba nie muszę mówić o wszystkim zanikach mięśni i o prawie zerowej kondycji
Ech... odezwało się prawe kolano a tak dłuugo był spokój. 🙁 Nawet nie wiem kiedy sobie odnowiłam kontuzję 🤔
Cięższy trening skokowy a potem "wydajny" spacer w ręku po asfalcie - i wróciłam kulawa 😕
Chodzenie - boli. Schody - koszmar. Prowadzenie samochodu - zgroza! (ten ruch gaz-hamulec 😕.
W dodatku normalnie "nie boli" i radośnie np. zakładam nogę na nogę 😕 a potem kwik.
Wypad z siodła nie schodzić - wtedy jest ok 😁
Moje kochane kolanka, które już całkiem nieźle działały, dobiła 13h podróż autobusem. Zaledwie dwa 15 min. postoje były. Efekt jest taki, że jak posiedzę dłużej niż kwadrans, to wstawanie jest bardzo bolesne ...
Jutro wizyta u doktorka, bo problem sam niestety nie zniknie.
Ja już po jednej wizycie u ortopedy teraz czeka mnie usg kolan i kolejna wizyta.Mam pytanie czy ktoś z was zażywał Arthryl ? 😀
Nie wiem dokładnie jaki Arthryl ma skład, ale pewnie głównie glukozamina. Stosowałam wiele preparatów z glukozaminą i zawsze na jakiś czas poprawiał się stan moich kolan.
A jaką pracę, tak z ciekawości spytam?
Przy dobrej woli ze strony przyszłego pracodawcy nie powinno to niczego utrudnić.
Miał zacząć pracę mechanika, także trochę się poruszać trzeba niestety...
Teraz zdjęli mu gips (2 tygodnie wcześniej) i chodzi w ortezie. Co 4 dni przestawia zegar o ileś tam stopni, teraz ma już 60 i tak się zastanawiam czy tak powinno być? bardzo szybko to wszystko się toczy a USG ani rezonansu mu nie robili. 🤔
Dziś odebrałam wyniki rezonansu mojego lewego kolanka 🙂😉
Otóż wszystko w porządku 😅
Mam nadzieję, że teraz tylko mi lekarz zaleci stabilizatro na prawe kolana (bo z nim nie ma tak dobrze :|)
I myślę, że w maju bd jazda xD
Zbankrutuję na leczeniu kolan 😉
Seria zastrzyków w oba, bleh... Ale przynajmniej pomoże.
Witam i ja z zerwanym wiązadłem dołączyłam do was???11.04.2011 rano ok 7 wysiadałam z karetki coś strzeliło w kolanie ale uważałam że to naciągnięcie bo mięsień mnie ciągną, a że schodziłam z dyżuru uznałam że skoro mam kolejny dyżur w czwartek 14 to pewnie przejdzie kolano zaczęło uciekać wieczorem było już tragicznie wcale nie stawałam na nogę, bo zginała się do środka,rano z mamą(sama nie byłam w stanie prowadzić auta)pojechałam do szpitala kolano bez obrzęku krwiaka itp tylko blokada moja załoga zabrała mnie do szpitala na ortopedię diagnoza zerwane wiązadło przednie ACL z całkowita niestabilnością kolana dzięki znajomością w tym samym dniu rekonstrukcja z artroskopią po operacji ból i uczucie jakby noga ważyła tonę...każdy ruch dotyk ból sprawiał i to poczucie niemocy stabilizator miał mi ktoś zakupić na wyjście ze szpitala kosztował po refundacji 200zł na początku kat ustawiony na 30 i 70 stopni po ściąganiu szwów czyli po 2 tygodniach lekarz ze względu na powstające przykurcze kazali zmienić ustawienie na 15 i 90stopni o 2 kulach mam chodzić do końca maja przy czym chorą nogę obciążać tylko na 20kg potem do połowy czerwca 1 kula
a teraz mam parę pytań czy mieliście takie odczucie że noga zaraz się zegnie i nie dacie rady ustać na niej???boję się jak trzeba będzie ostawić kule że ta noga nie utrzyma ciała i jak wchodzić po schodach z takim odczuciem czy ono kiedyś minie,strasznie boli mnie rana pooperacyjna-uczucie takiego palenia..
Olcia współczuję :kwiatek: ale będzie dobrze 🙂 ja do tej pory (a od operacji minęło 7 miesięcy) mam czasem wrażenie, że kolano mi się wygnie. Ale wiem, że to siedzi tylko w mojej głowie 😁 Przeszczep jest mocny i już nie raz mi to mój lekarz udowadniał 😎
to ja się tu mogę dopisać, niestety...
w podstawówce modna była jazda na kolanach z rozbiegu, co dla mnie się źle skończyło. bolało często i mocno, na prześwietleniu nic nie wyszło. po jakimś czasie zauważyłam, że przy zgiętych kolanach mam nasadę kości piszczelowej większą na jednej nodze (do dziś to widać, ale już nie tak bardzo). zrezygnowałam z biegów (a na przełajach byłam kilkukrotną mistrzynią w naszym mieście), konie wtedy na niskim poziomie to bardzo nie przeszkadzało. teraz mam do tego suche stawy, a glukozamina nie pomaga. happy!
a co do więzadeł to mam któreś poluzowane w lewym barku 🙂 staw fajnie przeskakuje 😀