naturalna pielęgnacja kopyt
Dea, Błotosmętka, ja to wszystko rozumiem, tylko najpierw myślałam, że pomyliłam się w notatkach na seminarium ale potemznalazłam tą informację na forum SPNH i ona jest przytoczona z książki Nic i Sarah i zgadzała się z tym co ja zapisałam. To mi nie daje spokoju 🤔wirek:.
A za analizę siana zamierzam się zabrać :kwiatek:.
Jeszcze do tego w książce nie dopełzłam, jak do tego dotrę, to napiszę jak to rozumiem.
ajstaf, książka mówi, że magenzu nie da się przedawkować, bo nadmiar jest wydalany. Więc przynajmniej ten kierunek nie jest bardzo istotny.
Z tego też względu (czyli ryzyka przedawkowania - nie należy zapominać, że przedawkowanie jest niebezpieczne) dopóki nie będę miała analizy/wyliczenia robię/będę robić tak (jak dostanę magnez od Kotbury):
1. algi i drożdze piwowarskie jako suplementy bezpieczne
2. magnez - jako "nie do przedawkowania" plus uzupełnienie ze względu na wysłodki
3. miedż kalifornijska, bo u moich z jednej strony widać braki miedzi, a z drugiej widać już poprawę (podaję ponad miesiąc)
To może ja wytłumaczę o co mi chodzi....
Po pierwsze mam wrażenie, że Aquarius odesłała juz kilka osób pytających o swoje kopyta z "kwitkiem"- pisząc "zmień żywienie i środowisko"- dlatego lekko zaczepnie zapytałam co suplementować na mój problem.
Nie mam prawa krytykować podejścia "nie będę werkować konia, kt nie zmieni się diety", bo wiem, że w niektórych przypadkach to nie foch a konieczność (bo czasem ludzie przeginają z jedzeniem) lub po prostu "przesyt i niewyrabianie się". Ale zakładanie z góry, że każdy koń jest źle utrzymywany, jest przesadą...
Rozumiem, że jeśli ktoś się męczy z jakimś problemem dłuższy czas i nic nie skutkuje, to poszuka głębiej..... i to jest super....ja też miałam okres, że suplementowałam konie, teraz tylko arab jest wspomagany....
Dea- szanuje to, że dyskusja przebiega wielotorowo, tylko sama pomyśl jakie ostatnio są proporcje żywienie/struganie/warunki utrzymania....Wiesz ile razy wklejałam zdjęcia porównawcze moich kopyt? A wiesz ile uzyskałam opinii i podpowiedzi??
chcę jeszcze przytoczyć jeden smutny przykład...(dla mnie przynajmniej taki był) Alex wkleiła fotki kopyt swojego konia z zapytaniam "czy idziemy z dobrym kierunku" uzyskała (jak dla mnie) dość hmmm.... same sie zastanówcie jak nazwać ta odpowiedź ale brzmiała ona mniej więcej tak "tak, robisz coraz lepsze zdjęcia"
Hypnotize wkleiła fotki kopyt własnoręcznie struganych i odnoszę wrażenie, że zamiast wskazówek dostała po głowie... to może kwestia wrażliwości albo "drażliwości" ale znam takich, co by sie po takim zjechaniu "zamknęli w sobie"
A wiecie czemu mnie ta zmiana priorytetów (bo tak to odebrałam czytając posty) tak zabolała?? Bo wciąż pamiętam Wasze posty z pierwszych stron wątku jak piałyście o "werkowaniu krawężnika do poziomu ulicy", a teraz co?? ile z Was zostawi ten krawężnik, niech sobie łazi taki przerośnięty, byle by łaził i miał dobrą dietę?? Ja specjalnie przejaskrawiam...rozumiem, że bilansowanie diety jest ważne, bo nie każdy ma "dokarmione siano" (to chyba po to się nawozi i wapnuje łąki ??)i będzie potrzebował dosuplementowac to i owo.... Ale gdybym na watek weszła teraz, nie czytając pierwszych stron, to nie wiem, czy bym nie pomyślała, że suplementowanie wystarczy....Bo jak dla mnie stwierdzenie, że struganie w 10%decyduje o jakości kopyt jest dziwne i przeczy temu, co zobaczyłam, po tym jak kowal ostrugał konie.... na tym sie nie dało chodzić....A ochwatowi ściął ścianę przednią tak, jak się struga marchewkę, na RTG nawet rotacji nie widać, bo pojechał tasakiem niemal po sama koronkę i wszystko jest na fotce "równoległe", a że wyroski dłoniowe mogłyby wyjść koronką to "detal"
Dea- Ty pisałaś kiedys o koniu z bardzo mocnymi kopytami.... bo ja się tak zastanawiam, czy jakby mojemu kapcie sie nieco "rozlazły", to czy nie byłoby mu w nich wygodniej. To co teraz obserwuję, to kopyto, kt od góry puszcza, ale to co jest "po środku", nie chce.... i są te paskudne podłużne pęknięcia w linii białej. Dla porównania mam 3konie, kt łaziły w kapciach, i u nich zmiany są fajniejsze, bo po prostu zrasta "nowe" kopyto.
Dea to ja czekam na wyniki ćwiczenia...
kasik - dokładniej na seminarium o struganiu było tak:
Złym można dużo popsuć, dobrym niewiele poprawić. To cytat. A z moich doświadczeń? Czasem się da nadrobić struganiem, czasem to syzyfowa praca, czasem zmiana strugania wystarczy, żeby się poprawiało, czasem coś się blokuje i wtedy trzeba szukać dalej. Proszę, nie uciszaj wątku żywieniowego. On sobie przejdzie, ludzie (hopefully) poprawią diety, i będziemy gadać o krawężnikach. Dieta JEST ważna w kontekście naturalnego kopyta. Jak ktoś nie uzyska odpowiedzi, niech pyta jeszcze raz. Myślisz, że mi odpowiedzieli na wszystko na barefoothorsecare? Kiedyś się tak zagadali o mustangach, że nie dostałam ani ćwierć odpowiedzi. I to nie o kopytach mustangów, a o strzelaniu do mustangów. I co mam zrobić w związku z tym, <foch>? 🙂 Podbiłam ostrożnie jeden wątek, drugi sobie na privie obgadałam z dwiema osobami. I tak uważam, że ta grupa jest super, podobnie jak ten wątek. Tyle tu informacji, że można go czytać po trzy razy i szukać podobnych sytuacji do swojej. I pytać po trzy razy też, czy ktoś za to zabija?
BTW jak dużo czasu się zyskuje, pisząc "kt" i "bd"? Bo ja zwykle muszę dane zdanie czytać kilka razy, żeby zrozumieć, jakie słowo ma być wstawione w danym kontekście. Doceniłabym pełne słowo, ale oczywiście skróty też "bd" czytać 😉
EDIT: jeśli pisząc o mocnych kopytach masz na myśli nieuginającą się ścianę i skłonnośc do pionowej "rurki" to tak, są takie... Moje doświadczenie: dieta 😉 dużo pomogła, niestety, do tego regularne, naprawdę regularne (u nas to znaczy max co 3 tygodnie) werkowanie z obniżaniem piętek tyle ile się da, czyli do podeszwy, leczenie strzałki i stępowanie po dobrej nawierzchni. Jak się pojawia ruch z piętki - to jak najwięcej pracy w takim układzie, w jakim koń piętkuje. Ale piętki u Wiedźmina na przykład obniżyły się wyraźnie - niestety - dopiero po suplemencie.
Ktoś tu narzekał, że babeczki mówiły w kółko o kilku swoich koniach - kurcze, ja też tak robię - większość moich przykładów to Campina, Brytania, Wiedźmin, ew. Migdaś 🙂
Ja też nie umiem tych skrótów czytać! 🤬
Jest dobra wiadomość, ponoć p. Podkowa (od sprzętu naturalnego) będzie miał już niedługo w ofercie suplementy zgodne z zaleceniami pań z seminarium, badanie pasz i układanie diety. Także może będziemy mieć łatwy dostęp do "surowych" minerałów, które będzie można zmieszać w odpowiednich proporcjach. (podaję za forum SPNH)
Aleks Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
31 marca 2011 12:25
Ja też mam z tym ( skrótami ) problem i nie zaprzeczę, że trochę mnie to drażni 😉.
Co do odpowiedzi, która się pojawiła na tamte konkretne moje zdjęcia, pamiętam ją doskonale bo byłam trochę zaskoczona, ale wzięłam to za dobrą monetę 😉. Nie dopytywałam, bo był to tydzień, w którym w perspektywie miałam spotkanie z deą w tak zwanym realu i o większość rzeczy udało mi się ją wtedy dopytać, a to na co zabrakło czasu, bo spotkanie owe nie było z kopytami w zasadzie związane, wyjaśniła mi piglet tutaj, na forum.
Thilnen świetna wiadomość 🙂
Po pierwsze mam wrażenie, że Aquarius odesłała juz kilka osób pytających o swoje kopyta z "kwitkiem"- pisząc "zmień żywienie i środowisko"- dlatego lekko zaczepnie zapytałam co suplementować na mój problem.
A mnie zastanawia jeszcze, czym się różni nasz przykurczowiec np. od przypadku omawianego przed nim na seminarium. Strugałam go po prostu do podeszwy, po prostu zachowując równowagę boczną na ile się dało i co? Nie puchł, kąty nie rosły do nieba i bardzo umiarkowanie się krzywi (jest pod kontrolą). Może jednak to ma znaczenie, że od pół roku dostaje siano + mineralny suplement i owsa nawet nie wącha od naprawdę długiego czasu?... Co ja mam Ci powiedzieć w sprawie jak strugać? Skoro j.w. ja robię po prostu do podeszwy? Na barefoothorsecare podkreślali mi też wiele, wiele razy, że przykurczowiec to RUCH RUCH RUCH, więc padok z górkami, jesli mam, towarzystwo, najlepiej ruchliwe. Nasz łoś jest na samiutkim dnie hierarchii, więc ciągle go pozostałe pędzą z miejsca na miejsce, na padoku górka jest. To pewnie też ma znaczenie.
Nie wiem, czy teraz się naraziłam, czy odpowiedziałam na pytanie w sposób zadowalający? Nie potrafię lepiej. Serio.
Dea- ja Smyka męczę co tydzień a podeszwę skrobie kopystką codziennie. Piętek (kątów wsporowych) nie mogę bardziej obniżyć, choć podeszwa by mi pozwoliła, bo postawie wtedy konia na ścianach przedkątnych. Zauważyłam niestety, że to problem większej ilości koni, kt przechodzą przez ręce mojego byłego kowala 🙁
kopyta bardzo się zmieniły bez zmiany diety, jeśli gdzieś "utknę" na dłużej, to będę szukać przyczyny. Na razie przyjmuję, że konie rajdowe mogą jeść owies i paść się 😉 z resztą nie wyobrażam sobie nic innego podczas 2tyg wypadu, gdzie do jedzenia konie nie znajda nic poza trawą i owsem z sakw 😀 (sypiamy tam, gdzie dojedziemy, nie szukamy "noclegów"😉 Nie wyobrażam sobie też nagłych, trwających krócej lub dłużej zmian w żywieniu, bo takie rewolucje raczej nie bedą zdrowe.
Ja z Waszych rozważań o diecie też sporo wyniosłam, bo teraz wiem dlaczego mój bosko umaszczony koń płowieje latem 😉
zrozumcie w pełni... ja nie mam złych zamiarów :kwiatek: nie chciałabym jednak, żeby ktoś "nowy" (w sumie też taka jestem) opacznie to zrozumiał....
kasik - Wiedźmin też jest koniem, "kt" miał takie kopyto, że ściana przedkątna sterczała ponad kąty wsporowe, co więcej, strzałka też sterczała. Teraz się jakoś wszystko ułożyło, i już nie mam dylematu. Wiesz, nawet nie pamiętam, czy piłowałam kąty lekko skosem, zostawiałam przekątną, czy też przedkątną z podeszwą trochę... próbuj coś z dwojga. W każdym razie u nas suplement się pojawił, strzałkę zdecydowanie sobie Wiesław uklepuje - więc się nią nie przejmuję. Piłuj kąty. Taką mam rade struganiową. A co zrobisz z resztą rad - to już Twoja i Twojego konia sprawa 🙂 A ja Ci bardzo dziękuję za przypomnienie, zaraz siostrze dam znać, bo ona chyba też nie zauważyła tej drobnej zmiany - nie mamy już u naszego huculastego tego problemu, jupiii!!! Ani wysokich kątów 🙂 A łuczka jakoś specjalnie prominentnego Wiesław nie posiada, ale dobrze mu z tym.
Widziałam kiedyś artykuł o tym problemie (wyjaśnione co się dzieje w środku przy takim kopycie), jak z Twoim angielskim, nie pamiętam? Szukać tego?
[quote author=branka link=topic=1384.msg958411#msg958411 date=1301566911]
trusia - mogę ci dać przykłady koni, które pokażą, że to nie jest czysta herezja. Nawet parę forumowych mogę ci znaleść, które jedzą owies i pasze energetyczne i łażą po kamieniach, po betonie w kazdym chodzie prawidłowo od piętki, żwawo i nic im się nie dzieje - nie podbijają się, nie łamią się im ściany itd
Branka, nie wątpię, że są takie konie, jak zresztą są konie, którym nic nie szkodzi. Ale z tego co napisałaś wynika, że jest to reguła: że bez prawidłowego żywienia konie i tak będą chodzić po każdym podłożu, a bez zapewnionego ruchu – nigdy. I o tym napisałam, że jest to herezja, a nie że nie ma koni, które chodzą po kamieniach po zjedzeniu owsa. Bo oczywiście, że są. Poza tym na pewno wiesz, że dieta tych koni, o których piszesz, miała jakieś braki czy czegoś nadmiar? Ktoś ją bilansował?
[/quote]
Nigdzie nie pisałam, że to jest reguła... napisałam, że źle żywiony koń może się poruszać dobrze -i to koń źle żywiony latami. Koń latami stojący w każdym razie wypadnie znacznie gorzej.
ja napisałam gdzieś "bd"??
bo, że "kt" piszę, to jeszcze ogarniam, ale to skrót chyba powszechny? przepraszam, ale czasem piszę "z doskoku" 😡
dea- mój angielski jest mocno kulawy, nie dam rady nic przeczytać, bo mogę źle zrozumieć 😡
Branka, Trusia- ja osobiście znam konia, kt nawet w hacelach, ze sztorcem potrafi z piętki, na grząskim zasuwać... a jak batem zbierze... to dopiero myka 😕 patologia albo jakaś niewyobrażalna zdolność "przetrwania". Wydaje mi się, że im więcej się ma doświadczenia, tym więcej się takich anomalii widuje....co jednak nie oznacza, ze to dobre....
Może "bd" nie Twoje albo nie na tym wątku, ale na forum widziałam i też musiałam nawracać, żeby kilka razy czytać. Przy tym jest to skrót od "będę" (to jeszcze rozumiem) "będziesz" "będziemy" a nawet widziałam jako "były" 😵 Chyba oba "skróty" są popularne, ale skracają pisanie kosztem wydłużenia czytania, więc z mojej strony prośba :kwiatek: o te kilka liter więcej.
W takim razie wysyłać nie będę, ale może przetłumaczę w wolniejszej chwili, bo ciekawy jest. Ktoś jeszcze ma taki problem z "antyłuczkiem"? Próbuję ustalić priorytet 😉
Ja miałam.
Ale piłowałam albo podeszwę aby zrobić łuczek. Albo piłowałam samą ścianę przedkatną i stawiałam konia na podeszwie w okolicach przedkatnych. Albo zostawiałam za wysoki kat wsporowy i zbierałam od was opieprz.
A teraz już nie mam tego problemu.
Z tego antyłuczka zrobiło mi się na płasko. ( na płasko w stosunku do kata wsporowego)
Ja u jednego z mojej trójki mam problem z "antyłuczkiem", więc chętnie coś na ten temat przeczytam :kwiatek:.
Branka, nie będę się z tobą spierać, bo lepiej wiesz, co chciałaś napisać, ale przeczytaj swój post nr 9380 w całości, jako argumenet, że ruch jest ważniejszy niż żywienie, a nie pod kątem słowa „może” i zobacz, jak go można zrozumieć.
Ja nie mówię, że tak nie jest, tylko pytam, na jakiej podstawie tak twierdzisz. Wciąż chcę dociec do źródeł, z których czerpiesz swoje informacje, ale z jakiś względów nie odpowiadasz. Możesz odesłać mnie do jakiś materiałów, na podstawie których twierdzisz, że „Koń latami stojący w każdym razie wypadnie znacznie gorzej” niż koń źle żywiony? Pytam, bo jest to sprzeczne z informacjami z seminarium, więc bym chciała wiedzieć, skąd czerpiesz swoje, poznać drugą (a może trzecią 😉 ) stronę medalu.
Kasik – nie, kt to nie jest skrót powszechny
Dziewczyny po co sprzeczać się co jest ważne a co ważniejsze, trzeba spojrzeć na temat realistycznie. Wszystkie zaczynałyśmy właściwie od tego samego najpierw struganie i ruch a z czasem dokształcałyśmy się w żywieniu, prawie wszystkie dostrzegły zmiany na lepsze nie wiedząc niemal nic o prawidłowym żywieniu lub nie mogąc swojej wiedzy wprowadzić w życie. Stopniowo w razie możliwości wprowadzamy rewolucje żywieniowe w naszych stajniach. Najważniejsze że każdy nasz krok od samego początku powodował zmiany na leprze więc po co to wszystko rzucać w kąt? Na seminarium nie byłam ale czytam wasze posty i przeczytałam połowę książki ( również znalazłam tam jakieś przekłamania pewnie winą jest tłumaczenie) Autorki zaznaczają cały czas że wszystko do kupy ma ogromne znaczenie: żywienie, ruch, struganie - w ich przypadku mogły sobie pozwolić na stworzenie paddocku paradise z różnorodnym podłożem więc mają ten komfort że mało ingerują w kopyta. Ale same piszą że na początku zabrały się za struganie a resztę wprowadzały stopniowo. teraz po 10 latach są na tyle mądre że wiedzą co zrobić aby zmiany zachodziły po pół roku a nie po roku lub półtorej. Chodzi głównie o czas rehabilitacji zwłaszcza jeśli chodzi o sportowe konie ( bo sportowcy chcieliby wszystko szybko 😉) Dla tego uważam że każdy z nas powinien dalej robić to co robił do tej pory i dostosowywał resztę do swoich warunków ( świata nie zbawimy) Zresztą autorki nie wykluczają nawet kucia z zaznaczeniem do czego kucie prowadzi. Tak głębiej się zastanawiając nad tą książką to przedstawia problem dość elastycznie, każe się zastanowić co jest najlepsze a wybór należy do nas.
Dobre ludziki, przecież nikt tu chyba nie planuje przetopić tarnika na łyżkę. Ustalamy dietę zwyczajnie, jako jeden z elementów układanki. Nikt* nie zarzucił strugania AFAIK. Nie wiem skąd te reakcje.
* - jedyne co było w tej dziedzinie, to zadziwienie, że panie Sarah i Nic
prawie zarzuciły struganie i mimo to konie się mają coraz lepiej - to powinno sprowokować do
myślenia, nie do
buntowania! Jeśli werkowanie poprawia kopyta a żywienie też je poprawi, to wyobraźcie sobie jakie będą - wspaniałe! Do tego ruch, higiena i zdrowie ogólne konia i bajka - może nasze konie nie będą w wieku 10 lat wyglądać jak dobite rzęchy na emeryturze 😉 Walczmy o to razem 🙂
Bez kopyt nie ma konia, a bez konia nie ma kopyt...Jako że pytało mnie parę osób, piszę forumowo jednak czego sie dowiedziałam.
Pytania szczegółowe, bo podobnoż informacja zbyt ogólnikowa:
- Jak duże przekroczenie ? Są wyniki analizy czy tylko "na oko"? Brązowe osady to moga też być iły ze źle filrowanej studni. Czy wytrąca sie brązowy osad po odstawieniu przefiltrowanej (np. filtr do kawy) próbki?
- Jak wygladają ogólne analizy, bo pewnie nie tylko Fe a także Mn - groźniejszy zdrowotnie(!) - też jest przekroczony
- Jaka woda zimna czy ciepła?
- Z wodociągu czy własnej studni?
- Jaki rozbiór / przepływ?
Dostałam linka do przykładowej firmy produkującej aparaty uzdatniające wodę:
http://www.unitex.com.pl/index.php?p=1Zasada jest taka o: Żelazo II utleniamy do żelaza III, a ono się wytrąca i tworzy osad ("rdza"😉. Takie to paskudztwo/zawiesinę filtrujemy - i mamy żelazo z głowy. Czyli: napowietrzanie i filtracja.
CREDITS dla szanownej Mamusi :kwiatek: 🙂 Gdyby ktoś chciał przekonsultować uzdatnianie wody, to ona ma firmę zajmującą się analizami, doradztwem i instalacjami uzdatniania wody - mogę dać kontakt, gdyby komuś nie wystarczyło to, co powyżej. Mam nadzieję, że to nie podpada pod reklamę, jakby co - usunę. 😉
Ja planuje zakup jakiś lepszych noży... bo moje sa delikatnie mówiąc do kitu....
A spierać się nie miałam zamiaru, chciałam jedynie dać do myślenia, pokazać, że niektóre słowa mogą zostać źle zrozumiane, lub ktoś może w nieodpowiednim miejscu zrobić podkreślenie, szczególnie "laicy" lub Ci, którzy lubią drogę "na skróty" 😉 Dotarło to do mnie w chwili, gdy znajomi zwrócili mi na to uwagę...i zapytali, czy wystarczy samo suplementowanie, bo taki nacisk na forum...Nie chcę przytaczać cytatów, które by wskazywały, na to, że to wystarczy, bo ja znam kontekst (nowi nie bardzo), no i nie chce nikogo urazić :kwiatek:
Ponadto istnieją osoby, które chętniej zmienią dietę konia jeśli zobaczą efekty strugania, wierzcie mi, chętniej będą dążyć do 'kopyt idealnych'....
Znam osobę, która posiada konia, który miał bilet do Włoch... ten w jedną stronę. Jak go kupiła wyglądał masakrycznie, zabiedzony z etiopicznym brzuchem. Obecnie dostaje owies, otręby, wysłodki, siano. Kopyta ma paskudne, zniszczone m.in kuciem (niedożywieniem pewnie także). Jak taką osobę przekonać z marszu, że koń nie powinien dostawać owsa albo że trzeba bilansować dietę, która w jej mniemaniu obecnie jest bez zarzutu, bo koń zaczyna przybierać na wadze??? Czy nie rozsądniej zmiany wprowadzać stopniowo?? To właściciel łatwiej przyjmie.... Droga kompromisu ma przecież prowadzić do szczęścia konia...ale tego nie będzie jeśli na wstępie zrazimy właściciela wymaganiami nie dając nic w zamian. Taki jest mój punkt widzenia, ale ja bym świat chciała zbawić...
trusia to co napisałam odnośnie ruchu vs żywienia było na podstawie moich obserwacji. Marnych w stosunku do pań prowadzących seminarium, to oczywiste - niemniej takie na razie mam zdanie. TO tylko moja teoria, możliwe że za parę lat będe uważac inaczej. Ale forum jest po to m.in. by dzielic sie swoimi poglądami i doświadczeniami 😉
ale tak samo przypisywanie najwyższej roli żywieniu to też tylko teoria - oparta na bogatszym doświadczeniu niż moje(oraz na badaniach własnych pań), ale teoria.
Jest tez tak, że niektóre wyniki badań pań odnośnie żywienia nie pokrywają się z wynikami badań do jakich ja dotarłam. A niektóre się pokrywają, głównie jeśli chodzi żelazo/miedź.
Nie mam na celu zachęcać do żywienia źle, przecież sama od 3 lat kombinuję jak tu żywić konia, żeby było dobrze dla kopyt, nie przyjmuję też już koni, których dieta jest nieodpowiednia (przynajmniej do pewnego stopnia, bo jak mówiłam nie zmusze nikogo by robił badania siana, wody i trawy, szczególnie jeśli nie ma koni 'u siebie' i siana z jednego źródła). ale dla mnie osobiście najważniejszy jest jednak ruch albo tak samo ważny jak żywienie. I nie jestem w tym poglądzie osamotniona, jak poczytać wypowiedzi różnych strugaczy z różnych stron świata.
Niemniej jakby procentów nie przypisywać, to myślę że w praktyce wszystkim nam chodzi o to samo i podobnie postępujemy 😉
PS Jeśli chodzi o źródła 'zewnętrzne' z których czerpię wiedze, to ostatnio trafiłam na kilka ciekawych artykułów, jak będę mieć trochę czasu to je podlinkuję.
kasik - ale ja nie bardzo rozumiem o co ci chodzi. Jak jest ktos kto ma konia ze zniszczonymi kopytami to ja mam do niego iść i mówić mu - rozkuj strugaj i żyw inaczej? To jakaś misja?
Ja z założenia nie komentuję stanu kopyt koni, które nie są moje lub których nie strugam. To nie moja sprawa w co kto wierzy. A na siłę się nikogo nie przekona.
Jak ktoś będzie chciał bym jego konia strugała i będe uważała, że jego koniowi trzeba zmienić dietę, to mu powiem - zmień to i to, albo znajdź innego strugacza. I tyle (oczywiście może w trochę bardziej uprzejmej wersji 😉 ). Albo ktoś chce by koń był strugany naturalnie i rozumie że to niesie za sobą pewne postepowania albo nie.
Ja i tak mam trochę koni, które dietę dla kopyt mają srednią - ale w tej chwili też postępuję już jak Aquarius i uważam, że ma rację będąc stanowcza odnośnie pewnych kwestii.
Wierzę Ci Kasik, ja też bym chciała ale czasem to jest rzucanie się z motyką na słońce. Ostatnio patrzyłam jak kowal struga i kuje konia w naszej stajni, musiałam odejść bo płakać mi się chciało. A koń ( trzeszczkowy) którego robię dostaje wiadro jabłek i marchwi mimo że właścicielka wie że nadmiar fruktanów jest szkodliwy, takich przykładów można mnożyć o takich przykładach wspomina Branka. Chyba trzeba po prostu odpuścić i robić swoje, obserwować i jeśli zachodzą problemy tłumaczyć jeszcze raz tłumaczyć dlaczego tak się dzieje a nie inaczej.
Dziewczyny po co sprzeczać się co jest ważne a co ważniejsze, trzeba spojrzeć na temat realistycznie.
trusia to co napisałam odnośnie ruchu vs żywienia było na podstawie moich obserwacji. Marnych w stosunku do pań prowadzących seminarium, to oczywiste - niemniej takie na razie mam zdanie. TO tylko moja teoria, możliwe że za parę lat będe uważac inaczej. Ale forum jest po to m.in. by dzielic sie swoimi poglądami i doświadczeniami 😉
Zgadza się jak najbardziej, ale wymiana informacji i dzielenie się poglądami prowadzi do różnych działań. Nie o to chodzi, co jest ważniejsze, ale co z tej hierarchii wynika. Trudno mi sobie wyobrazić, że ktoś padokujący konia przestanie go wypuszczać i zamknie w boksie, bo ma zbilansowane żarcie. Natomiast łatwo mi sobie wyobrazić, że ktoś pominie kwestię żywienia, bo koń chodzi na padok i pracuje pod jeźdźcem, czyli najważniejsze ma zapewnione. Dlatego pytałam o źródło, żeby spojrzeć na to z innej strony. Bo niestety ludzie mają tendencję do akceptowania tego, co jest dla nich wygodniejsze (żeby nie być gołosłowną, taki przykład: właściel jednej ze stajni zbudował halę bez pozwolenia na budowę i co gorsza, bez fundamentów, bo tak mu ktoś doradził). Broń Boże nie miałam zamiaru umniejszać wagi teorii Branki :kwiatek: , ale chciałam porównać wagę obu teorii. Nie potrafię przyjmować czegoś na wiarę, tylko dlatego, że ktoś tak mówi.
ale tak samo przypisywanie najwyższej roli żywieniu to też tylko teoria - oparta na bogatszym doświadczeniu niż moje(oraz na badaniach własnych pań), ale teoria.
Te panie nie opierają się tylko na własnych doświadczeniach i własnych badaniach. Sarah powiedziała „nie jestem taka mądra, żebym mogła to sama wymyślić”. Podawały linki do informacji źródłowych.
ale w tej chwili też postępuję już jak Aquarius i uważam, że ma rację będąc stanowcza odnośnie pewnych kwestii.
Słuszna słuszność – oferuje się usługę taką a nie inną. Ktoś chce – kupuje, ktoś nie chce – nie kupuje. Ja bym nie chciała, żeby przyszedł do mnie profesjonalista i robił coś wbrew sobie, bo ja mu tak mówię. Gdzie w takim razie jest jego profesjonalizm? Oczywiście mogę kupić usługę typu ”silny biceps”, czyli żeby biceps coś robił pod moje dyktando, bo mnie np. łapa boli. Ale to już inna para kaloszy.
Nie potrafię przyjmować czegoś na wiarę, tylko dlatego, że ktoś tak mówi.
A istnieje w ogóle jakiś inny sposób zdobywania wiedzy? 🤔 Niż przyjmowanie na wiarę, że ktoś ma rację?
Wiara, że wypisane (nie ma przecież różnicy czy powiedziane czy napisane - wykład jest tak samo istotny jak publikacja) jest prawdziwe, wiara w świadectwo własnych/czyichś zmysłów...
Czyli: przyjmujesz na wiarę tylko od osób dostatecznie popularnych/rozsławionych/"uznanych"? 😁
Przyjmowanie na wiarę IMHO się różni od wpasowywania w układankę informacji już posiadanych. Jesli coś ewidentnie nie pasuje, ale guru mówi "tak jest, bo tak mówię" i zakładasz, że tak jest - to jest wiara. Jeśli coś się zgadza z obserwacjami i innymi posiadanymi informacjami, brzmi racjonalnie - to raczej jest wiedza. Też na wi.
Gdzies pomiędzy jest hipoteza: załóżmy, że tak jest i sprawdźmy to. Np. założyłam, że len jest tak fajny jak torf i obaliłam tę tezę doświadczalnie 😁 chociaż naprawdę chciałam w nią wierzyć. Albo założyłam, że naszym futrzakom brakuje miedzi i cynku i potwierdzam to doświadczalnie właśnie. Podobnie jak doświadczalnie potwierdziłam obecność tasiemca w trzewiach Bryśki, potrzebę "silnego" odrobaczania i wpływ tasiemca na kolki - mimo że guru wszelakie czyt. weci mówili, że prawdopodobieństwo tasiemca i tego, że to on powoduje problemy jest niskie. Ale inna proponowana przez nich teoria brzmiała: ona tak ma 😵 Nie przekonało mnie to.
Czujesz to? 😉
dea, przecież ja "nawet" 😁 tobie! wierzę! - na "słowo": że takie właśnie są twoje doświadczenia i obserwacje, że opisywane konie istnieją... i w związku z tym wyciągam pewne wnioski :kwiatek:
I właśnie o to chodzi, o czym piszesz - że zawsze jednym z elementów układanki jest "common sense", taki filtr zdrowego rozsądku.
Zaś nie wierzę, że jakikolwiek koniarz nie wie, co się dzieje z kopytami każdego! konia unieruchomionego w boksie (z powodu kontuzji?), nawet zupełnie szczątkowe "futrowanie" nie powstrzyma błyskawicznej degeneracji.
Żądanie "dowodów naukowych" w takiej sprawie wydało mi się co najmniej dziwne 😲
Oraz pomysł traktowania chowu, hodowli, jeździectwa jak nauki ścisłej: "dowodziki poproszę 😀iabeł:"
To w ten sposób nie działa. Po prostu wszyscy dzielimy się swoimi obserwacjami: w życiu, na forum, w artykułach, w książkach... Obserwacje owe są lepiej lub gorzej udokumentowane, mniej lub bardziej wiarygodne. Każdy sam sobie ustala co jest podstawą "dawania wiary". W pewnym sensie o to chciałbym zapytać trusię: co wg niej decyduje o wiarygodności? Bo jeśli tylko to, że tak napisano w jakiejś książce czy też mówiono na wykładzie - to z kolei ja pozostaję sceptyczna 🤔
Ja tam nie wiem, "są na tym świecie rzeczy, które nie śniły się" - no mi na pewno. Na przykład (wymagam wiary, HA!) kolega Akord pomimo stania w boksie po pachy w gnoju i bycia w naprawdę, naprawdę kiepskiej kondycji (grzybica, robaki) miał naprawdę niezłe strzałki. Nie wiem dlaczego. Nie rozumiem.
A tak ogólnie, to jestem zdania - swojego prywatnego i absolutnie tego nie podaję do wierzeń 😉 - że wszystkie wymienione czynniki są istotne. I jeśli ktoś zmieni COKOLWIEK koniowi na "lepsze" (więcej ruchu, lepsza dieta, dobre struganie) to już jest dobrze i czasem widać efekty nawet z pojedynczego elementu. Jeśli ten klocek samotnie nie działa (emotka <smutne LEGO>) to dla mnie oczywiste jest, że trzeba szukać dalej - ALE wiem, że są ludzie, którzy w tym momencie zamiast stwierdzić, że ten klocek samotnie to za mało - stwierdzają, że ten klocek nie ma znaczenia - BEEEP! WRONG (ilu znacie ludzi, którzy stwierdzają "mój koń nie może chodzić boso" po rozkuciu przez kowala, który wyrżnął pół kopyta i jedyne co zostawił - to kilometrowe piętki? Ja znam ich całkiem sporo i co dzień spotykam następnych) Ci ludzie potem sprawdzą jakiś inny element w oderwaniu (np. najpierw dieta, potem struganie) i mają końcowy wniosek, że to wszystko bzdury. Naprawdę ludzie tak rozumują, niestety...
Dobra, jak piszę o płaczącym lego siedzącym w kącie, to już zdecydowanie czas iść do domu.
🙂
halo a ja tak z innej beczki masz BOSKI AVATAR HEHEHEHEH