Równouprawnienie ?...

Tak sobie myślę, że kobiety owszem mają przekichane z rodzeniem dzieci, ale za to mają krótszy wiek emerytalny.


bera7, uważasz, że krótszy wiek emerytalny to sprawiedliwe wyrównanie za brak składek w okresie ciąży i opieki nad małym dzieckiem? Bo moim zdaniem to jest niesprawiedliwy "przywilej", który wyrządza więcej szkód niż pożytku - najpierw składki nie lecą, bo kobieta jest na macierzyńskim, później nie lecą, bo wcześniej przechodzi na emeryturę (inna sprawa, że spróbuj znaleźć dobrą pracę będąc kobietą po 50-tce). Skutek? Emerytura minimalna, nie jestem pewna ile obecnie wynosi, ale wiem, że nie da się za takie pieniądze godnie wyżyć.
kelpie, zaprzeczasz teraz sama sobie. Skoro ktoś potrafi stworzyć sobie związek, w którym czuje się dobrze (co nie zawsze oznacza równy podział obowiązków, ale taki, który akceptują obie strony)  to po co toczyć boje? O idee? Obrona uciśnionych? Rozumiem walkę z niewolnictwem, bo niewolnik nie miał wyboru. Ale w dzisiejszym świecie każdy z nas ma wybór.
Jako feministka o co zatem walczysz? Skoro w związku jest ok, w "wyższych sferach" ok? Co Ty chcesz osiągnąć?
Bostonka, a kto ma płacić te składki? Zawsze możesz sama sobie opłacić 🙂. Czas pracy jest krótszy, ale... nikt nie każe Ci iść w tym wieku na emeryturę, możesz pracować do 65 roku jak mężczyzna i zapewne będziesz miała dobrą emeryturę.
Nie wiem skąd te kwoty 700zł. Moja babcia pracowała od 19-go roku życia, po drodze odchowała 2 synów (wychowawczy). Pracowała 2 lata dłużej niż musiała. Emerytura ponad 2000zł. Inna emerytka w rodzinie pracowała od ukończenia uczelni do wieku 55lat. Dwoje dzieci. Emerytura prawie 2500zł. A druga moja babcia pracowała niespełna 2 lata, potem tylko dom i 3-ka dzieci. A teraz narzeka, że ma 500zł. A mogła spokojnie pracować przez większość tych lat, ale wolała być w domu. To był jej wybór.

edit: "Składki na ubezpieczenia emerytalne i rentowe osób pobierających zasiłek macierzyński obliczają płatnicy, a finansuje w całości budżet państwa za pośrednictwem ZUS (art. 16 ust. 8 ustawy systemowej)."  Czyli w czasie macierzyńskiego są odprowadzane składki.
bera7, mimo wszystko akurat różny wiek emerytalny mnie razi, jako dyskryminacja mężczyzn - bo oni nie mają możliwości przejścia wcześniej na emeryturę, i jako pozorne uprzywilejowanie (może nawet dyskryminacja) kobiet - po pierwsze, jest presja społeczna, żeby kobiete przechodziła na emeryturę najwcześniej, jak może i zajmowała się wnukami (co jest również skutkiem braku żłobków i przedszkoli, a z jednej pensji w Polsce trudno wyżyć); po drugie, jak już pisałam, kobieta w wieku 50-65 lat ma praktycznie zerowe szanse na znalezienie dobrej pracy, nawet z dużym doświadczeniem i świetnymi kwalifikacjami - co jest dla mnie niezrozumiałe, bo mają odchowane dzieci, doświadczenie zawodowe i nie widzę powody, dla którego miałyby nie być dobrymi pracownikami.

edit: z serwisu senior.pl:

„Intencją rządu jest zrównanie emerytur kobiet i mężczyzn, którzy mają taki sam czas pracy, zarabiają tyle samo i przechodzą na emeryturę w tym samym wieku”, zapowiedziała minister pracy i polityki społecznej Jolanta Fedak.


„Są różne mechanizmy finansowe, które pozwalają wyrównywać emeryturę. Rząd nie przesądza o kształcie tego wyrównania”, wyjaśnia Fedak. Projekt ustawy jest obecnie konsultowany, jeszcze nie przesądzono o jego ostatecznym kształci, finalna forma ma zostać przedstawiona w styczniu.
Minister wskazała, iż zaraz po objęciu przez nią urzędu do konsultacji przesłano projekt dotyczący wypłaty emerytur z OFE opracowany jeszcze przez poprzednią ekipę rządzącą. Według owego projektu, obowiązywałyby inne tablice wieku dla kobiet i dla mężczyzn (ponieważ kobiety żyją dłużej), a to spowodowałoby, że emerytury pań byłyby niższe.

bostonka, nie wiem czy ja żyję w innym świecie. Mam rodziców w wieku przedemerytalnym. Moja mama po 50-tce zmieniała pracę. Nie miała z tym większych problemów, bo propozycji miała kilka. Wybrała najlepszą w swojej ocenie. Również wśród znajomych rodziców kobiety zmieniają firmy i w zasadzie każda, która chce pracować, ma chęci i kwalifikacje znajduje bez problemu pracę. Większe problemy widzę wśród rówieśniczek, które mają koło 30, małe dzieci, kiepskie doświadczenie (markety) i marne wykształcenie.
Ponawiam to co napisalam - partnerski zwiazek jest przywilejem nielicznych


Masz na to jakies badania, czy tez taka wizja swiata glosisz bo pasuje do Twoich teorii ?
W mlodym pokoleniu osobiscie nie znam ani jednej pary, ktorych zwiazek nie uwazam za partnerski. W pokoleniu moich rodzicow roczniki z lat 50' owszem znam jeden klasycznie "nie-partnerski" i kilka w ktorych jest tak powiedzmy (np moj tato poza okresami kiedy musial nigdy nie splamil sie gotowaniem 😉 za to chetnie sprzata w domu i zasuwa w ogorodku itp). Poza tym odnosze wrazenie ze to Polki "rzadza" w zwiazkach... 😁 Tak wiec naprawde nie wiem skad u Ciebie taki osad.
Pod wzgledem partnerstwa w zwiazku nikt nikogo na sile nie dyskryminuje. Kazda dziewczyna ma oczy i rozum i jezeli zadaje sie z jakims rozpuszczonym maminsynkiem albo tzw meskim szowinista to jest to jej problem i tyle. Na sile nikogo nie zbawisz.

W ogole mam pytanie, z jakimi konkretnymi przypadkami dyskryminacji kobiet sie spotkalyscie ale osobiscie?
Ja na pierwszy ogien rzucam ksiazke "Nurkowanie". O taka: http://tanio.pl/Nurkowanie-Jerzy-Macke-Krzysztof-Kuszewski-Grzegorz-Zieleniec---1-2524-12029970.html?smmnxhcl4ticaid=6bef6
Pozyczylam niestety kumpeli (nota bene feministce 😉) wiec dokladnych cytatow nie bedzie ale bylo tam napisane, ze kobiety to nie powinny nurkowac bo ich ciala sie nie nadaja. Ubawilam sie po pachy podczas lektury. Dodam tylko ze troche tez nurkowalam i nigdy nie spotkalam sie z podobna opinia wsrod profesjonalistow.
bobek - ale to opinia autorów?? że kobiety nie powinny nurkować? czy potwierdzony medycznie fakt??
bobek, no właśnie ja nie znam kobiety, która jest dyskryminowana za bycie kobietą. Znam głupiutkie kobiety, które są jakby ubezwłasnowolnione, bo nie są w stanie funkcjonować bez facetów, bo pozwoliły, by facet myślał za nie. Ale mam wrażenie, że im z tym dobrze 😉.
Wśród znajomych mam i "kury domowe" i kobiety pracujące, rozwijające się zawodowo. Ale to są ich wybory i ja to szanuję. Jeśli dziewczyna nie chce pracować na etacie, a cieszy ją wychowywanie dzieci, prowadzenie domu i zawsze jest w stanie dogadać się z partnerem, że kilka godzin w tygodniu on zajmie się pociechami, a ona ma czas dla siebie, to czemu nie? Mam na siłę jej wmawiać, że jest dyskryminowana, bo pierze gacie męża?
dodofon poglad autorow 😀 tam nie bylo powiedziane, ze w ogole babom nie wolno pod wode ale ze sie mniej od mezczyzn nadaja... niestety nie mam tej ksiazki w domu bo by byly dokladne cytaty.

Jeśli dziewczyna nie chce pracować na etacie, a cieszy ją wychowywanie dzieci, prowadzenie domu i zawsze jest w stanie dogadać się z partnerem, że kilka godzin w tygodniu on zajmie się pociechami, a ona ma czas dla siebie, to czemu nie? Mam na siłę jej wmawiać, że jest dyskryminowana, bo pierze gacie męża?

dla mnie taki zwiazek jest jak najbardziej partnerski, jezeli obie strony sie na to godza. W sumie rownie dobrze on moglby powiedziec, ze jest dyskryminowany bo musi ciagle zabiegac o utrzymanie rodziny, a ona sobie bezstresowo w domu siedzi.

edit: uzupelnienie
bobek, właśnie. Dla mnie partnerstwo to to, co odpowiada obojgu. A nie to co wolą inne kobiety. Bo mam wrażenie, że feministki najchętniej wszystkie kobiety wygoniłyby od garów do biurowców i polityki. Tylko kto wtedy będzie dbał o ognisko domowe? Nie każda osoba czuje się dobrze w roli przywódcy. Bez względu na płeć są osoby, co mają większy komfort psychiczny, gdy ktoś podejmuje decyzje za nich.
Coz, aktywisci zwykle nie pytaja o zdanie tych, ktorych sie mianuja przedstawicielami. Feministki nie pytaja kobiet, zawodowi geje nie pytaja gejow, a prze-milosnicy zwierzat, pokiereszowanych zwierzat czy chca byc za wszelka cene ratowane. Bo moze by sie okazalo (zwlaszcza gdyby zwierzeta umialy mowic 😉 ), ze owi aktywisci i ich wojny sa po prostu nie potrzebni.
Mam wrazenie ze wszyscy moi przedmowcy-niefeminisci/tki wiedza o feminizmie wiecej niz ja sama-feministka. Ponadto kurcze, nie wiedzialam ze feminizm niewoli kobiety. Moze to jakies inne feministki tak robia. Pewnie ruskie albo niemieckie, paskudy.
Bera w zadnym wypadku sobie nie zaprzeczam. Wlasna wygodna egzystencja mi nie wystarcza. To ze mi jest dobrze nie oznacza ze moge rozsiasc sie wygodnie w fotelu i nurzac sie w samozadowoleniu. Retoryka "wyboru" nieco mnie oslabia. Masz wybor jesli cie na niego stac, napisze brutalnie. Gdyby bylo  inaczej swiat bylby rajem na ziemi - bo przeciez wszyscy maja wybor, poprawa wlasnego losu jest tak prosta jak pstrykniecie palcem. Otoz nie jest i mysle ze w tym sie ze mna zgodzisz.
bobek otoz ja jako niedawno wyrosla przedstawicielka mlodego pokolenia powiem ci ze zawsze jest tak dobrze jak prawisz, inaczej rzesze nastoletnich dziewuszek nie wypisywalyby do "Bravo" lub "Pontonu" rozpaczliwych listow o presji jakiej poddawane sa ze strony swoich chlopcow w kierunku wspolzycia. Ponadto nie istnialyby raporty opisujace skale przemocy w zwiazkach. ONZ i UNESCO maja wszystkie potrzebne dane, wystarczy poszukac. Napisalam o "nielicznych" bo mimo ze ludzi zyjacych w takich zwiazkach jest cale mrowie to i tak przy reszcie stanowia nieledwie czesc, i to nie przewazajaca.
I napisze po raz ostatni i mam nadzieje ze przyjmiesz to bero z dobra wiara - celem zadnej feministki nie jest "wmowienie" komus ze jest dyskryminowana. Jesli pierzesz facetowi gacie i jestes zadowolona to super. Feminizm wkracza wtedy kiedy prania gaci nie znosisz i nie ma zadnych podstaw bys miala robic to ty a nie on - i sugeruje zebys rzucila to w cholere/renegocjowala podzial obowiazkow w domu. Byloby bardzo dobrze odklamac mit ze feminizm zabrania zostawania w domu/zajmowania sie dzieckiem/prania mezowi gaci. Feminizm zajmuje sie tylko patologia tych zjawisk - sytuacja gdy kobieta z jakichs powodow nie moze postepowac tak, jak by chciala. Reszta jest kwestia pozostawiona jednostce, ktora sama ksztaltuje swoje zycie tak, jak moze.
bera7, dlaczego mam wrażenie (z Twoich wypowiedzi) że jesteś kompletnie zaplątana?
Pomiędzy tęsknotą a przymusem bycia "dzielną", pomiędzy instynktem przetrwania a "wrobieniem" przez innych (że tak jest fajnie?)
Np. taka sprzeczność: Nie, no fajnie, niech siedzą w domu jak lubią, to bardzo społecznie potrzebne! I: co się dziwi, że ma 500 zł? Mogła iść do roboty, nie? a nie siedzieć w domu!
Nie, zmuszanie do harówki z wywieszonym jęzorem, kosztem zdrowia, kosztem... szczęścia? - żeby tylko przetrwać, nie jest fajne. Zupełnie nie. I tak nie powinno być. Czy to dotyczy kobiety czy mężczyzny. Czy "w robocie", czy w domu, czy w polu.
Jeszcze chciałam napisać, że każdy człowiek ma prawo wyboru. Niewolnik też. Tylko że ponosi tego konsekwencje. Dla niewolnika konsekwencją może być śmierć. Ale wybór nadal ma.
Dla ocenianych przez ciebie (z nutą pogardy?) kobiet często opuszczenie męża byłoby równoznaczne ze śmiercią. Z głodu. W XXI wieku. OK - można zacząć uprawiać najstarszy zawód świata - zaradną być trzeba. Gorsza od śmierci może być perspektywa utraty dzieci. Bo na poniewierkę bez dachu nad głową - jak zabrać dzieci?
Domyślam się, że ty nie o takich sytuacjach, ale skąd wiesz, jak jest naprawdę?
W ludziach drzemią takie blokujące siły, przeróżne, przed różnymi rzeczami. Ty możesz kogoś uważać za głupią kretynkę, bo (marudzi, że jej w domu źle?) ktoś - może ciebie, bo... (cieszysz się, że harujesz nad siły np.?  😁 i po co?)
Różnie życie układa scenariusze, sama wiesz. Obawiam się, że złudzenie, że jak trzeba - to zawsze sobie człowiek poradzi, bo musi - jest mitem. Jak wiele innych.
Fajnie, jakby był raj. Gdyby każdy robił to co lubi, z satysfakcją, rozwijał się i nie cierpiał na brak dóbr materialnych  💃
To po coś, BABO wredna, na to jabko namówiła, żeby zeżreć  🤬 Teraz cierp!
I wybieraj. Między mieć żabę i zjeść żabę  😕
Dworcika   Fantasmagoria
13 marca 2011 09:17
Dworcika, a dlaczego wg Ciebie facet ma Cię w drzwiach przepuszczać? Dlaczego ma Ci płaszcz zakładać? Może kulturalnie byłoby kiedy Ty byś mu pomogła założyć płaszcz? W końcu równouprawnienie to równość. Jak facet Ci pomoże to i Ty powinnaś. To nie kultura tylko utarty zwyczaj w danej kulturze. U nas się nie beka przy stole, w innej kulturze to wskazane, bo oznacza że smakowało😉


Nie oczekuję, że mężczyzna ma mi ten płaszcz podać czy w drzwiach przepuszczać. Jeśli tego nie zrobi, to absolutnie nie mam żalu. Jest to dla mnie jedynie miły gest. I wiem, że Jemu też jest miło, kiedy podobne gesty wyjdą z mojej strony. W przypadku obcych mężczyzn zwracam na to jeszcze mniejszą uwagę i wręcz zaskoczyłoby mnie to, że bliższy lub dalszy znajomy ten płaszcz mi pomaga na siebie wrzucić, żeby mi się nic pod nim nie pozaginało 😉 A przepuszczanie w drzwiach? Hmm... Nie wiem, chyba już nie zwracam uwagi, ale większość moich kolegów jednak przepuszcza, chociaż w granicach zdrowego rozsądku.
halo te zaplatanie to chyba problem wiekszosci z nas 🙂. Miotamy sie miedzy stereotypami serwowanymi przez spoleczenstwo i media ktore w swoim charakterze sa absolutne - tak albo tak. Wszystko jest uproszczone i szablonowe - albo jestes Cosmo-laska (stereotyp, ktory nie wiedziec czemu odwoluje sie do retoryki girl-power, choc Cosmo z feminizmem nie ma nic wspolnego) albo nudna kura. Nie mozesz byc kura z doktoratem ktora woli prac mezowi gacie. Albo kobieta dla ktorej najwazniejszy jest rozwoj intelektualny. Nie - albo pasujesz do szablonu albo won, jestes skazana na wykluczenie. Dodaj do tego mase mitow i nieporozumien otaczajacych feminizm i masz obraz pomieszania z poplataniem. Kobiety ktorym sie powodzi i ktore uwazaja ze wszystko zawdzieczaja sobie sa przeciwko parytetom i za zasada "wyboru". Biedniejsze albo wolalyby jakiejs pomocy ze strony panstwa albo i nie - bo uwazaja ze uwlacza im taka zinstytucjonalizowana pomoc. Zalewa nas powodz roznych wzorcow, rol spolecznych z ktorych coraz wiecej musimy brac na nasze barki. Juz nie wystaczy byc zdolna uczennica/dobra matka/dzielna zona. Trzeba byc goraca kochanka/super-matka/erudytka z doktoratem i nie ma bardzo istnieje mozliwosc mieszania w roznych proporcjach roznych rol. I tak jest zle i tak niedobrze - chcesz poswiecic sie karierze - slyszysz ze ci to minie i zatesknisz za "maluszkiem". Chcesz dla maluszka zostac w domu - uslyszysz ze jestes darmozjadem i nic nie robisz, bo przeciesz tylko "siedzisz w domu".
I moze taki przyklad z poletka prawnego - za gwalt, ktory dotyka w porazajacej wiekszosci kobiety wiekszosc sprawcow dostaje dwa lata. To dolna granica przewidziana dla tego przestepstwa. Na tym przykladzie widac jakie jest podejscie sedziow do kobiet, i w szerszej perspektywie - jaka jest wartosc kobiety dla panstwa. Za przesteptwa podatkowe ludzie ida na dluzej do wiezienia (choc dolne granice odpowiedzialnosci sa znaacznie nizsze niz w przypadku gwaltu). Jeden sedzia stwierdzil ze uzasadnione jest zlagodzenie wyroku poniewaz sprawca myslal, ze pokrzywdzona byla starsza niz w rzeczywistosci. To prawda - gdyby byla maloletnia dolna granica odpowiedzialnosci wynosilaby 3 lata. O ile prawnie takie podejscie sedziego (nie-maloletnia - nie ma postaw do pociagniecia przstepstwa pod typ kwalifikowany) jest uzasadnione, to nie wiem dlaczego zasadzil minimalny wymiar kary dla typu zwyklego. 2 lata - najnizszy z mozliwych. I co z tego ze myslal ze gwalci starsza? Czy to uprawnia do zasadzenia dwoch lat skoro gorna granica wynosi 12 lat?
Na ten temat jest caly artykul w "Przekroju" - nr 10/2011 strona 20.
kelpie, moje pytania nie wynikają z wrogości, ale z braku zrozumienia feministek. A wynika to z tego, że feministki wypowiadające się w TV skutecznie zniechęciły mnie do zgłębiania o co im chodzi. Mam wrażenie, że to kobiety, które nie potrafią sobie ułożyć relacji z facetem więc głośno krzyczą, że faceci są beee. Ale to moje subiektywne odczucie.
Halo ja nie czuję zapętlenia. Uważam tylko, że człowiek podejmuje jakieś decyzje i zna ich konsekwencje. I dziwi mnie szukanie wygody i narzekanie. Nie ma raju, każda decyzja życiowa to wybory po analizie zysków i strat. Nawet kupno konia = świadoma rezygnacja z wielu rzeczy, biorąc pod uwagę, że przeciętny koń w pensjonacie kosztuje ok 8000zł rocznie. Tak samo traktuję wybory życiowe. Stawiam na karierę, na niezależność więc nie mogę narzekać, że mam za mało czasu na dom. I w drugą stronę. Nie da się mieć wszystkiego.
A to co piszecie o płaceniu kobietom za wychowywanie dzieci to mrzonka. Chyba, że kwestia między małżonkami, których na to stać. Nasze państwo ledwo emerytury wypłaca. Socjal w Polsce leży i kwiczy i pewnie padnie niedługo.
Mam wrazenie ze wszyscy moi przedmowcy-niefeminisci/tki wiedza o feminizmie wiecej niz ja sama-feministka.
Tez mam takie wrazenie 😉

bobek otoz ja jako niedawno wyrosla przedstawicielka mlodego pokolenia powiem ci ze zawsze jest tak dobrze jak prawisz, inaczej rzesze nastoletnich dziewuszek nie wypisywalyby do "Bravo" lub "Pontonu" rozpaczliwych listow o presji jakiej poddawane sa ze strony swoich chlopcow w kierunku wspolzycia. Ponadto nie istnialyby raporty opisujace skale przemocy w zwiazkach. ONZ i UNESCO maja wszystkie potrzebne dane, wystarczy poszukac. Napisalam o "nielicznych" bo mimo ze ludzi zyjacych w takich zwiazkach jest cale mrowie to i tak przy reszcie stanowia nieledwie czesc, i to nie przewazajaca.

Skoro juz sie odwolujemy do powaznych zrodel moge przytoczyc cale masy filmow, w kotrych nastoletnie spolecznosci wywieraja presje na rzesze zrozpaczonych chlopcow w kierunku wspolzycia. Filmy te sa takim samym elementem popkultury jak rzeczone bravo - opisuja rzeczywistosc tak aby sie sprzedala. (Tak na marginesie popkultura musi miec jakis zwiazek z rzeczywistoscia zeby to sie udalo ale trzeba chyba zalozyc na nia jakis filtr, wnisoksownie wprost jest dosc niebezpieczne, nie uwazasz?) Zjawisko ktore opisujesz bynajmniej nie uwazam aby bylo objawem dyskryminacji a raczej upadku obyczajow (tu tez podziekujmy feministkom, mialy swoj niemaly wklad).
No i, jesli daloby sie jakis konkretny raport ONZ, UNESCO o przemocy dotyczacy Polski przytoczyc, zeby porozmawiac konkretnie, byloby fajnie.

celem zadnej feministki nie jest "wmowienie" komus ze jest dyskryminowana
Absolutnie sie z tym nie zgadzam. Jechaniu na koniu feminizmu do wladzy, kariery i pieniedzy, przy okazji macac w glowie naiwnym duszyczkom, to calkiem fajna sprawa. Jak pisalam juz wczesniej wiele pan to wykorzystuje i bardzo im zalezy zeby "wojna" trwala inaczej one jako wojowniczki musialyby sie rozbroic i isc do domu.
Jak pisalam juz wczesniej wiele pan to wykorzystuje i bardzo im zalezy zeby "wojna" trwala inaczej one jako wojowniczki musialyby sie rozbroic i isc do domu.
dodam tylko, że do bardzo pustego domu...
[quote author=kelpie link=topic=46707.msg934325#msg934325 date=1299979419]
Mam wrazenie ze wszyscy moi przedmowcy-niefeminisci/tki wiedza o feminizmie wiecej niz ja sama-feministka.

Tez mam takie wrazenie 😉[/quote]

A ja odnoszę wrażenie, że te kobiety w TV, które nazywają się feministkami robią dużo krzyku, ale same nie wiedzą o co. Kelpie zadałam Ci wcześniej pytanie, bez złośliwości, o co walczysz jako feministka. Opisz w punktach, bo robisz dokładnie to co te kobiety w TV. Dyskusja, która nie ma argumentów. Bo teksty o kiblu do mnie nie przemawiają. W moim domu była zasada "myje ten kto sra"
lostak   raagaguję tylko na Domi
13 marca 2011 20:38
czasem los bywa przewrotny.  zdeterminowane feministki, tak glosno krzyczaly o rownouprawnienie, ze zrownali stawki na ubezpieczenie, bo ich roznicowanie to dyskryminacja i sad tak zarzadzil.  efekt? drogie panie, juz za pare miesiecy chociaz jestscie lepszymi kierowcami, zaplacicie wiecej za ubezp. auta, choc zyjecie dluzej i mniej chorujecie, zaplacicie wiecej za ubezp. na zycie.    stawki, do tej pory zdecydowanie nizsze dla kobiet zostana zrownane.  a przyczynily sie do tego same kobiety...

czesto musze udawadniac, ze skoro jestem kobieta, nie jestem gorsza od mezczyzny w pracy.  ale nie chce bezwzglednego rownouprawnienia, chce byc kobieta, byc traktowana jako ta slabsza, ktora trzeba sie zaopiekowac.  i jak tego nie mam to sobie radze. ale taka chce byc w domu, w pracy moge sobie walczyc z kazdym facetem i udawadniac, ze nie ma prawo z powodu jaj miec wyzszej pensji ode mnie. nie przeszkadza mi to.  tylko wzmacnia.
przeczytałam uważnie wątek i widze w nim jedną niejasność,
Wiele z NAS (dodam NAS bo ja także) czesto myli RÓWNOUPRAWNIENIE z kulturą i obyczajami...
- całowanie w rękę - to kultura i obyczaj a nie przejaw "równo bądz nierówno" uprawnienia
podobnie jak przepuszczanie w drzwiach, branie od kobiety ciąższego bagażu, ustępowanie miejsca (ale przecież jako kobieta ustąpię miejsca dziadkowi w tramwaju - pomimo, ze to facet)

podobnie w domu - jak sobie ktoś "urządzi" związek to jego sprawa, jeżeli obydowoje partnerzy pracują i do tego kobieta dała się wrobić we wszystkie prace domowe - to jej problem, że takiego faceta wybrała -niekoniecznie zresztą kobiety robią 100% czynności domowych - ja takich związków nie znam, fakt że czesto robią wiecej, ale nie wszystko... nawet te, które z wyboru siedzą w domu i opiekują sie dziećmi,

równouprawnienie dotyczny bardziej regulacji prawnych = takiej samej płacy za tą samą pracę, dostępu do edukacji, ale też np. macierzyński dla meżczyzn - też to wynik równouprawnienia, bo jak widać znaleźli sie mężczyźni, którzy chcą sie zajmować dziećmi,

a co do ciążkich prac = nie dziwię się, że kobieta nie chce pracować ciężko fizycznie= bo nie ma predyspozycji, tak samo jak może nie mieć predyspozycji do bycia lekarzem, sekretarką czy sprzątaczką... tak samo facet może nie mieć predyspozycji do bycia kierowcą, budowlańcem czy położną... ale w równouprawnieniu chodzi o to by BYŁA możliwość robienia tego co sie chce...
równouprawnienie dotyczny bardziej regulacji prawnych = takiej samej płacy za tą samą pracę, dostępu do edukacji, ale też np. macierzyński dla meżczyzn - też to wynik równouprawnienia, bo jak widać znaleźli sie mężczyźni, którzy chcą sie zajmować dziećmi,


No wlasnie, te regulacje prawne mnie martwia. Dobry przyklad podala lostak, regulacji, ktore sa bez sensu, a robione w imie rownousprawnienia.

Osobiscie uwazam, ze kobiety nie beda dostawac takiej samej placy jak mezczyzni bez odpowiednich regulacji prawnych, przy czym bardzo bym nie chciala, zeby takie regulacje byly wprowadzone. Jestem przekonana, ze zbytnie gmeranie w prawie pracy zniechceci juz i tak zniechecownych do kobiet pracodawcow i obroci sie przeciwko kobietom. Zreszta wysokosc placy nie wynika wylacznie z "twardej" przydatnosci pracownika do wykonywania danej pracy. Dochodza tutaj czynniki zwiazane z rynkiem (za ile danej osobie oplaca sie pracowac, jak latwo znajdzie podobna oferte u innego pracodawcy itd.) i nie musza one byc wcale zwiazane z plcia.

Rynek rzadzi sie swoimi prawami, pewnych rzeczy nie przeskoczysz - kobieta jako potencjalnie rodzaca oraz potencjalnie bardziej skoncentrowana na rodzinie, jest dla pracodawcy mniej wygodna niz facet --> zeby dostac prace bedzie musiala byc konkurencyjna finansowo z facetem --> bedzie towarem tanszym --> pracodawca bardzo chetnie mniej za nia zaplaci (skoro moze) niz za faceta, nawet jezeli jemu potencjalny brak ambicji czy tez potencjalne przerwy w pracy srednio beda przeszkadzaly --> ona sama bedzie oczekiwala mniejszej placy, zeby byc konkurencja dla faceta --> koleczko sie zamyka.

Oczywiscie dotyczy to statystycznej kobiety i statystycznego pracodawcy. Ja np zarabialam wiecej niz moj rownie doswiadczony kolega, zajmowalam wyzsze stanowisko i nie musialam sie o to bic i rozpychac lokciami. Chociaz pracodawca ocenial, ze "trafiaja mu sie same zdolne dziewczyny i sami niezdolni chlopcy", ja osobiscie mysle, ze w tym przypadku akurat zdecydowaly cechy charakteru, zupelnie dla wykonywanej pracy drugorzedne. Po prostu pracodawca wiedzial, ze ja chetniej zmienie prace od kolegi jezeli nie bede zadowolona z placy i chial mnie zatrzymac, a kolegi po prostu nie musial. Po moim odejsciu, jakoby "mniej zdolny" kolega, bezproblemowo przejal wszystkie moje obowiazki ale bynajmniej nie przejal mojej placy (75% mojej).... I to jest przyklad na to, ze na rynku pracy nie placi sie wylacznie za "kompetencje i umiejetnosci". Jak wiec wprowadzac prawo, ktore "wyrowna place za ta sama prace" ?
Dodofon, właśnie chciałam też napisać, o czym konkretnie rozmawiamy? Bo jeśli o równych prawach (wg litery), to naprawdę jest nieźle. Jasne, zawsze mogłoby być lepiej, ale bez przesady.
Ale pod hasłem "równouprawnienie" mieszka też masa zjawisk, które zaliczają się do "gender" (zaczęłam kiedyś taki wątek, ale zdechł 🙁)
A te zjawiska ludzie wyśmiewają i lekceważą tym częściej, im więcej kłopotów sprawiają. W rodzinie, w emocjach, w funkcjonowaniu w życiu.
W domu sprawdza się jedna zasada: chłopcy mają swoje zabawki, dziewczynki - swoje. Jeśli ułoży się inaczej, jeśli są obszary wspólne - to kwestia czasu, kiedy okażą się konfliktowe. Mniej lub bardziej.
Na "równouprawnienie" można patrzeć nie tylko pod względem litery prawa, ale także ducha: czy przypadkiem ktoś nie jest krzywdzony bezkarnie? Prawa są, owszem - ze sprawiedliwością - gorzej.
A wcale mnie nie cieszy, że czasy zmieniają się w taki sposób, że faceci mają coraz bardziej przechlapane. W końcu też ludzie, nie?  😀
Za to cieszy mnie, że kobiety mogą, gdy chcą: skakać o tyczce, skakać na nartach, grać w piłkę nożną...
Gdy byłam juniorką tyle sportów było "zamkniętych", niedawno mówiło się nawet, że kobiety nie mogą biegać maratonów - bo będą nieestetycznie wyglądać na mecie  🙂. Jeździectwo mnie zauroczyło swoim bazowym równouprawnieniem  🙂

Z innej beczki: nie jestem teoretykiem prawa, ale raczej nie ma czegoś takiego jak prawodawstwo czysto logiczne i rozsądne. U podstaw stanowionych praw czai się wiele grupowych interesów, postaw, zwyczajów, emocji, przesądów, obsesji nawet. Prawo się racjonalizuje. Ale trochę wolno.
nie chce bezwzglednego rownouprawnienia, chce byc kobieta [...] ale taka chce byc w domu, w pracy moge sobie walczyc z kazdym facetem i udawadniac, ze nie ma prawo z powodu jaj miec wyzszej pensji ode mnie.

I wycierac im z twarzy glupie usmieszki. Faceci maja taki mechanizm, ze kobieta w pracy przeciez nie moze byc od nich lepsza, jak to mozliwe. Ciekawie to wyglada, jak czlowiek wychodzi cos zaprezentowac i przez pierwsze 5 minut meska czesc publicznosci gapi sie w sufit albo na moje nogi z glupia mina, a potem im ta glupia mina szybko przechodzi. Zabawne jest tez to, ze facetow wyzej na drabince, dla ktorych nie jestem zadna konkurencja, takie cos zupelnie nie dotyczy.

Zmienianie na sile nic nie da, a panie feministki wielkim krzykiem tylko wszystkich do sprawy zniechecaja.
A prawda jest taka ze problem jest glebszy - bo dyskryminacja kobiet umarlaby pewnie juz niedlugo smiercia naturalna, gdyby odsetek kompetentnych kobiet bylby wiekszy. Nie ma spolecznego przyzwolenia dla faceta ktory chce sie bogato ozenic zeby mu zona dala na wypady do solarium. Dla kobiety jest to jak najbardziej dozwolona opcja. Wcale ok dziewczyny same czesto decyduja sie tkwic w rozowym oglupieniu czekajac na ksiecia z bajki, ktory im tipsy bedzie finansowal. Czesto do czasu, bo ile mozna, i potem dostaje taka od meza kopa w d**e i laduje na orbicie kasy supermarketowej.
I jeszcze w tej kasie marudzi ze jej nie tak. Jak kobiecie brakuje ambicji to jej zadne przepisy nie pomoga. I tu pole do popisu dla feministek jest szerokie, bo nie wierze w to, ze te dziewczyny sie bez ambicji rodza, tylko gdzies po drodze ktos je tlamsi. Tylko po co szanowna pani feministka ma sie uzerac z 13-latkami w jakiejs szkole w Pcimciu Dolnym, jak mozna w telkewizji pokrzyczec.

PS. Zanim ktos mnie za ten post zbanuje- absolutnie NIE UWAZAM ze kobiety sie nadaja tylko na rozowe lalki. Uwazam, ze ktos im robi wielka krzywde je na te rozwe lalki wychowujac. A feministki zamiataja problem wygodnie pod dywan. I nie piszcie mi prosze, ze to na pewno swiadomy wybor -bo wielu dziewczynom ktore znam i ktore maja w wieku 22 lat dwojke dzieci, za to matury juz nie, nidy nie przyszlo do glowy ze moze byc inaczej, bo nikt im tego nigdy nie pokazal.
Bera  masz jak najbardziej prawo nie akceptowac feministycznego swiatopogladu. Zgadzam sie ze decyzje zyciowe podejmuje sie po analizie zyskow i strat. Ale to jest sytuacja idealna. Przeciez czesto wyboru nie ma. Nie kazdy jest rowniez na tyle silny zeby podjac decyzje stuprocentowo samodzielnie. Juz Fromm pisal ze nasze decyzje o podjeciu jakiegos dzialania w duzej czesci sa wypadkowa wdrukowanego w nas w procesie socjalizacji pojecia o tym jak powinnismy sie zachowac. Feministki daza do budowy spoleczenstwa w ktorym kobiety moglyby podejmowac decyzje zgodnie z twoja koncepcja - zgodnie z zasada wolnego wyboru, bez sztucznych wspornikow. Ale zanim do tego dojdziemy jeszcze troche roboty przed nami.
Zadalas mi pytanie, ale zle postawione. Co to znaczy "walczyc"? Czy ja w ogole musze walczyc? Dlaczego nie moge miec po prostu swiatopogladu i dzielic sie moimi opiniami z innymi w miare mozliwosci? Czego oczekujesz ode mnie jako feministki? Ksztalce sie zeby w przyszlosci pracowac przy ONZ lub UNESCO i zajmowac sie rownouprawnieniem w bardziej profesjonalny sposob. To nie wymaga zadnej walki - walki wymaga bycie adwokatka w Iranie. Iranka nie jestem. W Polsce by "powalczyc" konkretnie trzeba isc do polityki - jakie sa poglady panow politykow na kobiety wiesz. Mam  napisac cos w rodzaju - "walcze o parytety, o dostep do aborcji, o ostrzejsze dolne progi odpowiedzialnosci za gwalty, o zlobki, o wieksza mozliwosc adopcji przez samotne kobiety"?. Otoz nie wychodze na ulice i z nikim o to nie walcze. "Walka" to mocne slowo, i "walka" niczego w demokratycznym panstwie prawa sie nie osiaga. Polska jest gdzies pomiedzy Sarmacja a cywilizowanym panstwem. Walczyc w czysto fizycznym sensie nie trzeba, w metaforycznym - juz jak najbardziej.
Bobek filmy, ktore sa fantazja (btw jakie to filmy? Moglabys podeslac jakas liste? 😀) to zupelnie co innego niz listy dziewczynek z krwi i kosci. Ja tam z Bravo sie smieje, ale te listy cos mowia o sytuacji czesci nastoletnich dziewczyn w Polsce. Co do ONZ i UNESCO - o danych polskich nie pisalam bo uczciwie przyznaje ze aktualnych co do cyferki nie znam. Mam natomiast rzecz dosyc ciezka do strawienia, ale mysle ze warta lektury - raport ONZ na temat sytuacji kobiet na swiecie w roku 2010 - [[a]]http://unstats.un.org/unsd/demographic/products/Worldswomen/WW_full%20report_color.pdf[[a]]. Niezbyt wesola bedzie to lektura. Plus dorzuce juz solidniejsze dane ze wspomnianego przeze mnie artykulu w Przekroju na temat lekcewazenia, z jakim w naszym systemie prawnym spotyka sie przestepstwo gwaltu - w I polowie 2010 roku na 248 skazanych gwalicicieli, 119 dotalo do dwoch lat wiezienia, 79 wyszlo od razu na wolnosc. W roku 2010 na 600 skazanych 201 dostalo wyroki w zawieszeniu. Cala reszta siedzi do dwoch lat. To tyle ile siedza u nas wlamywacze. Nie wiem jaki jest odsetek niezglaszanych gwaltow - randkowych i przede wszystkim malzenskich. Ale tak dlugo jak prawo nie bedzie nadawalo temu przestepstwu wiekszego znaczenia, rownouprawnienie bedzie mitem.
Zjawisko ktore opisujesz bynajmniej nie uwazam aby bylo objawem dyskryminacji a raczej upadku obyczajow (tu tez podziekujmy feministkom, mialy swoj niemaly wklad).
Te zdanie dowodzi jednak ze historii feminizmu nie znasz doglebnie. Masz zapewne na mysli tzw rewolucje seksualna. Otoz winienie feministek na za upadek obyczajow w jej wyniku jest nieporozumieniem. To prawda ze feministki nawolywaly do wyzwolenia seksualnego, jednak w zadnym z tekstow owczesnych glownych przedstawicielek drugiej fali nie znajdziesz nawolywan do demoralizacji w sensie molestowanie niewinnych chlopcow. Poczytaj prosze ich teksty zanim oskarzysz feministki o upadek obyczajow. Ja myslalam ze do upadku przyczynili sie panowie w rodzaju Larrego Flinta czy Hugh Hefnera, albo prominentni decydenci spod znaku MTV lub przedstawiciele tzw porno chic w modzie - Carine Roitfeld, Terry Richardson czy Tom Ford. Raczej nie Betty Friedan czy tabletka antykoncepcyjna  😉. Nieporozumienie laczace feminizm z seksualizacja kultury i upadkiem obyczajow opisuje doskonale  Natasha Walter w "Living Dolls". A raczej opisuje jak obecna kultura wmawia kobietom ze zeby byc szczesliwa, musi byc puszczalska, hot bicza. Podobna krytyke uslyszysz od wiekszej czesci feministek zatem laczenie ich z demoralizacja nie ma mocnych podstaw.
lostak nie widze sprzecznosci z feminizmem. Metki nie akceptujesz i spoko. Prawo do okazywania slabosci i nie radzenia sobie i chlopom by sie przydalo.
halo zgadzam sie co do prawa. Prawo jest stosowane przez ludzi. Nigdy nie bedzie idealne, ale probowac poprawiac jego skutecznosc przez dobor odpowiednich prawnikow (takze pod wzgledem etycznym) - mozna jak najbardziej  😉

PS. Zanim ktos mnie za ten post zbanuje- absolutnie NIE UWAZAM ze kobiety sie nadaja tylko na rozowe lalki. Uwazam, ze ktos im robi wielka krzywde je na te rozwe lalki wychowujac. A feministki zamiataja problem wygodnie pod dywan. I nie piszcie mi prosze, ze to na pewno swiadomy wybor -bo wielu dziewczynom ktore znam i ktore maja w wieku 22 lat dwojke dzieci, za to matury juz nie, nidy nie przyszlo do glowy ze moze byc inaczej, bo nikt im tego nigdy nie pokazal
karolina nie zgadzam sie - od lat feministki alarmuja o wychowywaniu kobiet do rol rozowych lalek. Znowu - "Living dolls" poczytaj, mysle ze sie spodoba.

równouprawnienie płci? ojoj temat ....morze. A tak na poważnie, nigdy przenigdy nie miałam i nie mam kłopotow z powdu tego ,że jestem kobietą. Odwrotnie zawsze umiałam wykorzystac fakt bycia kobietą.
Pracuję w przemysle zdecydowanie "męskim", znalazłam się w świecie pełnym facetów jako jedyna baba. Nie przeszkadzało mi ,że mówili o mnie ,że nie dam rady, że jestem przysłowiową blondynką. Odwrotnie wykorzystałam to wiele razy. Prosiłam kolegów o pomoc, słuchałam ich, zawsze dziekowałam za pomoc itp itd.
Mniejsze zarobki? Guzik!!! Zawsze Rada Nadzorcza (Oni ustalają moje wynagrodzenie i moją premie) oceniała mnie całkiem niezle. Nigdy nie narzekałam. A trakcie kłopow finansowych firmy tnąc koszty cięłam i sobie i inny.
Dalej Wam powiem aktuanie szukam pracownika, naljepiej po technikum mechanicznym i wcale mi nie zależy jakiej płci będzie ów pracownik. Niejednokrotnie widziałam ,że kobiety z charakterem są 100 razy lepsze od niejdnego faceta.
I bardzo , bardzo żaluję ,ze w mojej firmie pracują tylko 3 kobiety , reszta to faceci ale....naprawdę kobiety jakos do naszej pracy się nie zgłaszają. To chyba sam wybór pań.
Pewne rzczy wynosi się z domu, pozniej nabywa sie w swoim srodowisku. Mnie od dziecka Ojciec mówił ,że mam byc dumna z tego powodu ,że jestem kobietą.
W domu...w domu od 27 lat mam tego samego męża. Kochanego i jedynego faceta który zawsze mi pomagal i zawsze uczestniczył w życiu rodzinnym i w wychowaniu córki.
Nie ja osobiscie nie wiem o jakie jeszcze prawa walczą feministki. Ja nie widzę i nigdy nie odczuwałam dyskryminacji kobiet.
Może gdzies w małych miasteczkach, na wsiach może tak feministki powinny się udzielac i zwyczajnie pomagac kobietom bo w wiekszych agromeracjach tak naprawdę los kobiet jest w ich własnych rękach. To ,że czegos nie robią, nie chcą gdzies pracowac czy ,że jest ich gdzies mniej to tylko i wyłacznie ich wybór.
Może gdzies w małych miasteczkach, na wsiach może tak feministki powinny się udzielac i zwyczajnie pomagac kobietom bo w wiekszych agromeracjach tak naprawdę los kobiet jest w ich własnych rękach. To ,że czegos nie robią, nie chcą gdzies pracowac czy ,że jest ich gdzies mniej to tylko i wyłacznie ich wybór.


przypomina mi sie moja kolezanka ze "wsi" która w końcu pozbyła sie męża pijaka,
związała sie z innym... i na moje pytanie czy jest lepszy - stwierdziła: tera, to ja luxus mam! oj tak!! nie pije i mi węgiel nosi!
To ja tak na temat wojny płci, bo mnie coś okropnie wkurzyło.  👿
Takie pytanie:
- Po co wymyślono Panom pisuar, skoro nie umieją z niego korzystać???
Mam nieszczęście mieć w pracy pisuar w ogólnym WC i to co tam spotykam to jakiś koszmar!!!
Tak trudno trafić ? Tak trudno nacisnąć guzik do spuszczenia wody???
No, szlag by to trafił!!!
🤣 he, he ubawiłas mnie Taniu.
Niestety tak wygląda nasza rzeczywistosc , publiczne toalety to..... 😤
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
16 marca 2011 11:54
Panom aż tak bardzo smród nie przeszkadza. Mają mniej wrażliwy zmysł powonienia.
Panom aż tak bardzo smród nie przeszkadza. Mają mniej wrażliwy zmysł powonienia.

I gorszy wzrok?
I łatwiej im wyłażą włosy łonowe ?
Przepraszam,że to ciągnę, ale ......blllleeeeeeeeee FUJ!!!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się