Co mnie wkurza w jeździectwie?
Każdy robi jak chce, ale ja nigdy nie paliłam...także nie wypowiem się na temat czy bym się mogła powstrzymać na ten czas.
ale ja moge sie powstrzymac. potrafie nie palic przez np tydzien. tylko lubie palic.
Ale dyskusja się rozwinęła.
Już piszę o co mi chodziło.
Po raz kolejny na zawodach widziałam na rozprężali jeźdźca ze szlugiem 😵 Dla mnie sytuacja nie do przyjęcia.
Palenie z siodła szkodzić koniowi raczej nie może (fizyka mówi, że dym idzie do góry 🙂 ). Kwestie estetyki natomiast dla różnych ludzi mają różne znaczenie.
Nie mówię, żeby w ogóle zabronić palić. Ale palenie na hali lub w towarzystwie po prostu mi się w głowie nie mieści.
Uważam, że na godzinę w siodle można się powstrzymać.
Rajdy jak to rajdy - rządzą się swoimi prawami i tu jestem w stanie zrozumieć palenie (za zgodą towarzystwa). Samej zdarzało mi się trzymać jakąś puszkę 😡
dlatego bardzo chwali się katji, że pyta o pozwolenie. Sama jestem uczulona na tytoń i bardzo chciałabym by wszyscy respektowani zasadę nie palenia przy innych. Tak, jestem na tyle wredna, że drę się na ludzi palących w pociągach i na przystankach. 😁
To jest jak z przeklinaniem 😉 Jednym przeszkadza, innym nie, niektórym imponuje, a jeszcze innym powszednieje 😉
Ostatnio na hali ujeżdżeniowej mieliśmy małą awanturkę, właśnie z tego powodu, że jedna kobieta oburzyła się jakich słów używał trener (facet dodam) jeżdżący na koniu uczennicy 😉 Koniowi na pewni nie przeszkadzało, właścicielce konie (przynajmniej tak wyglądała) też raczej nie, a jednak ktoś uznał to nie na miejscu, mimo że 5 innych osób na hali kompletnie nie zwróciło uwagi.
Z paleniem jest podobnie, jednym przeszkadza, narusza ich poczucie estetyki, innym nie 😉
A mnie wkurza, że podczas gdy rekreacja ma jazdy prywatni właściciele lonżują swoje konie.
Ja rozumiem, mają do tego prawo, w dzień wolny od pracy. Ale prawdę mówiąc nie mogliby poczekać godziny ? Czasem nawet pół. Bo rekreant też człowiek, hala nie za ogromna, 3 konie + lonżowany jeden na połowie hali i nic się nie da zrobić (szczególnie, kiedy któryś z koni jest kopiący).
Ta... tylko zauważ, że większość prywaciarzy to ludzie pracujący - w końcu za coś muszą konie utrzymać - a co za tym idzie często przyjeżdżają do swojego konia o 18. Sama jestem takim przykładem i szczerze mówiąc średnio mi się uśmiecha gdy przyjeżdżam wieczorem do konia, zmęczona po pracy, czekać godzinę aż skończy się rekreacja żeby wejść z koniem na maneż. A potem wracać ze stajni do domu o 21 :P
Mnie natomiast zdenerwowała kiedyś w stajni sytuacja z pewnym rekreantem. Była zima, na maneżu nie dało się jeździć więc jazdy odbywały się na pastwisku. Mamy 3 sąsiadujące padoki, na jednym odbywała się jazda rekreacyjna, ja weszłam z koniem na padok sąsiedni. A że kobyła bywała porywcza, zakłusowała z większym impetem niż zwykle. Pech chciał, że w tym samym momencie jednemu Panu z rekreacji "spłoszył się" koń. Spłoszył, tzn nie wiadomo z jakiego powodu zrobił mu nagle 3 foule galopu. Pan spanikował. Po jeździe zaczepiła mnie instruktorka mówiąc, żebym nie jeździła na moim koniu podczas gdy prowadzona jest rekreacja bo klienci sobie tego NIE ŻYCZĄ 😂 dodam że wtedy oprócz instruktorek byłam jedynym właścicielem prywatnego konia w stajni. na szczęście sprawa rozeszła się po kościach :P Dlatego jestem teraz trochę cięta na takich zarozumiałych rekreantów.
A dla mnie to nie jest zarozumialstwo - bardzo chwalę sobie miejsca, gdzie rekreacja ma wyznaczone godziny - i nie mogą osoby prywatne wjeżdżać. Co by nie mówić rekreacja to ludzie uczący się jeździć - powinno być zapewnione im minimum bezpieczeństwa. Coś takiego jak lonżowanie w ogóle nie powinno mieć miejsca. Dlatego, że to stwarza potencjalne zagrożenie a Ci ludzie najprawdopodobniej nie będą umieli ogarnąć koni jak coś się zacznie dziać.
Aaa, mówię to z perspektywy posiadania prywatnego konia. I jako osoba pracująca i przyjeżdżająca do konia wieczorami dalej świetnie rozumiem to, że rekreacja ma prawo we w miarę bezpiecznych warunkach uczyć się jeździć. A lonżowania koni obok jeżdżących nie toleruję w ogóle. To jest potencjalnie niebezpieczne i już.
A czym się różni koń prywatny od rekreacyjnego, że ten pierwszy nie powinien się znajdować na maneży gdy rekreanci jeżdżą? Każdy koń może dostać nagle świra, sama byłam świadkiem sytuacji gdy konie rekreacyjne się płoszyły i wydziwiały. Jeżeli już mi się zdarzy jeździć na maneżu razem z rekreacją (a staram się tego unikać) to staram się jeździć tak by im nie przeszkadzać i nie szaleć a z galopami czekam aż rekreacja skończy jeździć. Ja nie widzę zagrożenia w stępowaniu i kłusowaniu po maneżu w tym czasie co nie jeździ rekreacja a ja nie wchodzę im w drogę:P
Ja osobiście nie lubie się ciaśnić na hali z rekreacją, więc po prostu czekam aż się szkółka skończy i wtedy wchodzę.
[quote author=Rydon link=topic=885.msg843796#msg843796 date=1294495545]
A mnie wkurza, że podczas gdy rekreacja ma jazdy prywatni właściciele lonżują swoje konie.
Ja rozumiem, mają do tego prawo, w dzień wolny od pracy. Ale prawdę mówiąc nie mogliby poczekać godziny ? Czasem nawet pół. Bo rekreant też człowiek, hala nie za ogromna, 3 konie + lonżowany jeden na połowie hali i nic się nie da zrobić (szczególnie, kiedy któryś z koni jest kopiący).
Ta... tylko zauważ, że większość prywaciarzy to ludzie pracujący - w końcu za coś muszą konie utrzymać - a co za tym idzie często przyjeżdżają do swojego konia o 18. Sama jestem takim przykładem i szczerze mówiąc średnio mi się uśmiecha gdy przyjeżdżam wieczorem do konia, zmęczona po pracy, czekać godzinę aż skończy się rekreacja żeby wejść z koniem na maneż. A potem wracać ze stajni do domu o 21 :P
[/quote]
Akurat miałam tu na myśli dni wolne od pracy 😉
Bo rozumiem, że większość ludzi ma czas tylko popołudniami dla swoich koni. Co do samej jazdy rekreanci-prywaciarze nic nie mam, niech sobie jeżdżą, ale konkretnie mnie denerwuje właśnie lonżowanie koni, kiedy inni (nie ważne, rekreant czy prywaciarz) są w trakcie jazdy.
Świadczy to nawet o braku wyobraźni -> patrz : kon rekreacyjny się spłoszy, taki rekreant nad nim nie zapanuje, wpadnie w lonżę i wtedy moga sie różne niemiłe rzeczy wydarzyć.
Ot tak z mojego punktu widzenia 😉
NIe rozumiem.
U nas hala także jest nie za duża (16x30) ale w ogóle nie wyobrażam sobie sytuacji w której rekreacja "miesza się" z jazdami prywatnymi. 🤔
Jest zeszyt z godzinami, są zapisy. każdy wie kiedy przyjeżdża, o której ma hale i kiedy jeździ rekreacja.
Czy to moja stajnia jest dziwna, czy te bez planu jazd? 🤔
Te bez planu jazd. Znam stajnię, gdzie rekreacja ma 2 godz. dziennie - tylko dla siebie - nikt wtedy inny nie jeździ. Ale oni też nie jeżdżą poza tymi godzinami. Trzeba czekać, ale przynajmniej jest normalnie - w miarę. Nikt nikomu nie przeszkadza.
Zamkowa - ja mówiłam głównie o lonżowaniu, to raz. Dwa - koń rekreacyjny od prywatnego się nie różni, ale jeździec a i owszem tak. Konie rekreacyjne to konie rekreacyjne - jeden się spłoszy (nawet obcy) a reszta pójdzie prawem stada i zastępu. Trzeba minimalizować sytuacje takie.
Z tą lonżą to prawda.
Jeśli chodzi o jazdy z rekreacją to niestety u nas w sezonie letnim było tak, że ciężko było się załapać na wolny maneż. W weekendy pozostawała jeszcze opcja w porze obiadowej a w tygodniu niestety często do 19 był zajęty maneż. Ale jak się uprzeć to na padok też można iść pojeździć😉
Zeszyt jest, rekreacja ma głównie jazdy zawsze o tych samych godzinach, więc żadnych niespodzianek dotyczących rekreacji nie ma.
Głównie zamieszanie robią prywatni, którzy doskonale wiedzą, kiedy są jazdy. Powtórzę więc, że rozumiem ich sytuację, pracują, nie mają czasu, ale jakoś zimę trzeba przeżyć ( w lato hala + dwie ujeżdżalnie, czyli problemu jako takiego nie ma).
a moze by tak jednak przenieść się do własciwego watku z tą dyskusją? np do tego pod tajemniczym tytułem "szkółki a "prywaciarze" w jednej stajni" http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,42883.0.html ?
Naszła mnie taka refleksja.... W sumie nawet nie wkurzanie....
Jak to jest, że ludzie, którzy jeżdżą x czasu, dostają konie do jazdy, mają opinię generalnie dobrych jeźdźców [i nawet faktycznie dobrze jeżdżą] mają beznadziejne podejście do koni gdzie priorytetem jest zrolowanie głowy konia tak, by ten ledwo coś widział i jeżdżenie w ten sposób non-stop? Jeszcze najlepiej woooolllnoooo...... jak najwoooolniej..... tak, żeby ten koń ledwo stawy skokowe zginał, ledwo nogi podnosił, ale byle idzie wolno i ma głowę za pionem. Mocno za pionem. Nosz, kurde, koń z głową przed pionem to jakaś obraza, oznaka kiepskiego jeźdźca czy co? I jeszcze do tego dochodzi notoryczne, nagminne i mega-popularne sznurowanie koni gumami. Nosz, już nie mogę patrzeć na konia na gumach i tracę ochotę na oglądanie dalszych poczynań pary, nawet jeśli ten w siodle jeździ 20 lat dłużej ode mnie. 🙁 Dobra, jakiś początkujący czy inny niedzielny jeździec to może po prostu nie wiedzieć i kombinować jak się da, ale człowiek, który x lat w tym siedzi, na zawody jeździ, wiele koni pod sobą miał i na serio nie wygląda na koniach jak jakaś pokraka tylko ładnie i zgrabnie?
A inni chwalą... 😲
Racja. Ja nawet nie rozumiem sensu tych gum, po co one w ogóle są? Koń przez nie dostaje co chwilę po zębach, nie ma swobody i bardzo łatwo go zaciągnąć w pysku. Ale przecież chodzi zebrany! Nieważne, że później będzie jeszcze gorzej chodził. 🤔wirek:
Co do samego słowa zebranie. No właśnie. Wkurza mnie to, że tym terminem coraz więcej ludzi określa konia, który ledwo opuścił nos, jest spięty jak cholera a zad zostawił gdzieś za górami za lasami. Czyli wychodzi na to, że zebranie = chociaż minimalne zrolowanie! Nie wiedziałam, dzięki ludzie za oświecenie! 🙄 Najgorsze jest to, że takie osoby nawet nie pofatygują się, żeby dowiedzieć się co to cudowne słowo rzeczywiście oznacza. Ich koń obwiązany patentami chodzi zebrany i już.
Vanilka, Ooo to, to, dokładnie.
Dobra, jeszcze jakoś przeboleję te konie "na sprzedaż", interes się kręci, konie trza sprzedać, czasem czas nagli.... ale, kurde, tak robią ludzie, którzy jeżdżą cudze albo swoje konie i MAJĄ CZAS żeby sobie pomału rzeźbić i to mnie w sumie najbardziej rozwala na łopatki. Podziwianie takich ludzi też.
Ba - ci jeżdżący mają trenerów, regularnie pakują zadki na zawody, ale niiieee..... po co się męczyć, jak gumy łepek ładnie ustawią, konia zwolnią i będą wyglądać pro. 👿
mnie cholera bierze na samą myśl o 'pseudofachowcach' każdej dziedziny. Co nie powiesz ON wie lepiej 😤 szlag mnie trafia jak widze niesamowitą hipokryzję o tu na forum. osoby, które prowadziły 'treningi' nie mając papierów instruktorskich, rzucają się na innych pseudoinstruktorów, trąbiąc jacy oni są źli i okropni... żenuaria. 🤦
(żeby nie było, nie piję do osób, aktualnie kłócących się w 'fotoblogach i kwiatkach' a przytaczam przykład sprzed paru miesięcy...)
A mnie wkurza, że coraz mniej jest osób, na których można się jeździecko i wychowawczo wzorowac.
takie szkółkowe podejście, które mija z czasem bo większość ludzi daje sobie coś wytłumaczyć wink)
No właśnie. Większość, ale nie wszyscy. Jak już tu ktoś wspomniał, są i takie zawzięte typy które nikogo nie słuchają i zawsze wiedzą lepiej, nawet jeśli nie mają racji. Ale to nie tylko w dziedzinie jeździectwa.
ikarina lepiej bym tego nie ujęła. Bo skoro "autorytety" w stajniach pakują konia w czarną, gumki, wypinacze itp i jedziemy, to ich ewentualni naśladowcy co robią? To samo. Nawet jeśli nie wiedzą jak używać. I to jest smutne 🙄
Mi kiedyś pewien jakże bardzo znający się pan próbował wcisnąć, że zakładanie ochraniaczy powoduje urazy ścięgien... 🤔wirek:
Tyle, że nie chodziło mi tylko o naśladownictwo merytorycznie - są trenerzy, którzy wiedzę mają taaaaaką i na prawdę chciałoby się miec takie podejście do koni, ale co z tego, skoro na treningi/zawody przychodzi pijany, klnie jak szewc przy dzieciach, albo sobie robi dziecko na boku z nastolatką 🤔
Wkurza mnie nieco to, że instruktorom, trenerom czy prywaciarzom gdy nie mają czasu (oczywiście nie wszystkim jednak już parokrotnie widziałam takie obrazki) wystarcza 10 minut na rozstępowanie i kłus, potem 20-25 minut galopu, kółko czy dwa stępa i koniec jazdy. Rozumiem pośpiech ale czy nie lepiej w takiej sytuacji po prostu poćwiczyć coś tam na spokojnie w niższym chodzie.
Chess, tak z ciekawosci - gdzie jezdzisz?
W Hubercie jednak jak mam być szczera wspomniane sytuacje dotyczą głównie stajni gdzie obserwowałam i jeździłam na wakacjach (Kujawsko Pomorskie i góry).
Chess w jakiej stajni w kuj-pom widziałaś takie rzeczy? 👀
Biorąc pod uwagę obciążenia dla konia w kłusie i w galopie to jakbym miała robić szybką jazdę to raczej stęp + galop niż kłus. Koń mi się 100 razy szybciej w galopie rozluźnia i zresztą często zaczynam od przegalopowania konia przed kłusem.