naturalna pielęgnacja kopyt
🚫
Miałam przyjemność poznać Rzepkę osobiście. Bynajmniej nie jest nawiedzonym Donkichotem walczącym z kowalami.
Rozumiem jej post - po prostu w żartobliwej formie napisała to, co ją boli w rzeczywistości, w której ona egzystuje. taki śmiech przez łzy.
Ja też tak czasami piszę chcąc się między wierszami "wyżalić" wśród życzliwych (na forum) osób.
Nikogo nie obraziła.
Tak, to jest wątek kopytowy ale dla każdego zagadnienia z kopytami to coś innego. Dla jednych to struganie, dla innych struganie i żywienie, dla innych wyprowadzanie z chorób i patologii, dla innych edukacja właścicieli a dla jeszcze innych walka z negatywnie nastawionym otoczeniem.
.. i nawet w tym wątku przyda się od czasu do czasu odrobina poczucia humoru.
🚫
.... a my do kompletu gnijącej strzałki (błocko!) mamy od razu grudę - ewidentnie albo mój koń ma coś nie tak z odpornością, albo wody które u nas tworzą błocko padokowe są z jakąś zarazą.
Ja też doskonale ją rozumiem. Miałam spięcie z kowalem, całkowicie drwił z naturalnej pielęgnacji kopyt, nie cierpie ludzi mających obrana jedną teorię i rzeźbiących według własnego schematu. Ten gość był bardzo oporny na wiedzę, kpił ze mnie, no po prostu kawał chama.
Kowal robiący konie sportowe w niemczech .... Taki 'szłynny'
O moim koniu nie wspominam, nie ma wystarczającej ilości ruchu, ani nawet podłoża. Przeżywamy kolejny kopytowy dramat. Chodzi od piętki ale kopyta paskudne. Czekam z niecierpliwością na wiosnę, żeby wypuścili konie na padok a nie wybetonowany placyk przed stajnia na czas sprzątania 😤
Rzepko, ja rozumiem jaki mialas cel przedstawiajac postac "kowala" w tak ironiczny sposob. Problem tylko taki, ze to chyba nieodpowiednie miejsce do tego typu karykatur 🙁 Wiekszosc osob tutaj, wie juz doskonale czego nie powinno sie robic, o co nalezy kowala pytac i jak z nim dyskutowac. Duzo osob wcale tez nie dyskutuje, tylko bierze kopyta we wlasne rece, wiec temat karykaturalnego kowala ich nie dotyczy (juz nie).
Taka karykatura bylaby dobra w watku o kuciu albo rzeczywscie nowym, dotyczacym brutalnych oszolomow (nie sadze aby mozna bylo nazwac oszolomami wszystkich kowali i podkuwaczy). Moze wowczas komus by sie oczy otworzyly... Tutaj wiekszosc ma juz otwarte.
Ryzyko umieszczenia takiego tekstu w niniejszym watku jest takie, ze zostaniemy posadzeni przez innych o fanatyzm i zaslepienie w jednynej slusznej metodzie. Wyobraz sobie, ze juz w tej chwili slowo "naturalne" wywoluje u ludzi lekka alergie, bo kojarza osoby pisujace tu, z watkiem o kontrowersjach wokol PNH i przyjmuja, ze wiekszosc z nas nie panuje nad swoimi konmi, boi sie ich, ucieka sie do sztuczek, czy wrecz (jak sie ostatnio dowiedzialam) plasa z konikami na lace 🤔wirek: Oczywiscie smiac mi sie chce na takie oceny ale jak widzicie i na nasz temat sa stereotypy, z ktorymi trudno sie zgodzic, bo... ja np. cale swoje zycie jezdze klasycznie, wiec jak mozna mnie podciagnac pod naturalne metody?
Dlatego lepiej byc ostroznym w slowach i chyba raczej skupic sie na krzewieniu naturalnego strugania (a co za tym idzie, chowu) wsrod jak najwiekszej ilosci wlascicieli koni, bo to oni, a nie kowale, sa w wiekszosci odpowiedzialni za taki a nie inny stan kopyt (oszczedzanie na werkowaniu, brak zainteresowania stanem kopyt, brak wiedzy na ich temat, rzeczy opisane przez Cejloniare).
Trzeba sobie tez zdac sprawe, ze wiele aspektow dotyczacych kopyt to zagadnienia nielatwe do zrozumienia albo takie, ktore wymagaja wysilku intelektualnego, analizy i dobrego wnioskowania. Obawiam sie, ze nie wszyscy sa w stanie pojac wszystko. Czy nalezy miec wowczas do nich pretensje? A moze nie maja wzorow do nasladowania albo dobrego zrodla informacji? Albo nie wiedza gdzie tych informacji szukac? Pytan i watpliwosci w tym obszarze jest wiele. Wiadomo, ze jest nam przykro, bo cierpia konie. Ale IMO, lepsza droga jest edukacja wlascicieli, ktorzy badz co badz, stanowia o popycie na rynku. Popyt na rozsadne werkowanie moze zawsze wyprzec podaz oszolomow, nieprawdaz?
I jeszcze dopisek: ja takze znam Rzepke osobiscie i wiem, ze to byl raczej krzyk rozpaczy na to, co ona widuje u siebie, na goralskiej wsi. Mnie takze sie serce kraja, kiedy jestem w okolicy i widze opisane przez nia obrazki. Wiele osob z wiekszych miast nie ma nawet pojecia jakie praktyki sie tam wyczynia... Problem w tym, ze tu, w tym watku Rzepkowy przekaz nie odniesie pozadanego skutku. Dlatego pisalam o tym, ze trzeba byloby go skierowac do innego odbiorcy, w innym miejscu...
dea
za madre słówka :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek: 😉
nie plujmy na siebie,wiejscy kowale już dawno wyginęli
dea a opisywałaś gdzieś historie tego konia szerzej? bo mi szczerze mówiąc umknęła, Myślałam że był kuty tak dziwnie przez lata i tam mu to zdeformowało kopyta.
Swoją drogą ostatnio tez rozważałam podkucie jednego przypadku, ale póki co egzamin zdaje but ze specjalnie wyprofilowaną wkładką. Zobaczymy jak się to potoczy. Musze to obfotografować, bo potem będe żałowała że dokumentacji nie mam.
branka - nie kojarzysz mojego przykurczowca? No się załamałam 🙂 No to przypominam: ma niecałe trzy lata, wrodzony przykurcz lewego przodu. Kiedy go wzięłam pod opiekę, od znajomych, którzy się nad nim ulitowali i "zdjęli go z haka" ale nie mieli czasu i pieniedzy na leczenie, noga wyglądała tak:

Teraz chyba jasne, ze ściany przedkatne i kąty wsporowe zostały dośc nienaturalnie przemieszczone 😉
Ostrugane po raz pierwszy EVER przez kowala kopyto przed kuciem wyglądało tak:

Kuty był dokładnie na siedem tygodni, jeden jedyny raz. Ortopedycznie. Wyglądało to jak masakra i chodził jak makabra:

Dzień po okuciu miał operację przecięcia głowy dodatkowej ścięgna zginacza głębokiego. Potem nadal chodził i wyglądał j.w. 😉 ale
musiał - więc chodził, oczywiście w ręku, na stępiki, coraz dłuższe, rozciągał się dzięki wyciągniętemu pazurowi podkowy. Na boso sobie tego nie wyobrażam - musi być dźwignia działająca na ścięgno, a jego kopyto nie dośc że nie było dłuższe, to było KRÓTSZE niż powinno. Niestety przez szerokie ramiona podkowy kopał się w drugą pęcinę - chodził pozawijany jak sierota. Bałam się go puścić luzem - stał w boksie, tylko spacery w ręku.
EDIT: dla kompletu - teraz z profilu (ściślej
lekko z przodu i z profilu) wyglądamy tak...
rzepka i reszta - ja was rozumiem, ale czy nie uważacie, że:
1. szkoda miejsca w tym INFORMACYJNYM wątku na bitwę przez pięć stron
w stylu r-v?
2. tak jak parę osób pisało, podgrzewanie atmosfery nic nie daje... nic dobrego dla naszego "nurtu" i zdrowia koni czy standardów opieki na kopytami.
3. no własnie, co by miał
dac ten tekst poza wylaniem frustracji? Szczerze
sobie odpowiedzcie. Frustrację można wyładować przewalając gnój. Regularnie praktykuję, bo mnie też wkurza "życie i ludzie" czasami 😉
4. pomyślcie, co mogą dać
szklanki w połowie pełne - zdjęcia udanych przypadków rehabilitacji i opisy na przykład, wspólne rozważanie przypadków.
Wszystkie powyższe pytania są
retoryczne - prosze, odpowiedzcie na nie
sobie. Proszę, wróćmy tu już do tematu :kwiatek:
EDIT: zwróćcie uwagę jak wyglądała ściana kopyta młodego ("brudna"😉. On był regularnie kąpany jak do nas przyszedł, a i tak miał taki tłusty syf, który nie dawał się z kopyt zmyć nawet szczotką. A teraz nic w sensie mycia z przeszczepami nie robimy. Ściana mu się oczyściła gdzieś 3 miesiące od pierwszego werkowania, jeszcze jak stał w boksie. Jedna z ciekawostek tego świata 😉 Ale się zdziwiłam, jak odkryłam, że jedno z kopyt ma biały pasek po paru miesiącach opieki nad koniem :P Jeszcze drugiego konia kojarzę, wychodzący na dwór, który zawsze miał takie zasyfione kopyta - też się oczyściły, jak zaczęłam go strugać. Ciekawe czemu. Poleruję o spodnie? 😉
dea - tak sobie dzisiaj rano już skojarzyłam, że to musi być ten. Chyba za dużo kopyt oglądam i potem zapominam który to gdzie co i dlaczego 😉 w każdym razie - dobra robota!
Tak sobię ostatnio jeszcze myślę, że ten wątek ma wartość uświadamiająca nie tyle "jacy to kowale są bleblusie i partacze" a jak to my właściciele swoją niewiedzą o codziennej pielegnacji kopyt możemy narozrabiać tak, że żaden kowal nie pomoże. Często spotykam się z tym, że obrywa się kowalowi za zły stan kopyt konia podczas gdy to właściciel:
a) przekarmia konia "słodkościami"
b) nie zapewnia mu odpowiedniej ilości ruchu, bo np. konik jest na łączce przy domku i wystarczy sobie na niego patrzeć jak spaceruje przy płocie,
c) boksowa i padokowa higiena pozostawia wiele do życzenia
d) strzałki sobie gniją lub nie gniją, jak tam sobie chcą, a co mnie to interesuje, nie odpadły jeszcze i krew nie leci to co się będę przejmowała, ile tu w tym wątku było zdziwień "strzałka gnije mojemu kioniowi?? poważnie???". A przecież jest to absolutnie podstawowa pielegnacja jak wyczesywanie słomy z ogona 🙂
e) mazianie dziekciem i tymi mazidłami wszystkimi, bardzo regularne oczywiście 🙂
f) wzywanie kowala co 3 miesiące np., bo po co częściej (czasem częściej się nie da, bo kowal ma za daleko i raz w miesiącu przyjechać nie da rady, tyle ma roboty)
Pomyślałam o tym wszystkim, jak chyba trusia przytoczyła tą piramidę, co ma wpływ na stan kopyt i w jakim stopniu. I wcale siebie z powyższej krytyki nie wyłączam, niestety 🙁
Fragment z Feet First, który od jakiegoś czasu zamierzałam wstawić do tego wątku, a który pasuje do postu Cejloniary:
Remember that trimming is only the “tip of the iceberg”: 10% of building a healthy foot. The horse world, and particularly the barefoot world, tends to be overly obsessed by trimming, given that it makes such a relatively small contribution to a healthy hoof. Remember that it is fundamental to get the horse’s diet and environment right (the 90%), before a trim can be truly effective in achieving the final 10 per cent. The responsibility for the 90% of a horse’s hoof health is therefore in the owner’s hands.
Problem jest taki, że w naszej polskiej rzeczywistości te 90% będzie raczej nieosiągalne.
branka, ale sama widziałaś jakie efekty w kopytach daje zmiana diety na lepszą.
a co do utrzymania porzadku w boksach i na padokach - takie rzeczy moga byc mozliwe, ale nie będą dopóki właściciele koni nie zaczną ich wymagać od właścicieli pensjonatów.
no bo sorry, ale mój kon, nawet w czasach kiedy stał po 20 godzin w boksie (w dodatku wtedy jeszcze podkuty), nie miał masakrycznie pognitych kopyt. bo w stajni było regularnie sprzątane, bo kombinowałam z emami na ściółkę i na strzałki. bo przyjezdzałam i dbałam i dościelałam. bo starałam się dopasowac dietę.
tak, to wszystko ja sama robiłam - ale trudno, taka moja rola, skoro to JA odpowiedzialnośc za zwierzaka wzięłam.
bardzo mi się podobało co kiedyś pewien bardzo znany kowal powiedział - ze w końcu zacznie odmawiać robienia koni, które stoją w stajniach zbyt rzadko sprzątanych. bo on i tak niczego zdziałac nie może, kiedy konie tam mają całe kopyta całe pognite.
nie wiem czy rzeczywiście tak zrobił. ale byłam przy tym jak klientce powiedział, ze jesli przy jego nastepnej wizycie kon będzie miał kopyta tak samo niezadbane jakie zastał, to wiecej do tego konia nie przyjedzie - bo jest kowalem a nie rzeźbiarzem w zgniliźnie.
i mnie się jego postawa podoba. i tych z was, którzy nawołujecie właścicieli koni, ktore robicie, do zmieniania warunków utrzymania tych koni. bo taka jest prawda - jesli właściciele nie zmienią zywienia tych koni na właściwe (a co najmniej - lepsze, bardziej sensowne), ani nie zapewnią tym koniom sensownych warunków stajenno-padokowych, to wasza praca jest po prostu BEZ SENSU. efektów sensownych tez nie będzie. a wy będziecie tylko oszołomami bez zadnych osiągnięć.
Taaa... my same zapitalamy przy naszych koniach, żeby im te 90% zapewnić. Widzę efekty. Padam na pysk. I jak samodzielne werkowanie raczej nie jest powodem podśmiechów z nas (nie ma powodu, byłby to szczyt głupoty raczej bo do kopyt naszych koni ciężko się przyczepić porównując z innymi :cool🙂, tak z tego, że "przesadzamy przy koniach" dbając o czystość i dietę ludzie się nabijają. Cóż, może i wyglądamy jak frajerki, targając zimą siano w gęstych siatkach na padok na własnych plecach, czy latem zjeżdżając w środku nocy z pastwiska z taczką po sprzątaniu gówien albo dyżurując do 21, żeby na bieżąco wybierać kupy ze ściółki lnianej, ale przynajmniej mamy świadomość, że konie mają dobre warunki - w końcu jesteśmy odpowiedzialne za to co oswoiłyśmy.
Takiego standardu od "klientów" nie wymagam, ale koń ma wychodzić i mieć względnie czysto, strzałki mają być leczone przez właściciela - ja mogę pomóc dostarczając armex z niższą ceną wysyłki. Jeśli widzę złe efekty diety, to też o tym mówię. Tyle że tutaj są różne kategorie klientów - jeśli bieda aż piszczy, to suplementu raczej nie wywalczę. Mogę najwyżej wyprosić zmniejszenie dawki owsa/jabłek.
Jeśli mowa o suplemencie to ostatnio Sally napisała mi, że wysyła CA Trace do Południowej Afryki. Podobno konie mają tam objawy przedawkowania żelaza i braków w miedzi, potwierdzone badaniami siana (Sally pośredniczyła w analizach). Kurcze, zawstydziła mnie ta babeczka z Afryki, może i ja w końcu zbadam to siano :P
EDIT: Filmik z rehabilitacji ochwatu, bardzo mi sie podoba. Chciałabym nauczyć się tego "gipsowania"... Przyspieszyłoby to rehabilitację - tańsze niż but, łatwiejsze w obsłudze, odpada problem z dopasowaniem rozmiaru i terminami wysyłki, a w porównaniu do bosego kopyta - można np. mocniej scianę opitolić i postawić konia na takim bucie, flara sobie zrasta a zwierzę ma komfort. Ech, marzenie 🙂
To i ja sie wtrącę do tej rozmowy. My mamy pretensje do kowali ale powinniśmy mieć do samych siebie. Najgorsze jest to że ludzie nie widzą błędów jakie popełniają względem utrzymania swoich koni, powiem więcej jeśli ja jako właściciel pensjonatu wypuszczam konie na padok to jeszcze dostaje ochrzan od właściciela konia że go wypuściłam.Najlepsze jest to że spodkałam sie z taką sytuacja że właściciel konia powiedział mi iż obowiązek wypuszczania koni na padok należy do właściciela konia . A jeśli właściciel nie przyjedzie to koń ma stać w boksie .
Różne stanie, różni ludzie.
Nie powinno być tak, że jak masz konie, to musisz się na kopytach znać- od tego jest kowal jako specjalistą w tej dziedzinie. Czy jak ktoś ma dzieci to musi być pediatrą?
Mnie denerwuje jedna rzecz - zmowy miedzy kowalami. Jeden obsługuje daną stajnię to drugi do tej stajni nie przyjedzie. Więc to, że można sobie zawołać do konia "innego kowala" w wielu stajniach jest czystą teorią.
I teraz pytanie z cyklu "a podobno nie ma głupich pytań" - kulawizna spowodowana ochwatem (nie mówię o takiej, że koń w ogóle iść nie może), vs. kulawizna spowodowana syndromem trzeszczkowym (też nie mówię o takiej, że koń nie chce zrobić kroku) - czy w ruchu będzie podobna - w sensie czy koń prowadzony, kłusowany będzie wyglądał podobnie jeśli chodzi o jakość ruchu.
Czy po ruchu można poznać z czym koń ma problem - czy z trzeszczami, czy z ochwatem (bardziej rozumianym jako oderwanie ściany a nie pełna rotacja- nie mam na myśłi ochwatu patoligicznego)?
Problem jest taki, że w naszej polskiej rzeczywistości te 90% będzie raczej nieosiągalne.
Co nie znaczy, że nie należy próbować przynajmniej zbliżyć się do tego poziomu.
Edit:
Dea, badanie siana można też zrobić w Anglii.
Edit:
Dea, badanie siana można też zrobić w Anglii.
a bliżej - w Polsce tez 😉
kotbury, zgadzam sie, ani kowalami ani pediatrami byc nie muszą. ale odpowiednio dbać powinni. więc nie muszę znac sie na kopytach, ale jesli ktos kto sie zna mówi mi, że utrzymuję zwierzaka w nieodpowiednich warunkach, to powinnam te warunki zmienic lub poprawić. czyli znowu JA - mimo ze sięznac nie musze i dalej nie znam sie 😉
Dea, widzisz, teraz już nie ma to tamto, badaj siano!
Największy problem to zebranie próbki i udanie się na pocztę. Udanie się na pocztę to jest koszmar... jak już to zrobię, to mniej ważne dokąd wyślę 😉 Jak widziałam porównanie, to cenowo wbrew pozorom wychodzi podobnie za taki zakres analiz jak chcę zrobić. Sally obiecała pomoc w rozszyfrowaniu wyników, więc pewnie jednak wyślę do equi-analytical, jak już się zmobilizuję :P
Ruch typowo trzeszczkowy to WALENIE z pazura, oszczędzanie tyłu kopyta. Przy problemach z okolicą trzeszczkową/ścięgnem zginacza koń podczas stania odciąża jedną nogę wystawiając ją do przodu, podpiera się na czubku pazura (Akord tak robił z chorą łapą - ścięgno zginacza). Jesli dotknięte problemem są obie nogi, to wystawia je naprzemiennie do przodu, "przestępuje z nogi na nogę".
Ochwatowce chodzą często "od piętki", ale to nie jest taki fajny, swobodny wyrzut nogi, tylko sztywny ruch, drobne kroczki. Ogólnie sztywność jest bardzo wyraźnym objawem, bo ból odrywanej ściany jest duży. Koń z ochwatem nie musi stać w postawie ochwatowej. Może mieć na tyle bolesne piętki i na tyle odciążony pazur, że stoi sobie w najlepsze... podsiebnie. Taką postawę (wręcz pęciny pionowo) praktykuje ostatnio niestety koń, którego już prawie mi się udało wyciągnąc z ochwatu, z którym chodził ładnych parę lat. Niestety został na kaszel potraktowany megadawką sterydu. Fakt, nie kaszle. Ochwat mamy paskudny, oderwanie do samej koronki, taka ładna prosta ściana juz była, buuuu 🙁 Bogatsza o ostatni rok doświadczeń strugam go trochę inaczej, mam nadzieję, ze pozbiera się szybciej i ze jakoś przetrwa wiosenną trawkę bezboleśnie. W zeszłym roku na wiosnę zakulał 🙁
Po ostruganiu poszedł tak, że w sumie bez przyglądania się kopytom nie widać ochwatu "w ruchu" - od piętki, ale "zdrowo" od piętki, swobodny krok. Jestem dobrej myśli - choć nieco załamana. To tak w temacie właścicieli i ich pomysłów...
EDIT: nie ma ochwatu niepatologicznego!
Witam wszystkich sympatyków (opętańców 😤 ) dłubania w kopytach !
I od razu proszę o pomoc 😀
Pomoc, w zamówieniu tego amerykańskiego suplementu...
I od razu też zaznaczę, że nie mam karty kredytowej.. Dlatego też, założyłem konto paypal.
I tu mam problem, bo po kliknięciu "buy now" na stronie, pojawia się komunikat, ażeby powiązać z kontem PayPal kartę kredytową,..?!
Może wiecie, jak można od razu zapłacić z konta paypal?
Albo znacie jakiś inny, prosty sposób, jak mógłbym złożyć to zamówienie?
pozdrawiam
ps.
Dea extra robota z tym przykurczowcem 😉
Trzeba przelać gotówkę na konto w paypal. Można to zrobić normalnie z banku - przelewem. Instrukcje znajdziesz na stronie paypal (nie pamiętam już dokładnie, trzeba się zalogować i poczytać). Jeśli będziesz mieć pokrycie w gotówce na ten "wydatek", to taka opcja powinna się "pojawić" po kliknięciu w zakup. Wtedy jest już za późno na robienie przelewu 😉 on idzie kilka dni (u mnie, jak testowałam ten wariant, chyba 3 dni szedł).
taki przelew idzie od 2 do 4 dni roboczych i ... nie zawsze dochodzi, a wtedy pieniądze są zablokowane na około 3 tygodnie - po takim czasie wracają na konto bankowe. Wg mnie łatwiejsze jest powiązanie karty z kontem PayPal, i wcale nie musi być to karta kredytowa, może to być normalna karta płatnicza wydawana do konta. PayPal -> Moje konto -> dodaj karte 🙂
I działa to potem dokładnie jak w przypadku kart kredytowych, a w momencie powiązania większej ilości kart z jednym kontem przy każdej tranzakcji jest możliwość wyboru z której zostaną ściągnięte pieniądze.
Rzecz w tym, że ja juz przelałem, pieniądze ze swojego konta, na konto paypal i już one tam są.
Ale dalszym ciągu, po kliknięci w "buy now" jest ten sam komunikat o karcie kredytowej...
a jesteś pewna, że masz wystarczającą kwotę na ten przelew (po doliczeniu prowizji)? Hmm..
No co Ty, nie masz opcji "zmień" przy opcjach płatności? Ja mam.
s. chyba raczej "pewny" - ależ tu seksmisję mamy, domyślna opcja to kobieta 🤣
ja też mam, ale mam powiązane dwie karty. Jeśli zamawiasz te za 110$ to wychodzi obecnie 321,61zł...
Mam powiązaną jedną kartę i groszową kwotę na koncie - sprawdziłam, jest "zmień".
Ile dokładnie wyjdzie, to już zależy od kursu danego banku 😉
No nie mam... 🤔
Aa właśnie, może to chodzi, o tę prowizję, bo na koncie mam te 110$
a ile ona wynosi,to najwyżej przeleje parę groszy jeszcze?
przelewałaś $ ? Ja zawsze przelewałam złotówki i to PayPal przeliczał waluty. W chwili obecnej te 321,61zł to kwota już z prowizją (w PayPalu naliczają wg aktualnego kursu walut + 2,5%)
PEWNY (seksmisja- no tak wątek opanowany przez płeć piękną 😉 ) to ja jestem tylko tego, że przelewałem kasę w PLN i powinno być tego 110$ i ciut więcej
No przynajmniej, tyle było, te 3,4 dni temu.
Może to jednak za mało jest z tą prowizją, albo kurs $ się zmienił?
NO nić, spróbuje przelać jeszcze trochę kasy, może to coś zmieni.
Jak nie zmieni,to się odezwę jeszcze 🤣
Dzięki za pomoc 😉
EUREKA!!! 😀
Udało się, chyba rzeczywiście za mało pieniędzy miałem.
Poza tym odkryłem super szybki sposób doładowania konta paypal.
Czy ja mogę sie przypomnieć z pytaniami? Bo jakoś tak albo wszystkim umknęło, albo nikt nie zna odpowiedzi 🙂
Jakiś czas temu kasik wstawiała zdjęcie arabka z duzym przekrwieniem na pazurze w linii białej. Czy takie przekrwienie to ZAWSZE informacja o tym, co sie działo kiedyś, czy MOŻE to byc coś aktualnego (żywienie, złe werkowanie, jakiś kamyczek na padoku 🙂 ).
I z serii "głupie pytanie, ale potrzebuję mądrej odpowiedzi" 🙂 -mam wrażenie, że po ostatnim werkowaniu koń stoi bardziej podsiebnie przodami. Jedyne co zrobiłam inaczej, a czego jestem świadoma, to mocniejsze skrócenie pazura. Czy jest możliwe, że tak bolały go oderwania na przodzie, że stał mniej podsiebnie (nie chciał obciążać przodu), a jak zlikwidowałam tam dźwignię i ewentualny ból od tego pochodzacy to "poczuł" że boli go też strzałka i stanął podsiebnie żeby ją chronić? Tak jak mówiłam, głupie pytanie ale potrzebuje odpowiedzi :P
Drugie - możliwe.
Pierwsze - nie wiem na 100%, ale wydaje mi się, że krew może wzdłuż linii białej ściekać i to może być coś bardziej aktualnego niż przy piłowaniu przekrwionej ściany. Za mało mam danych żeby to na 100% potwierdzić... Ściana to zawsze jest historia.
Wracając do żywienia -dopiero teraz zauważam, ze górale bardzo prawidłowo żywią swoje konie: koń dostaje garść owsa i worek sieczki do tego. Zawartość NSC wychodzi poniżej 16%. Ale nie wynika to z ich obliczeń bilansowych -tylko z prostego faktu ,że od nadmiaru owsa konie brykają -tak mi wprost wyjaśnili swój punkt widzenia 🤣