Hity naszego dzieciństwa
Dodofon, albo w garnku krówki rozpuścić 😀 pozniej wymieszac z ryzem preparowanym i formowac szyszki 😉
dokładnie takie robi nadal moja mama
a co do reklam...to pierwszy nie był Prusakolep?
godzina policyjna w czasie stanu wojennego! 😜
czolgi w Warszawie i koksowniki na ulicach!
...koksownik nawet na dzialce jakos pozniej mielismy 😁 dobry do palenia lisci 😁
to jest reklama mojego dziecinstw a😀 😁
a tak wyglądałam w wieku 6-7 lat 🙂 w sensie rodzaj ubioru 🙂
Dodam jeszcze że nagrania Kukulskiej , piosenki Tik Taka i muzyka filmowa z Akademi Kleksa cały czas chodziły w stereo 🙂
a ja pamietam, jak Pollena rozdawala 10 koni albo 10 polonezow - do wyboru 😁 Trzeba bylo wyciac iles tam wizerunkow "occa" i wyslac 😁
Pamiętam jeszcze Krasnala Hałabałę, Zająca Poziomkę, Kulfona i Monikę 🙂
[quote author=Bogdan link=topic=43305.msg858313#msg858313 date=1295290567]
Jak to do czego? nalewali wodę, zawiązywali i zrzucali z bloku- nie ważne na kogo.
Nie mieszkalam w bloku...
Wiec zapewne cel ich byl inny 🙂
[/quote]
Ja mieszkalam przez 10 lat i RAZ JEDEN się tak bawiłam z kuzynem. Balonami z wesela chrzestnej co prawda, ale zabawa była przednia. Zwłaszcza, że na dole była uliczka-deptak. Tyle, że nie wzieliśmy pod uwagę faktu, iż moja mama jest u sąsiadki na parterze. Jak uslyszała kilka "pacnięć" roztrzaskanych balonów, to zaraz była na tym naszym 4 piętrze :|
A gra w palanta? To bylo coś!
Podchody i zabawa w chowanego wieczorami, letnie łapanie chrabąszczy, rysowanie kredą po chodnikach...
I jeszcze hit z mojego osiedla - postawiliśmy za blokiem namiot, w którym było paskudnie duszno-było to latem a namiot z wątpliwą wentylacją :P. Siedzieliśmy tam upchnięci po 8 osób w 3 osobowym namiocie, robiliśmy bransoletki z muliny, takie warkoczyki zwykłe, a potem najodważniejsza (na szczęście nie ja :P) podchodziła i pytała czy nie chce ktoś kupić 🤔wirek:. Cena była 10 gr, potem chyba do 1 gr zeszło bo klientów brak 😂
I kocykowe namioty pod balkonami.
I "mamo, mogę iść się przejść?"
My jeszcze z kuzynką robiłyśmy namioty rozwieszając koce nad krzesłami. I biegałyśmy na czworakach bawiąc sie w Mustanga z dzikiej doliny. 😂
I rodeo na plecach starszej siostry 😁
Skończylo się uchem rozwalonym o kant stolika, kiedy mój dziki mustang zwyciężył.
a zabawa z portfelem na żyłce?
Jak byłam na wycieczce klasowej w Krakowie to uciekaliśmy przez zamieszkami, latały kamienie był gaz łzawiacy... opiekun nas wszystkich schował w jakiejś bramie- oj działo się 🙂
A robiłyście sekrety?
W ogródkach obok klatek gdzie rosły kwiaty kopało się rękami dołek na 2-3 cm. Nastęopnie układało z zerwanych kwiatuszków i płatków jakiś tam obrazek, wzór. Całość przykrywało się szkłem - najczęściej rozbitym z butelek- półokragłym. Na koniec zasypywało się ziemią. tydzień później odgarniało czy sekret został. 🙂
Takie zabawy z dzieciństwa. Bardzo popularne wśród 7-8 latków 🙂
Graliśmy też w państwa miasta nożem 🙂 wynosiliśmy z domów noże do krojenia chleba 😁 i wbijało się nim w ziemię, obcinało pola. Kto zagarnął najwięcej pól wygrywał.
oczywiscie, ze robilam sekrety! i zabawa w noze, panstwa miasta to byly u nas takie zwykle-na kartkach na punkty
u dziadkow na wsi bawilysmy sie jeszcze z kuzynkami w dom i oczywiscie "gotowalysmy"-babcia zawsze sie wkurzala, ze jej polowe warzyw z ogrodka mieszamy w blocie robiac zupe
ryz dmuchany zawsze jadlam na koloniach, bo nie lubilam stolowkowego jedzenia-wracalam o polowe chudsza, a kiedys przywiozlam z powrotem drozdzowki, ktore mialam na droge🙂
Hałabała, Kulfon i Monika, genialne! jak to bylo? "Kulfon Kulfon, co z ciebie wyrosnie, jablko na wierzbie czy gruszka na sosnie" 😀
do tego Baltazar Gąbka i Pan Japa
wyprawy na swietliki, "wysiadywanie" jajek-dziwnym trafem nigdy nic nam sie nie wyklulo 😁 bransoletki z muliny, szalasy z galezi i lisci i farbowanie wlosow bibula, jejku ile bym teraz dala, zeby tak na troche wrocic do tamtych czasow 😀
i moj ulubiony tekst ze szkoly "jestes u pani/woźnej!!!"
I chodziło się na tzw. "pachtę" (w innych regionach nazywają inaczej - chodziło o naloty na ogródki działkowe w celu pozyskiwania owoców :P )
u nas mówiło się na to szaber 🙂 i głównie śmigało się w czerwcu na czereśnie 😀 😁
Pamiętam hicior jak wyszły skórzane plecaki do szkoły - każdy taki miał, buty VANS lub CAT- mega wygodne, lepsze od zwykłych trampek. Nosiłam je aż do liceum.
I ten szał na Popcorn i Bravo 🙂 Kazdy miał pokój obklejony Michaelem J. Thake That , Just5 czy Kelly Familly 🙂
No i bluzy FuBu. Były nie do zdarcia.
Wieczorami grywaliśmy w palanta, pingla, i ,,bejzbola" gdzie zamiast pałek mieliśmy stare deski z połamanych ławek ( ze starości of course 🙂😉,
jeśli chodzi o teksty- Ide do mamy, Jesteś u Pani, Ja się ciebie nie boje bo mam w d... naboje- jak mi jeden wybuchnie to twoja ci spuchnie 🙂 - kultowe 😎
zabeczka17, szaber też jest u nas znany, ale głównie mówiło się 'pachta'🙂
Tylko raz uczestniczyłam w takiej zbiorowej organizacji przestępczej - targaliśmy siatami końską kukurydze. jeny ile było przy tym radochy 🙂\
Pamiętam też modę na naklejki NBA i Barbie- kupowało się gumy w których były naklejki, dostawało sie w sklepie albumy i naklejało.
Pamiętam że każdy miał tego pełno na meblach i lodówce 🙂
O comodore i atari chyba nie musze wspominać - to było coś ! 🙂 do tej pory na szafe leży u mnie jednej egzemplarz
edit: Mam HIT - KARTECZKI 😀 zbierałyście? najpierw były te z notesów w późniejszym okresie do segregatorów
Dodam jeszcze przepyszną oranżadę kupowaną w szkolnym sklepiku po w-fie 🙂 kredki z Misiem 🙂 pamiętam też plakatówki z wilkiem i zającem 🙂
Przepraszam że post pod postem ale nie mieszczą mi się fotki.
Chciałam wspomnieć jeszcze o niezniszczalnych wrotkach - chyba każde siostrzane rodzeństwo przekazywało swoje cuda w spadku dla młodszych 🙂 za moich czasów pojawiły się też pierwsze rolki - to był szał ! zatrzaski na plastikowe badziewne zapięcia. Wszyscy śmigali bez kasków- nikt o tym wtedy nie słyszał.
Moja Mama przywiozła mi kiedyś z zagranicznego sklepu takiego trolla- Były bardzo popularne na zachodzie. Do tej pory gdzieś go mam.
Oczywiście zbieranie kucyków pony.. tamte nie były tak rasowe jak te dzisiejsze zachodnie .. ale były.
No i wspomniane karteczki do segregatorów. Byłam chyba wtedy w 5-6 klasie jak to sie pojawiło.
Miałam ten album z lalkami barbie!
I miałam taką arkę z papieru i zbierałam zwierzęta do niej!
Tak! Tak!
A te kwiatki zakopane w ziemi nazywaliśmy witrażami.
ja pamiętam modę na te wszystkie okropne chodaki, czy sandały na wielkiej koturnie, koniecznie lakierki... aż żal, że nie zachowały się ich zdjęcia
a ja pamietam, jak Pollena rozdawala 10 koni albo 10 polonezow - do wyboru 😁 Trzeba bylo wyciac iles tam wizerunkow "occa" i wyslac 😁
pamiętam - ale cięłam, zbierałam... jak bardzo bym się postarała to może jeszcze mam gdzieś zachowane te prostokąciki
I rodeo na plecach starszej siostry 😁
Skończylo się uchem rozwalonym o kant stolika, kiedy mój dziki mustang zwyciężył.
u mnie złąmanym obojczykiem, miałam wtedy jakieś 4 lata 😂
I jeszcze- mielismy kluby i bandy, swoje 'bazy'.
jak zdazalo sie ze do szkoly bylo na 11:30, to wczesniej sie jeszcze na podworko zdazylo pojsc.
pieniadze przeliczalo sie na ilosc lizakow, a potem kinder niespodzianek.
pukalo sie do innych dzieciakow i pytalo 'czy X moze wyjsc na dwor?'
koty blokowe byly dobrze karmione, mialy imiona i 'domki'- nikt ich nie trul,nie zabijal okienek piwnicznych itp.
na podworkach blokowisk wszyscy sie znali i zbierali po przedszkolu/szkole- byla gra w gume, skakanie na takiej wielkiej skakance,zabawy na trzepaku, na drabinkach,w chowanego,podchody, 'raz dwa trzy baba jaga patrzy'...
male smyki biegaly z kluczami na szyi.
nikt nie mial komputera, komorki, telewizor odbieral ze 3 kanaly. w soboty lecial disney- najpierw kreskowka dluga, a potem jakis film przygodowy.
kurcze,w latach '80 dzieciakom zylo sie fajnie...
Hitem mojego wczesnego dzieciństwa były tzw. "widoczki"
Po przeprowadzce na nowe osiedle wokół walało się sporo pozostałości po budowlańcach m.in. potłuczone szyby. Znajdowało się taka szybkę, ew. tłukło na mniejsze. Wygrzebywało się dołek, w dołku układało różne różności w kompozycje: złotko po czekoladkach, cukierkach, kwiatki, trawki itp. Przykrywało się to szybką po czym przysypywało trochę ziemią po czym odsłaniało się częściowo widoczek robiąc owalne malownicze kółeczko przez które wyglądała kompozycja. Potem taki widoczek się zasypywało i jakoś zaznaczało tak by dnia następnego go znależć. No ale przeważnie się go już nie znajdywało. Więc się robiło nowy.
A lusterka z podobizną jakiegoś idola na odwrocie? Ja pamiętam szał na lalki sikające, takie bobasy. W Pl nie były dostępne, a dziewczynki które dostały taką lalkę dumnie ją pokazywały, że to od cioci z RFN 😉. Pamiętam "Marchewkowe pole", Sabrinę i "boys, boys" a w szkole rewię mody na spódnice "lambadówki".
Z słodyczy była czekolada wedloska, do wyboru gorzka lub mleczna i oranżdki w proszku.
I jeszce oranżada w butelce, i mleko w szkle z sreberkiem.
i kolekcjonowanie .. opakowań po czekoladzie w tabliczkach, zrzucanej przez zagraniczną rodzinę. nie tylko te kartonowe pudełka (z okienkiem był największy bajer) ale także sreberka, prostowane pieczolowicie paznokciem
ech dzieci bidy 😁
nutelle jak ktoś podesłał na święta do Wielkiejnocy nam starczała, pod łóżkiem stała i po pół łyżeczki..
Oprócz Sabriny była jeszcze Samantha Fox z wielkim cycem.
Kolekcja opakowań po czekoladach obowiązkowa!
Oprócz Sabriny była jeszcze Samantha Fox z wielkim cycem.
Kolekcja opakowań po czekoladach obowiązkowa!
Ta od saksofonu? Ja ją kojarze z późniejszych troche lat. Zresztą jak byłam mała, to nie było teledysków, ani kolorowych gazet. Gwiazdy kojarzę z okładek płyt gramofonowych i kaset.
Dopiero jak miałam 10-11 lat pojawiły się kolorowe pisemka, typu Bravo.