Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym
A myślałam,że tylko ja mam takie schizy 🤔wirek: ze wstawaniem co chwilę.
Co do karmienia to ja myślałam,że moja mała je dużo bo daje jej ok 100ml na jedno karmienie co 3-3,5godz ale widzę,że to nie jest aż taka duża porcja.
Cierp1enie, sto lat dla Julki!!! Torty pierwsza klasa 🙂 A za zaproszenie dziękujemy :kwiatek:
Pegasuska, każda mama tak ma. Ja to wogóle poza zrywaniem się z łóżka na kazdy szmer w łóżeczku, to jeszcze budziałam się na ranem w panice przekopując nasze łóżko w poszukiwaniu Oskarka, który w tym czasie smacznie spał w swoim łóżeczku 🤔wirek: To z czasem przechodzi i budzisz się tylko jak potrzeba.
Co do mycia ząbków, to ja kupiłam taki zestaw 3 szczoteczek na Canpola. Pierwsza to w zasadzie nie szczoteczka, tylko taka kula z silikonowymi wypustkami do masowania dziąsełek, potem są dwie szczoteczki. Oskar bardzo lubił masowanie dziąseł co wieczór, potraktował to jako fajną zabawę i oby mu już tak zostało na całe życie 🙂
Laguna - no to czadowo 😀 obyśmy znowu nie trafili z tym samym terminem 😀
Jak będziesz kiedyś w okolicy Wrocławia to wpadaj do Lubina na kawkę :kwiatek:
Repka - dziękujemy :kwiatek: zapraszam, zapraszam do Lubina 🙂
Galop - czemu nie widzisz 🙁 dziwne, może jeszcze raz zmodyfikuję wypowiedź.
Dziękuję :kwiatek:
ircia - dziękuję :kwiatek: zrób, zrób jeszcze do tego truskawki i mmmmmm pycha ja jak się lenię to kupuję gotowy biszkopt 3 częściowy 🙂
muffinka - no mam nadzieję, że będą zadowoleni 🙂 zdjęcia jutro będą robione więc wstawię fotki 🙂
dziękuję wszystkim za miłe słowa :kwiatek:
my właśnie udekorowaliśmy salon balonami i serpentynami 🙂
sałatka mi została do zrobienia, a mi się już nic nie chce 😵
Ciepr1enie teraz już widzę. BOMBA!!!!
A napiszesz jak robisz tort, czym przekładasz biszkopty?
Trzymam za Ciebie i za Lagunę kciuki, żeby Wam się szybciutko udało z Rodzeństwem!! A czy planujecie w jakikolwiek sposób płeć czy to co będzie to będzie super?
Ja tylko dodam jeszcze do tych wysypek, bo zostało źle zrozumiane. Nie napisałam, żeby z tym
nie iść do lekarza. Sama z tym byłam, ale dowiedziałam się tego samego, co
aketter, że to "reakcja na środowisko". Trochę smarowania zwykłą Ziajką i samo przeszło. Nikomu nie odradzam chodzenia do lekarza, tylko odradzam niepotrzebne nakręcanie :kwiatek: Sama latam z byle pierdółką.
My zmagamy się aktualnie z naczyniakiem na powiece. Naczyniak maleńki, jakieś 2-3 mm, w zasadzie to schodził, ale niestety zaczął się powiększać i z powieką zaczyna się coś dziać. Wygląda, jak spuchnięta, przez co oczko wygląda na minimalnie mniejsze (lekarka musiała się dobrze przyglądnąć, żeby to zobaczyć).
Ceierp1enie ja przez Ciebie też zrobiłam wczoraj tort 😵 tak bez okazji.
BTW - wszystkiego najlepszego dla pociechy 🙂
Edit - na dowód
pokemon mam ochotę wybrać się do Ciebie na kawkę 🙂
Laguna, Cierp1enie - hehe to żeby być tuż po Was musielibyśmy wystartować w styczniu 2012 😀
Torty super, może sama spróbuję swoich si za miesiąc 😁 A na razie walczymy z zębami. Noc była koszmarna, 4 godziny płaczu 😕 a potem sen przez 40min i znowu. No ale ząbkowanie też kiedyś przechodzi, więc damy radę 😉
pokemon mam ochotę wybrać się do Ciebie na kawkę 🙂
Zapraszam 🙂
Współczuję tych ząbków. Zaczynam się tego bać i już sprawdzam, czy coś Dzidzusiowi z dziąseł nie wyłazi 😁
Postanowiliśmy, że na następny weekend robimy próbny wyjazd z Dzidziusiem na krótkie "wczasy".
Zapomniałam napisać - Dzidziuś zaczyna spać prawie non stop po 7 godzin w nocy 😎
Cierp1enie, tort super!
Właśnie znalazłam opakowanie pieluch HAPPY, rozmiar 3, 64 szt w opakowaniu (zużyliśmy ze 3 szt)
Nie są mi potrzebne, chętnie komuś oddam. Jeśli jest tu ktoś z Wawy (Mokotów), i chciałby wpaść po odbiór, najlepiej dziś, to zapraszam.
Galantova- to bierz się do roboty 😉
My żeby wcelować znowu tak idealnie jak Cierpienie chyba powinniśmy juz zacząć się starać, bo o Zośkę staraliśmy się prawie rok.......
Dziwne że tak mnie teraz wzięło na rodzęństwo dla Zośki. Mimo, że się strasznie boję. Jeszcze bardziej niż przed pierwszą ciążą. Boję się porodu, połogu i czy dziecko będzie zdrowe.
Ale chcę aby Zosia miała rodzeństwo, ona sama jest już coraz większa, więc i coraz bardziej samodzielna- to i z maluchem już będzie łatwiej. No i nie chcę aby była duża różnica wieku między nimi, żeby mogły się ze sobą bawić 🙂
Laguna dobry plan 😉 Też bym chciała rodzeństwo dla Filipa ale boje się że finansowo nie podołam...już mam stresa co zrobie z koniem za parę miesięcy jak skończą mi się marne oszczędności.
Dlatego ja wciąż się zastanawiam, czy w ogóle mieć dzieci, póki jeszcze ich nie mam, jeszcze wszystko "można", a jak się pojawią... to trochę koniec życia, co? Konia sprzedać, auto sprzedać... Przerażające :p
Nie wyobrażam sobie sprzedać konia a z drugiej strony nie chcę też teraz oddawać Filipa do żłobka aby iść do pracy. Uważam że jest za malutki, chyba by mnie cholera wzięła ze świadomością że on tam gdzieś sam jest i dotykają go jakieś obce baby 🤔wirek:
maleństwo- powiem Ci tak: koń i tak prędzej czy później ci zdechnie, samochód się zestarzeje i zardzewieje. Dziecko będzie Twoją radością, wsparciem, towarzystwem do końca życia.
Ja odkąd mam Zosię inaczej patrzę na te sprawy o których napisałaś. Dziecko oducza egoizmu i materializmu.
A nawet nie jestem w stanie opisać jaka to jest radość gdy wracam do domu i taki mały szkrab zasuwa jak najszybciej potrafi na czworaczkach do drzwi, żeby już w wejściu wspiąć mi się po nogach na ręcę (mimo, że nazywa mnie tata 😁 ) i dać buzi. To są takie momentu za które oddałabym wszystkie konie i samochody świata.
I już mnie nie obchodzi czy ostatni raz kupowąłam dla siebie jakieś ciuchy czy książki rok temu.
Do pieniędzy podchodze teraz tylko pod kątem zapewnienia Zosi spokojnego życia.
I pojawienie się dziecka to wcale nie jest "koniec". Wszystko zalezy tylko od Ciebie i od tego czy pozwolisz się zamknąć w domu.
Mam znajomych którzy całe życie podróżowali po swiecie, prowadzili bogate zycie towarzyskie i narodziny dwójki dzieci NIC nie zmieniły. Nadal potrafią w kilka dni podjąć decyzję, że wsiadają w pociąg i jada z namiotami w dziką mazurską głuszę.
no właśnie, też mam dylemat...
to nawet chyba nie jest problem, że dziecko to jakieś ogromne wydatki (jeszcze, bo pewnie im starsze, tym więcej), tylko naprawdę nie ma kiedy zabrać się za zarabianie kasy. Też sobie nie wyobrażam oddać Julkę do żłobka, za bardzo bym się bała. A kiedy jesteśmy razem w domu, to ni chu chu nie jestem w stanie skoncentrować się na czymkolwiek, poza nią - zresztą to chyba dobrze i każda matka tak ma. Idealnie by było, gdyby do nas ktoś przychodził i bawił się z Julką, a ja w innym pokoju zajmowałabym się pracą. Nie wiem tylko, czy to wykonalne - próbuję znaleźć jakąś Mamę z dzieckiem w wieku Julki, żeby przychodziła do nas w roli niani. Myślicie, że to wykonalne? Czy darować sobie...?
Laguna, jak nie dałaś się zamknąć w domu?
Ależ mi nawet nie chodzi o materializm. Raczej właśnie boję się, że nie podołam finansowo, nawet przy braku konia i samochodu. Że nie zapewnię dziecku jakichś tam warunków do życia. Choć w sumie moim rodzicom też się nie przelewało jak ja się urodziłam i dali radę... Ale to były inne czasy, jakoś ten współczesny świat mi się wydaje mało przyjazny...
Aj, takie tam rozważania, wiadomo, że póki teoretyczne, to sobie można gadać. Ja w sumie jestem w momencie życia, kiedy kompletnie nie wiem, co mam z nim zrobić. Czy chcę konie, czy ich nie chcę, czy chcę zostać w Warszawie, czy zostawić ją w trzy diabły...
Co do mycia ząbków, to ja kupiłam taki zestaw 3 szczoteczek na Canpola.
Ja też taki zestaw posiadam i jestem z niego bardzo zadowolona, następna jest taka szczoteczka z jednym rządkiem silikonowych włosków, a później już normalna, malutka szczoteczka do dębów.
Naprawdę świetne torty dziewczyny! Aż ślinka cieknie jak się na nie patrzy i czyta o tych wszystkich urodzinowych przysmakach. U mnie były skromne urodzinki ze względu na mały metraż domu (dwa małe pokoje, kuchnia i łazieneczka). Goście przyszli, zjedli ciasto, tort, popili herbatką i sio do domu 🙂
Ja mam tylko jedną obawę jeżeli chodzi o kolejne dziecko, podobno im więcej porodów tym bardziej bolesne jest obkurczanie macicy podczas połogu. Przy drugim porodzie leżała ze mną na sali kobieta po 4 dziecku i dosłownie co jakiś czas zwijała się z bólu tak ją macica bolała. 😵
Laguna - pięknie to napisałaś, nic dodać nic ująć. Ja bym chciała rodzeństwo przed 30-dziestką ale niewiele czasu już mam 😂
Dla mnie to też nie jest koniec życia, tylko początek czegoś nowego, a nawet lepszego. Koniem jeszcze się nacieszę, a raczej obie się z Mają nacieszymy. Do pracy wracam w kwietniu (udało mi się zmienić w trakcie urlopu wychowawczego, wbrew opinii że młode mamy są niechętnie zatrudniane), mam akurat super sytuację, bo moja mama jest już na emeryturze i zajmie się Mają.
poki - mam pytanie medyczne - czy jest jakaś różnica pomiędzy paracetamolem a ibuprofenem, w sensie mocy działania? Bo panadol nic nie dał, a nurofen już owszem (szkoda że tylko na 2h).
maleństwo- powiem Ci tak: koń i tak prędzej czy później ci zdechnie, samochód się zestarzeje i zardzewieje. Dziecko będzie Twoją radością, wsparciem, towarzystwem do końca życia.
Jakże piękne i prawdziwe :kwiatek:
Laguna masz w 100% rację. Ja odkąd jest Filip mocno zmieniłam podejście do niektórych spraw. Nawet doszło do tego że jak już uda mi się wyrwać z domu do konia, to jak już do stajni dojadę to marzę tylko o tym aby już do Filipa wrócić. Ostatnio jeździłam pół godziny bo już mnie nosiło do domku 🤔wirek:
Mimo wszystko jednak nie chciałabym oddać konia, zbyt dużo dla niego poświęciłam. Chciałabym aby był. Ale mimo że Rubin ma współdzierżawcę to jednak finansowo ledwo daję radę. I nie wiem co będzie dalej.
Magdalena - trochę to walki kosztowało, bo np od mojego taty ciągle słyszę, ze powinnam więcej czasu poświecać Zosi, a nie mysleć o zdjęciach, szkołach, koniach itp.
Ale małymi kroczkami coraz bardziej domagałam się czasu dla siebie. Najpierw wypady do zaprzyjaźnionej stajni gdzie kiedys konie trzymałam, do znajomych, na zakupy. Potem zapisałam się do szkoły fotografii. Wszystko kwestia dobrej organizacji i nie przejmowania się tym co mówią inni
Muffinka- ale ja też nie puściłam kompletnie laby na zasadzie- mam dziecko więc już mnie w ogóle moje konie nie obchodza.
Posiadanie zwierzęcia to taka sama za niego odpowiedzialność jak za dziecko.
Dlatego zrobiłam wszystko, aby moje czworonogi na czas mojej przerwy w jeździectwie jak najmniej to odczuły. Legato jest w stajni u forumowej Baszni. I mimo że pojawiam się u niego "raz na ruski rok" to ma najlepiej jak może mieć w obecnej sytuacji. Nie stoi zamknięty w boksie, bo całe dnie siedzi na łąkach, ma za sprawą nieocenionej Baszni ( :kwiatek: ) regularna opiekę kowalską, weterynaryjną czy zwykłe podrapanie za uszkiem. I pewnie nie jest koniem nieszczęśliwym mimo, że mógłby mieć więcej kontaktu z człowiekiem.
Cyron jest w dzierżawie. Chodzi nadal w sporcie (obecnie kl "C"😉. Jestem w bardzo regularnym kontakcie z jego jeźdźcem, odwiedzam go i uważam, ze na dzień dzisiejszy sama nie zapewniłabym mu takich warunków jakie ma u Jacka (przydomowa 3-boksowa stajenka, hala, padok, rodzinna opieka)
Galantova- ja tez chcę dwójkę przed 30-stką 😉 Dlatego aby sie wyrobić musiałabym zaciążyć w listopadzie tego roku 😁
Laguna, ale technicznie jak to robisz? Kto jest z Zośką, jak Ciebie nie ma?
Staram się układać sobie plan tak aby już był w domu mąż, albo była możliwość zostawienia Zośki z moim tata.
W ostateczności biorę ja ze soba 😉
maleństwo, owszem, jest to po części koniec, ale koniec jakiegoś etapu w twoim życiu. A początek czegoś naprawdę niesamowitego 😉 Czy zrezygnujesz z siebie, to zależy tylko od ciebie. Ja z dzieckiem skończyłam studia, z dzieckiem pracowałam (głównie w domu), nic mi się nie zawaliło. No, poza spaniem do 12 😉 Teraz też wiem, że koń to po prostu..no koń. Owszem, nie wyobrażam sobie życia bez koni, ale po stokroć wolę pojechać z synkiem na weekend na kaszuby niż lecieć do konia 😉 U konia jestem na tyle często, na ile pozwala mi na to życie po prostu- praca, dom, własne zdrowie.
Poza tym jak już dziecko pójdzie do przedszkola, to dopiero jest gigantyczny oddech 😀
No ja to wszystko niby wiem... Ale póki co to czysta abstrakcja. A ja jednak egoistka jestem i boję się, że przez to byłabym złą mamą. I bardzo boję się utraty siebie, stania się tylko i wyłącznie matką... Ale - pożyjemy, zobaczymy. Póki co moje życie wypełnia niemal wyłącznie praca, przez którą nawet nie umiem się cieszyć weekendem, bo cały czas się stresuję, ze nie jestem dość dobra i ze na pewno mnie zaraz wywalą 😉
Może masz toksyczną pracę? Uważam, że jak człowiek nie czuje się pewnym bycia rodzicem, to nie powinien nim zostać 😉 Owszem, instykt może i przyjdzie w czasie ciąży czy później- a jak nie przyjdzie..?
Ja ostatnio, jak pojechałam na zakupy, na co cieszyłam się jak głupia 😁 zostawiłam Dzidziusia z moją mamą. Dzwoniłam co 20 minut 😵 i zakupy polegały na tym, że przeleciałam po sklepach szybko w kierunku wyjścia, bo ja chciałam już do dziecka 😡
poki - mam pytanie medyczne - czy jest jakaś różnica pomiędzy paracetamolem a ibuprofenem, w sensie mocy działania? Bo panadol nic nie dał, a nurofen już owszem (szkoda że tylko na 2h).
Ibuprofen to niesterydowy p/zapalny, a paracetamol to chyba jakaś syntetyczna pochodna czegoś, ale nie NLPZ. No i paracetamol właśnie działa do dupy 😉 Mają inny mechanizm działania, dlatego tak różnie działają.
Toksyczną to ja mam szefową, dla której trwa wieczny kryzys w branży i potrafi powiedzieć "a może najlepiej, żebyśmy wszyscy popełnili samobójstwo?".
A czy w ogóle można się "czuć pewnym bycia rodzicem"? To skok na głęboką wodę, totalna zmiana, totalne nieznane. Niby mi się włączył instynkt dość mocno (a zawsze się zarzekałam, ze never ever), ale ja jestem perfekcjonistką i we wszystkim chciałabym być idealna albo nie być wcale. Chore 🙁
Można, to po prostu przychodzi samo. Dziecko skutecznie oducza perfekcjonizmu, ale nie można obiecać, że tak się stanie na pewno. Mam jedną dobrą koleżankę, która urodziła dziecko i jest po prostu nieszczęśliwa 🙁 Owszem, o synka dba, jest świetną mamą, ale tylko dwie osoby wiedzą, że gdyby mogła cofnąć czas, to z decyzją o dziecku jeszcze by zaczekała lub nie miała go wcale. I nie jest to tak, że jest to jakaś wariatka. To normalna kobieta, na fajnym stanowisku, z bardzo kochanym mężem, o finanse nie muszą się szczególnie martwić. Mąż ją wspiera we wszystkim- a jednak ona czuje, że nie jest nadal sobą. Liczę, że jak dziecko pójdzie do przedszkola, to w końcu złapie oddech, bo przecież każdy ma jakiś kryzys związany z posiadaniem dziecka..