Ciężko sprzedać, ciężko kupić- Wasze refleksje o handlowaniu końmi

Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
28 marca 2011 09:24
Niedawno był u nas w stajni Pan, który przyjechał po kozy. Zobaczył trzy hucułki i chciał dać za nie 3 tys. (za wszystkie trzy)  😲 Stwierdził, że takie kucyki, to na pewno więcej nie kosztują i chyba myślał, że rzucimy się na jego ofertę, bo był lekko oburzony, kiedy usłyszał śmiech. Pomijając fakt, że żadna z klaczy nie jest na sprzedaż, to kurde 3 klacze, każda z licencją, młode, zdrowe i takie pieniądze?  😲
ikarina - utrzymanie konia kosztuje tyle samo niezależnie od tego czy był to koń kupiony za duże czy małe pieniądze. Jeżeli masz czas i pieniądze na zajmowanie się koniem do którego masz sentyment to kupuj. Jeżeli ważne są dla Ciebie zawody a nie masz za dużo czasu i pieniędzy - daj sobie spokój
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
28 marca 2011 10:02
ikarina: a ty nie masz dośc koni na co dzień? Pracujesz przecież sama w stajni. I jeszcze chcesz się obarczać niemłodym, problematycznym koniem + wydatkami związanymi z nim.
Samba Bati   ...jeszcze słychać śpiew i rżenie koni...
28 marca 2011 16:12
ikarina,słynny Pikador majora Królikiewicza,na którym wygrywał prawie wszystko i zdobył brąz na olimpiadzie w Berlinie,do dwunastego roku życia był koniem taborowym i miał za sobą w tej roli kampanię wojenną.Zaczynał w wieku 12 lat od zera i był koniem na początku tak trudnym że nikt go nie chciał.Polecam wspaniałą książkę mjr. Królikiewicza "Olimpijska szarża",gdzie major pięknie opisuje swoje życie z końmi.Jak się chce,i słucha serca ,to wszystko jest możliwe. :kwiatek:
efeemeryda   no fate but what we make.
28 marca 2011 20:23
ja bym kupiła, ale ja bardzo sentymentalna jestem, posiadanie przeze mnie mojego konia nie ma nic wspólnego z logiką, ale wiem, że jakbym jej wtedy nie kupiła to do końca życia bym sobie nie darowała  😉

ale przede wszystkim zastanów się czego Ty chcesz i co się bardziej dla
Ciebie liczy  :kwiatek:
galopada_   małoPolskie ;)
28 marca 2011 20:29
mi odradzali jak chcialam z sentymentu wykupić mojego szarego od bycia parówką. Podobno kto ma miekkie serce ten ma twardą dupę ale jak na razie tego nie odczulam. za nic w swiecie bym nie podjela dzisiaj innej decyzji  😉
[quote author=Karla🙂 link=topic=8233.msg952296#msg952296 date=1301229963]
czemu do Rzecznej nie ma co?
ja wlasnie za 2 tyg.jade tyle, ze po skoczka🙂 a raczej skoczke😉
[/quote]

Po czym kobylka? Orientujesz sie po czym beda miec teraz w Rzecznej zrebaki? W Recznej bylo krucho jak ostatni raz bylam z tym wszystkim w miare na biezaco, dlatego myslalam ze raczej nie ma co.

Ikarina- ja bym dala spokoj, bo jak jej sie w glowie przysmazy to ani ujezdzenia ani skokow, ani tym bardziej wkkw z tego nie bedzie. A z koniem po takich przejsciach nigdy nic nie wiadomo. Poczekaj, odloz kase, kup cos mlodego, a jak bedziesz miec za co, to za rok-dwa ta kobylke kupisz jako drugiego konia, a jak nic z roboty nie wyjdzie to zawsze mozesz zazrebic albo do hodowli sprzedac. Ale jako podstawowy kon, to troche za duze ryzyko imho.
Dziękuję wszystkim za rady 😀
Mój plan na dziś jest taki, że wezmę klacz na miesiąc próby (i tak nikt się nią nie zajmuje) i zobaczę, jak sobie radzi, naskaczę ją troszeczkę w korytarzu. Oczywiście, nie będę z nią szaleć, po prostu sprawdzę jej stan. Jeśli chodzi o dresaż, to może to być na prawdę  fajna kobyła, bo parę razy pojechałam na niej L-kę (po huntingu) i sędziownie bardzo ją chwalili. Mimo trudnego charakteru chętnie się bawi w "ujeżdżeniowe gierki" Jeśli chodzi o skoki - kiedyś na prawdę fajna kobyła była, skakała chętnie i wysoko, po prostu ten hunting ją tak rozwalił. Nadzieja w tym, że stała na pastwiskach przez rok, kto wie, może odpoczęła psychicznie i wróciła do siebie? W sumie, wybaczyłabym koniowi brak możliwości skakania, jeżeli właśnie z dresażem mogłybyśmy coś wykombinować. Cóż, staram się na razie nie "napalać", jeżeli w ciągu próbnego miesiąca się okaże, że nic nie zdziałam, to nie będę na konia marnować czasu. Powiem jedno - dziś zapytałam o zdanie osobę, która zna konia oraz mnie i bardzo mnie ona zachęcała do kupna. Ech, zobaczymy 😉

ElaPe, koni mam nieco mniej, niż kiedyś, założyłam własną firmę i wynegocjowałam krótsze godziny pracy 😉 Tak więc, jakbym przyjechała do roboty te 2-3 godziny wcześniej, to i byłabym wyspana, i w pracy dawałabym radę, i jeszcze miałabym siły z narzeczonym pójść wieczorem na imprezę. Co prawda, weekendy są zabójcze, ale 2 dni wolnego na łące myślę, że koniowy by się nawet spodobały.
ikarina,
co to jest hunting? to takie barowanie? czy była ofiarą na polowaniu?
kujka   new better life mode: on
28 marca 2011 21:45
Dodofon, na polowaniach to kazdy kon jest chyba ofiara, to jest dosc rzeznicka praca dla tych zwierzakow... wiecej bylo chyba w temacie o stajniach za granica?
był wątek o huntingu, warto poczytać
doczytałam - dzięki
[quote author=karolina_ link=topic=8233.msg952287#msg952287 date=1301229337]
A do ktorej ze stadnin panstwowych na polnocy warto sie na ten moment przejechac w poszukiwaniu odsadka pod ujezdzenie? Rzeczna i Kadyny najblizej,
[/quote]
A Kadyny już przypadkiem nie zlikwidowane? Handlarze ostatnio się chwalili, że wykupili stamtąd kilka koni bo właśnie likwidacja stadniny była.

[quote author=karolina_ link=topic=8233.msg954456#msg954456 date=1301342673]
W Recznej bylo krucho jak ostatni raz bylam z tym wszystkim w miare na biezaco, dlatego myslalam ze raczej nie ma co.[/quote]

W zeszłym roku było taaaakie zainteresowanie aukcją koni w Rzecznej, że kiedy przyjechaliśmy na wyznaczoną godzinę to byliśmy jedyni  😁 Dzięki temu przez 2,5 godziny zwiedzaliśmy z panią zootechnik całą stadninę i oglądaliśmy wszystko, co tam chodzi.
Kadyny zlikwidowane to wiem, a w Recznej tez sie zanosilo ze bedzie nieciekawie, stad moje pytanie  czy tam jeszcze cos sie dzieje ciekawego pod wzgledem hodowli.
ikarina, pracy nie masz co się bać - każdy koń wymaga pracy, pomyśl - ile roboty trzeba włożyć w 4-latka  😜 Cóż to jest rok "odrabiania"? Zaufanie - też nie ma obawy, konie to straszne "łasuchy" na okazywane serce. Akurat wiek + rok odpoczynku - to zalety. Po roku roboty mogłabyś dysponować dojrzałym! i doświadczonym! koniem.
Wady:
Owszem, nawet znowu można naskakać, ale... przestałam wierzyć w cuda-wianki  🙁 dość dawno temu. Koń zrażony przez ludzi do skoków może jeszcze skakać, nawet nieźle - ale przenigdy nie będzie już koniem niezawodnym.
Oraz: niedawno znajoma kupiła klacz z pastwisk, dobrze rokującą, bez dramatycznej przeszłości. Badania... zdjęcia...
TUV był OK. Podobno. Miesiąc po zakupie klacz objawiła kulawizny i "bujają się" z nimi i bujać będą...  😕
Kolejne badania coraz wyraźniej wskazują na zastarzałe źródło kulawizn. Musiałabyś być pewna, że never-ever np. zapalenia międzykostnego nie było etc. Diagnostyka przed kupnem może dużo kosztować  🙁 I jeszcze trzeba mieć 100% zaufania do weta - nie tylko dobrej woli, ale i wiedzy, i chwilowej koncentracji na przypadku.
edit: musiałabyś mieć plan B i C i D, co zrobisz gdy "nie wyda"? Np. może wydzierżawić (za kasę) po "odrobieniu" komuś na ujeżdżenie (gdy naskakać się nie da), tanio utrzymywać taki sympatyczny "breloczek"  😜 jeśli coś pójdzie nie tak itp.
ooo, dzięki halo,
Akurat moja szefowa zawsze robi badania przed sprzedażą, to jest chyba nawet jakoś w angielskim prawie, że to jest obowiązek, inaczej nie można sprzedać. Już zdarzyło jej się kilka razy wycofać ze sprzedaży konia, bo np badania serca wykazały jakieś szmery. Co prawda jest z niej buisness woman, ciągle wciska jakieś konie "nie do końca idealne", ale jeżeli jest coś nie tak ze zdrowiem, to ona nigdy nie oszukuje - za dużo by ją kosztowała utrata dobrego imienia. Co nie zmienia faktu, że skupię się na nogach 🙂
A jeśli coś "pójdzie nie tak", to mamy u nas "pracujący hotel" - czyli koń jest mój, ale ktoś inny jeździ i płacę mniej za utrzymanie, albo ewentualnie znowu wypuścić ją na 24 godziny na dobę na pastwisko i tylko płacić grosze, żeby ktoś na nią spojrzał i dał jeść.
mtl   I M Equestrian
28 marca 2011 22:59
ikarina no w UK faktycznie full wypas z różnymi opcjami livery, ale mam nadzieję że plan A - ten najlepszy się powiedzie, powodzenia!
karolina_, rok już tam nie byłam więc też trudno mi powiedzieć jaka teraz panuje tam sytuacja. Ale kto wie, czy likwidacja Rzecznej to też nie jest tylko kwestia przyszłości, bliższej bądź dalszej.
Na zeszłorocznej aukcji dość sędziwe matki wycenione były w granicach 4,4-6 tyś. Sporo było osesków po Rabiatosie (dobrze?), o ile dobrze pamiętam. Większość kasztanki i ślicznie pomalowane na biało cztery skarpetki, to chyba bardziej Rabiatos. A mamuśki ciężarne więc chyba hodowla się jeszcze jakoś kręci.
No, mnie niestety Rabiatos nie interesuje, bo sie nie rusza i potomstwo tez niespecjalnie. Ktos wie czym w Liskach teraz kryli? Bo matki maja naprawde ciekawe.
Samba Bati   ...jeszcze słychać śpiew i rżenie koni...
30 marca 2011 15:13
Może po liskowskim Czarczafie?Koleżanka ma kobyłkę  zakupioną w Liskach w zeszłym roku zażrebioną właśnie tym ogierem.W wątku konie wielkopolskie prosiłam o zdjęcia tego ogiera więc zajrzyj tam,mnie się bardzo podoba.A u nas żrebaczek będzie na dniach więc jak by co,to można oglądać,stoimy w Koleczkowie koło Gdyni.Kobyłka Pokusa po Grey. :kwiatek:
Samba: Dzieki wielkie, masz jakies filmy ogiera i potomstwa? Cos po nim chodzi? Proboje znalezc cos po sprawdzonym ogierze i od dobrej matki, bo odsadek to zawsze kot w worku.
Samba Bati   ...jeszcze słychać śpiew i rżenie koni...
01 kwietnia 2011 15:49
Karolina!Niestety filmów nie posiadam i wiadomości o potomstwie również nie,ale jeśli jesteś zainteresowana to służę na pw.telefonem do Lisek do pana Pacyńskiego.Ta linia żeńska na P to najstarsza linia żeńska z Traken od klaczy Luftsprung 1775r.Ja posiadam z tej linii wałacha od Piwonia po Cedrus,Pistola(vel.Samba Bati,na awatarze🙂i klaczkę Paczulę od Pilotki po Banita.Więcej mogę na pw. :kwiatek:Acha!!!!Dzisiaj w nocy zawitała na ten świat, kolejna przedstawicielka tej starej trakeńskiej rodziny,kasztanowata,zdrowa,i po prostu śliczna córka Pokusy.Będzie miła na imię Prima Aprilis!(to nie jest primaaprilisowy żart) 💃
Nie przeczytałem całego wątku, ale po kilkunastu stronach jestm bardzo zdziwiony. Poniżej trochę prostych obliczeń. Opieram się na rynkowych cenach.

Stosując przybliżenia - wiadomo, że przez pierwsze sześć miesięcy źrebak zje mniej - ale potem nadrobi. Żeby wychować surowego trzylatka, trzeba wydać:


krycie 1000 (kupujący oczekują, że będzie miał papier)
siano 10 kg dziennie 300 kg miesięcznie x 36 = 10,8 ton x 300 zł za tonę 3240
słoma 2 zł za kostkę x 30 x 36 = 2160
owies 3kg dziennie 90 miesięcznie x 36 x 600 zł za tonę = 1944
odrobaczenie 4 razy w roku x 70 zł 840
kowal 24 razy 1200
stajenny, który ma pod opieką np. 15 koni 1500 zł miesięcznie x 36 = 54000 podzielić na te piętnaćie koni 15 = koszt na jednego = 3600 (oczywiście można pracować samemu, ale to typowe utracone korzyści - wtedy nie pracujemy gdzie indziej)

Nie liczę tego, że trzeba kupić matkę źrebaka, nie liczę kosztów utrzymania matki w czasie ciąży, nie liczę kosztów transportu na miejsce krycia, nie liczę opieki weterynaryjnej, nie liczę wody, nie liczę prądu, nie liczę suplementów, nie liczę pasz poza owsem, nie liczę zysku, który powinien osiągnąć sprzedający a i tak wychodzi:

13000 złotych.

PODSTAWOWYCH KOSZTÓW!!!

I mamy surowego trzylatka. Często trzeba czekać jeszcze rok żeby nadawał się do pracy. Łatwo policzyć, że czterolatek to już ponad 17000

Patrząc na ceny koni mam wrażenie, że hodowla to działalność charytatywna.

Z drugiej strony zachęcam kupujących do zastanowienia się jak wyglądało życie "konisia", którego okazyjnie kupują za 5000 zł. W jakich warunkach musiał się wychowywać, żeby właściciel na nim jeszcze zarobił...
efeemeryda   no fate but what we make.
01 kwietnia 2011 18:53
niestety mało kto się zastanowi co robił koń i jak żył skoro jest taki tani, ponieważ jak widać teraz to normalna cena, mało tego śmiem twierdzić, że mało kto jeśli ktoś w ogóle da za surowego trzylatka 13tys, chyba, że ma jakiś wybitny naprawdę papier.
Przykra sprawa dla hodowców, ale tak to niestety teraz wygląda, dlatego bardzo często hodowcy mają swoje pola, dzięki czemu pasze mają z własnych upraw i chodź to nie znaczy, że za darmo to jednak koszt jest dużo niższy.
Parę lat temu, sprzedawało się odsadki za 8-10 tyś złotych. Brak marketingu ,brak promocji naszych koni na rynkach rozwijających się,brak programu ochrony własnego hodowcy, brak współpracy z PZJ, brak perspektywicznego myślenia w kierownictwie Związku, i mamy to co mamy.
Tak bravO, masz 100% racje, to działalność charytatywna.

Tak na marginesie, za super 2 latka, można dostać więcej niż 20 000zł, ale to są wyjątki, potwierdzające regułę.
Przykra sprawa dla hodowców, ale tak to niestety teraz wygląda, dlatego bardzo często hodowcy mają swoje pola, dzięki czemu pasze mają z własnych upraw i chodź to nie znaczy, że za darmo to jednak koszt jest dużo niższy.


Moim zdaniem "własne" nadal należy liczyć tak jak ja to zrobiłem. Chodzi mi o te utracone korzyści, o których piszę. "Własne" zamiast dać koniom możnaby sprzedać i uzyskać tyle ile wziąłem pod uwagę.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
01 kwietnia 2011 19:04
jeden zbiera znaczki drugi hoduje koniki.

Po co? Bo lubi i to jest jego hobby.

I wiadomo z góry że zarobek żaden więc lepiej nie myslec o tych wszystkioch kosztach które były już kilkakrotnie wyliczane i zawsze się dochodzi do podobnych kwot.
efeemeryda   no fate but what we make.
01 kwietnia 2011 19:14
Zgadzam się z Elą, tak jest i już. Ja z punktu widzenia klienta na pewno nie będę przepłacać mogąc kupić tak samo dobrego konia kilkakrotnie taniej.

a to, że za mojego własnego przepłaciłam 3razy to już insza inszość  😜
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
01 kwietnia 2011 19:20
a to, że za mojego własnego przepłaciłam 3razy to już insza inszość 

pewnie się zakochałaś a zakochani pieniędzyn nie liczą przecież uczucie się liczy
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
01 kwietnia 2011 19:29
W poniedziałek wiozę kobyłę małopolską do krycia. Nad odpowiednim ogierem zastanawiałam się 2 lata, wreszcie wybór padł. Krycie- 1000 zł, dojazd (ponad 250 km w jedną stronę)- 700 zł, pobyt klaczy minimum 3 tygodnie- 500 zł. Szczepienia, badanie USG- tego już nie liczę. Ucieszę się, jak zaźrebienie kobyły wyniesie mnie 2500 zł  🙄 . Oczywiście, mogłabym taniej- najbliższy ogier małopolski- 25 km, stanówka- 300 zł, od biedy mogłabym dojechac wierzchem  😎 Ale ja nie chcę produkowac źrebiąt, bo po co? Przeglądając allegro- za 2200 zł mogłabym miec małopolską 2-latkę z pełnym papierem i to całkiem niezłym  😁
Nie liczę, że za 4 lata uda mi się sprzedac konia mojej hodowli nawet po kosztach (czyli za te +- 13000 zł). No dobra, w głębi duszy wierzę, że MÓJ 3-latek będzie taki wybitny, że wart dużo więcej  😜 , ale nastawiam się na to, że będę dokładac. I w duchu wyklinam- dlaczego to JA nie mogłam "wpaśc" w znaczki?!? Jasne, na znaczki też wydaje się bajońskie sumy, ale przynajmniej ma się pewnośc, że się nie straci...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się