Ciężko sprzedać, ciężko kupić- Wasze refleksje o handlowaniu końmi

kujka   new better life mode: on
09 stycznia 2011 23:53
katka, bylam przy badaniu, pomagalam. badania zlecila kolezanka i znam jego kazdy szczegol. 🙂
ja kiedys mialam taka sytuacje, ze chcialam kupic konia.. no i dzwonie, pytam czy zdrowy- oczywiscie. jezdze, jest ok. chcialam badania zrobic, wzywam weta, przyjezdza i mowi- no ale ja go badalem jakis miesiac wczesniej wiec po co 2 raz? oczywiscie nie przeszedl badan... moze wlasciciel zapomnial...  😵
kujka   new better life mode: on
10 stycznia 2011 00:01
katka, no wlasnie, najlepsze jest, ze tym ludziom mowi sie: panie/pani - bede badac. bede robic komplet zdjec. wiec jak cos pan wiesz, to powiedz od razu bo to i tak wyjdzie i tak. a po co jechac, po co placic, marnowac czas i sie denerwowac..
nie powiedza. sciemnia, ze nigdy nie badali, albo ze 100% zdrowy.
a potem wychodza na przyklad takie kwiatki jak Ty opisalas.
dempsey   fiat voluntas Tua
10 stycznia 2011 00:02
uczciwy wet. bądź co bądź nie zarobił za jeszcze jedno badanie....
Tak, powiem więcej.
Przypadek z ostatnich dni. Znajomi pojechali oglądać konie, to nic że 400km od naszej stajni. Przyjeżdżają mówią że chcą konie do 6 lat. Pan wyciąga 5 letnią klacz i drugą która rzekomo ma 6. Facet myślał że przyjechało stado baranów z podkapracia bez weterynarza chyba. Okazało się że 6 latka jest dorodną babcią powyżej 10  😉 Na pytanie "Co Pan tu K** ściemnia" Facet odpowiada " No wie Pan, ona może faktycznie ma ponad 10 ale chodzi jak 6 latka"  😁
moze licza ze nie bedzie sie badac... ja np nie badam wszystkich koni. wiec jesli ktos robil zdjecia 3 latkowi i cos wyszlo, wlasciciel zamilknie na wieki a mi wpadnie w oko to calkiem mozliwe ze go kupie i sie nadzieje. sama w swojej stajni tez mam konie, ktore u mnie nigdy kontuzjowane nie byly, mam je dlugo itd ale np nikomu nie moge reczyc ze cos tam nie siedzi... i jesli ktos chce miec pewnosc to musi zbadac

druga sprawa- widzialam ogloszenie, w ktorym napisane bylo ze szukaja takiego i takiego konia, ze beda badac. jesli wynik badan bedzie negatywny to ich koszt ponosi wlasciciel. co o tym sadzicie?

trzecia i najwazniejsza- jak ktos oszukuje to to zawsze wyjdzie na jaw. znam niejednego takiego jezdzca/handlarza/hodowce ktory oszukal kilku ludzi i teraz po prostu zbytu na swoje konie nie ma. a przynajmniej nie w pl. sama nie chcialabym byc oszukana i do glowy by mi nie przyszlo zeby zataic cos przed kims i pozniej zeby w swiat poszla zla opinia o mnie...
druga sprawa- widzialam ogloszenie, w ktorym napisane bylo ze szukaja takiego i takiego konia, ze beda badac. jesli wynik badan bedzie negatywny to ich koszt ponosi wlasciciel. co o tym sadzicie?

Znam handel końmi tylko ze strony kupującego, ale jako sprzedający w życiu bym na to nie poszła. Oczywistym jest, że w koniu może być coś, o czym właściciel nie wiedział, a nie ze złej woli zataił. Taki urok kupowania koni - bada się na własny koszt, przez siebie wybranym wetem i to nawet wtedy, jeśli koń ma już zrobiony przez sprzedającego komplet zdjęć.
Ja wydałam parę peelenów na badanie koni, na które się nie zdecydowałam no i trudno.

Edit: a jeszcze kwestia umówienia, co jest wynikiem negatywnym... bo weci mogą mieć "podejrzenia", ale nie stwierdzić czegoś z całą pewnością. Czy to już wynik negatywny?
My badamy wszystkie konie przed wystawieniem ich na sprzedaz. To daje nam spokoj ducha, bo jesli klient przyjedzie, mozna mu od razu powiedziec, co i jak.
Moim prywatnym zdaniem kon nie musi miec rentgenow na I. Niech ma nawet II-III, najwazniejsze, aby przeszedl badanie kliniczne na czysto. Chip tez by mnie nie odstraszyl, jesli by lezal w miare bezpiecznie. To wszystko jest relatywne.  😉
s.p. dr Babinski mowil ze "jak znaczy to kulawa".

no wlasnie ja nie wiem, po co krecic filmiki kulawym koniom. w dodatku koniom za jakies absurdalne pieniadze:
katka
Ona szarpie prawym tyłem do góry, a tak btw to w bardzo kiepskiej kondycji jest ten koń 🙁

katija
Mi tam się robi słabo od patrzenia - tak się operatorowi ręka trzęsie, że oczopląsu dostaję  😡
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
10 stycznia 2011 08:32
[quote author=BaŚ link=topic=8233.msg846227#msg846227 date=1294619041]
druga sprawa- widzialam ogloszenie, w ktorym napisane bylo ze szukaja takiego i takiego konia, ze beda badac. jesli wynik badan bedzie negatywny to ich koszt ponosi wlasciciel. co o tym sadzicie? [/quote]

Mając konia na sprzedaż za jakąś konkretną kasę na pewno zrobiłabym mu pełne badania które miałby do wglądu potencjalny kupiec. Wtedy na pewno nie poszłabym na opcję kupujący robi badania na mój koszt jeśli wyjdą negatywnie.

A w ogóle w tym cyt. ogloszeniu może jeszcze powinno jeszcze być: "Po wstępnej akceptacji konia i przejściu badań kupujemy konia pod warunkiem bezproblemowego użytkowania konia w nowym domu przez 6 mies., w innym przypadku (problemy behawioralne) konia zwracamy a jego właściciel zwraca nam wszelkie poniesione w tym czasie koszty (pensjonat, wet, kowal, itp.)" 😉




cieciorka   kocioł bałkański
10 stycznia 2011 09:53
Makrejsza chyba kiedyś miała chyba miała kiedyś sytuację, że znalazła konia do rekreacji, poprosiła o prawdziwe imię konia (czyli nie np Baśka), zadzwoniła do związku i okazało się, że kobyła była dużo starsza....

A co do obciążania sprzedającego badaniami, to ktoś po prostu szukał chyba jakiegoś wafla, żeby kosztami i móc więcej koni przebadać.

Wierzycie zdjęciom przedstawianym przez sprzedającego?

Moi znajomi badali kiedyś kobyłę za 60tys- w każdej nodze coś. Cena spadała, spadała i chyba ktoś ją kupił, bo przestała pojawiać się w ogłoszeniach.
Aniu powiem Ci ze mnie zwyczajnie nie byloby na to stac. jak wiadomo koszt badania oscyluje wokol 1000 zl, plus dojazd, plus czasem dodatkowe zdjecie bo kon sie poruszy, bo cos trzeba zobaczyc dokladnie.. i nagle robi nam sie wieksza kwota o ktora powinno sie teoretycznie powiekszyc cene konia- a nie kazdy chce badac. wiec tak- jakbym sprzedawala konia za 100 tys to te 1,5 tys zostaje jakby polkniete w tej duzej sumie. nie wystawie przeciez konia za 101.500 zl bo to smieszne. ale jak przychodzi do sprzedazy konia rekreacyjnego i zamiast konia za 6 tys sprzedawalabym konia za przypusmy blisko 8 to roznica jest znaczna, cena prawie o 1/4 wyzsza. a czasem ktos szuka konika do kochania, do spacerow i zakladajac brak intensywnego uzytkowania i brak wczesniejszych jakichkolwiek kontuzji u konia to badac nie chca i woleliby te 1,5 tys przeznaczyc na sprzet, bo za to juz kilka rzeczy mozna kupic 🙂
i teraz jak ja mam przypuscmy 7 koni na sprzedaz to wykladam 10.000 na same badania. masakra 🙂
Makrejsza   POZYTYWNIE do przodu :)
10 stycznia 2011 10:34
Ciecior, to nie ja 😉 Na szczęście nie miałam okazji się naciąć na sprzedających, inna sprawa, że zanim pojechałam oglądać cokolwiek, zrobiłam wywiad środowiskowy, jak coś mi nie grało, to nawet nie oglądałam ofert danej stajni 🙂

Jak sobie przypominam, to na starej volcie za to była dziewczyna która kupiła oldenburskiego dwulatka polskiej hodowli (pamiętam konia z KT, cudowny malowany kasztanek, cena bardzo wysoka), jak zrobiła badania (już w domu), okazało się, że to kosiarka do trawy, w takim stanie miał trzeszczki. Z tego, co pamiętam udało jej się zwierza oddać.
a ja sie nauczylam jednej rzeczy- sto lat temu sprzedalam konia. pytalam- badacie? nie. pojezdzili, sprawdzili. konia poczatkowo sprzedac nie planowalam nawet, ale chodzili, meczyli i meczyli- mowie ok. do tej pory nie wiem czemu sie zgodzilam  👿 wydawalo mi sie chyba, ze juz nie bede wkkw jezdzic...
w kazdym razie spisujemy umowe. kon mial w mlodosci (ponoc jako zrebak) uszkodzona koronke, przez co kopyto roslo z taka ryska. nigdy nie pekalo, nigdy niz sie z tym nie dzialo a konia kupilam tez juz jako startujacego- wiec to wglebienie po konsultacji z kowalem, ktory go robil iles lat nie mialo mu przeszkadzac. kon sie sprzedaje, a w momencie sporzadzania umowy pytam czy widzieli kopyto- oczywiscie ze tak. mowie zeby zapisac to moze w umowie to sie smieja ze nie robmy z siebie wariatow.
2 tyg pozniej kon ten wygrywa bodajze zawody, startuja nim na potege. po ok 2 miesiacach telefon, ze kon cos przestal skakac juz, rozmawiam, tlumacze ze u mnie skakal, jestem mila. po 10 telefonie zaczyna mi sie podnosic cisnienie a w 11 telefonie mi wyrzucaja, ze sprzedalam im konia z wglebieniem w kopycie i ze oni koniecznie musza go zwrocic!  😵
nauczylo mnie to zeby wpisywac w umowe kazdt detal, ktory Ci nieuczciwi moga chciec wykorzystac pozniej przeciwko mnie a o czym oczywiscie zostali poinformowani...
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
10 stycznia 2011 11:07
nauczylo mnie to zeby wpisywac w umowe kazdt detal, ktory Ci nieuczciwi moga chciec wykorzystac pozniej przeciwko mnie a o czym oczywiscie zostali poinformowani...

oczywiście że zapisywać takie rzeczy.

Tak troche z innej beczki. Głośną w Danii sprawą była sprawa konia ujeżdżeniowego  z bdb hodowli (od hodowczyni Mistral Højrisa zresztą) ktorego kupiono za 360 000 koron. nabywcy po pół roku stwierdzili że nie chcą konia bo koń kulawy. Hodowczyni odmówiła powołując się na wyniki badania przed sprzedażą, jednak  nabywcy wniesli pozew do sądu. Sprawa toczyła sie lat 5 - w rezultacie sąd orzekł powołując się na inne badania wet. że nie można wykluczyć że koń doznał kontuzji przed datą jego nabycia i w zw. z tym hodowczynia ma go przyjąć z powrotem, zwracając nie tylko koszt jego nabycia ale też koszty pensjonatu + koszty sądowe w sumie 1 100 000 koron.
😲 no jaja...
😲 no jaja...

To zależy od dokumentacji, jaką dysponował sąd - i co w niej było oraz od tzw. całokształtu.
Jeżeli w czasie badań "nic nie wychodzi", a sprzedający oddycha z ulgą, że nie wyszło, co wyjść mogło - ponieważ zna historię konia, to wygląda to nieco inaczej.
Stanowisko, że do pewnej ceny koń może być sprzedawany "jaki jest" - a jak kto chce, to niech bada - jest do zaakceptowania, o tyle powyżej pewnej kwoty profesjonalista nie może nie wiedzieć, jaka jest historia konia.
Jeżeli tego nie wie - to powinno to być zawarte w umowie, a kupujący powinien wyrazić na piśmie zgodę, że taki stan akceptuje. Strony mogą umówić się, jak postąpią w takim przypadku, gdy "coś będzie".

Dobra umowa określa, kto ponosi ryzyko ujawnienia wady wrodzonej, bądź takiej, która wynika z kontuzji, nawet gdy nie była znana sprzedającemu.
Nie jest oczywiste - i być nie musi - że całe ryzyko leży po stronie kupującego. Odpowiednio wysoka cena może zawierać "premię" za przeniesienie tego ryzyka na sprzedawcę.
Tzn. sprzedawca "wygrywa" gdy wada nie ujawni się - bo się nie ujawni, albo jej nie było - w innym przypadku przegrywa.
Przy niskiej cenie jest to dorozumiane, że takie ryzyko obciąża nabywcę - pozostaje jedynie do ustalenia, co to znaczy "niska cena".
Nestor ale zastanawia mnie ten konkretny przypadek- czy hodowczyni ryzykowałaby swoja reputacja umyslnie ukrywajac wade? oto jest pytanie
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
10 stycznia 2011 14:13
Nestor ale zastanawia mnie ten konkretny przypadek- czy hodowczyni ryzykowałaby swoja reputacja umyslnie ukrywajac wade? oto jest pytanie


to był uraz ścięgna w tylniej nodze. Tak naprawdę nie wiadomo czy uraz powstał faktycznie wcześniej i został zaleczony o czym hodowczyni wiedziała ale nie powiedziała, albo czy teżuraz był jeszcze wcześniej, za czasów sprzed zajeżdżenia i się zaleczył i hodowczynie nie wiedziała nawet - bo faktycznie nikt tego nie dowiódł, a sąd przyjął że "że nie można wykluczyć że koń doznał kontuzji przed datą jego nabycia".

To co było i nadal jest kontrowersyjne w tej sprawie, która przeszła przez wszystkie instancje sądownictwa, było to że koń w momencie kupna był dokładnie przebadany i badania wyszły pozytywnie. 
Elu a sad nie wzial pod uwage ze uraz mogl sie stac juz po zakupie?? dziwna sprawa...
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
10 stycznia 2011 14:34
no pewnie było i to brane pod uwagę, tym niemniej ostatecznie przyjęto inaczej. Niezbadane są wyroki sądów jak to się mówi...
Jak widać niezawisłość sądu, nie tylko u nas kuleje 🤣
Brzask   kucyk,kucyk...a to kawał s.........
10 stycznia 2011 18:55
jakieś pol roku temu znajoma chciala kupic konia poprosiła mnie zebym z nia pojezdziła pooglądac i ocenic pod siodłem.

najpierw pojechałysmy do Ostródy(jestem z warszawy- ponad 200km) oczywiscie po telefoniem z pytaniami czy kon zdrowy "oczywiscie zdrowy w 100%, nogi wporządku, nigdy nie kulał itd.", w ogłoszeniu napisane ze koń ma 165cm i jest idealny do nauki i super reagujący na pomoce.

przyjezdzamy, koleżanka poszla po konia na łąkę, przyprowadza mi konika który miał zdecydowanie poniżej 160cm, jak dla mnie pomieszany w ktoryms pokoleniu z koniem zimnokrwistym, a na nogach przy pęcinach (jeszcze czegos takiego niewidziałam, ale ja malo widziałam), bulwy wielkości przerośnietych śliwek po obu stronach na obu nogach. na pytanie co to skad to i o co chodzi właścicielka twierdziła ze koń kiedyś ciągnął wóz a kowal powiedziała ze to w niczym nie przeszkadza, chcialysmy juz jechać ale stwierdziłyśmy ze jak będzie pod siodłem OK to wezwie się weta i się zastanowimy. Wsiadłam stęp nie powalał, z trudem zakłusowałam po 3 minutach kłusa byłam mokra, koń zero chęci ruchu na przód i zero reakcji na łydkę. podziękowałyśmy mówiąc ze nie tego szukamy.

Druga wycieczka nie była już tak daleka w Polskę. grodzisk mazowiecki, przywatna stajenka z 3 końmi, mamy oglądać "spokojną idealna do rekreacji" klaczkę Oczywiscie ujezdzoną, chodzi sama w tereny i wszystko pięknie. Przy czyszczeniu, siodłaniu grzeczna. Właściciel mówi ze nie maja czasu jeździc i dlatego sprzedają Pytam kiedy chodziła ostatnio, odp: tydzień temu ale jest super spokojna, oni tak rzadko na nią wsiadają i wszystko jest ok. Noga w strzemię, siadam... nie zdążyłam usiąść a wylądowałam razem z koniem w boksie zostając z kolanem na drzwiach, cale szczęście mam refleks i zdążyłam się schylić bo straciła bym głowę. Okazało się ze koń jest nie ujeżdżony. Właściciel twierdził oczywiście ze to nasza wina ze nie umiemy jeździć, poprosiłyśmy by w takim razie on wsiadł bo twierdził ze na niej jezdził, oczywscie nie wsiadł twierdząc ze jest za ślisko nawet na stępa(lekko kropił deszcz).

koleżanka z kupna konia tymczasowo zrezygnowała.

edit. literówki.
Brzask jestem w szoku  😲
Jak coś takiego w ogóle jest możliwe?
Brzask   kucyk,kucyk...a to kawał s.........
10 stycznia 2011 19:10
A o co dokładnie ci chodzi?  😁

o oszukiwanie ludzi? pisanie bzdur w ogłoszeniach?
niestety, jak widać jest możliwe.

pojechałyśmy dalej w poszukiwaniach, pojezdziłysmy po okolicznych stajniach. A nóż coś sie znajdzie, może ktoś będzie miał fajnego konia do sprzedania.
Niedaleko kuclandii widzimy napis "sprzedam konie i kuce" fajnie, zajezdzamy, wychodzi właściciel i mowimy ze szukamy konia do rekreacji nie młodszego niz 5 lat i raczej nie starszego niz 10, czy ma takiego? No ma trochę młodsze 2 konie ale super spokojne, tylko wsiadać i jezdzić, wyciąga nam z jakiejś zapyziałej komórki z maleńkim oknem konika z krótkim ogonkiem - źrebięcym. Rana na głowie od kantara, na nodze też nie mała rana. Pytamy ile on ma lat? -2, ale super spokojny zakładać siodło i jezdzic!  😲  Skąd te rany? -chodzi na łańcuchu to się obtarł...
ja jak kupilam klacz ze zdjecia, z litosci itd to mi ja przywiezli z kantarem i do tego byl doczepiony sznurek na szyjce zeby jak sie szarpie to ja podduszal...
Brzask
Spytam z ciekawości gdzie znalazłaś ogłoszenia ? Różne bzdury ludzie wypisują, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałam  😵
Moon   #kulistyzajebisty
10 stycznia 2011 19:45
Brzask, normalnie jak to czytam to włos mi się na głowie jeży...  🤔

No ale właśnie - jak ktoś się nie zna i jedzie sam, to właśnie często gęsto się okazuje, że kupuje konia nastoletniego, zamiast 5 letniego, że ścięgna, że kulawy, że ogólna masakra... Yhh.
ja też jestem przerażona tym wszystkim  🤔
tym bardziej, że jestem na etapie poszukiwań i kupna..

też się już kilka razy nadziałam, ale nigdy tak drastycznie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się