Laicy o koniach

ankers Ale przynajmniej ten ktoś wiedział, że na źrebakach się nie jeździ  🙂 Niestety wiele osób jeszcze nie wie, że na końskich dzieciuchach się nie popyla 🤔 
wiem, rozśmieszyło mnie to i rozczuliło jednocześnie. ale jak te araby drobne takie...  😁
ale mają swój urok, ooooj mają  😜
Ostatnio pojechałam z dzieckiem w teren. W naszych okolicach jest bardzo dużo osób uprawiających jogging, więc co i rusz widac panów w obcisłych spodniach biegających "w te i we wtę". W którymś momencie jeden z takich panów wybiegł zza krzaków a dziecko mnie się pyta:
- Proszę pani, a czy ten pan biega, bo zgubił konia?
😁

Moja babcia za każdym razem jak jadę na zawody skokowe pyta się mnie
- Monisiu, o której masz ten wyścig
- Babciu, ja skacze przez przeszkody nie ścigam się tak jak mama
po powrocie
- No i jak Ci wyścig poszedł  😅
Pewnie to z WAs każdy przerabiał:
Jest większa impreza w stajni (otwarta), szykujemy konie na galowo, koleżanka zawija owijki, obok przechodzą jacyś ludzie... Dziecko pyta co ta pani robi konikowi? A mama odpowiada, że pani zawija bandaże, bo ten konik na nóżki chore...
Ciekawe co pomyślała jak w owijkach wyjechało potem 10 koni 😂
Ohoho, u mnie to się dużo uzbiera, bo swojego czasu "stałam" z poprzednim koniem w stajni, gdzie zajęcia mieli studenci, teraz za to mój obecny klub przeżywa latem oblężenia turystów... A inwencję twórczą oni mają, oj, mają!

Z życia studenta:

+ Początkująca grupa, pierwsze zajęcia z "praktyki". Po teorii i zaprezentowaniu na kobyłce instruktorki, że tak, to jest koń i konia się właśnie tak czyści, dzielni studenci dostają szczotki i w parach idą bratać się z przydzielonym rumakiem (oczywiście, zwierzaki jak najbardziej do tego przyzwyczajone i w 100% nieagresywne). My, jako ci "bardziej zorientowani", z herbatką w ręce chodzimy od boksu do boksu, sprawdzamy, czy wszystko okej...
I pewnego dnia przy takiej właśnie sytuacji z ostatniego boksu, gdzie stoi najspokojniejszy ze wszystkich wałaszek, wylatuje z hukiem student, galopem przecina korytarz i z krzykiem hamuje przy instruktorce. Nawiązuje się taki oto dialog:
- Co się stało?
- Bo on... on... się na mnie POPATRZYŁ!!!
Stajnia poległa.

+ Innym razem bardzo ambitna i gorliwa studentka postanowiła zrobić "niespodziankę" instruktorce i sama osiodłała konia, nie czekając na normalną w tamtym okresie nauki jeszcze pomoc. Niespodzianka była... I to jaka!
O ile siodło założone było poprawnie, nawet popręg zapięty, to ogłowie... O nędzo i rozpaczy... Koń miał wędzidło na CZOLE, bo studentka myślała, że to taka "ozdoba" dla kobyłki jest.

Z życia turysty:

+ Grupa turystów miała okazję obserwować, jak pewna pani "pokłóciła się" z młodym, krnąbrnym koniem. Młodziak, jak to młodziak, zaczął szaleć i pokazywać za wszelką cenę, że on ma rację, że on w "straszne miejsce" nie pójdzie (w tym przypadku chodziło o przerażający parasol na trybunce). Pani jeździła dobrze, więc nic sobie nie robiła, uparcie i cierpliwie dobrowadzając konia do porządku i przesuwając go o parę kroczków w stronę parasola. Ale gdy zwierzak w buncie próbował stanąć dęba, dostał całkiem zasłużonego strzała z palcata w zad, skoczył parę kroków do przodu i jego "strach" z miejsca znikł. Obserwujący to turyści skomentowali jako "niedopuszczalne dręczenie zwierząt" i nawet oskarżeniem o pogwałcenie praw zwierząt straszyli  😵

+ Innym razem miałam wątpliwą przyjemność konwersacji z panem, który "miał kunie u dziadka i na kuniach to on się zno!". Przyszedł z dzieckiem na ręku pooglądać nasze kopytne, a zainteresował do kilkuletni S., którego akurat szykowałam na jazdę. Na boksie tegoż wałaszka pisze jak byk, że koń gryzie i pochodzić raczej się nie powinno. Ale pan, oczywiście, wie lepiej i pcha mi się z tym dzieckiem przez uchylone drzwi boksu.
Mówię do niego:
- Przepraszam, ten koń gryzie, proszę odejść.
- Ja się na kuniach znom, nic mi nie zrobi!
Niezrażona, próbuję dalej:
- Ja nie wątpię, ale naprawdę nie ma co ryzykować.
- Iiii, ja się na kuniach znom!
W tym momencie wyciagnął rękę do wkurzonego już S., który mało ludzi tolerował w pobliżu swojego "terytorium" i próbował go dotknąć, na co koń kłapnął w powietrzu zębami. Pan prawie że wlazł do boksu, bo on uparcie chce konia pogłaskać, mimo, że ten już ze stulonymi uszami zasadza się na niego jak kobra i moje uspakajanie niewiele daje. Dziecko ryczy. Próbuję go wyprosić, nic z tego.
Na szczęście przyszedł stajenny, który już w krótkich i niewybrednych słowach wyjaśnił gościowi, gdzie on sobie może to swoje "znonie" wsadzić. Gość wyniósł się, złorzecząc, że prostacy u nas w stajni pracują...

+ I ostatnia sytuacja, z udziałem bardzo inteligentnej młodzieży.
Po kilku akcjach w rodzaju pana, co "się zno" konie gryzące na czas zwiedzania stajni były wiązane na długich uwiązach przy sianie i wodzie, tak, by nie mogły dosięgnąć zębami ludzi obok boksu. Sposób się sprawdzał, do czasu...
Z koleżanką zaobserwowałyśmy sytuację, w której kilku bardzo rozbawionych "panów", na oko 15-16 lat, klepało tak uwiązanego konia w zad, wkładając ręce przez kraty. Musieli tak robić przez dłuższy czas, bo zirytowany zwierzak machał już tylnymi nogami, że prawie boksu nie rozwalił. Po każdym takim kopnięciu chłopcy zanosili się śmiechem z uwagami w rodzaju "ale przywalił", "jeszcze raz" itd.
No ręce nam opadły...
no niestety, większość stajni w których trzymamy konie, to miejsca "ogólniedostępne", bo jest rekreacja chociażby i ludzie się przewijają.
Mnie o gólnie bardzo przeraża częsty brak wyobraźni tych ludzi, spotkałam się z przypadkiem, ze mama wkładała dziecko do boksu przez okienko do karmienia (takie odsuwane), żeby lepiej konika zobaczyło...  😵
U nas wisi na drzwiach wielka żółta tabliczka NIEUPOWAŻNIONYM WSTĘP WZBRONIONY, ale większość odwiedzających nie uważa się za nieupoważnionych.  😵 Ja nie wiem, jakoś w ZOO nie pakują się na wybiegi tygrysów czy do zagrody antylop, a przed włażeniem do boksu nie mają oporów. Kiedyś około 22 wyganiałyśmy z trenerką ze stajni rodzinkę z bandą wrzeszczących dzieci. Byli wielce oburzeni, że nie można sobie koników pooglądać.  🤔wirek:
Historia miała miejsce w zeszłe wakacje. Jestem z trenerką na placu, ja jeżdżę. Nagle przy ogrodzeniu zatrzymuje się wypasiony, drogi samochód, ogółem lans. Wysiada matka, ojciec i córka. Rodzice markowe ubrania i w ogóle. Dziewczyna duze, błyszczące kolczyki, buty na obcasie, kabaretki, miniówa miaął moze z 14 lat. Podchodzi trenerka do nich i się pyta w czym pomóc. Na to rodzice, że zastawiają sie nag kupne młodego ogiera, araba, nie zajeżdżony, (ogółem całkiem świeżutki) i czy można byłoby wstawić go do nas do stajni. Na to trenerka, że nie ma możliwości trzymania ogiera. Zapytała się czy córka jeździ. Na to drodzy państwo: Nie, ale chce się uczyć 😂 , terneka odpowiada, że samo zajezdzenie konia zajmie troche czasu i lepiej by było, żeby córka wcześniej nauczyła sie podstaw co najmniej. Zrezygnowani państwo odjechali  😂 😵
O tyle dobrze, że nie zaczęli się wykłócać jak to niektórzy 'znawcy' mają  🤣
Ostatnio dwie panie "profesjonalistki" rozmawiają:
-No wiesz, ale żeby tam pojechać, to trzeba już umieć jeździć na jakimś poziomie (ton głosu bezcenny)
-A ty jak tam pojechałaś, to jak jeździłaś? (zwyczajny ton)
-No wiesz, galopowałam już z miesiąc ( 🙄 )
👍
Dodam, że panie to tak zwani weekendowi jeźdźcy, które aktualnie uczą się galopować w pełnym siadzie 🙂 ( u nas wpierw półsiad potem pełny )


A mój znajomy, który jest szczęśliwym posiadaczem srebrnej odznaki, aby tradycji działo się zadość nieustannie mówi "PO" klaczy i "OD" ogiera :P
hmm, a może to mi się coś ubzdurało :P ?
Rozmowa między dwoma chłopcami w wieku ok. 8-10 lat, siedzieli na koniach, spacer w ręku:

-Proszę pani, a ile lat musi mieć konik, żeby się ożenić?

Pani nie zdążyła odpowiedzieć, bo kolega - oczywiście, jak to koledzy w tym wieku - miał już odpowiedź:

- No co ty! Koniki się nie żenią!
- Jak to? Przecież jest konik i konica!
- No tak, ale się nie żenią, zamiast tego...

(Tutaj nie powiem wam, co robi konik z konicą, bo forum czytają osoby niepełnoletnie  😎 )
-To moja mama raz jak zobaczyla kantar obok pralki :
- I z nowu mam ci ten naryjnik prać ?  ;]

-A znowu  na czapsy/sztylpy mówi ONUCKI
xd


ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
22 marca 2011 15:42
naryjnik

podoba mi się.  🙂
ostatnio kumpel próbował wytłumaczyć komuś co to jest kantar i zaczyna..
-bo wiesz... koń ma głowę...
padłam  🤣
emptyline   Big Milk Straciatella
22 marca 2011 16:35
mój znajomy zamiast szpicruta ciągle, od kilku lat mówi SZPICTRUTA 🙂

cieciorka   kocioł bałkański
22 marca 2011 16:36
albo kopystka- do czyszczenia pyska
Anderia   Całe życie gniade
22 marca 2011 16:40
U mnie w domu uprzęże albo uzdy = kantary, za to ogłowia są skórzanymi kagańcami  😎
mój chłopak zachwycony jest końską masą (cokolwiek to znaczy) i kiedy powiedziałam mu, że klacz przyjaciółki się oźrebiła, stwierdził że trzeba do niej jechać, bo on chciałby kiedyś podnieść konia, a Bazylowi nie da już rady...  😵
Sąsiad niekoński do mnie:
- ej, a ten nagłownik co on ma to co to jest? 😀
[mowa była o kantarze 🙂 ]
A mój kolega stwierdził, że konie dzielą się na kucyki i ogry  👀
Z wpisu do dzienniczka praktyk w stajni osoby nie majacej wczesniej nic wspólnego z końmi:
"Lonzowanie konia polega na ganianiu go wokół ogrodzenia (mamy okulnik) a ten biega dookoła szukając wyjścia"
🤣
Mina znajomego po tym, jak uświadomiłam mu, że konie na padoku to zarówno klacze jak i wałachy.
-Jak to, to samiec konia to nie ogier (ze zwątpieniem w głosie)?
-Tak to ogier, ale jeśli ogier ma wycięte jaja, to jest wałachem.
-To one tu wszytskie nie mają jaj??
-No, tylko samce🙂
-Jezu, biedne zwierzęta... (do tej pory im pewnie współczuje)
kujka   new better life mode: on
22 marca 2011 23:47
bobek87, bo to generalnie jest tak, ze malo ktory facet nie-koniarz pojmuje idee kastrowania koni (generalnie zwierzat). nie potrafia pojac tego, ze los walacha jest lepszy niz los ogiera (przewaznie). i jakos strasznie biora to wszystko do siebie, najczesciej przy tym robia zbolala mine, lapia sie za to, czego walachy juz nie maja i generalnie sie mocno utozsamiaja z biednymi kastratami... a nieswiadome walki patrza i nie wiedza o co chodzi 😉
darolga   L'amore è cieco
23 marca 2011 00:16
kujka - ja tam bym kilku dwunożnych panów chętnie uświadomiła, że życie wałacha jest prostsze i robi się mniej głupich rzeczy  😎  ale że to chyba będzie karalne, to muszą wierzyć koniarzom na słowo...a szkoda.
darolga czasami jak patrzę na niektórych factów to myślę, że  przydałoby się ich wyciachać  😀iabeł:
A kolega ostatnio się mnie pytał czy wykastrowałabym swojego konia. Odpowiedziałam "Jak trzeba by było to jasne  🙂 "
Popatrzył na mnie jak na morderczynię sadystkę i wszystko co najgorsze w jednym. Jako iż mam wojownicze nastawienie do facetów to pewnie biedak pomyślał, że jak jestem zdolna wyciachać ukochane zwierzę to na pewno była bym w stanie pozbawić klejnotów faceta.  🤣
On się martwić nie musi. Nie należy do tych sprawiających kłopoty  😉
dempsey   fiat voluntas Tua
26 marca 2011 11:33
pokazałabym takim mojego wałacha,  który od kiedy wiosna nastała, to 18x dziennie kryje (nie żaden petting, full opcja, z namiętnym gryzieniem po kłębie) swoją wybrankę, z którą spędza całe beztroskie dni na padoku
i przyjemnie, i dzieci z tego nie ma... który ogier ma tak dobrze ❓
dempsey
1. Żaden ogier nie ma tak dobrze,
2. Obśmiałam się, bo oczyma wyobraźni widziałam facetów z gałami wywalonymi na Twojego kryjącego wałacha  😁

A co do mojego kolegi to moja mama uznała, że jest zniewieściały  🤣
dempsey, ależ rajskie życie ma ten Twój rumak.  👀  u mnie też jest taki napalony wałach, ale on skacze tylko na wielkie dupy (sam jest kucykiem grupy C) i nie dosięga.  😁
Mój brat ze znajomymi wybiera się gdzieś na jakąś imprezę plenerową i w planach mają wizytę w jakimś miejscu gdzie są konie (ośrodek agroturystyczny czy coś)
Jednemu koledze bardzo zależy na jeździe i dowiedział się od właścicieli, że zupełny laik po jeździe ok 40 minutowej może jechać w teren. Nie wiem dokładnie czy teren ten ma być spacerkiem stępem czy czymś więcej ale i tak nieco się załamałam jak o tym usłyszałam. Wytłumaczyłam bratu co sądzę na ten temat i chyba zrozumiał ale wątpię żeby jego znajomi zmienili plany.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się