Powrót do natury, czyli z miasta na wieś...

U nas /płaskowyż tarnowski/ niestety tak to ładnie nie jest.
Ostatnie dwa lata to prawdziwy rabunek i zniszczenie.
O gospodarce nie ma mowy.
Być może nawet są to kradzieże, bo jedna wdowa opowiadała,że "miły" sąsiad wyciął jej las do gołego nocą.
Na dodatek ów sasiad zaproponował jej sprzedaż drewna na opał po przystępnej cenie,
bo jako wdowa to ona ma żywot ciężki.  🤔wirek:
Las jakoś może odrośnie.I tak go nikt nigdy nie przerzedzał nie regulował.
Drogi za to traktowane są jak niczyje.
Z terenu wróciłam zgrzana , bo przez OS/ odcinki specjalne/ leciałam pieszo  przed koniem szukając bezpiecznego szlaku.
BASZNIA   mleczna i deserowa
20 lutego 2011 18:03
A no to szkoda, wspolczuje. U nas , owszem, praca w lesie wre, duzo wyrebow, nawet ostatnio panowie z pila mlodego konia marchewkami karmili, coby sie nie bal, ale trudno sie przyczepic, lesniczy pilnuje, drogi naprawiaja.  Kradzieze jakos tez sie nie zdarzaja, lesniczy to chyba 6-ty zmysl ma, bo najwieksi chojracy mowia, ze sie nie da.
Basznia:wielkopolska versus małopolska.  😉
To u was w Galicji ciągle jeszcze odwilż..? Pozazdrościć - w sumie wolę już błoto niż to białe g..o, którego nie wiedzieć skąd i po co tyle znowu napadało...

A co do lasów: należy mentalnie oddzielić "las de iure" - tj. las legalny, istniejący jako las na mapach - od "lasu de facto", jakim może być całkiem od lasu nieodróżnialny nieużytek. Ja do najbliższego "legalnego" lasu mam hoho..! A drzew wokół - pełno! Z czego zresztą bez skrępowania cała wieś korzysta. Przy tym, przeciw wycinaniu tych samosiejek (nieraz już całkiem dużych), ani nawet przeciw pozyskiwaniu piasku i żwiru w sumie nic nie mam. Żeby tylko jeszcze w to miejsce śmieci nie trafiały...
BASZNIA   mleczna i deserowa
20 lutego 2011 18:18
Basznia:wielkopolska versus małopolska.  😉

e, chyba bardziej to kwestia lokalnego hospodara-jak lesniczy dba jak o swoje, to trzyma porzadek, ja ma w ..glebokim, to myszy harcuja.

O, wlasnie smieci!!! Jesu, to na wsi jest najgorsze. W lesie u nas to akurat nie, ale przy drogach-masakra...
U nas tak ni zima, ni wiosna. Posypało z dwa centymetry. Stąd wycieczka dwukółką.
Ja się już nie upieram przy tych lasach. Węgiel drogi, to palą drewnem.
Jednak drogi..... uch.... albo przekopane i zrobione tym sposobem odpływy wody z pól, albo zryte traktorami.
A jak już i traktor nie przejedzie to zaczyna się najgorsze-w dziury wwala się wszlkie śmiecie z obejścia.
Eternit, gruz, stara muszla klozetowa, szkło. Co podleci.
Dla koni / w samej naszej wsi jest ich blisko setka/ koszmar senny.
Jeden zmyślny rolnik przekopał okazałym rowem drogę utwardzoną , ubitą, nówkę. Takim na dobre pół metra.
Bo woda stała na polu.
Inny , jak tylko troszkę podeschło wzniecił pożar traw w rowach aż wszelka zwierzyna skwierczała.
Inny jak lunie ziemniaki czymś przeciw szkodnikom, to ptaki spadają w locie.
Ech.....
W kwestii oprysków, proponuję zajrzeć tutaj: http://permakultura.net/2011/02/19/na-soi-i-kukurydzy-gmo-wykryto-nowy-rodzaj-organizmu-jest-patogenem-zarowno-dla-roslin-i-zwierzat/

Typowe dla naszych czasów jest to, że nie wiem czy przytoczony tekst jest zgodny z prawdą czy tylko to wymysł w wojnie z GMO.
Gdyby to była prawda nie zdziwiłabym się.
Autor tamtego bloga jest zupełnie wyjątkowym człowiekiem jak na ekologa - i z całą pewnością nie jest ideologicznym przeciwnkiem GMO jako takich. Przy tym źródło wygląda na oficjalne (ale to właśnie może napawać nieufnością - a bo to mało głupot rządy plotą..?).

Sprawa wygląda dość logicznie. Problemem tutaj nie jest zresztą GMO, tylko raczej roundup i stosowane z nim równocześnie insektycydy i fungicydy: to, że ten nowy pasożyt rozwija się tylko na roślinach "roundup - ready" wynika po prostu z faktu, że wobec wybicia konkurencji pokarmowej chemią, ma tam świetną niszę ekologiczną, w której może się bez żadnych przeszkód rozwijać, o ile tylko udało mu się samemu na chemię uodpornić. To zaś, że jest przy tym wyjątkowo zjadlwy i szkodzi zarówno roślinom jak i zwierzętom, to też nic dziwnego - to typowe dla nowych organizmów, które jeszcze nie znalazły się w równowadze ze swoim środowiskiem...
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
20 lutego 2011 21:12
MAm takie dośc nietypowe pytanie do tych którzy przez jakis czas byli na wsi - tymi nowymi.
Ja wiemy rdzenni mieszkancy wsi nie za bardzo lubią, tolerują  nowych przybyszów. Wynika to często ze ścierania się chociazby pewnych wartości żywciowych mięszy wieśniakami a mieszczuchami lub na zasadzie- Przyjechali sobie jak Pany na włoście... i się będą  teraz rządzić.  W dodatku bogate to na bank złodzieje.... 😉

I tak sobie ostatnio myślę, że może zdusić podstawowe zagrożenie w zarodku i mile zaskoczyć przyszłych sąsiadów.
Wpadłam na pomysł aby w momencie jak już będziemy ,,coś" robić ( ogradzać, sprzatac , palić smieci) upieć  małą blachę ciasta drożdżowego i zanieść każdemu przyszłemu sąsiadowi , przywitać się, przedstawić?
Tylko czy to nie zostanie odczytane jako nie wiem - forma narzucania się?
Oczywiście sąsiadów mam na myśli tylko tych najbliższych mieszkających obok nas- czyli dokładnie cztery domy.
Jak myślicie warto?
zabeczka17, wieś wsi i ludzie ludziom nierówni. U siebie części sąsiadów nawet na oczy nie widziałam, pewnie z racji odległości. Natomiast kilka osób same się pofatygowało do nas z :
- jajkami,
- mlekiem,
- kasznką,
- kiełbasą 😉.
Każda z tych osób proponowała swoją pomoc i jak nam potrzeba jakiegoś narzędzie na działce to nie ma problemu, żeby skoczyć do sąsiada 1,5km dalej i pożyczyć. Zobaczymy jak będzie dalej, ale narazie przyjęcie było dość miłe.
majek   zwykle sobie żartuję
21 lutego 2011 08:35
możesz jeszcze perifidnie iść zapytać o poradę. Bardzo lubią ich udzielać. To jest zresztą mój sposób na sąsiadów ( i jedyny na teścia)
Możesz iść podpytać, bo `ty się nie znasz` co najlepiej posiać na pastwisku. (np) Gwarantuję Ci że doradzą, załatwią taniej u znajomego nasiona i jeszcze pomogą (np. własnym traktorem), nie mówiąc, ile się nagadacie o tym, jak `dziadek kiedyś miał konia. Takiego wielkiego, nie takiego jak Pani ma (będzie miała).Baśka się nazywała.`
BASZNIA   mleczna i deserowa
21 lutego 2011 09:25

Ja wiemy rdzenni mieszkancy wsi nie za bardzo lubią, tolerują  nowych przybyszów. Wynika to często ze ścierania się chociazby pewnych wartości żywciowych mięszy wieśniakami a mieszczuchami lub na zasadzie- Przyjechali sobie jak Pany na włoście... i się będą  teraz rządzić.  W dodatku bogate to na bank złodzieje.... 😉



Z gory zaznaczam, ze absolutnie nic nie mam do Ciebie, zabeczko17,  tylko do Twoich slow:


bzdura i ogolnienie.

Juz tu raz pisalam o swoich doswiadczeniach z sasiadami, nie bede sie powtarzac. Ale jesli z gory zakladasz, ze ktos Cie nie bedzie lubil, ze ma inne wartosci ( ja zlosliwie zakladam, ze Ty masz wyzsze, a oni nie), ze bedzie Ci w finanse zagladal ( chcialabym byc tak bogata jak wielu moich sasiadow rolnikow)-to z gory jestes uprzedzona i zadne ciasto tego nie zmieni. Moze bys poczekala z ocena ludzi, a na poczatek wystarczy sie nie wywyzszac, a poczestowac ciastem mozna, owszem, jak wpadna popatrzec, co sie dzieje, ale nie narzycalabym sie. Za to dzien dobry obowiazkowe, i usmiech. Pogadac tez mozna.  A z biegiem czasu sie okaze, kto nie wart szacunku i juz.


zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
21 lutego 2011 10:12
swoją opinie wywnioskowałam chociazby po liście którą sporzadziła sznurka /gdzieś na początku wątku.
Mi  nie chodzi się o wywyższanie ale  raczej o ,,strach" przed rdzenniakami.
Dobrze wiemy że nowi zawsze budzą mieszane uczucia i czesto jest tak : że to ch...e i złodzieje.  Ja chciałam tylko się - przywitać.
Nie czuje sie wcale lepsza od nich ani niczego takiego nie zakładam. Tylko wiemy doskonale że inne zachowania społeczeństwa są na wsi a inne w mieście. Nie chciałabym być z góry tym przegranym.
zabeczka17, myślę że nie masz się czego obawiać. Na wsi mieszka tak samo różny przekrój osobowości jak i w mieście. Jedyne co widać często na wsi to większa religijność. Na wszelki wypadek lepiej na temat nie dyskutować, wszekie dywagacje na tak śliski temat kwitować skinieniem głowy. Drugim często drażliwym tematem jest polityka, ta lokalna również. I jak u cioci na imieninach tak i na wsi lepiej nie dyskutować.
Ale jest tyle innych ciekawszych tematów, że zawsze można zmienić 😉. Na wsi ludzie są trochę bardziej wścibscy, ale można się przyzwyczaić, jeśli potraktujesz to z przymrużeniem oka.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
21 lutego 2011 10:28
bera7 dzięki 🙂  😉
majek   zwykle sobie żartuję
21 lutego 2011 11:55
Na wsi ludzie są trochę bardziej wścibscy, ale można się przyzwyczaić, jeśli potraktujesz to z przymrużeniem oka.

i ma to swoje dobre strony, np. wszyscy wiedzą, do kogo się wybrać po worek siemienia
I niestety swoją historię trzeba powtarzać, powtarzać i powtarzać... Bo wbrew pozorom, obieg informacji na wsi wcale nie jest taki szybki, czego miałem niedawno dowód: http://boskawola.blogspot.com/2011/02/niemiecki-wasciciel.html
BASZNIA   mleczna i deserowa
21 lutego 2011 20:17
zabeczka17, dobrze bera napisala o dyskusjach na sliskie tematy-zreszta zawsze lepiej sie powstrzymac przed ujawnianiem radykalnych pogladow 😉. I tak samo super spostrzezenie o przekroju osobowosci. A Ty po prostu sie nie boj 🙂, najwieksza roznica pomiedzy zachowaniem spoleczenstwa na wsi a w miescie jest taka, ze na wsi ludzo INTERESUJE co sie dzieje u sasiadow. Zlosliwie czy nie-jest tak-na wsi nuda wiec jak sie cos dzieje warto sie zainteresowac 😉, bac sie nie ma co, badz soba, badz mila w miare mozliwosci i bedzie dobrze 🙂. Majek tez ma racje-wystarczy popytac i wszystko sie znajdzie 😉.
A propo tego, ze ludzi interesuje co sie dzieje: palila sie nam na drodze przyczepa ze sloma🙁. Natychmiast przyjechal traktorem sasiad z kilkoma jeszcze chlopakami. Popatrzec-tez, owszem, zapewne- ale przyjechali z widlami, bosakami-czasem mozna przy odrobinie szczescia zwalic palaca sie slome z przyczepy i uratowac sprzet, nie jest to ani bezpieczne, ani latwe, a oni sie nie zastanawiali, bo przyjechali natychmiast. Pomyslcie, kto sie rzuca na ratunek w jakiejs analogicznej sytuacji na Marszalkowskiej ...?

jkobus, bo to chyba kwestia tego, ze kazdy cos od siebie dodaje jak podaje dalej 😉.



zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
21 lutego 2011 20:25
BASZNIA ja rozumiem że sa tego plusy... tylko poporstu no obracam się w kręgu starszych osób które mieszkają na wsi i jestem czasami przerażona tokiem rozumowania.
Ja wiem że są ludzie i ludziska... ale znam tez sytuacje zaszczutych ,,mieszczuchów"  którzy niczego złego nikomu nie wyrządzili prócz przegonienia psa sąsiadów ze swojego podwórka.
Osobiście nie zamierzam się wdawac z nikim w dyskusję  ani nie daj co wywyższać. Tylko poprostu pomyślałam sobie że może w taki miły sposób przywitać się z sąsiadami, przedstawic się i podarowac  placek drożdzowy na niedzielną kawe.
Często właśnie słyszałam od ludzi z wioski - A co to za kultura sąsiad i nawet przywitać sięnie przyjdzie, nie przedstawi. Myślą że jak se chałupe wybudowali za 100 milionów to im wszystko wolno. Pany jakieś.- I to mnie przeraża.
Co prawda nie mam sąsiadów za płotem... dwóch posiada konie....No cóż zobaczymy jak to wyjdzie w praniu.

U nas dzisiaj była energetyka nowe plomby pozakładali, wszystko posprawdzali... jest git 🙂 Czekamy jeszcze na kominiarza i geodete.
BASZNIA   mleczna i deserowa
21 lutego 2011 20:44
A to o placku Ci napisalam, co sadze 🙂.
"a poczestowac ciastem mozna, owszem, jak wpadna popatrzec, co sie dzieje, ale nie narzucalabym sie"
ale w sumie tak sobie mysle, ze jak po pierwszym poznaniu sasiedzi sympatyczni, to mozna isc z drozdzowcem 😉. Ale najwazniejsze to to " dziendobry" i usmiech 🙂.

A serio to polemika nie placka dotyczy z mojej strony-zreszta wiem, ze wiesz i fajnie sie rozmawia 🙂. Masz racje, ze wyjdzie w praniu, jak juz tez pisalam.

Energetyki gratuluje, wszystkie media to droga przez meke 😉. Przerabialam ostatnio oczyszczalnie sciekow...

zabeczka17, im bardziej Ty będziesz się próbowała odizolować tym bardziej oni będą Cię atakować. I tak zwykle jest na wsi. Albo się nieco spoufalisz i szybko staniesz się "swoja", albo zamkniesz się na posesji i legendy będą o Tobie krążyć. Ja do nikogo z ciastami nie biegałam. Ot, uśmiechałam się do ludzi w sklepie, jak ktoś przechodził obok (raczej nie z przypadku, bo ja mocno na uboczu) to głośno pierwsza krzyczałam "dzień dobry". Zwykle to ciekawskiego ośmielało, zachodzili, pytali o plany co do ziemi, czy będziemy tam mieszkać, dlaczego z miasta na wieś się wolę sprowadzić itp. Do tego rozmowy o pogodzie, o zbiorach i gdzie najlepsze mleko w okolicy 😉.
Jak na razie wrogów we wsi nie mam. Celowo starałam się zaznaczać, że ja nie majętna i powoli chcę chatkę remontować (to taki znak, że potencjalni złodzieje nie mają czego szukać 😉. Myślę, że przyjmą mnie przyjaźnie, bo już znamy 30% wsi i do tej pory to sami pomocni ludzie. No może poza jednym wyjątkiem 😉

Basznia pisałyśmy w tym samym czasie 🙂

Edit: A ja właśnie otrzymałam pismo o zatwierdzeniu planu budowy wodociągu. Czyli nie wykluczone, że zgodnie z przewidywaniami na jesieni będzie woda miejska. 😅
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
21 lutego 2011 20:57
Moja wioska ciągnie się jakies hmm 5km... i ma  dużo domów- sa pobudowane skupiskowo. jestem dobrej myśli bo jest kilkanascie nowych domów takich świezo po remoncie... zapewne ludki takze się sprowadza na wiosnę jak i my. No nic zamierzam być miłą skromną osóbką. Zobaczymy co z tego wyjdzie :P
a propos urzedów:
;] u nas problemem jest geodezja.... 😫
Nie mozemy ogrodzic ziemi bo nie ma map- gdzies zostały wypozyczone.  A geodeta musi na jakies podstawie zrobić wymiary.
Nie mozemy też  złożyć zawiadomienia o wyższym płocie ( jak w ustawie) bo potrzebny wypis wyrys którego nie mamy. Ani ubespieczyć domu od kradzieży, ognia bo.... nie mamy ogrodzenia :/  Cuda jakich mało. 
😵
BASZNIA   mleczna i deserowa
21 lutego 2011 21:20
aaaale mi muli forum, grrrr.

bera7, masz dokladnie taka metode, jak ja przyjelam, i takie same efekty 😉. I identyczne pytania slyszalam na poczatku-czyli nic strasznego 😉. Aaaa, anegdotka: cale nasze hektary tuz po przeprowadzce obsiewalismy trawa. Dogadalismy sie z sasiadem na usluge, obgadalismy technologie, a w koncu sasiad powiada" No dobra, pozartowalismy. To co naprawde siejemy ? " 😉
Nie mogli sie nadziwic, ze trawa wszedzie, ale nie komentowali, tylko oczekiwali efektow. Teraz, kiedy okazalo sie, ze nasza stajnia dziala, mamy prace, nie raz uslyszelismy od gospodarzy cos w ten desen: "ja myslalem, ze glupote robicie, a mieliscie dobry pomysl-super!" To tez takie jakies....niemiejskie 😉.

Dla mnie jeden z cudow wsi polegal na wodzie z wodociagu, ktora jest w gospodarstwie. W "cudnym" Poznaniu mialam studnie wysychajaca okresowo i nie moglismy sie doprosic wody 🙁.

Kurcze, jak urzedowe mapy wypozyczone?? Ja mam szczescie, moj nadworny geodeta dorabia na boku, a 7-15 pracuje w starostwie w geodezji 😉. 
zabeczka17, Moja wiocha ciągnie się... właściwie to nie znam granic ale tak 6x 4 km . A domów niewiele. Główne skupisko to ok. 4 domów, sklepik i przystanek. Moje skupisko to 2 domy, mój i sąsiadki.
Ja muszę ściągnąć geodetę jak śnieg puści, mapy już ma. Tylko problem mamy w drodze, która zmieniła swoje miejsce.BASZNIA, bo na wsiach zawsze te same schematy 😉. Ja się z sąsiadami nie umawiam, bo jeden ma taką maszynę, drugi inną. Boję się, że jak każdemu zapłacę to wyjdzie dużo za dużo. A jak komuś nie dam ile sobie zażyczy to zaczną się niesnaski. Dlatego będzie zakładana łąka przez pracownika spółdzielni rolniczej. Nie będę miała oporów, żeby wymagać a i stawka jest z taryfikatora, ogólnie znana a nie wedle uznania i "po somsiedzku"
BASZNIA   mleczna i deserowa
21 lutego 2011 21:50
A, nieee, to u nas sasiedzi ktorzy maja sprzet to konkretne ceny maja i juz- a mam takiego jednego fajnego, co ma praktycznie wszystko, pokupowal za unijna kase nowki 😉. Kolka maja sporo drozej u nas.
BASZNIA, ale u Ciebie inny rejon zupełnie. U mnie większość gospodarstw małych, do 5ha. Większość już nie gospodarzy, bo to starzy ludzie. W całej wsi może z 5 ludzi uprawia coś więcej niż kartofle. Dużych gospodarzy jest dwóch. I też nie wiem, czy mają wszystkie maszyny.
BASZNIA   mleczna i deserowa
22 lutego 2011 18:16
Za to pewnie mozna ziemi dokupic...U mnie moge pomarzyc tylko, wszystko uprawiane od miedzy do miedzy i jakby mogli, to by w nocy taczkami od sasiadow wozili 😉. Ja tez 😉.
Pytanie do innych przesiedleńców: jak tam u Was z odpornością na pospolite miejskie wirusy i bakterie..?

W piątek odwiedziłem znajomych w Warszawie, posiedziałem u nich pół godziny - resztę wieczoru jęczałem trzymając się za głowę i trząsłem.

Dzisiaj odwiedzili nas inni znajomi - ledwo ich odwiozłem na pociąg a już gorączka i dreszcze. Jak by mi ciśnienia na forum nie podnieśli, to bym pewnie się położył i spał.

To prawidłowość - czy tylko ja się tak odhartowałem?
Ja byłam ponad miesiąc na antybiotykach a niby zahartowana byłam .jkobus życzę powrotu do zdrowia i to szybko bo wiosna idzie  :kwiatek: 

U nas pierwszy bocian się pojawił  🏇  dzisiaj było bardzo ciepło ,śnieg już prawie zaginął .
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się